„Logos”, katastrofa nauki chrześcijańskiej i tryumf pogaństwa Print
Written by Administrator   
Monday, 30 May 2011 16:55

Ps 2:1-3 „Dlaczego narody się buntują, czemu ludy knują daremne zamysły? Królowie ziemi powstają i władcy spiskują wraz z nimi przeciw Jahwe i przeciw Jego Pomazańcowi: "Stargajmy Ich więzy i odrzućmy od siebie Ich pęta!" (BT II)

Logos, czyli katastrofa nauki biblijnej i triumf pogaństwa

Spis treści:

1. Spór Aleksandryjski

Aleksandria, światowe centrum kultury greckiej i nauki.

2. Chrystianizm do początku IV wieku. Autonomia zborów

3. Nienawiść hellenistów do Boga Jahwe

Częstotliwość wymawiania imienia jakiegoś boga, świadczy o jego Wielkości – Ogólnoświatowy Bojkot imienia Jahwe – Hellenistyczne argumenty uzasadniające zakaz używania imienia Jahwe – Święty i błogosławiony sabat, przykładem nienawiści hellenistów do Boga Jahwe – Brak nowonarodzenia u hellenistycznych chrześcijan.

4. Hellenistyczna doktryna logosu

5. Wcześniejsze próby wprowadzania doktryny logosu do chrystianizmu

6. Główni uczestnicy Sporu Aleksandryjskiego

Biskup Ariusz – Biskup Aleksander Aleksandryjski.

7. Pierwszy etap Sporu Aleksandryjskiego

Inna przyczyna Sporu Aleksandryjskiego – Biblijna zasada dwóch świadków.

8. Drugi etap Sporu Aleksandryjskiego

Tytuł „pontifex maximus” cesarza Konstantyna. – Sobór nicejski I – Proroctwo Izajasza – Podsumowanie drugiego etapu Sporu Aleksandryjskiego.

9. Trzeci etap Sporu Aleksandryjskiego

Atanazy, nowy biskup Aleksandrii, propagatorem nicejskiego wyznania wiary – Powstanie sojuszu hellenistycznie wykształconych elit Aleksandrii i Rzymu – Rozszerzanie się wpływów zwolenników Nicejskiego wyznania wiary –

10. Czwarty etap Sporu Aleksandryjskiego.

Krwawy przewrót w biskupstwie rzymskim (366 rok), Kłopoty Damazego, pierwszego papieża – Ambroży zostaje wyświęcony na biskupa Mediolanu – Edykt tesaloński, (380 rok, punktem zwrotnym w dziejach ludzkości) – Sobór w Konstantynopolu 381 rok – Dekrety Teodozjańskie – Wyjątkowa interpretacja przywileju episcopalis audientia”, dokonywana przez biskupów – Przejęcie przez papieży zaszczytnego tytułu „pontifex maximus” – Powstanie agresywnej hierarchii Kościoła – Rozsiewanie kłamliwych informacji związanych ze Sporem Aleksandryjskim – Biblijna zapowiedź odstępstwa – Podsumowanie etapów Sporu Aleksandryjskiego.

11. Hermeneutyka biblijna jako jedyne narzędzie interpretacji tekstów biblijnych

Pełna zgodność z Biblią – Zakaz jakichkolwiek zmian – Biblia powinna się sama tłumaczyć – Uwzględnianie rodzajów literackich – Badanie przyczyn i okoliczności – Kontekst – Korzystanie z najstarszych tekstów – Każde tłumaczenie obciążone jest błędami – Zachowanie niezależności – Wiedza ogólna – Prowadzenie Duchem Bożym – Interpretacja dosłowna. – Interpretacja alegoryczna – Interpretacja liberalna.

12. Dlaczego apostoł Jan napisał  Prolog do swojej Ewangelii?

Wpływ hellenizmu na interpretację biblijnego tekstu – Wielowiekowa tradycja kultów pogańskich – Konieczność napisania Prologu do Ewangelii Jana. Niezmienność tekstów biblijnych – Czy Ewangelia Jana napisana została wyłącznie dla elit Cesarstwa? – A co mówił Chrystus o wpływach hellenizmu na chrześcijaństwo? – Unicestwienie tego, co chciał przekazać autor w Prologu Ewangelii Jana.

13. Interpretacja J 1,1

A. Co to znaczy „Na początku”?

B. O którego Boga chodzi w J 1,1?

Doktryna logosu w J 1,1 wymusiła zmiany tekstu Dekalogu – Wykreowanie nowej moralności – Dogmat o Trójcy Świętej – Ogólnoświatowy Bojkot Imienia Jahwe – Jak to się stało, że Septuaginta ocalała z pożaru Biblioteki Aleksandryjskiej? – Fałszowanie tłumaczeń ksiąg Nowego Przymierza – Czy jedno ze słów „Bóg” w J 1,1 jest przymiotnikiem? – Populistyczna argumentacja tego, że Jezus jest Bogiem i istniał „od początku” – Pluralis maiestatis – Czy Jezus Chrystus istniał przed rozpoczęciem Dzieła Stworzenia? Czy Jezus pochodzi „z substancji Ojca”? Czy Jezus jest współistotny Bogu Ojcu? – Nie można dwóm panom służyć! – Logos Jezus Chrystus jako bóg słońca Mitra – Wprowadzenie kultu świętych, występujących w randze pogańskich bogów mniejszych  –  Podsumowanie   znaczenia   wyrazów „Bóg”  w  J 1,1

C. Jak rozumieć wyraz „Słowo” (gr. logos) w J 1,1?

Dosłowna interpretacja wyrazu „słowo”, zalecana przez hermeneutykę biblijną – Słowo Boże jest jak sam Bóg JahweSłowo jako jedyny sposób kontaktowania się Boga z człowiekiemSłowo Boże jest jak żołnierz, który dostał rozkazLiberalna interpretacja wyrazu „słowo”, stosowana przez zwolenników doktryny logosu w J 1,1W starożytnych tekstach wyraz „logos” pisany jest z małej litery w J 1,1Może tekst ten napisany jest minuskułą? – Brak szacunku do Słowa Bożego – Całkowity brak konsekwencji u zwolenników logosu„Słowo Boga”, jako imię Jezusa – Spreparowanie jedynego tekstu biblijnego, który wprost nazywa Jezusa „Bogiem”Politeizm w chrześcijaństwiePo co Jan dał Jezusowi trzy różne imiona, których później wcale nie używał? – Symbol siewcyBiblijny szatan władcą tego świata – Jak elity Cesarstwa przyjmowały chrystianizm? – Dlaczego Ewangelia Jana nie jest pierwszą księgą w kanonie Nowego Przymierza? – Zwycięstwo sił zła – Podsumowanie interpretacji wersetu J 1,1.

14. Interpretacja wersetu J 1,2

Nieprecyzyjne przetłumaczenie zaimka wskazującego „outos”.

15. Interpretacja wersetu J 1,3

Interpretacja dosłowna J 1,3 – Interpretacja J 1,3, dokonywana przez zwolenników doktryny logosu – Konieczność dokonania zmian w Dekalogu – Wprowadzenie dużych liter – Brak biblijnego tekstu, który mówi o Jezusie, że stwarzał z niczego (creatio ex nihilo) – Stworzenie i zrodzenie Jezusa – Jak rozumieć zwrot „przez Niego stworzył wszechświat” (Hbr 1,2)  – Sprzeczność doktryny logosu w J 1,1 z wersetem J 1,3 – Współczesna nauka nie lubi biblijnego opisu stworzenia świata – Czy Jezus Chrystus jest naszym Ojcem duchowym? – Hellenistyczna idea demiurga – Dosłowna interpretacja „początku” J 1,1-3, pokrywa się z opisem Rdz 1,1-31 – Podsumowanie uwag do interpretacji wersetu J 1,3.

16. Interpretacja wersetów J 1,4-5

Interpretacja dosłowna J 1,4-5 – Następna bariera, której nie może przekroczyć współczesna nauka – Słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe jest źródłem duchowego światła w ciemności – Interpretacja wersetów J 1,4-5 według zwolenników doktryny logosu – Podsumowanie interpretacji J 1,4-5.

17. Interpretacja wersetów J 1,6-8

18. Interpretacja wersetu J1,9

19. Interpretacja wersetu J 1,10

Interpretacja dosłowna – Interpretacja dokonywana przez zwolenników doktryny logosu.

20. Interpretacja wersetu J 1,11

Interpretacja dosłowna – Czy Izraelici mogą być „własnością” Jezusa Chrystusa? – Izraelici, nie zdając sobie z tego sprawy, odrzucili słowo Boga Jahwe i Jego Przymierze – Hellenistyczna interpretacja – Wprowadzenie dużej litery w słowie „Go” i zmiana rodzaju tego wyrazu – Interpretacja alegoryczna wyrazu „Go” – Naród Wybrany nie był „własnością” Jezusa – Dostosowanie tłumaczeń Biblii do doktryny logosu – Podsumowanie interpretacji J 1,11.

21. Interpretacja wersetów J 1,12-13

Interpretacja dosłowna – Dzięki słowu Boga Jahwe, wierzący stają się dziećmi Bożymi – Zmiana sposobu myślenia. Nowonarodzenie – O czyje imię chodzi w J 1,12? – Jak rozumieć J 1,12-13? – Interpretacja

dokonywana przez zwolenników doktryny logosu – Wprowadzenie dużych liter – Interpretacja alegoryczna wyrazu „Je” – Gnostycy chrześcijańscy i nienawiść do Boga Jahwe – O jakiej „mocy” mówi J 1,12? – Podsumowanie.

22. Interpretacja wersetu J 1,14

Interpretacja dosłowna – Hellenistyczna interpretacja – Wprowadzenie dużych liter – Wprowadzenie alegorycznej interpretacji – Złe przetłumaczenie greckiego wyrazu „eskenosen” (pl. rozbić namiot) – Błędne przetłumaczenie wersetu J 1,14 – Koronny argument zwolenników doktryny logosu. – Znaczenie słowa „Jednorodzony” – Chwała Jezusa Chrystusa – Chwała słów Boga Jahwe – Podsumowanie analizy J 1,14.

23. Interpretacja wersetu J 1,15

24. Interpretacja wersetu J 1,16

25. Interpretacja wersetu J 1,17

26. Interpretacja wersetu J 1,18

Inne przekłady Biblii używają, zamiast wyrazu „Bóg”, wyraz „Syn” – Wewnętrzna  sprzeczność  przy  zastosowaniu  wyrazu „Bóg” – Interpretacja

dosłowna wersetu J 1,18 – Hellenistyczna interpretacja J 1,18 – Nie zachowały się oryginały ksiąg Nowego Przymierza – Boga nie można zabić – Brak w Biblii określenia Bóg Syn – Dlaczego Syn „jest w łonie Ojca”?

27. Interpretacja wersetu J 1,23

28. Podsumowanie interpretacji całego Prologu Ewangelii Jana

Interpretacja dosłowna. – Interpretacja alegoryczna Prologu Ewangelii Jana – Brak jakichkolwiek argumentów, uzasadniających zastosowania alegorii w Prologu Ewangelii Jana – Absurdalne twierdzenie, że Ewangelia Jana napisana jest wyłącznie dla elit Cesarstwa Rzymskiego - Niedopuszczalne w chrystianizmie zmiany tekstu biblijnego – Nienawiść hellenistów do Boga Jahwe, motorem napędowym doktryny logosu w J 1,1 – Nierozliczenie do dnia dzisiejszego niezwykle agresywnej hierarchii Kościoła.

29. Skrót interpretacji dosłownej Prologu Ewangelii Jana.

30. Wykaz nowych nauk pseudo chrześcijańskich, wynikających tylko z

przyjęcia doktryny logosu w J 1,1

Istnienie wielu bogów w chrześcijaństwie. Nauka o Trójcy Świętej – Maria jest Bogarodzicą – Nauka o dogmacie – Kult bogów pogańskich, którzy w ramach synkretyzmu religijnego stali się świętymi i dostali chrześcijańskie imiona – Wprowadzenie nowego określenia: „Duch Święty” – Jezus Chrystus jest tożsamy z Bogiem Jahwe co do natury i substancji. Nie jest stworzeniemTo Jezus Chrystus jest Stwórcą wszystkiego, a nie Bóg Jahwe – Jezus Chrystus jest Ojcem ludzkości – Boga jednak można zobaczyć – Boga można zabić – Tylko śmierć Boga może zgładzić grzechy człowieka – Sabat to święto ku czci sił zła – Wolno zmieniać teksty Słowa Bożego i dostosować je do współczesnych wierzeń – Chrystus nie jest już głową Kościoła. – Biskupi nie są już „włodarzami Bożymi” – Wprowadzenie nietolerancji religijnej – Nachalne fałszowanie historii – Wprowadzenie nowych, ludzkich Dekalogów – Zastąpienie wiary w Boga Jahwe, wiarą w Boga Jezusa Chrystusa i w Trójcę Świętą – Wprowadzenie liberalnej interpretacji Biblii – Chrystologia.

