Powstanie Wszechświata-historia poglądów Print
Written by Administrator   
Thursday, 14 July 2011 16:36

Zarys historii poglądów na świat

 

            DWIE PODSTAWOWE IDEE POWSTANIA ŚWIATA

W starożytności istniały dwie podstawowe idee powstania świata. Jedna, która dominowała zakładała, że świat zawsze istniał, a bogowie z chaosu wprowadzili na nim swoje porządki. Druga koncepcja, która istniała na przykład wśród Izraelitów, zakładała, że cały świat miał swój początek i powstał z niczego. Dokonał tego Bóg Najwyższy, Stwórca wszystkiego.

 

Historia poglądów na Wszechświat

Poganie swoje wierzenia religijne budowali na podstawie obserwacji. Aby cokolwiek zrobić, potrzebny był materiał wyjściowy, nie można budować z niczego. Tak samo musiało być z naszym światem. Można się domyślać, że koncepcja Izraelitów, powstania świata z niczego, była obiektem drwin. U schyłku Starożytności, gdy Kościół Powszechny stał się religią Cesarstwa Rzymskiego, zaczęła obowiązywać idea starotestamentowych Izraelitów, o stworzeniu świata z niczego. Wkrótce Kościół stał się monopolistą na „prawdę”, która była narzucana siłą. Zjawisko to nasiliło się zwłaszcza w okresie Średniowiecza. Każdy przejaw samodzielnego myślenia był brutalnie niszczony. Dobrze znamy przypadek Kopernika, Galileusza itd. Ale to właśnie Galileusz stał się prekursorem nowego sposobu myślenia, opierającego się na obserwacjach, doświadczeniach, wnioskach, prawach przyrody i matematycznych wyliczeniach. Tak powstała nauka. Jak pamiętamy ze szkoły, początki nauki były bardzo trudne. Kościół nie miał najmniejszego zamiaru rezygnować z dominującej pozycji jaką posiadał. Ale zostały uchylone drzwi racjonalnego myślenia i nikt nie był w stanie tego zatrzymać. Z biegiem czasu nauka zdobyła sobie wielki autorytet. Newton i Kepler opracowali swoje prawa. W XIX wieku Darwin ogłosił teorię powstawania nowych gatunków. Podobnie zaczęto tłumaczyć powstanie życia na ziemi. Cały świat nauki odciął się od koncepcji biblijnych i dokonał zwrotu w poglądach na obraz świata. Powrócono do pogańskiej, starożytnej koncepcji świata stacjonarnego, który zawsze istniał. U progu XX wieku ogłoszono, że praktycznie wszystko zostało już poznane: Wszechświat jest stacjonarny, zawsze istniał i nikt nie potrzebował go stwarzać, zachowywanie się materii opisują prawa Newtona i Keplera itd, życie i nowe gatunki powstają na skutek procesów opisanych w ewolucji darwinowskiej. Bóg przestał być potrzebny, a koncepcje biblijne dotyczące świata uznano za bezwartościowe.

Nauka miała jednak drobne trudności. Dotyczyło to zadań związanych z promieniowaniem. Nie dało się rozwiązać tych zadań mechaniką tradycyjną, otrzymywano błędne wyniki. Dopiero równania Maxwella rozwiązały ten problem. Jednak zaczęto zastanawiać się, skąd materia wie, według jakiego prawa ma się zachowywać. Musiało istnieć jedno, uniwersalne prawo opisujące oba te przypadki jednocześnie. Problem ten rozwiązał Einstein swoją teorią względności opublikowaną w 1915 roku. Einstein napisał również równanie kosmologiczne, z którego wynikało, że cały świat jest w ruchu, albo się rozszerza, albo kurczy. Mając ogólną wiedzę o świecie, wiedział, że nauka mocno stoi na stanowisku statycznego świata. Aby się do tego dostosować i nadać statyczny charakter swego równania, Einstein w sposób sztuczny dodał do niego tak zwaną stałą kosmologiczną, zabezpieczającą świat przed zapadnięciem się lub rozsypaniem. Ale matematyki nie da się oszukać. Oszustwo to wyszło na jaw i Einstein skreślił stałą kosmologiczną ze swego równania, a wszystkich przeprosił. Wydawało się, że nastąpi nawrót do twierdzenia biblijnego, że świat miał swój początek. Tak pokazywała matematyka i prawa przyrody, ale elita nauki nie chciała o tym słyszeć. Byłoby to przyznanie się do błędu, który wcześniej popełniła, ogłaszając, że Biblia w temacie opisu świata jest bezwartościowa.