31. Ostrzeżenia biblijne przed fałszywymi prorokami

32. Boży nakaz wyjścia z biblijnego Babilonu

33. Chrześcijaństwo stało się narzędziem rzymskich elit, służącym do obrony pogańskiej tradycji i odzyskania panowania nad światem

34. „Logos”, czyli katastrofa nauki biblijnej i triumf pogaństwa

 

Nazwy ksiąg biblijnych i ich skróty (wg Biblii Tysiąclecia)

Księga Rodzaju (Rdz)

Księga Wyjścia (Wj)

Księga Kapłańska (Kpł)

Księga Liczb (Lb)

Księga Powtórzonego Prawa (Pwt)

Księga Jozuego (Joz)

Księga Sędziów (Sdz)

Księga Rut (Rt)

1 Księga Samuela (1 Sm)

2 Księga Samuela (2 Sm)

1 Księga Królewska (1 Krl)

2 Księga Królewska (2 Krl)

1 Księga Kronik (1 Krn)

2 Księga Kronik (2 Krn)

Księga Ezdrasza (Ezd)

Księga Nehemiasza (Ne)

Księga Estery (Est)

Księga Hioba [Joba] (Hi)

Księga Psalmów (Ps)

Księga Przysłów [Przypowieści Salomona] (Prz)

Księga Koheleta [Kaznodziei Salomona] (Koh)

Pieśń nad pieśniami (Pnp)

Księga Izajasza (Iz)

Księga Jeremiasza (Jr)

Lamentacje [Treny] (Lm)

Księga Ezechiela (Ez)

Księga Daniela (Dn)

Księga Ozeasza (Oz)

Księga Joela (Jl)

Księga Amosa (Am)

Księga Abdiasza (Ab)

Księga Jonasza (Jon)

Księga Micheasza (Mi)

Księga Nahuma (Na)

Księga Habakuka (Ha)

Księga Sofoniasza (So)

Księga Aggeusza (Ag)

Księga Zachariasza (Za)

Księga Malachiasza (Ml)

Ewangelia według św. Mateusza (Mt)

Ewangelia według św. Marka (Mk)

Ewangelia według św. Łukasza (Łk)

Ewangelia według św. Jana (J)

Dzieje Apostolskie (Dz)

List św. Pawła do Rzymian (Rz)

1 List św. Pawła do Koryntian (1 Kor)

2 List św. Pawła do Koryntian (2 Krn)

List św. Pawła do Galacjan (Ga)

List św. Pawła do Efezjan (Ef)

List św. Pawła do Filipian (Flp)

List św. Pawła do Kolosan (Kol)

1 List św. Pawła do Tesaloniczan (1 Tes)

2 List św. Pawła do Tesaloniczan (2 Tes)

1 List św. Pawła do Tymoteusza (1 Tm)

2 List św. Pawła do Tymoteusza (2 Tm)

List św. Pawła do Tytusa (Tt)

List św. Pawła do Flilemona (Flm)

List do Hebrajczyków (Hbr)

List św. Jakuba (Jk)

1 List św. Piotra (1 P)

2 List św. Piotra 2 P)

1 List św. Jana (1 J)

2 List św. Jana (2 J)

List św. Judy (Jud)

Apokalipsa św. Jana [Objawienie św. Jana] (Ap)

 

Wykaz pozostałych skrótów:

BT – Katolicka Biblia Tysiąclecia, wydanie piąte

BT II – Katolicka Biblia Tysiąclecia, wydanie drugie

BP – Katolicka Biblia Poznańska

BW – Biblia Warszawska

BWP – Biblia Warszawsko Praska

BG – Biblia Gdańska

BJW – Katolicka Biblia Jakuba Wujka

NBG – Nowa Biblia Gdańska

PNŚ – Przekład Nowego Świata

Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie teksty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wydanie piąte lub z Biblii Tysiąclecia, wydanie drugie.  Natomiast teksty wytłuszczone to szczególnie ważne fragmenty opracowania, zaznaczone przez autora. Wszystkie cytaty zostały napisane kursywą.

 


Rozdział 1

Spór Aleksandryjski

Na początku IV wieku, w egipskiej Aleksandrii, doszło do najostrzejszego sporu w dziejach chrześcijaństwa. Sporu, który całkowicie odmienił oblicze tej religii: Spór zrodził się w Aleksandrii. Jego przedmiotem była relacja między Chrystusem a Bogiem Ojcem” (Ewa Wipszycka, „Kościół w świecie późnego antyku”, Warszawa 1997, s.154).

Uwaga: profesor Ewa Wipszycka jest historyczką starożytności. Jej nowatorski opis Sporu Aleksandryjskiego bierze się stąd, że miała dostęp do źródeł we Włoszech, niedostępnych dla innych polskich historyków.

Zachował się list cesarza Konstantyna Wielkiego, który był sędzią w tym sporze, list do dwóch biskupów egipskich, prowadzących ze sobą ten spór. W liście tym czytamy: „Jak się dowiaduję, źródło obecnego zatargu leży w następującym przebiegu wydarzeń: ty, Aleksandrze, zapytywałeś prezbiterów, co każdy z nich myśli na temat pewnego miejsca z tekstu Pisma Świętego (E. Wipszycka, Tamże, s.178). W tym fragmencie listu mamy informację, której gdzie indziej nie znajdziemy. Spór ten dotyczył konkretnego miejsca z tekstu Pisma Świętego”. Temat tego sporu i to „miejsce z tekstu Pisma  Świętego” stały się jedną z wielkich tajemnic Kościoła powszechnego, której hierarchowie Kościoła skutecznie strzegą do dnia dzisiejszego. Nikt nie podaje informacji o prawdziwym temacie tego sporu i o który biblijny werset tu chodzi. Nie znajdziemy tego w żadnym opracowaniu historycznym, w żadnym słowniku, ani w żadnej encyklopedii. Dlatego informuję: dwóch biskupów w Aleksandrii, biskup Aleksander Aleksandryjski i biskup Ariusz, prowadziło ze sobą spór o to, czy w Prologu Ewangelii Jana (J 1,1), Jezus jest pogańskim Logosem (pl. „słowem”), czy nie. Innymi słowy: czy wyraz „słowo” (gr. logos) jest innym imieniem Jezusa, czy nie? Czy Jezus Chrystus jest Bogiem, bo Bogiem było Słowo, czy też nie? Czy apostoł Jan, pisząc Ewangelię, już na samym początku, umieścił staro pogańską doktrynę logosu, niezwykle popularną wśród elit Cesarstwa Rzymskiego, charakterystyczną dla wierzeń helleńskich?

Uwaga: w związku z tym, że Spór Aleksandryjski jest ważnym elementem historii ludzkości, a jego skutki możemy obserwować do dnia dzisiejszego, określenie to piszę dużymi literami. Natomiast wyraz „chrześcijaństwo” został źle przetłumaczony na język polski. Bezpośrednio pochodzi on od słowa „chrzcić” i sugeruje, że aby być chrześcijaninem, wystarczy się ochrzcić się, co oczywiście nie jest prawdą. Słowo „chrześcijanin” oznacza

bowiem  ucznia  Chrystusa,  jak  czytamy:  „…W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami” (Dz 11,26).  Dlatego

też prawdziwych uczniów Chrystusa będę nazywał „chrystianami”, co w języku polskim, określenie to może mieć negatywny wydźwięk. Chociaż można spotkać również takie definicje: Chrześcijastwo (gr. Χριστιανισμóς…) monoteistyczna religia objawiona, określana również jest niekiedy jako „chrystianizm”. Jest oparta na nauczaniu Jezusa Chrystusa przekazanym w ewangeliach kanonicznych oraz treści pism religijnych składających się na Biblię (Wikipedia, hasło: „Chrześcijaństwo”).


Aleksandria, światowe centrum kultury greckiej i nauki

Aby zrozumieć Spór Aleksandryjski, powinniśmy się wczuć w klimat starożytnej Aleksandrii. Dużej części ludzi wydaje się, że to Rzym budował to, co dzisiaj nazywamy Kościołem Powszechnym. Było inaczej. To w Aleksandrii powstawały fundamenty kościoła katolickiego. Między IV i V wiekiem, ludzie pochodzący z tego afrykańskiego miasta zdecydowali o tym, w co wierzą współcześni katolicy, a co nie ma uzasadnienia w Biblii.

Aleksandria została założona przez Aleksandra Wielkiego w 332 roku p.n.e. Władca ten jest niedoścignionym wzorem dla wielu zdobywców, tam znajdował się jego grób, do którego przyjeżdżał Cezar. Później to miejsce odwiedzali współcześni wodzowie: Napoleon, Hitler i inni. Nazwa miasta mówi, kto jest jego patronem. Aleksandria leży nad morzem Śródziemnym na kontynencie afrykańskim, w delcie Nilu. Projektował ją Dejnochares, znany architekt, który przebudował Efez. Do 641 roku n.e. była stolicą Egiptu. Tu działała ostatnia królowa Egiptu Kleopatra.

Wraz z Aleksandrem przybyła tu, ciesząca się ogromnym uznaniem, kultura grecka. Aleksandria szybko stała się więc głównym ośrodkiem intelektualnym świata hellenistycznego, wręcz intelektualną stolicą świata starożytnego, centrum nauki, medycyny, religii, handlu, kultury, promieniującego na cały basen Morza Śródziemnego. Tutaj działali ludzie, którzy zmieniali oblicze całego świata. Heron matematyk, fizyk, wynalazca i konstruktor pierwszych maszyn parowych. Jego prace wyprzedziły epokę. Tu przez pewien czas działał Galen, twórca podstaw medycyny współczesnej. Herofilus uważany jest za twórcę anatomii człowieka, opracowanej na podstawie  sekcji  zwłok.  Ptolemeusz,  naukowiec  i  astronom,  opracował geocentryczną teorię kosmologiczną, która obowiązywała do końca Średniowiecza. Hypatia wynalazła astrolabium, przyrząd nawigacyjny, umożliwiający dokładne wyznaczenie swojego położenia geograficznego, cenny szczególnie w żegludze morskiej. Filon Aleksandryjski łączył filozofię hellenistyczną z naukami biblijnymi Starego Przymierza (Testamentu). Można powiedzieć, że Aleksandria była miejscem, gdzie formowały się nowe idee starożytnego świata.

W Aleksandrii znajdowała się największa biblioteka świata starożytnego, w której były prawie wszystkie, najważniejsze dzieła Starożytności. Działała przy Muzeum Aleksandryjskim (Muzejon). Władcy aleksandryjscy kolekcjonowali wszystkie znane dzieła. Zamówili również u Żydów aleksandryjskich, greckie tłumaczenie ksiąg Starego Przymierza (Testamentu), nazwane Septuagintą. W Bibliotece Aleksandryjskiej znajdowały się również rozprawy teologiczne biskupa Ariusza, uczestnika Sporu Aleksandryjskiego. Z tej biblioteki mógł korzystać nieodpłatnie, każdy mieszkaniec Cesarstwa Rzymskiego. Sława Biblioteki Aleksandryjskiej obiegła cały starożytny świat. Natomiast latarnia morska na wyspie Faros, uważana jest za jeden z siedmiu cudów starożytnej architektury.

Co ciekawe, do Aleksandrii zostało sprowadzone także ciało Aleksandra Wielkiego, założyciela miasta. Muzeum Aleksandryjskie było też pierwszym instytutem naukowym. Był tam również ogród zoologiczny i botaniczny, i wiele innych znaczących ośrodków ówczesnej kultury.

Ślady prestiżu Aleksandrii znajdujemy również w Dziejach Apostolskich, które mówią o przybyciu do Efezu „pewnego Żyda, imieniem Apollos, rodem z Aleksandrii, człowieka uczonego i znającego świetnie Pisma” (Dz 18,24). Sam fakt jego pochodzenia z Aleksandrii nobilitował Apollosa, nawet w środowisku chrześcijańskim.

W Aleksandrii znajdował się najbogatszy zbór chrześcijański, który posiadał własną szkołę katechetów, która jednak ulegała wszechobecnemu wpływowi hellenizmu.

Tu działali znani chrześcijanie: Klemens Aleksandryjski i Orygenes. Jednocześnie Aleksandria jako bogate miasto handlowe, była miejscem ścierania się różnych filozofii i religii. W ramach synkretyzmu religijnego, mieszano tu ze sobą elementy różnych wierzeń, które ówczesnym mieszkańcom wydawały się wielce atrakcyjne.

 


Rozdział 2

Chrystianizm do początku IV wieku

Zmartwychwstanie Jezusa było początkiem chrystianizmu (chrześcijaństwa). W tym samym dniu Jezus powiedział do uczniów: „…Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20,21-22). Od tego momentu uczniowie Jezusa zaczęli głosić Ewangelię i stali się apostołami. Gdy wybuchło prześladowanie, po zabiciu Szczepana (Dz 8,1), rozpoczęło się głoszenie Ewangelii poganom (Dz 8,26). Były zakładane autonomiczne zbory chrystusowe. Na czele takiego zboru stał biskup, który odpowiadał za zbór tylko przed Bogiem (Tt 1,7). Był wybierany przy współudziale Ducha Świętego (Dz 20,28). Biskupi pisali do siebie listy, które mogły być przekazywane innym zborom (Kol 4,16). Organizowali również zjazdy, tak zwane synody (gr. synodos – zjazdy), na których były omawiane i rozwiązywane powstałe problemy (Dz 15,6). Nikt biskupowi nie mógł narzucić swojej woli, jednak synody te cieszyły się wielkim szacunkiem (Dz 15,31), a biskupi chętnie słuchali udzielanych tam rad.

Niebezpieczny dla młodego chrystianizmu okazał się wpływ hellenizmu i wynikający z niego liberalny stosunek do tekstów religijnych. Jednak ostrzeżenia samego Chrystusa w listach do siedmiu zborów (Ap 2,1-3,22) spowodowały, że helleniści (gnostycy chrześcijańscy), musieli zakładać własne zbory, noszące nazwę pochodzącą od imienia przywódcy takiego zboru, na przykład „nikolaici” (Ap 2,6), od imienia Mikołaj. Takie same ostrzeżenia wysyłali apostołowie w swoich listach. Już w Dziejach Apostolskich dowiadujemy się, że w Antiochii był silny zbór chrystusowy: Oni to po przybyciu do Antiochii przemawiali też do Greków i opowiadali Dobrą Nowinę o Panu Jezusie. A ręka Pańska była z nimi, bo wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana” (Dz 11,20-21). Z czasem Antiochia stała się głównym ośrodkiem chrystianizmu, wiernie trzymającym się Biblii: Siła chrystologii antiocheńskiej brała się z jej biblijnej podstawy (teologia aleksandryjska o wiele mniej odwoływała się do Biblii)…(E. Wipszycka, Tamże, s.212). Drugim takim ośrodkiem była właśnie Aleksandria. Jednak pozycja Aleksandrii wynikała z innych powodów. Po pierwsze wszystko, co pochodziło z Aleksandrii cieszyło się ogólnym uznaniem. Po drugie Aleksandria była bogata i stać ją było na założenie własnej Aleksandryjskiej Szkoły Katechetów. Jednak w Aleksandrii widoczny był silny wpływ hellenizmu na chrystianizm. Ale do końca III wieku radzono sobie z tym problemem. Można powiedzieć, że chrystianizm (chrześcijaństwo), z małymi wyjątkami, do początków IV wieku, stanowił jedność. Sytuacja gwałtownie zaczęła się zmieniać, gdy cesarz Konstantyn Wielki zaczął biskupów obdarzać różnymi przywilejami i dotacjami, a elity wychowane w duchu hellenizmu zauważyły, że zostanie chrześcijaninem może przynosić splendor i niezły zysk materialny.

 


Rozdział 3

Nienawiść hellenistów do Boga Jahwe

Starożytność cechowała się pełną tolerancją religijną. Każdy mógł czcić swojego boga tak jak umiał. Oczywiście istniała rywalizacja między kapłanami różnych bogów i tu mogło dochodzić do ostrych sporów. Również kaprys jakiegoś władcy – despoty mógł spowodować prześladowania religijne. Jednak trwało to krótko. Obowiązywał powszechny szacunek do wszystkich bogów, których bano się. Nikt nie chciał narazić się jakiemuś bogu, bo bogowie mogli być bardzo mściwi. Wyraźnie jest to widoczne w polityce religijnej króla Babilonu, który przenosił kulty bóstw narodów podbitych do stolicy, między innymi kult Boga Jahwe (Dn 3,96). Dlatego Babilon stał się biblijnym symbolem odstępstwa od chrystianizmu i zamieszania religijnego, gdzie oprócz kultów bogów pogańskich, była namiastka kultu Boga Jahwe. Inny biblijny przykład to Asyryjczycy, którzy podbili Izraelitów i wysiedlili ich z Samarii, ale żeby nie narazić się na gniew izraelskiego Boga Jahwe, posłali tam kapłanów, aby na tych terenach głosili nowym mieszkańcom (Samarytanom) Boga Jahwe (2 Krl 17,26-27).

Z tego systemu powszechnej tolerancji religijnej był wyłączony tylko Bóg Jahwe. Działo się tak, bo wyznawcy Jahwe twierdzili, że tylko On jest prawdziwym Bogiem i nie ma żadnych innych bogów. Grecy byli politeistami. Uwielbiali swoich bogów, a przede wszystkim to, że każdy bóg specjalizował się w innej dziedzinie i w każdej sprawie można było zwrócić się do któregoś z nich z prośbą o pomoc. Ludzie nie wyobrażali sobie życia bez tych bogów. Byli oburzeni tym, że ktoś obrażał ich bogów i to w ten sposób, że negował ich istnienie. To wywoływało olbrzymią niechęć do Boga „Jahwe”, szczególnie wśród elit. Zdaniem hellenistów, Bóg Jahwe nieskromnie wywyższał się ponad innych bogów i lekceważył ich mówiąc, że takich nie ma.

Szczególną agresywnością wśród hellenistów cechowali się gnostycy, którzy łączyli religię Greków ze starożytną wiedzę o świecie, wywodzącą się z Babilonu. Powstała również gnoza chrześcijańska. O nienawiści tych ludzi do Jahwe, historycy katoliccy piszą tak: „Przepaść między Bogiem a światem materii połączona została ideą demiurga… Demiurg… posiadał w sobie dość ducha, aby wykazać moc stwórczą, dość materii, aby stworzyć zły świat materialny. Demiurga owego gnostycy utożsamiali z Jahwe ze Starego Testamentu, którego nienawidzili z całego serca” (Earle E. Cairns, „Z Chrześcijaństwem Przez Wieki. Historia Kościoła Powszechnego”, Katowice 2003, s. 90-91).

O tej nienawiści, piszą również historycy protestanccy: „Gnostycy byli zdeklarowanymi przeciwnikami Starego Testamentu i hebrajskiej religii. Według nich materialny świat jest całkowicie zły, zatem jego stwórca –Jahwe – musi być także zły, podobnie jak jego religia(Alan Knight, „Kryzys Pierwotnego Chrześcijaństwa”, Duch Czasów 2014, s.17)


Częstotliwość wymawiania imienia jakiegoś boga, świadczy o jego wielkości

W Starożytności uważano, że im jakiś bóg jest ważniejszy, tym częściej wymienia się jego imię. Istnienie takiego zwyczaju widać w Biblii. Król Dawid, chcąc się odciąć od pogańskich bogów, „imion ich nie wymawiał swoimi wargami” (Ps 16,4). Czytelników ksiąg Starego Przymierza w Biblii Tysiąclecia, wydanie II, z którego nie usunięto imienia Jahwe, szokuje częstotliwość występowania imienia Bożego „Jahwe”. Średnio ponad 6 razy na każdej stronie, co zależy również od innych rzeczy. Ale to może mieć związek z wyżej wymienionym zwyczajem, stosowanym w Starożytności. Dlatego helleniści postanowili ukarać Boga Jahwe tym, że przestano wymieniać Jego imię, co oznaczało, że Bóg Jahwe nie istnieje. Mówiąc inaczej, wprowadzono bojkot imienia „Jahwe”, który trwa do dnia dzisiejszego i wraz z kulturą grecką, rozszerzył się na cały świat.

Tą nienawiść do imienia Bożego „Jahwe” możemy zobaczyć właśnie w Aleksandrii. Władze tego miasta zleciły Żydom aleksandryjskim wykonanie tłumaczenia ksiąg Starego Przymierza na język grecki, aby wzbogacić zbiory Biblioteki Aleksandryjskiej. Wszystko wskazuje na to, że warunkiem wykonania tego zlecenia, było usunięcie z niego imienia „Jahwe”. Powstałe tłumaczenie nazwano „Septuagintą”. Głównie z powodu usunięcia imienia „Jahwe”, zostało ono źle ocenione przez kapłanów i uczonych w Piśmie w Jerozolimie. Dlatego wymyślono historyjkę o tym, że 70-ciu rabinów, tak długo tłumaczyło ten tekst, aż wszystkie tłumaczenia były identyczne. Od liczby 70, tłumaczenie to nazywa się Septuagintą.


Ogólnoświatowy Bojkot Imienia Jahwe

Powszechnym zwyczajem stało się to, że współcześni tłumacze Biblii na języki narodowe, usuwają z Biblii imię Jahwe. Wyjaśniane jest to tym, że  tłumacze  korzystali  również   z  Septuaginty.  Jest  to  błąd.  Tłumaczenie

powinno być robione wyłącznie z języka oryginalnego, czyli z Biblii Hebrajskiej (BH). W polskich Bibliach tylko Biblia Tysiąclecia, wydanie II, Biblia Warszawsko Praska (BWP) i Biblia Poznańska (BP) zawiera to imię, w księgach Starego Przymierza. Pozostałe Biblie używają imienia Jahwe sporadycznie. W księgach Nowego Przymierza imię to nie występuje ani raz, pomimo tego, że zawierają liczne cytaty z ksiąg Starego Przymierza, w których to imię występowało. Jest to dowodem na to, że hellenistycznie wychowane starożytne i współczesne elity, wprowadziły Ogólnoświatowy Bojkot Imienia Jahwe. W związku z tym, że temat ten jest ukrywany, niemal przez wszystkie kościoły chrześcijańskie, pozwoliłem sobie wprowadzić nazwę tego zjawiska, zapisanego dużymi literami.

Jezus wprowadził bardzo ostre ograniczenia, związane z jakimikolwiek zmianami tekstu Biblii. Ujął to tak: „Lecz łatwiej niebo i ziemia przeminą, niż żeby jedna kreska miała odpaść z Prawa” (Łk 16,17). Nawet „kreska” nie mogła być usunięta z tekstu ksiąg świętych! Również zapowiedział kary dla tych, którzy będą zmieniać zapis Słowa Bożego: „Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia i w Mieście Świętym - które są opisane w tej księdze” (Ap 22,18-19). Nic to nie dało. Imię Boże „Jahwe” jest powszechnie usuwane zarówno ze Starego, jak również z Nowego Przymierza (Testamentu), a wierni nie wymawiają tego imienia do dnia dzisiejszego.

To oznacza, że zabrano Bogu Jahwe imię, pod którym przedstawił się osobiście ludziom (Wj 3,14), a nadano imiona, wyrazy występujące w Biblii, które nie były imionami: „Bóg”, „Pan”, itp. Jest to zemsta hellenistów za nauczanie, że tylko Jahwe jest Bogiem, a innych bogów nie ma. Aby odwrócić uwagę czytelnika od imienia „Jahwe”, polscy tłumacze Biblii zamiast słowa Jahwe, w Wj 3,14 stosują słowo „JESTEM”, które jest tłumaczeniem hebrajskiego słowa „Jahwe”. Podobnego zabiegu nie robi się przy cytowaniu innych imion. Takie działania są sprzeczne z duchem Biblii. Wszystko ma swoją „nazwę”. Gdy człowiek został stworzony, Bóg Jahwe nakazał mu, aby ten nadał każdemu stworzeniu nazwę: „I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu” (Rdz 2,20). Można by powiedzieć, że tylko biblijny Bóg nie ma swojego imienia. Tak się dzieje, bo istnieje, do dnia dzisiejszego,  Ogólnoświatowy  Bojkot  Imienia  Jahwe,  o  którym  współcześni chrześcijanie nie chcą wiedzieć. Bardzo oburzają się, gdy się im o tym mówi. Nie chcą o tym słyszeć.

To, jak ważne jest to imię, widać po tym, że jedno przykazanie biblijnego Dekalogu zostało poświęcone wyłącznie temu imieniu (Wj 20,7).

Jezus uczył, swoich przyszłych apostołów, modlić się. Pierwszą sprawą, którą poruszył w modlitwie, było imię Jahwe: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje!” (Mt 6,9). Tak jak szabatu (sabatu) nie da się „święcić” (Wj 20,8-11) przez unikanie go, tak samo jest z imieniem Bożym. Nie da się „święcić imienia Twego”, bez wymawiania go.

Są liczne przykłady modlitw, w księgach Starego Przymierza pokazujące, że ludzie zwracają się do Boga, w modlitwie, po imieniu. Powinniśmy opierać naszą wiarę na Piśmie Świętym, a nie na ludzkich naukach. Apostołowie uczyli: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi - odpowiedział Piotr i Apostołowie” (Dz 5,29) W przypadkach wątpliwych należy kierować się tą zasadą!

Gdy Jezus czytał Słowo Boże w synagodze, czytał je z ksiąg, które obecnie nazywa się Biblią Hebrajską. Jeden z takich tekstów brzmiał tak: „Duch Jahwe, Pana, nade mną, bo Jahwe mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać razy serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski u Jahwe” (Iz 61,1-2), a nie tak, jak to podają prawie wszystkie tłumaczenia na język polski: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,18-19).

Co prawda, jest to ten sam tekst, co w Iz 61,1-2, ale bez imienia „Jahwe”. Podobnie jest w Septuagińcie. A dlaczego tak się dzieje? Bo od ponad półtora tysiąca lat obowiązuje Ogólnoświatowy Bojkot Imienia Jahwe!

Dzieją się takie sprawy, bo upadł autorytet Biblii, przed czym apostoł Jan chciał ostrzec wiernych w Prologu do swojej Ewangelii. Hierarchii Kościoła udało się wprowadzić powszechny autorytet ojców Kościoła kosztem słów Boga Jahwe, zapisanych w Biblii.

Oczywiście, propagatorzy tej nauki, wymieniają wiele powodów, które zabraniają wymieniać imię „Jahwe”, jednak nie mają one żadnego uzasadnienia biblijnego.


Hellenistyczne argumenty uzasadniające zakaz używania imienia Jahwe

Helleniści twierdzą, że w żadnym wypadku nie powinno się wymawiać imienia Jahwe, bo:

Po pierwsze – w Nowym Przymierzu obowiązuje imię Boga „Ojciec”, dlatego nie używa się imienia „Jahwe”. Tymczasem „ojciec” jest funkcją pełnioną przez Boga Jahwe, a nie imieniem. Wyraz ten, w przeciwieństwie do imion, w tekście oryginalnym, napisany jest z małej litery (Grecko-polski Nowy Testament, wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994). Jest to biblijny dowód na to, że wyraz ten nie jest imieniem, a powyższy argument jest nieprawdziwy.

Po drugie – do Ojca nie wolno zwracać się po imieniu. Żyjemy w kulturze, w której wielu ludzi przyjęło naukę, którą stosują na co dzień, że do swojego ojca nie mówią po imieniu. I oczywiście powinniśmy to uszanować. Jednak Biblia naucza inaczej. Zawiera też wiele modlitw, w których modlący się, zwracają się do Boga po imieniu. Gdy sługa Abrahama szukał żony dla Izaaka, modlił się tak: „Jahwe, Boże pana mego Abrahama, spraw, abym spotkał ją dzisiaj; bądź łaskaw dla mego pana Abrahama!” (Rdz 24,12). Modlitwa ta została wysłuchana. To świadczy o tym, że używanie imienia „Jahwe” w modlitwach kierowanych do Boga, nie jest czymś złym, a wręcz przeciwnie. Liczne przykłady biblijnych modlitw sugerują to, aby imię Jahwe używać w modlitwach. Sami musimy zadecydować i dokonać wyboru, jak się modlić. Czy stosować ludzką naukę i nie wymawiać imienia „Jahwe”, czy wzorować się na modlitwach biblijnych i używać w modlitwach imię Boże „Jahwe”. Ale tu przychodzi z pomocą Słowo Boże. Apostoł Piotr i  inni apostołowie mówili: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi …” (Dz 5,29)

Niestety, wśród współczesnych chrześcijan dominuje przewrotność. Wielu twierdzi bowiem, że nigdy by się nie odważyli mówić do Boga po imieniu, bo jest On naszym Ojcem, bo tak zostali wychowani. Jednak z drugiej strony do Jezusa mówią po imieniu w cytatach, w modlitwach, w pieśniach itd. Jednocześnie twierdzą, że „Słowem” (gr. logos) w J 1,1 jest Jezus. A jeżeli tak, to w J 1,3 jest napisane: „Wszystko przez Nie (przez Słowo, czyli przez Jezusa) się stało, a bez Niego (bez Słowa, czyli bez Logosu, czyli bez Jezusa) nic się nie stało, co się stało”.

Z takiej, niedorzecznej interpretacji tych wersetów wynika jednak, że to Jezus jest Stwórcą „wszystkiego”, że bez Jezusa „nic się nie stało, co się stało”, że to Jezus jest naszym Ojcem duchowym. I nagle okazuje się, że do tego Ojca ludzie ci mówią już po imieniu i wychowanie nie ma tu żadnego znaczenia.

Innym, biblijnym argumentem, nakazującym stosowanie imienia „Jahwe”, jest nakaz Boży, „gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1 P 1,16).

W Biblii słowo „święty” oznacza jednak zupełnie co innego niż to, co podaje Słownik Języka Polskiego. Słowo to pochodzi z języka hebrajskiego (hebr. godesz) i oznacza „oddzielony” (Wikipedia, hasło: „Święty”). Święty to zatem ktoś, kto jest „oddzielony” od wpływów i zwyczajów tego świata. Oddzielony jest również od światowych zakazów, sprzecznych z Biblią.