W roku 1927 Lemaitre, profesor Katolickiego Uniwersytetu, na podstawie równań Einsteina i znanych  wtedy informacji o Wszechświecie, opublikował hipotezę zakładającą, że cała materia Wszechświata znajdowała się kiedyś w jednym punkcie, który nazwał atomem pierwotnym. Mówiąc inaczej, świat miał swój początek. Ale zostało to zignorowane przez świat nauki.

W 1928 roku E. Habble opublikował prawo nazwane jego imieniem. Badając widma gwiazd, w oparciu o zjawisko Dopplera wyciągnął wniosek, że im dalej od Ziemi znajduje się grupa gwiazd, tym szybciej się one oddalają od Ziemi. Podstawowy wniosek był oczywisty. Wszechświat nie jest statyczny, tylko dynamiczny i stale się rozszerza. Prawo to w pełni potwierdzało teorię Lemaitre.

Trwało to dość długo zanim świat nauki w końcu  zareagował i zaczął zastanawiać się nad początkami naszego świata, ale jednocześnie rozpoczął walkę z koncepcją początku świata. Nową teorie opracował w 1947 roku George Gamow, ale nazwano ją szyderczo Big Bangiem, co można przetłumaczyć jako wielkie bum, albo wiele hałasu o nic. Wysuwano szereg konkurencyjnych teorii. Wymyślano przeszkody, które uniemożliwiają przyjęcie tej teorii. Najbardziej znaną była kwestia promieniowania szczątkowego po Wielkim Wybuchu. Jego brak był koronnym dowodem na to, że Big Bang nie miał miejsca.

            W 1965 roku Wilson i Penzais , zupełnie przypadkowo odkryli promieniowanie tła, którego od lat bezskutecznie poszukiwali zwolennicy Big Bangu. W ten sposób, po prawie półwiecznych sporach, nauka została zmuszona do uznania teorii Wielkiego Wybuchu.

            Konsekwencje tego są zaskakujące:

-         Istnieją zewnętrzne przyczyny powstania świata.

W związku z tym, że przed Wielkim Wybuchem nie było nic, nie istniała materia, przestrzeń i czas, to przyczyny powstania świata muszą być zewnętrzne.

-         Nieskończoność nie istnieje.

Z teorii względności wynika to, że nieskończoność nie istnieje, świat nie mógł istnieć zawsze, ma swój początek, a kiedyś nastąpi jego koniec.

-         Świat powstał z niczego.

Jeżeli przed Wielkim wybuchem nie było materii, przestrzeni i czasu to świat powstał z niczego.

-         Świat stale się rozszerza, nie jest stacjonarny, ale dynamiczny.

 

Trzeba zauważyć, że nauki zawarte w Biblii nie są sprzeczne w tym zakresie z nauką, tą współczesną, opartą na matematyce! To właśnie matematyka zmusiła naukę do powrotu do koncepcji biblijnych. W środowiskach naukowych nawet zaczęło się mówić o „biblijnym stworzeniu” Wszechświata. Wydawać by się mogło, że to powinno wywołać euforię wśród teologów. Widzę coś zupełnie przeciwnego. Walczą z Big Bangiem, gdzie się tylko da i jak się tylko da! Często posługują się metodami, które są  nie godne chrześcijan.

                                                                             Andrzej Rocz

 

Last Updated on Monday, 24 December 2012 15:45