Po trzecie – nikt nie wie, jak wymawia się to imię, dla Żydów imię to było tak święte, że nie wolno im było go wymawiać i zastąpili je słowem „Pan” lub „Bóg”. W międzyczasie zmienili swój język z hebrajskiego na aramejski i dzisiaj nikt nie wie, jak należy wymawiać to, tak święte imię. Dlatego najlepiej je w ogóle nie wymawiać, bo niewłaściwe wymawianie tego imienia bezcześciło by to imię. Tymczasem tekst biblijny pokazuje, że imię to było doskonale znane Żydom. Gdy przyszli aresztować Jezusa, a On powiedział „Ja jestem” (J 18,5), przerazili się. Bo słowa te były jednocześnie imieniem Bożym, a to co zrobili potem, świadczy o tym, że doskonale znali to imię: „Skoro więc rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię” (J 18,6). Widać, że doskonale znali wymowę tego imienia. Trudno żeby było inaczej, bo słowa „ja jestem” są podstawowymi słowami w każdym języku.

Jak widać, nie jesteśmy konsekwentni. Modlimy się bowiem Modlitwą Pańską i prosimy: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje!...” (Mt 6,9), ale imienia tego nigdy nie wymawiamy. Jest to dla nas tak normalne, że nie odczuwamy absurdalności tej sytuacji. Takie zachowania obniżają szczerość naszej modlitwy i pokazują, jak łatwo nami manipulować. Może to być też wystawianiem Boga na próbę (Mt 4,7), bo modlimy się o uświęcenie imienia Bożego, a jednocześnie bierzemy udział w Ogólnoświatowym Bojkocie Imienia Jahwe.

Drugim takim świętym imieniem jest imię „Jezus”. W Liście Pawła do Filipian czytamy: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu  imię  ponad  wszelkie  imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano

istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca” (Flp 2,9-11). I tu nagle okazuje się, że imię „Jezus” wcale nie trzeba wymawiać tak, jak ono brzmi w języku oryginalnym. Mało tego. W polskich tłumaczeniach ksiąg Starego Przymierza zapisane jest ono jako „Jozue” i wymawia się je tak jak jest zapisane, a w księgach Nowego Przymierza „Jezus” i wymawia się je też tak, jak zostało zapisane. Widać tu niekonsekwencję hellenistów, którzy twierdzą, że nikt nie wie jak wymawia się imię „Jahwe”, dlatego nie należy je wymieniać, gdy jednocześnie biblijne „imię ponad wszystkie imię”, wymawia się w sposób różny i nikomu to nie przeszkadza. Autorzy takich twierdzeń słusznie liczą na naszą bezkrytyczność, bo przyjmujemy takie nauki bez zmrużenia oka. Dlatego przypomnę: w języku polskim imię biblijnego Boga wymawia się też tak, jak zostało napisane i brzmi ono „Jahwe”. Nie ma tu żadnych wątpliwości.

Po czwarte – wśród ludzi panuje tytułomania. Gdy się mówi o kimś ważnym, najpierw wymienia się jego tytuły, czasami zasługi, potem dopiero nazwisko i imię. Im więcej się wymienia, tym lepiej. To zjawisko wykorzystali zwolennicy hellenizmu, a ludzie chętnie to przyjęli. Każdy, podświadomie uważa, że wymawianie samego tylko imienia „Jahwe”, źle  wygląda i pozbawione jest szacunku. Już znacznie lepiej brzmi dwuczłonowy zwrot Bóg Ojciec. Oburzenie tych, którzy słyszą, że ktoś zwraca się w modlitwie do Boga po imieniu, trafia na podatny grunt. Ludzi razi to. Jednak przykłady biblijne mówią zupełnie coś innego. Pamiętajmy o biblijnej nauce: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29). To nie jest przypadek, że jedno z przykazań Dekalogu, poświęcone jest wyłącznie imieniu „Jahwe” (Wj 20,7). Przykłady biblijne pokazują, że używanie samego tylko imienia „Jahwe” w modlitwach, w pieśniach, w nabożeństwie i w biblijnych cytatach, nie jest „czczą rzeczą,

Po piąte – nie wolno nadużywać imienia Bożego. I to jest prawda. Przykazanie Dekalogu mówi: Nie będziesz wzywał imienia Boga twego, Jahwe, do czczych rzeczy, gdyż Jahwe nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy” (Wj 20,7). Nauczanie Słowa Bożego, przez odczytywanie go, tak jak to robił, „swoim zwyczajem” Jezus (Łk 4,16-17), na pewno nie jest „czczą rzeczą”, o której mówi przykazanie. Wręcz przeciwnie. Jest to obowiązkiem każdego kapłana, każdego nauczyciela Słowa Bożego i chrześcijanina biblijnego. Powinniśmy brać przykład z Jezusa Chrystusa.

Po szóste – spotkałem się również z taką nauką. Żydów drażni to, że chrześcijanie używają imię „Jahwe”, dlatego zostało ono usunięte z Biblii.

Taką argumentację usłyszałem w środkach masowego przekazu. Jest to absurd. Żydzi niezwykle starannie dbali o to, aby nie było najmniejszych zmian w Torze, która wchodzi w skład Biblii. Powstała „masora”. Masoretami byli ludzie, którzy pilnowali niezmienności tekstu do tego stopnia, że każda litera miała swój numer: „Wprowadzenie zmian w świętym tekście było surowo zakazane, dlatego choć masoreci zaznaczyli zarówno samogłoski, jak i akcenty, w sam tekst nie ingerowali nawet w najmniejszym stopniu ograniczając się do uwag marginesowych zwanych Masorą… By zachować tekst w stanie nieskażonym, masoreci policzyli wszystkie litery Tory, by ich liczba zgadzała się w kolejnych kopiach… dzisiejsze kopie Biblii hebrajskiej w minimalnym stopniu różnią się od oryginału… są niemal identyczne z analogicznymi fragmentami zwojów z Qumran (Wikipedia, hasło: „Masoreci”). Dlatego twierdzenie, że to ze względu na Żydów, imię „Jahwe” zostało usunięte z Biblii, jest absurdem.

Ucząc się religii w szkole przez 11 lat, nie znałem imienia „Jahwe”, pomimo tego, że każdą lekcję religii zaczynaliśmy „Modlitwą Pańską”, w której prosiliśmy, aby „się święciło imię Twoje” (Mt 6,9). Ci, którzy mnie nauczali religii, nie wywiązali się ze swojego podstawowego obowiązku: nie uświęcili imienia „Ojca naszego” (Mt 6,9), zataili imię Boga „Jahwe”, a tak czyniąc, może „wystawili Go na próbę” (Mt 4,7).

Podsumowując omawiane zagadnienie, jedno jest pewne: argumenty hellenistów, zakazujące wymawiania imienia „Jahwe”, są nieprawdziwe i sprzeczne z Biblią!


Święty i błogosławiony sabat, przykładem nienawiści hellenistów do Boga Jahwe

Biblijnym argumentem potwierdzającym nienawiść hellenistów do Boga Jahwe jest słowo „sabat”. Wyraz ten oznacza to samo, co „szabat”. Dowodem na to jest Biblia Warszawska, gdzie występuje słowo „sabat” we wszystkich miejscach, w których Biblia Tysiąclecia używa wyrazu „szabat”.

Jest tylko jeden, podstawowy sposób oddawania czci Bogu Jahwe. Mówi o tym jedno z przykazań Dekalogu: „Pamiętaj o dniu szabatu (sabatu), aby

go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem (sabatem) ku czci twego Boga, Jahwe. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. Bo w sześciu dniach uczynił Jahwe niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Jahwe dzień szabatu (sabatu) i uznał go za święty” (Wj 20,8-11). Obok wyrazu „szabat”, pozwoliłem sobie wpisać, w nawiasie, słowo „sabat”, aby pokazać, że słowa te można stosować zamiennie. Jest to jedyne przykazanie Dekalogu, które zawiera nakaz „pamiętania” o tym dniu, „aby go uświęcić”. Ten dzień „jest szabatem (sabatem) ku czci twego Boga Jahwe”. Bogu oddaje się cześć w ten sposób, że oprócz „uświęcenia” tego dnia, „nie możesz w dniu tym wykonywać żadnej pracy”. Dodatkowo „pobłogosławił Jahwe dzień szabatu (sabatu) i uznał go za święty”.

Hellenistycznie wychowani ojcowie Kościoła, nie tylko kazali zapomnieć o tym dniu (odwrotność „pamiętania”), ale ustanowili inny, który był dla nich święty, dzień słońca (niem. Sonntag, ang. Sunday, łac. dies Solis), czyli niedzielę. Święto to zostało ustanowione przez cesarza Konstantyna, wyznawcy Apollona, boga słońca, w 321 roku. Taką zmianę uzasadnia się  zmartwychwstaniem Chrystusa w tym dniu, pomimo tego, że taka informacja w Biblii, nie pojawia się bezpośrednio ani raz. Dzisiaj nie tylko wolno pracować w czasie szabatu (sabatu), ale sabat wcale nie jest błogosławiony i święty, jak to podaje Biblia, ale wręcz przeciwnie. Jest świętem na cześć sił zła. Jest „zlotem czarownic w odludnym miejscu (zwykle na szczycie łysej góry) w celu odnowienia przyrzeczenia wierności szatanowi” (SJP, hasło „sabat”). Dzieje się tak, bo żyjemy w kręgu kultury helleńskiej, w której panowała „wolność” interpretacji greckich tekstów religijnych, tak zwanych „mitów”. Dlatego w Polsce nikomu nie przeszkadza brak szacunku do Biblii, do Dekalogu i do biblijnych nauk chrześcijańskich (chrystusowych). Nawet to, że z rzeczy świętych robi się sprawy satanistyczne tak, jak to jest w przypadku „sabatu”. W dalszej części tego opracowania będę chciał wykazać, że z rzeczy satanistycznych zrobiono błogosławione i święte.

Walka z biblijnym Bogiem Jahwe, zawsze była związana z elitami, wychowanymi w duchu hellenizmu. Nie zmieniło się to do dnia dzisiejszego. Prawie każdy potrafi wymieniać bogów greckich, czy rzymskich z imienia, a jednocześnie często zdarza się, że wierni nie znają imienia „Jahwe”, imienia Boga, o którym uczyli się w szkole przez wiele lat. Ale właśnie takie jest współczesne chrześcijaństwo. Ludzie, najczęściej nieświadomie, biorą udział w Ogólnoświatowym Bojkocie Imienia Jahwe, swojego Boga i nikomu to nie przeszkadza. Inną sprawą jest to, że ludzie nie chcą o tym wiedzieć (Mt 13,14-15).

Wprawdzie powoli, ale systematycznie, do ludzi dociera informacja, że imię Boże „Jahwe” jest bezprawnie usunięte z Biblii. Jednak w praktyce wygląda to jeszcze tak, że prawie każdy używa okaleczonego Słowa Bożego, czyli Biblii, właśnie w ten sposób, a ci, którzy o tym wiedzą, cytując wersety, z których usunięto to imię, zachowują się tak, jakby „nic się nie stało” i nie informują słuchaczy, że z cytowanego fragmentu Biblii, imię Boże „Jahwe”, zostało usunięte! Ale wynika to z tego, że Polska jest w strefie kultury helleńskiej i Bojkot Biblijnego Imienia Jahwe jest, do dnia dzisiejszego, wszechobecny.

W chrześcijaństwie obowiązuje zasada powszechności kapłaństwa (1 P 2,5). Każdy chrześcijanin powinien być kapłanem. Ale ponieważ Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (1 Tm 2,5) i złożył już jedyną ofiarę za grzechy ludzi (Hbr 9,28), to współcześni kapłani chrześcijańscy nie muszą już wykonywać tych czynności, które były obowiązkiem kapłanów w Starym Przymierzu. Pozostaje im tylko obowiązek nauczania innych. Biblia nakazuje kapłanom: „Teraz zaś do was, kapłani, odnosi się następujące polecenie: Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca tego, iż macie oddawać cześć memu imieniu, mówi Jahwe Zastępów, to rzucę na was przekleństwo (Ml 2,1-2). Biblijny nakaz dla kapłanów Nowego Przymierza jest prosty: „macie oddawać cześć memu imieniu”, imieniu Jahwe. Nie wywiązywanie się z tego Bożego nakazu, może skutkować przykrymi konsekwencjami. Oczywiście, współczesny kler, cieszący się niezasłużonym autorytetem, bez trudy „udowodni” chrześcijanom, również wychowanym w duchu hellenizmu, że ten nakaz już nie obowiązuje.


Brak nowonarodzenia u hellenistycznych chrześcijan

Aby być chrześcijaninem (uczniem Chrystusa) trzeba się na nowo narodzić. Mówi o tym sam Jezus: „… Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś  nie narodzi  powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego” (J 3,3). Człowiek, który się nie narodził na nowo, nie może nawet „ujrzeć królestw Bożego”, a co dopiero tam wejść.

Co to jest nowonarodzenie?

Człowiek rodzi się z wrodzoną świadomością potrzeb cielesnych, takich jak: jedzenie, picie, posiadanie dachu nad głową i ubrania, rozmnażanie się, poprawianie swojego bytu, itd. Priorytetem działania często staje się zasada: ma mi być dobrze. Potrzeby otoczenia są mniej ważne, a często nie bierze się ich pod uwagę wcale. W chrystianizmie należy zmienić priorytety życiowe. „Nowonarodzenie” jest to wewnętrzny proces, który rozpoczyna się w człowieku od poznawania nauki chrześcijańskiej (Chrystusa), zawartej w Biblii, a interpretowanej według zasad hermeneutyki biblijnej. Chrzest biblijny jest momentem, w którym katechumen (kandydat do chrztu), publicznie pokazuje, że zmienia swoje priorytety życiowe, a jego najważniejszą sprawą, staje się postępowanie zgodne z obowiązującymi prawami biblijnymi. To chrzest staje się symbolem nowonarodzenia, rozpoczęcia nowego, duchowego życia. Jezus mówi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem” (J 3,5-6). Potrzeby duchowe stają się ważniejsze od potrzeb ciała, które w dalszym ciągu musimy zaspokajać, ale podstawowym celem, staje się wejście do „królestwa Bożego”, które jest biblijnym symbolem zbawienia.  W czasie chrztu biblijnego, otrzymujemy dar Ducha Świętego, który będzie nas prowadził przez życie. Dzieje Apostolskie mówią o tym tak:  „Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego” (Dz 2,38). Warto zauważyć, że według cytowanego wersetu, prawidłowo przygotowany biblijny chrzest, powinien być połączony z wyznaniem swoich grzechów (1 J 1,9), a woda w czasie chrztu, oczyszcza całkowicie człowieka z jego popełnionych grzechów i jest momentem otrzymania Ducha Świętego. W Biblii nie ma tego, co ojcowie Kościoła nazywają „grzechem pierworodnym”.

Podsumowując: Gdy człowiek pozna swoje obowiązki i prawa, uwierzy w zbawczą moc ofiary Chrystusa oraz w to, że jest w stanie kroczyć Bożą wąską drogą (Mt 7,14), która prowadzi do zbawienia i życia wiecznego (1 J 2,25), wtedy też dopiero może zdecydować się na przyjęcie biblijnego chrztu wodnego. Taką kolejność podkreśla, wiele razy, Słowo Boże: najpierw wiara, a dopiero potem chrzest (Mr 16,15-16).

Według starożytnych źródeł,  wiadomo też, że po czasach apostolskich okres przygotowania do chrztu, trwał około dwóch lat.

Jak łatwo zauważyć, chrzest niemowląt nie spełnia podstawowych wymagań, stawianych temu obrzędowi. Dlatego chrześcijanie biblijnie wierzący przystępują do chrztu jako osoby dorosłe, które świadomie podjęły taką decyzję.

Obrządek chrztu zawiera szereg biblijnych symboli, które tworzą fundamenty chrystianizmu.

Biblijny chrzest dokonuje się w wodzie, tylko przez całkowite zanurzenie. W takim zanurzeniu zawartych jest szereg symboli:

- gdy człowiek, na ułamek sekundy znajduje się pod wodą, to znika z powierzchni ziemi, a to oznacza, że umarł stary człowiek (Rz 6,4),

- stary człowiek umiera razem z Chrystusem i pogrzebany jest razem z Nim (Rz 6,4),

- nie jest to zwykła śmierć, ale symbolizuje to śmierć przez ukrzyżowanie, razem z Chrystusem (Rz 6,6),

- całkowite zanurzenie w wodzie, symbolizuje całkowite oczyszczenie się z grzechów („…byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu” (Rz 6,6 BT), chociaż w następnym ułamku sekundy, katechumen jest podnoszony z wody, co symbolizuje:

- narodziny nowego człowieka, który ma zmienione priorytety życiowe, rodzi się z Chrystusem („abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus” (Rz 6,4),

- podniesienie z wody, co oznacza przyszłe zmartwychwstanie („Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie” (Rz 6,5).

Zachowały się starożytne pisma, związane ze Sporem Aleksandryjskim, w których niezwykle wyraźnie widać brak nowonarodzenia autorów tych pism, czyli hellenistycznie wychowanych elit. Na przykład niezwykle surowo osądzają Ariusza w sprawach, o które sami byli obwiniani. A Biblia naucza: Przeto nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy zabierasz się do sądzenia. W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, [w tej] sam na siebie wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo, co osądzasz” (Rz 2,1). Później było jeszcze gorzej. Zakazy i nakazy biblijne nie stanowiły już żadnej przeszkody dla tych  ludzi!  Hellenistyczna  „wolność”  stała  się problemem poruszanym przez apostoła Piotra: Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia” (2 P 2,19). Od tego czasu żyjemy zatem w kręgu kultury greckiej i dlatego też brak nowonarodzenia możemy zaobserwować wśród wielu kościołów chrześcijańskich, co objawia się w liberalnym traktowaniu tekstów biblijnych, a co zostanie omówione później.

 


Rozdział 4

Hellenistyczna doktryna logosu

Uważa się, że grecki filozof Heraklit z Efezu (540-480 p.n.e.) jest twórcą terminu filozoficznego „logos”.

W Wikipedii, pod hasłem „logos” czytamy: „Heraklit uznawał, że najbardziej fundamentalną cechą Natury jest jej zmienność. Przypisuje mu się powiedzenie Panta rhei – »Wszystko płynie«. Stąd symbolem rzeczy jest ogień - nie dlatego, jakoby wszystko miało się fizycznie „składać" z ognia, lecz dlatego, że cechą charakterystyczną ognia jest zmienność, a jednocześnie konflikt i harmonia Opisywany przez Heraklita świat nie jest jednak chaosem. Przemiany ognia, ciągłe powstawanie i niszczenie, a więc fundamentalny konflikt będący u podstaw rzeczy, odbywa się zgodnie z kosmicznym prawem. Ten świat „był, jest i będzie wiecznie żyjącym ogniem, zapalającym się według miary i gasnącym". W innym fragmencie Heraklit pisze, że »istnieje jedna tylko mądrość: rozum, który wszystkim rządzi, wszystko przenikając«. Tę „miarę" i ten „rozum" często utożsamia się właśnie z logosem”.

Gdyby Jan rzeczywiście chciał użyć pogańskiej doktryny logosu, to niezwykle wyraźnie widać, że logos znacznie bardziej pasuje do Boga Jahwe, niż do Jezusa Chrystusa, bo tak interpretują to helleniści. Filozof żydowski Filon Aleksandryjski łączył wiarę mojżeszową z hellenizmem i twierdził, że Logosem jest Bóg Jahwe. Powołuje się przy tym na tekst biblijny, który mówi o mądrości, która wszystko stworzyła: „Jahwe mnie stworzył, swe arcydzieło, przed swymi czynami, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała. Jestem zrodzona, gdy jeszcze bezmiar wód nie istniał ani źródła, co wodą tryskają” (Prz 8,22-24). Ta Boża mądrość została „stworzona” jeszcze przed „początkiem” (Rdz 1,1; J 1,1). Biblia wprost mówi, że Bóg jest „ogniem” (Hbr 12,29), tak samo jak definicja logosu. Natomiast nie ma w Biblii żadnych tekstów, związanych z Chrystusem, które nazywają Go „ogniem”. Wprawdzie Jezus Chrystus głosił słowa Boga Jahwe (J 14,10), ale tak samo czynili wszyscy prorocy (2 P 1:20-21). Gdyby Logosem był Bóg Jahwe, to doktryna logosu nie niszczyłaby podstaw chrystianizmu i monoteistycznego jego charakteru (Wj 20,2-3).

I tu dochodzimy do sedna tego sporu. Dla hellenistycznie wychowanych elit  Cesarstwa  Rzymskiego,  tylko  n a u k a  o  Chrystusie, który  był

Logosem w J 1,1, otwierała nowe możliwości związane z synkretyzmem religijnym i interpretacją liberalną, możliwości polegające na wprowadzeniu nauk pogańskich do chrześcijaństwa, będących wieloletnią tradycją elit.

„Synkretyzm religijny… - łączenie dwóch lub więcej systemów wierzeń religijnych w nowy system lub włączenie do danej tradycji religijnej idei pochodzących z tradycji niepowiązanych… W starożytnej Grecji to określenie używane było jako nazwa procesu polegającego na włączaniu obcych bóstw do panteonu własnych… Szczytowe nasilenie zjawisko synkretyzmu religijnego osiągnęło w pierwszych wiekach naszej ery w Cesarstwie Rzymskim. Powszechny stawał się kult bóstw pochodzenia orientalnego… Rozwijał się kult Wielkiej Matki Kybele oraz irańskiego Mitry – boga słońca. Do panteonu rzymskiego trafił też Baal… Założeniem cesarzy rzymskich było „adoptowanie” bóstw ludów podbitych do rzymskiego panteonu lub też utożsamianie ich z bogami już istniejącymi, o podobnych atrybutach i funkcjach” (Wikipedia, hasło: „Synkretyzm religijny”).

Przyjęcie doktryny logosu w J 1,1, umożliwiło wprowadzenie dużej ilości nauk antychrześcijańskich, co zostanie omówione później.

Gdy mówimy o tym, że Bóg Jahwe jest Logosem w J 1,1, to jednak trzeba wiedzieć, że jest zasadnicza różnica między Logosem i Bogiem Jahwe. Logos tylko porządkuje materię będącą w chaosie i nic więcej.  „Logos” nie potrafi stworzyć materii z niczego (łac. creatio ex nihilo), co jest cechą tylko i wyłącznie Boga Jahwe, a co jednocześnie sprawia nierozwiązywalny problem współczesnej, naukowej teorii Wielkiego Wybuchu (Big Bang), która „początek”, t=0 Wszechświata nazywa „osobliwością”, bo nie umie wyjaśnić, co się wtedy stało. Gdyby Chrystus był Logosem, nie mógłby stwarzać z niczego. Tylko o Bogu Jahwe można powiedzieć, w kontekście stworzenia świata: „rzekł i stało się” (Rdz 1).

 


Rozdział 5

Wcześniejsze próby wprowadzania doktryny logosu

do chrystianizmu

Pisałem już o Filonie Aleksandryjskim.

W II wieku, w chrześcijaństwie powstał jednak modalizm, który opierał się na dwóch biblijnych wersetach wyrwanych kontekstu: J 1,1 i J 17,21. Według tych wersetów „Logosem” (pl. „Słowem”) w J 1,1 jest Jezus Chrystus, który pozostaje w absolutnej jedności z Ojcem (J 17,21).

Modalizm głosił zatem jedność „substancji” Ojca i Syna. Ojciec „wcielił się w Syna i narodził się z Dziewicy. Poniósł śmierć na krzyżu, po czym zmartwychwstał. Dzięki temu możliwe było połączenie w jednym Bogu sprzecznych cech: boskich i ludzkich” (Wikipedia, hasło: „Modalizm”). Te sprzeczne cechy to na przykład: widzialność Jezusa Chrystusa i niewidzialność Boga (J 1,18), śmiertelność Jezusa Chrystusa i nieśmiertelność Boga (1 Tm 6,16).

Warto przypomnieć, że zwolennikiem modalizmu, jak również neoplatonizmu, był Orygenes (185-254). On też prowadził szkołę katechetyczną w Aleksandrii i rozwinął helleńską interpretację alegoryczną aż do przesady: „Najważniejszym dla Orygenesa poziomem znaczeniowym Pisma Świętego był poziom duchowy, który ma charakter mistyczny i prawie zawsze odnosi się do Chrystusa i społeczności wierzącego z Bogiem. Zawsze istnieje owo duchowo-mistyczne znaczenie… zadaniem chrześcijańskiego egzegety jest próba odkrycia go” (Roger E. Olson, „Historia teologii chrześcijańskiej”, Warszawa 2003, s.118). Jednak jego alegoryczna interpretacja „Logosu”, jako Chrystusa w J 1,1, została odrzucona, a on sam został usunięty, najpierw ze szkoły katechetycznej, później wydalony z miasta, przez biskupa Aleksandrii Demetriusza: „Mimo przyznania najwyższego autorytetu Biblii, Orygenes uznał, że nie we wszystkich sprawach wypowiedziała się ona wyraźnie. Poznanie rozumowe może, w pewnych granicach i zachowując ostrożność, uzupełnić Pismo Święte. Pomocna jest filozofia, której tym samym Orygenes przyznał większe znaczenie w rozważaniach teologicznych, niż przypisywano jej ówcześnie w Kościele. W obszernych komentarzach do ksiąg biblijnych posługiwał się interpretacją alegoryczną, odróżniając — wzorem platońskim — świat zmysłowy i nadzmysłowy, pozór i rzeczywistość… najistotniejsze jest działanie Chrystusa-Logosu w jednostkowej duszy… Pośrednikiem w stworzeniu jest Syn-Logos, który wiecznie  wyłaniany  z  Boga,  wiecznie  wyłania  z  siebie  światLogos - Chrystus jest boską myślą, obrazem dobroci Boga. W systemie Orygenesa prawda chrześcijańskiego, wyrażona w przyznaniu Chrystusowi — boskiemu Logosowi, soteriologicznej roli, splatała się z aleksandryjskim neoplatonizmem, w którym Logos, pierwsza hipostaza bytu, odgrywa rolę metafizycznej zasady. Poglądy Orygenesa różniły się od przyjętych potem w Kościele i były przedmiotem licznych sporów doktrynalnych” (SJP PWN, hasło: „Orygenes”).

Modalizm był przyczyną powstania doketyzmu, w którym nauczano, że Chrystus nie umarł na krzyżu, bo Boga nie da się zabić, tylko w sposób doskonały udawał, że tak się stało, bo podstawową cechą Boga jest nieśmiertelność (1 Tm 6,16).

Z modalizmu wyłonił się sabelianizm. Sabeliusz nauczał, że istnieje jeden Bóg Ojciec, a Syn i Duch Święty są sposobami jego samowyrażania się” (Wikipedia, hasło: „Sabelianizm). Inaczej mówiąc, Bóg Jahwe może występować jako Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Dość wspomnieć, że „Sabelianizm został potępiony przez Dionizego, patriarchę Aleksandrii oraz papieża Kaliksta I(Wikipedia, hasło: „Sabelianizm”), zaś poglądy modalizmu i sabelianizmu zostały potępione przez wszystkie większe ośrodki chrześcijaństwa. Zwracam na to uwagę, ponieważ informacja ta jest pomijana przez większość historyków i  teologów. Mówiąc inaczej. Do początków IV wieku, nauka mówiąca o tym, że „Logosem” (pl. „Słowem”) w J 1,1 jest Jezus Chrystus, była zdecydowanie odrzucana przez główne ośrodki nauki chrześcijańskiej, w tym również przez Aleksandrię i Rzym.

Przypomnijmy, że także Ariusz potępił doktrynę logosu w J 1,1 tak, jak to wcześniej robili, między innymi, biskupi Aleksandrii Demetriusz (189-231) i Dionizy Wielki (190-264) oraz biskup Rzymu Kalikst I (217-222). Niestety, w późniejszym czasie także te dwa ośrodki stały się źródłem nauki mówiącej, że Jezus Chrystus jest „Logosem” w J 1,1.

 


Rozdział 6

Główni uczestnicy Sporu Aleksandryjskiego

Ponieważ Aleksandria była niezwykle dużym i zaludnionym miastem, istnienie tam dwóch zborów, przed soborem nicejskim I, było rzeczą normalną. A jeżeli były dwa zbory, to byli również dwaj biskupi, którzy kierowali tymi zborami.


Biskup Ariusz

Aleksandryjski biskup Ariusz prowadził swój zbór w dzielnicy portowej, składający się z prostych ludzi. Miał najlepsze, możliwe w tamtych czasach wykształcenie teologiczne, uzyskane w Antiochii, słynącej z wierności Biblii. Krytykując biskupa Aleksandra, zrobił tylko to, co wcześniej robili inni biskupi, którzy potępiali doktrynę logosu. Była to realizacja biblijnego nakazu troski o czystość nauki chrystusowej zgodnie z „zachętą do walki o wiarę raz tylko przekazaną świętym” (Jud 1,3).

Dla chrześcijan, wychowanych w duchu szacunku do tekstów biblijnych, sprawa wydawała się być formalnością, bo wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że nie wolno mieszać nauk pogańskich z chrystianizmem. Ariusz cieszył się autorytetem, nie tylko wśród swoich wiernych. Opis Sporu Aleksandryjskiego i swoje argumenty, w tym sporze, spisał i zostawił w Bibliotece Aleksandryjskiej. Każdy mógł osobiście przeczytać to, co było przedmiotem sporu. To oburzało biskupa Aleksandra, ale nic nie mógł zrobić, bo biblioteką opiekował się sam cesarz. Jednak najbardziej oburzało go to, że biskup pochodzący z niższej warstwy społecznej, ośmielił się krytykować biskupa elitarnego, takiego jak on.

Opinia publiczna stale wprowadzana jest w błąd w sprawie Ariusza. Był on biskupem, a nie diakonem, czy prezbiterem, jak to podają współczesne słowniki i encyklopedie. Dowody na to będą przytaczane w dalszej części tekstu. Dzieje się tak, bo współczesne elity są wychowywane również w duchu hellenizmu, współpracują z hierarchią Kościoła i chcą pokazywać Ariusza w jak najgorszym świetle. Jest to możliwe, bo współcześnie zachowana dokumentacja z tamtych czasów, została pozbawiona niewygodnych, dla hierarchii Kościoła, dokumentów, co nie jest żadną tajemnicą.


Biskup Aleksander Aleksandryjski

Biskup Aleksander, był związany z elitami Cesarstwa Rzymskiego, wychowywanymi w duchu hellenizmu. Jego pochodzenie i hellenistyczne wykształcenie sprawiały, że czuł się kimś ważniejszym, niż pozostali chrześcijanie. Zarządzał zakonem parabolanów, który oficjalnie zajmował się chorymi zakaźnie, a w praktyce był zbrojną bojówką biskupa, często wykorzystywaną w Sporze Aleksandryjskim: „W większości wywodzili się z niewykształconych warstw społeczeństwa, toteż często byli wykorzystywani jako polityczne bojówki biskupów aleksandryjskich. W 412 roku parabolanie stali na czele tłumu niszczącego dzielnicę żydowską w Aleksandrii… parabolanie byli często wykorzystywani przez biskupów aleksandryjskich do likwidacji przeciwników politycznych i niewygodnych osób… zostali wykorzystani przez patriarchę Dioskura do rozgromienia przeciwników w czasie tzw. synodu zbójeckiego. Są odpowiedzialni również za akty gwałtu i przemocy podczas Soboru efeskiego. Byli zaangażowani w kampanię oszczerstw prowadzoną przeciw aleksandryjskiej matematyczce Hypatii oraz w jej zabójstwo.” (Wikipedia, hasło: „Parabolani”).

Zbór, na czele którego stał Aleksander, cieszył się ogromnym prestiżem, bo skupiał elity i najbogatszych mieszkańców, najwspanialszego miasta Starożytności.

Gdy Aleksander zaczął nauczać, że pogańska nauka o Logosie jest zastosowana w J 1,1 i dokładnie opisuje Jezusa Chrystusa, Ariusz skrytykował ją w swoim zborze, bo podważała fundamenty Prawa Bożego i taki był jego obowiązek. Ariusz tylko ostrzegł swój zbór przed niebezpieczną nauką głoszoną przez biskupa Aleksandra.

Wszystkie inne elementy tego sporu, o których piszą współczesne encyklopedie i historycy, są tylko sprawami wtórnymi, wynikającymi tylko i wyłącznie z tego, że pogańskim „Logosem”, według biskupa Aleksandra Aleksandryjskiego, stał się Chrystus. Nauka ta, w sposób drastyczny, zmieniła doktrynę chrystianizmu, a później zaważyła także na dziejach całej ludzkości! Wpływ tej doktryny na chrześcijaństwo jest więc tak duży, że bez właściwego rozpoznania Sporu Aleksandryjskiego, nie jesteśmy w stanie zrozumieć istoty i historii chrześcijaństwa. Co gorsza, brak wiedzy na ten temat boleśnie ciąży też na tym, co się współcześnie dzieje w chrześcijaństwie. Odkąd bowiem Kościół katolicki stał się prywatną własnością hierarchów kościelnych, wierni stracili prawo głosu i nie mają nic do powiedzenia. Szkoda, bo to również wierni mają dopilnować, aby rozwiązywać takie sprawy, jak napisano: Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami …  A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu” (1 Kor 5,1-2).

Pisząc o Aleksandrze Aleksandryjskim koniecznie trzeba zaznaczyć, że był to człowiek niezwykle wpływowy, do tego stopnia, że swoimi problemami udało mu się zainteresować pogańskiego cesarza. Aleksander w Egipcie wyświęcał tylko takich biskupów, którzy byli mu później posłuszni. Nie bał się stosować brutalnej siły i metod działania zabronionych w chrystianizmie. Jednocześnie uważał siebie za szlachetnie urodzonego przedstawiciela elity Cesarstwa, który ma prawo do takiego działania.

Zachował się list z tego okresu, związany ze Sporem Aleksandryjskim. Pokazuje on sposób myślenia i atmosferę panującą wśród hellenistów i sposoby działania tych ludzi: „…Jako pierwszą ze wszystkich, rozpatrzyliśmy sprawę bezbożności i przestępstwa Ariusza oraz zwolenników jego nauki.  Postanowiliśmy jednomyślnie potępić jego bezbożną doktrynę oraz słowa i bluźniercze wyrażenia, których używał, znieważając Syna Bożego: „jest z niczego”, „zanim się narodził nie był”, „był kiedyś [czas], kiedy go nie było” i to, że „Syn Boży zdolny jest z własnej woli do dobra i do zła”. Wszystko to święty sobór potępił, aby nie słuchać dłużej nauki bezbożnej i szalonej i by nie znosić cierpliwie słów pełnych bluźnierstw. Wy zaś usłyszeliście już zapewne albo usłyszycie, jaki wyrok zapadł w jego sprawie, przeto niech się nie uważa, że znieważamy człowieka, który za swój grzech poniósł sprawiedliwą karę. Jego bezbożność miała tak wielką siłę oddziaływania, że przyłączyli się do niego Theonas z Marmaryki i Sekundos z Ptolemais - obaj otrzymali ten sam wyrok [co Ariusz]. Lecz ponieważ łaska Boża Egipt uczyniła wolnym od tej błędnej i bluźnierczej doktryny i od ludzi ośmielających się wprowadzać schizmę i szerzyć herezję wśród ludu zawsze miłującego pokój…” („List Soboru w Nicei do Egipcjan”, punkty 2-5).

List ten pokazuje zawziętość Aleksandra i jego zwolenników. Trudno się tu doszukać działania Ducha Świętego, bez którego nie da się rozwiązać takich sporów. Wszystko zostało odwrócone. Później opiszę to szerzej. Teraz tylko podam, że to biskupi Wschodu zarzucali Aleksandrowi wszystkie te rzeczy, które w tym liście wytykał Ariuszowi. Ta nowa, wcześniej odrzucona nauka, sprzeczna z Dekalogiem, spowodowała „schizmę” i dlatego była „bezbożna” i „bluźniercza”. Tego samego nie można powiedzieć o nauce Ariusza, którą uznano za „ortodoksyjną”. Metoda odwracania faktów sprawdziła się. Współcześnie, często używana jest przez polityków i przynosi oczekiwane efekty.

Dla Aleksandra był to prestiżowy spór. Musiał pokazać swoim elitarnym członkom zboru, że to on ma rację, a podważanie nauk głoszonych przez tak elitarnego biskupa jak on, musi być surowo ukarane. Dlatego w swoich działaniach nie cofał się przed niczym. Zwrócenie się o pomoc w sporze z Ariuszem do pogańskiego cesarza, pontifexa maximusa, było wielkim skandalem w tamtych czasach. Dlatego Kościół odrzucił uchwały soboru nicejskiego I, chętnie popierał Ariusza, a cesarz, gdy zrozumiał istotę tego sporu, odwołał z wygnania Ariusza. Od czasów Aleksandra Aleksandryjskiego skandale będą czymś powszechnym wśród hierarchów Kościoła. Chrystus jednak nauczał: „Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18,7). Tymczasem Aleksander został ogłoszony świętym i według nauki Kościoła Powszechnego jest wzorem do naśladowania i można się do niego nawet modlić. Wielu współczesnych polityków podąża drogą Aleksandra.

 


Rozdział 7

Pierwszy etap Sporu Aleksandryjskiego

Okres początku IV wieku był czasem, kiedy zbory były jeszcze w pełni autonomiczne i nikt, żadnemu biskupowi nie mógł niczego narzucić. Dlatego Aleksander miał prawo głosić swoją wersję chrystianizmu, bo za to, co robił w swoim zborze, odpowiadał tylko przed samym Bogiem (Tt 1,7). Również Ariusz miał prawo ostrzec swoich wiernych przed niebezpieczną nauką Aleksandra. Jednak gdy biskup Aleksander dowiedział się o tym, że biskup Ariusz ostrzegał swoich wiernych przed jego doktryną logosu, to oburzył się. Uważał, że biskup pochodzący z prostego ludu, nie ma prawa krytykować biskupa elitarnego, takiego jak on. Zorganizował synod swoich biskupów, którzy potępili Ariusza.

Historycy piszą o rozruchach ulicznych, które powstały w Aleksandrii, w związku ze Sporem Aleksandryjskim. Pamiętajmy jednak o tym, że to Aleksander dysponował zakonem parabolanów, którzy specjalizowali się właśnie w organizowaniu takich ulicznych rozruchów. Prawdopodobnie, na skutek takich działań, Ariusz został fizycznie sponiewierany. Szukając pomocy, zwrócił się do biskupów na Wschodzie, gdzie wcześniej zdobywał wiedzę religijną. Tam biskupi zwołali synody. Jednak: „Ariusz zdobył już sobie silne poparcie i w Aleksandrii, i poza nią, …Po stronie Ariusza od początku stanął Euzebiusz, biskup… Nikomedii, … a także drugi Euzebiusz, biskup Cezarei w Palestynie, sławny teolog i …historyk. Z inicjatywy obu Euzebiuszów odbyły się dwa niewielkie synody w Bitynii i w Palestynie, uznały one poglądy Ariusza za ortodoksyjne(E. Wipszycka, Tamże, s. 154). To oznaczało, że nauka Ariusza nie była niczym nowym, ale nauką wszystkich wierzących, nauką istniejącą od początku istnienia chrystianizmu. Wszyscy ci, którzy poparli biskupa Ariusza, byli zwykłymi chrześcijanami.

Była jeszcze jedna przyczyna tego sporu. Istniały dwa główna ośrodki chrystianizmu: Antiochia, która opierała swoją wiarę tylko na Biblii i Aleksandria, razem ze szkołą katechetyczną, gdzie szukano nowych rozwiązań i sposobów wzbogacenia wiary. Aleksander chciał udowodnić wyższość szkoły aleksandryjskiej. 

Elity Cesarstwa Rzymskiego były wychowane w duchu hellenizmu i pasjonowały się pogańską nauką o logosie, którą biskup Aleksander widział w J 1,1. Dlatego ludzie ci, czynnie włączyli się w ten spór i konsekwentnie obniżali rangę Ariusza, przedstawiali go w jak najgorszym świetle, ukrywając to, że był  takim  samym  biskupem,  jak  Aleksander i  miał prawo, a nawet obowiązek, ogłosić w swym zborze, że nauka Aleksandra jest błędem. Tak dzieje się do dnia dzisiejszego. Niemal wszyscy współcześni historycy, nazywają Ariusza „prezbiterem” lub „diakonem”, a nie biskupem. Jednak powinniśmy wiedzieć, że biskupi Wschodu nie poparliby Ariusza, gdyby nie był on biskupem, ale prezbiterem lub diakonem i to na dodatek w zborze Aleksandra tak, jak to się współcześnie przedstawia. Byłoby to popieranie buntu przeciwko swojemu biskupowi, przeciwko Duchowi Świętemu (Dz 20,28) i niezgodne z nauką biblijną (Hbr 13,17). Oni sami też byli biskupami. Był to czas, w którym biskupi cieszyli się jeszcze wysoką moralnością biblijną.

Propaganda kościelna usunęła prawie całą dokumentację, w której Ariusz nazywany jest biskupem. O tym, że Ariusz był biskupem, świadczy Sobór Nicejski, na który zaproszono wyłącznie biskupów. Wśród zaproszonych był Ariusz (patrz: „Ariusz-fragment bizantyjskiej ikony z XVI wieku przedstawiającej pierwszy sobór powszechny”, Wikipedia, hasło: „Ariusz”). Ariusz brał więc udział w obradach, ale został zesłany na wygnanie wraz z dwoma innymi biskupami, za to, że nie chciał podpisać się pod uchwałami soboru. Innym pośrednim dowodem na to, że Ariusz był biskupem, jest uchwała soboru nicejskiego I: „Aby nie było dwóch biskupów w jednym mieście” (Kanon VIII uchwał soboru nicejskiego). Kanon ten był wprowadzony po to, aby nie doszło do tego, co wydarzyło się w Aleksandrii, gdzie urzędowało jednocześnie, co najmniej dwóch biskupów, którzy prowadzili ze sobą spór.

Niezwykle ważne jest to, że w początkowym okresie sporu, wyraz „arianizm” nie istniał i nie pojawił się w uchwałach soborowych ponieważ, prawie cały Kościół, postrzegał chrześcijaństwo podobnie jak biskup Ariusz. To biskup Aleksander głosił naukę, wcześniej odrzuconą prawie przez wszystkich chrześcijan. Dopiero w czasach późniejszych, gdy elity Cesarstwa przejęły całkowitą kontrolę nad wiernymi, wprowadziły słowo „arianizm”, pochodzące od imienia Ariusz. Wyraz ten ma sugerować, że to Ariusz jest autorem zupełnie nowej nauki, a biskup Aleksander protestował przeciwko temu. Było dokładnie na odwrót. Współcześni, zawodowi historycy starożytności, tak piszą o tym: „Arianie byli w gruncie rzeczy zwolennikami tradycyjnego podejścia do doktryny (E. Wipszycka, Tamże, s.186). Użycie tej propagandowej sztuczki, powiodło się. Dzisiaj większość ludzi sądzi, że to Ariusz zaczął głosić nową naukę, której wcześniej nie było, a  Aleksander bronił  ortodoksji chrześcijańskiej. I właśnie o to chodziło hierarchom Kościoła, żeby ludzie tak zaczęli myśleć. Sztuczne wprowadzenie wyrazu „arianizm” i zrobienie z Ariusza kozła ofiarnego w tym sporze, skutecznie chroni pogańską doktrynę logosu do dnia dzisiejszego. Nikt nie chce nawet rozmawiać na ten temat.

Dokładnie to samo dotyczy, używanych obecnie, podobnych zwrotów, „kontrowersja ariańska”, czy „herezja ariańska” itp. Tak, jak w przypadku wyrazu „arianizm”, mają one sugerować, że to Ariusz wywołał ten spór swoją nową nauką. Powszechne używanie tych zwrotów powoduje, że ludzie mają pewność, że to Ariusz chciał wprowadzić nową naukę, ale bohaterska postawa biskupa Aleksandra spowodowała, że, „na szczęście”, nauka ta została odrzucona. Tak działała, niezwykle skuteczna, propaganda cesarza Konstantyna, która została przejęta przez hierarchię Kościoła.

Tymczasem to biskup Aleksander zaczął głosić nową naukę, która we wcześniejszych wiekach była potępiana przez główny nurt chrystianizmu, zarówno przez biskupów aleksandryjskich, jak i przez biskupa Rzymu. Dlatego prawdopodobnie, w tamtych czasach, istniało słowo „aleksandryzm”, określające nową naukę biskupa Aleksandra, a wprowadzenie słowa „arianizm”, było odpowiedzią na dokuczliwe, dla elit, słowo „aleksandryzm”.

Spór ten ściśle związany jest z ogromną ilością nieprawdziwych informacji, które całkowicie wypaczają istotę i przebieg tego sporu. Czytając o tym sporze, powinniśmy wiedzieć, że: „Współcześnie całokształt poglądów Ariusza na temat Boga Ojca i Syna Bożego zbudowany jest na podstawie zachowanych pism jego przeciwników z czasów kontrowersji(Wikipedia, hasło: „Ariusz”). Są siły, które, niezwykle skutecznie, blokują prawdziwy obraz tego, co się wtedy działo. Czytając o Sporze Aleksandryjskim:pamiętajmy, że historię sporów tej epoki znamy niemal wyłącznie  z materiałów dostarczonych nam  przez jedną ze stron, która ostatecznie zwyciężyła… przywłaszczając sobie prawo  decydowania w sprawach Kościelnych…” (E. Wipszycka, Tamże, s.173). To Ariusz trzymał się ortodoksji: „Ariusz i jego zwolennicy znajdowali dla swych twierdzeń podstawę przede wszystkim w Ewangeliach” (E. Wipszycka, Tamże, s.184)

Pierwszy etap Sporu Aleksandryjskiego zakończył się zwycięstwem Ariusza. Prawdopodobnie Ariusz został poturbowany, ale cały Kościół odrzucił doktrynę logosu, z wyjątkiem większej części Egiptu, będącego pod wpływami Aleksandra, gdzie najczęściej wprowadzono tą naukę siłą. Jednak Aleksander nie miał zamiaru tego tak zostawić.


Inna przyczyna Sporu Aleksandryjskiego

Jednak, była jeszcze jedna przyczyna tego sporu. Aby to dobrze zrozumieć, powinniśmy dokładniej poznać motywy działania biskupa Aleksandra. Nauka biblijna mówiła: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie(Ga 3,28). W chrystianizmie nie ma żadnych podziałów, wszyscy są sobie równi, są braćmi, których Ojcem jest biblijny Bóg Jahwe. Jezus mówi: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego” (J 20,17).

I właśnie przeciwko tej równości wystąpił przedstawiciel elity Cesarstwa, biskup Aleksander. Uważał, że w chrześcijaństwie powinien obowiązywać stary, oficjalnie już nie istniejący podział społeczeństwa rzymskiego, na patrycjuszy (elita) i plebejuszy (pospólstwo). Według Aleksandra, jest to niedopuszczalne, aby biskup z niższej warstwy społecznej, krytykował biskupa elitarnego. To był konflikt klasowy. Dlatego była tak drastyczna reakcja biskupa Aleksandra, który w swoim zborze skupiał elitę najbogatszych mieszkańców Aleksandrii. Chciał im udowodnić za wszelką cenę, że krytykowanie takiego biskupa jak on, przez takiego biskupa jak Ariusz, jest karygodne. Za takie zuchwalstwo musiał być ukarany. Pogański cesarz, członek elity Cesarstwa, hellenista, pogański pontifex maximus, był ostatnią deską ratunku dla Aleksandra. Już nikt inny nie mógł mu pomóc.


Biblijna zasada dwóch świadków

W Bożym Prawie Starego i Nowego Przymierza obowiązywała zasada dwóch świadków. Sam Jezus nauczał: „Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa” (Mt 18,15-16 BT). Sprawy konfliktowe najlepiej zatem załatwić w sposób ugodowy. Ale, jeśli nie będzie to możliwe, powinno być, co najmniej dwóch świadków. Tą naukę potwierdza Paweł: „Na ustach dwu albo trzech świadków zawiśnie cała sprawa” (2 Kor 13,1).

Jeszcze raz przytoczę opinię profesora historii starożytnej: „Po stronie Ariusza od początku stanął Euzebiusz, biskup… Nikomedia, … a także drugi Euzebiusz, biskup Cezarei w Palestynie, sławny teolog i znany nam już historyk. Z inicjatywy obu Euzebiuszów odbyły się dwa niewielkie synody w Bitynii i w Palestynie, uznały one poglądy Ariusza za ortodoksyjne(E. Wipszycka, Tamże, s.154).

Jeżeli świecki historyk pisze o dwóch znanych biskupach i dwóch synodach, które „uznały poglądy Ariusza za ortodoksyjne”, to może tylko oznaczać, że ta zasada była brana pod uwagę w Sporze Aleksandryjskim. Aleksander miał świadectwo tylko jednego synodu, który sam zorganizował.

 


Rozdział 8

Drugi etap Sporu Aleksandryjskiego

Aleksander postanowił wykorzystać swoje rozległe wpływy, sporowi temu nadać najwyższy poziom ważności i sprawą tą zainteresować samego cesarza Konstantyna. Wychowanie biskupa Aleksandra Aleksandryjskiego na wartościach hellenistycznych, bardzo cenionych wśród elit i odrzucenie jego nauk, prawie przez cały Kościół, mogą wskazywać na to, że to urażona ambicja biskupa Aleksandra, który chciał połączyć chrześcijaństwo z kulturą grecką, kazała mu prosić pogańskiego cesarza Konstantyna, najbardziej krwawego cesarza w historii Cesarstwa Rzymskiego, nie znoszącego sprzeciwu, o rozstrzygnięcie tego sporu. Konstantyn nosił prestiżowy tytuł pontifeks maximus, najwyższego kapłana pogańskiego, który rozwiązywał wszelkie spory wśród pogańskich kapłanów. Cesarz był czynnym wyznawcą Apollona, greckiego boga Słońce. Aleksander nie miał z tym żadnych problemów. To był precedens. Po raz pierwszy ktoś poprosił pogańskiego kapłana, pontifeksa maximusa, człowieka nie mającego podstawowej wiedzy na temat chrześcijaństwa, o rozwiązanie sporu teologicznego w łonie chrześcijaństwa. Jest to informacja starannie ukrywana przed opinią publiczną, że z inicjatywy biskupa Aleksandra Aleksandryjskiego, to pogański cesarz Konstantyn, wychowany również w duchu hellenizmu, czynny wyznawca religii pogańskich, miał zadecydować o tym, czy hellenistyczna doktryna logosu, niezwykle popularna wśród elit, do których należał też Konstantyn, występuje w J 1,1, czy też nie.

Powinno się zwrócić uwagę na absurdalność tego, co głoszą współcześni historycy, że Ariusz był prezbiterem lub diakonem u biskupa Aleksandra, czyli jego podwładnym, zaczął głosić nową naukę, którą poparli inni biskupi, a niezwykle skutecznie działający biskup Aleksander musiał zwrócić się do samego cesarza o pomoc w rozwiązaniu tego sporu. Oczywiście Ariusz też był biskupem. Wprawdzie cesarz był najwyższym kapłanem wszystkich religii pogańskich, ale Aleksander był zdeterminowany i nie przejmował się skandalem, który wybuchnie w całym Kościele.


Tytuł „pontifex maximus” cesarza Konstantyna

Aby zrozumieć, czym jest ten tytuł, musimy cofnąć się do Babilonu. Król  B a b i l o n u,  oprócz  władzy  świeckiej,  posiadał  władzę  religijną,  tytuł

Najwyższego Kapłana. To on decydował o tym, w co ma wierzyć jego lud i podejmował w tym temacie przeróżne inicjatywy (Dn 3,1-7). Nieposłuszeństwo było karane śmiercią (Dn 3,11). On rozstrzygał również wszystkie religijne spory, których nie brakowało, a które wybuchały między różnymi kapłanami, różnych bogów. Działania króla Babilonu opisuje Księga Daniela.

Ten system sprawowania władzy, później nazwany cezaropapizmem, został przejęty przez następujące po Babilonie potęgi polityczne. Biblia pokazuje to w postaci wizji ludzkiego posągu (Dn 2,31-35). Pod symbolem złotej głowy wystąpił król Babilonu (Dn 2,37-38). Srebrna pierś posągu to Medopersja, miedziane biodra to Gracja. Pod postacią żelaznych nóg ze stopami z żelaza i gliny, został przedstawiony Rzym. Posąg ten potocznie nazywany jest kolosem na glinianych nogach. W Rzymie, tytuł pogańskiego Najwyższego Kapłana, nosił nazwę pontifex maximus. Jego decyzje też były nieodwołalne, a nieposłuszeństwo było karane śmiercią. To właśnie cesarz Konstantyn Wielki był pogańskim pontifexem maximusem i podobnie, jak to było w Babilonie, rozwiązywał wszystkie problemy, które pojawiały się w kultach pogańskich. Tak jak babiloński Najwyższy Kapłan, król Babilonu Nabuchodonozor, włączył Boga Jahwe do panteonu bóstw babilońskich (Dn 3,95-100), tak samo pontifex maximus, cesarz rzymski, Konstantyn Wielki, włączył Boga Jahwe do panteonu bóstw Cesarstwa Rzymskiego. Między innymi dlatego Rzym, w symbolice biblijnej, nazywany jest Babilonem (patrz komentarz BT do 1 P 5,13).


Sobór nicejski I

Szerokie kontakty biskupa Aleksandra spowodowały, że udało mu się wciągnąć do sporu, cesarza Konstantyna. Dla cesarza była to dobra okazja, aby nawiązać ściślejsze relacje z elitami Cesarstwa, w tym przypadku z elitami Aleksandrii. Konstantyn wiedział, że jego bezprawne zdobycie władzy spowodowało, że elity, szczególnie Rzymu, szukały okazji do tego, aby go zabić tak, jak to zrobiły wcześniej z Juliuszem Cezarem. Dlatego też, prośba Aleksandra spadła mu jak z nieba. Od początku, Konstantyn był po stronie Aleksandra: „Do Aleksandrii z polecania władcy przybył Osjusz z listem do obu uczestników kontrowersji… Osjusz wyraźnie sympatyzujący z Aleksandrem(E. Wipszycka, Tamże, s.155). Ariusz znalazł się więc na przegranej  pozycji. W  takiej  sytuacji politycznej  nie miał  żadnych szans.

Konstantyn też miał hellenistyczne wychowanie, też był członkiem elity, a na dodatek był czynnym wyznawcą boga słońca Apollona i nie rozumiał tego, że można się trzymać kurczowo tekstów biblijnych tak, jak to robił Ariusz, a czego nie było w hellenizmie. Cesarzowi pilnie były potrzebne elity, do sprawnego zarządzania państwem. Wybrał biskupów, którzy w tym czasie, cieszyli się bardzo dobrą opinią. Zaczął przyznawać im różne przywileje, budować świątynie chrześcijańskie, a przede wszystkim obsypywał biskupów pieniędzmi. Do tej akcji włączyła się nawet matka Konstantyna Helena, która pojechała do Jerozolimy i przywiozła stamtąd krzyż, na którym, podobno, umarł Chrystus. Urząd biskupa w Kościele stał się dla elit łakomym kąskiem. Konstantyn wzorując się na wcześniejszych synodach biskupich, postanowił zwołać taki synod do Nicei w 325 roku, na którym miał wysłuchać argumenty obu zwaśnionych stron i wydać swój wyrok. Aleksander zadbał o to, aby do Nicei przyjechali głównie biskupi, wyświęceni przez niego, którzy potwierdzili swą lojalność na wcześniejszych synodach. Konstantyn dbał o sprawy propagandowe, dlatego brał udział osobiście w obradach.

Sobór potępił Ariusza, jego pisma zostały spalone, a on został zesłany na wygnanie poza granice Cesarstwa Rzymskiego, wraz z dwoma innymi biskupami, którzy też nie chcieli podpisać się pod uchwałami Soboru.

W kanonach uchwał Soboru nicejskiego wyraźnie widać nie biblijny podział wiernych, stosowany przez uczestników obrad, na laikat i kler. Jest on odbiciem starorzymskiego podziału: patrycjusze (elita) i plebejusze (pospólstwo). W ten sposób realizowano rzymską zasadę, stosowaną przez elity: „dziel i rządź” (łac. divide et impera). Już w I Kanonie soboru nicejskiego pojawia się określenie „grono duchownych”, co wskazuje na elitarny charakter tych ludzi. W II Kanonie okazuje się, że jest to „stan duchowny”. W VIII Kanonie jest to „kler”, słowo, które w Biblii nie występuje i nie ma biblijnego uzasadnienia.

W odróżnieniu od „grona duchownych”, od „stanu duchownego”, czyli „kleru”, w XI Kanonie pojawia się określenie „stan świecki”, współcześnie nazywany „laikatem”, słowo, które w Biblii również nie występuje.

Tymczasem w 1 P 2,5 czytamy: „Wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątyniaby stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa” (BT). To wszyscy wierni są „duchową świątynią” (2 Kor 6,16), także wszyscy wierni są „świętym kapłaństwem”.  Dlatego  też  w  biblijnym chrześcijaństwie obowiązuje zasada powszechnego kapłaństwa. Nie ma podziału na kler i laikat. To Sobór nicejski I dokonał takiego podziału wiernych, którego wcześniej nie było, a który obowiązuje do dnia dzisiejszego prawie we wszystkich Kościołach.

Wyraźnie widać, że w środowisku zwolenników biskupa Aleksandra, sprzeczny z Biblią podział wiernych był normalnością.

Również „stan duchowny”, czyli „kler”, został podzielony. W VI Kanonie została ustanowiona kolejność ważności biskupów w Kościele, tak zwana „precedencja”. Najważniejszym biskupem, głową Kościoła, został, oczywiście, wpływowy biskup Aleksandrii, który miał prawo rozwiązywania wszystkich sporów w Kościele tak, jak pontifex maximus w pogaństwie. O stopień niżej był biskup Rzymu, a za nim biskup Antiochii. Precedencja ta została zmieniona na Soborze w Konstantynopolu, w 381 roku. Najważniejszym biskupem został wtedy biskup Rzymu, drugim w kolejności był biskup nowej stolicy, Konstantynopola, potem Aleksandrii i Antiochii. Tymczasem Biblia naucza o Chrystusie, że Bóg: „wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła” (Ef 1,22). To Jezus Chrystus jest Głową dla Kościoła i to „nade wszystko”, a nie biskup Rzymu, czy wcześniej biskup Aleksandrii!

Na podstawie tego „kanonu”, wzorując się na hierarchii administracji państwowej w Cesarstwie, została utworzona hierarchia Kościoła, ze stanowiskami, które nie mają nic wspólnego z Biblią: papież, kardynał, arcybiskup, proboszcz, wikary, itd. Tych nie biblijnych stanowisk jest kilkadziesiąt. Kontrastuje to z prostotą biblijnych funkcji: Głową Kościoła jest zmartwychwstały Jezus Chrystus, który reprezentuje Boga Jahwe. Chrystusowi podlega biskup, który ma pełnię władzy, ale tylko w swoim zborze. Wierni podlegają tylko swojemu biskupowi, który stale przebywa wśród nich. Są też funkcje pomocnicze: prezbiter (starszy) i diakon.

Wprowadzenie „hierarchii kościelnej” było niezgodne ze Słowem Bożym, co zostało omówione powyżej. To „biskup kierował Kościołem Boga” (Dz 20:28), a nie papież, metropolita, patriarcha, arcybiskup, czy ktoś taki. W czasach apostolskich, co widać w tekstach Nowego Przymierza, na czele zboru stał wyłącznie „biskup” i żaden inny biskup, czy ktokolwiek inny, nie mógł mu narzucić swojej woli. Oznaczało to, że była pełna autonomia zborów. Również wierni stracili całkowicie wpływ na to, co się dzieje w zborze. Praktycznie Kościół stał się własnością hierarchii kościelnej, a wierni stracili dostęp do swojego biskupa.

Są oryginalne kopie tekstów Ewangelii Jana w języku greckim, na podstawie których dokonuje się tłumaczeń Biblii, w których wyraz „słowo” w J 1,1, napisane jest z małej litery (Grecko-polski Nowy Testament, wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994), a to oznacza, że wyraz „logos”, w żadnym wypadku nie może być Chrystusem, ani innym Jego imieniem.

Aby poznać prawdę, powinniśmy skorzystać z nauki Jezusa: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?”(Mt 7,15-16) „Fałszywych proroków” poznaje się „po ich owocach”. Przypatrzmy się uchwałom Soboru nicejskiego I i pismom z nimi związanych.

Oficjalnie sobór nicejski został zwołany po to, aby rozwiązać Spór Aleksandryjski. Cesarz przyznał rację Aleksandrowi. To powinno sprawę zakończyć. Tymczasem powstaje pytanie: dlaczego Ariusz został skazany na wygnanie? Wiele wskazuje na to, że to Aleksander zażądał usunięcia Ariusza z całego Cesarstwa Rzymskiego, co też nastąpiło. To miała być nauczka dla innych, których nie brakowało. Jednak niedługo potem Konstantyn zrozumiał istotę tego sporu i odwołał Ariusza z wygnania i „…dążył do rehabilitacji Ariusza …” (Wikipedia, hasło: „Chrześcijaństwo w późnej starożytności”). Mało tego. Cesarz ochrzcił się jako zwolennik nauki Ariusza. Najprawdopodobniej zesłanie Ariusza na wygnanie, było zemstą Aleksandra za to, że pochodząc z niższej warstwy społecznej, odważył się krytykować biskupa, który był członkiem elity Cesarstwa.

Biskup aleksandryjski Aleksander dopilnował jednak swoich interesów. Sobór nicejski przyznał mu rację, przez co udowodnił swoją wyższość nad biskupem Ariuszem i wyższość szkoły aleksandryjskiej nad szkołą w Antiochii. Jednocześnie mógł srogo zemścić się na Ariuszu, który został zesłany na wygnanie, poza granice Cesarstwa, a jego pisma zostały spalone. Aleksander triumfował. Mając dokument podpisany przez cesarza, zaczął robić czystki w Egipcie i siłą wprowadzać swoich ludzi, jako biskupów, do wszystkich zborów. Północna Afryka stała się miejscem prześladowań chrześcijan biblijnych. Opornym konfiskowano majątki, wsadzano do więzień, zmuszano do płacenia wysokich kar, itd. Aleksander zmusił władzę świecką do wykonywania swoich wyroków. Dokument podpisany przez cesarza, tworzył nowe prawo, które stało się bezprawiem w chrystianizmie. Religia  nakazująca  miłować  swoich  wrogów,  zaczęła

bowiem szukać wrogów i zawzięcie ich zwalczać. Biskupi i wierni stracili jakikolwiek wpływ na to, co się dzieje w Kościele. W drugim etapie Sporu Aleksandryjskiego, skutki wprowadzenia doktryny logosu do chrześcijaństwie, dotyczyły tylko Egiptu. Pozostałe zbory odrzuciły nicejskie wyznanie wiary.

Chociaż prawie cały Kościół odrzucił uchwały soboru nicejskiego, to jednak później decyzje, które pogański cesarz podjął na soborze w Nicei, stały się nowym fundamentem chrześcijaństwa, na którym, do dnia dzisiejszego, buduje się tysiące kościołów „chrześcijańskich”. Pogański logos, w J 1,1, jest dla nich Bogiem i innym imieniem Jezusa Chrystusa. Został otwarty nowy kierunek, w którym zaczął podążać Kościół. Wyrok Soboru nicejskiego był ostrzeżeniem dla prostych ludzi, aby się nie ośmielali krytykować elity Cesarstwa, bo tylko elity wiedzą to, jak należy kierować Kościołem Bożym. Mając dokument podpisany przez cesarza, Aleksandrowi udało się zmusić władzę świecką do wykonywania wszystkich jego wyroków.

To był precedens. Po raz pierwszy biskup oskarżył drugiego biskupa, przed najwyższą, pogańską władzą świecką, a ta wydała surowy wyrok. W czasach późniejszych stało się to praktyką szeroko stosowaną, biskup mógł oskarżyć każdego, a władza świecka musiała wykonać to, co zasądził biskup. Najprawdopodobniej Aleksander nie zdawał sobie sprawy z tego, że Soborem nicejskim I założył fundamenty pod nowy Kościół powszechny. Jego starania zostały docenione przez cesarza i został ustanowiony (Kanon VI) pierwszym, ze wszystkich biskupów w całym Kościele. Swoją, otrzymaną władzę skrzętnie wykorzystał, niszcząc wszelką opozycję w całej północnej Afryce. Posiadając dokument podpisany przez samego cesarza, nie bał się niczego, ani nikogo, bo wszystkie jego, często brutalne działania, były poparte autorytetem cesarza. Mógł robić i robił co tylko chciał. Dzięki przywilejom udzielonym Kościołowi przez Konstantyna, urząd biskupa w Kościele stał się okazją dla elit, do robienia wielkiej kariery.

Warto zwrócić uwagę na to, że jest to czas, w którym nie ma jeszcze takich określeń jak: „Stolica Apostolska”, „Stolica Piotrowa”, „sukcesja apostolska”, „papież”, arcybiskup, kardynał, itp.

Tym oto sposobem, lokalny, niewiele znaczący spór, stał się światowym sporem, który w sposób zasadniczy zmienił chrystianizm i historię ludzkości.


Proroctwo Izajasza

Wypełniło się proroctwo Izajasza, uważanego za ewangelistę Starego Przymierza, ostrzegające przed Egipcjanami: „Egipt bezskutecznie i na próżno obiecuje pomoc, dlatego nazywam go tak: »Rahab — bezczynny«. Teraz pójdź, wypisz to na tabliczce, przy nich, i opisz to w księdze, żeby służyło na przyszłe czasy jako wieczyste świadectwo: że jest to naród buntowniczy, synowie kłamliwi, synowie, którzy nie chcą słuchać Prawa Jahwe(Iz 30,7). Proroctwo to wypełniło się. Pogańska nauka egipskiego biskupa, tworzy fundamenty współczesnego, zhellenizowanego chrześcijaństwa. Zwrócenie się do Konstantyna o pomoc w sporze z Ariuszem, najlepiej charakteryzuje biskupa Aleksandra, który „zbuntował” się przeciw całemu Kościołowi i „nie chciał słuchać Prawa Jahwe”, o jedynym Bogu w chrystianizmie.


Podsumowanie drugiego etapu Sporu Aleksandryjskiego

Wychowanie biskupa Aleksandra na wartościach hellenistycznych, bardzo cenionych wśród elit i odrzucenie jego nauk, prawie przez cały Kościół, mogą wskazywać na to, że to urażona ambicja biskupa Aleksandra, kazała mu, za wszelką cenę, połączyć chrześcijaństwo z kulturą grecką, dlatego prosił pogańskiego cesarza Konstantyna, o rozstrzygnięcie tego sporu. Konstantyn nosił prestiżowy tytuł pontifeks maximus, najwyższego kapłana pogańskiego i rozwiązywał wszelkie spory wśród pogańskich kapłanów. Był czynnym wyznawcą Apollona, greckiego boga Słońce. Aleksander nie miał z tym żadnych problemów. Jednak to był precedens. Po raz pierwszy ktoś poprosił pogańskiego kapłana, pontifeksa maximusa, człowieka nie mającego podstawowej wiedzy na temat chrystianizmu, o rozwiązanie sporu teologicznego w łonie chrześcijaństwa. Jest to informacja starannie ukrywana przed opinią publiczną. Czynny wyznawca religii pogańskich, miał zadecydować o tym, czy hellenistyczna doktryna logosu, niezwykle popularna wśród elit, do których należał też Konstantyn, występuje w J 1,1, czy też nie.

Cesarz osobiście brał udział w obradach. Decyzje, które podjął na Soborze w Nicei, stały się nowym fundamentem chrześcijaństwa, na którym, do dnia dzisiejszego, buduje się tysiące kościołów „chrześcijańskich”.

W hellenizmie obowiązywała liberalna interpretacja tekstów religijnych i politeizm. Każdy mógł rozumieć taki tekst tak, jak chciał. Dlatego cesarz Konstantyn nie rozumiał tego, że można prowadzić tak zaciekły spór o to, czy Jezus jest Logosem, a więc drugim Bogiem w chrześcijaństwie, czy też nie. W hellenizmie takie problemy nie występowały, obowiązywała interpretacja liberalna, w której każdy rozumiał tekst religijny tak, jak chciał.

Przy okazji został wprowadzony podział, na wzór administracji państwowej Cesarstwa. Biskup Aleksandrii został mianowany najważniejszym biskupem, czyli głową Kościoła (Kanon VI). Powstała również hierarchia kościelna, podporządkowana biskupowi Aleksandrii, która sprawowała władzę nad swoimi wiernymi. Biskupi stracili swoją pierwotną pozycję w zborze, a wierni stracili wpływ na to, co się dzieje w Kościele.

Uczestnicy Soboru w Nicei nie zauważyli tego, że nie ma żadnych podstaw biblijnych, aby w J 1,1 stosować alegorię, której użył Aleksander. To oznacza, że wyraz „logos”, w żadnym wypadku, nie może być Chrystusem, czy innym Jego imieniem.

Ponieważ cały Kościół, z wyjątkiem Egiptu, gdzie działał Aleksander, odrzucił uchwały soboru nicejskiego I, Aleksander w dalszym ciągu nie miał dwóch światków tak, jak to zrobił Ariusz. Pomimo zesłania Ariusza na wygnanie, przez cesarza Konstantyna, zwycięzcą drugiego etapu Sporu Aleksandryjskiego był Ariusz, a skandal, wywołany interwencją cesarza, sprawiał wrażenie, że sprawa jest całkowicie zakończona!

 


Rozdział 9

Trzeci etap Sporu Aleksandryjskiego

Chrześcijaństwo, na początku IV wieku było jeszcze na tyle silne, że obroniło się przed ingerencją władz świeckich. Zaraz po Soborze nicejskim I, cały świat chrześcijański zdecydowanie odrzucił nicejskie wyznanie wiary, z wyjątkiem Egiptu, gdzie siłą zmuszano do tego ludzi. Jednak w dalszym ciągu istniał dokument nicejski z podpisem cesarza: „…Konstantyn tryumfalnie obwieścił wyniki soborowych obrad chrześcijańskiemu światu, z jego kancelarii wysłano listy do wszystkich Kościołów… Tymczasem rozpoczęła się wojna w Kościele, o gotowości do kompromisów i tolerancji w sprawach wiary nie mogło być mowy. Nikt nie ośmielił się atakować credo (…póki żył Konstantyn…), choć budziło ono bardzo żywe zastrzeżenia teologiczne(E. Wipszycka, Tamże, s.156). Ponieważ zbory były autonomiczne, nikt nie mógł narzucać biskupom swojej woli. Jednak ten dokument pozwolił Aleksandrowi przejąć prawie całkowitą kontrolę nad Egiptem.

Skandal wywołany brutalną interwencją pogańskiego cesarza w wewnętrzne sprawy Kościoła, wprowadzenie drugiego Boga do monoteistycznej religii i zesłanie biskupa Ariusza, cieszącego się ogólnym szacunkiem spowodowało, że większość biskupów stała zdecydowanie po stronie Ariusza. Dlatego uchwał Soboru nicejskiego autonomiczne zbory nie przyjęły.

Sam cesarz  zrozumiał motywy działania biskupa Aleksandra i to, że był tylko narzędziem w ręku Aleksandra. Zmienił swoją decyzję podjętą na Soborze w Nicei, odrzucił jego nauki i ułaskawił Ariusza, a na łożu śmierci ochrzcił się jako zwolennik nauk Ariusza, bo takie nauki obowiązywały w całym Kościele, oczywiście z wyjątkiem Egiptu. Był to czas, w którym jeszcze nie było tego, co później nazwano „arianizmem”. Cały Kościół miał naukę taką, jak biskup Ariusz. Pomimo interwencji samego Konstantyna, doktryna logosu, kolejny raz, została odrzucona. Jednak dokument podpisany przez cesarza, później zadecydował o zwycięstwie doktryny logosu.

Wszyscy chrześcijanie zrozumieli niewłaściwość ingerencji pogańskiego cesarza w spory teologiczne chrystianizmu: „Donatus wypowiedział sławne zdanie: „Cóż ma cesarz do Kościoła?” (E. Wipszycka, Tamże, s.173).  To,  że  zdanie  to  stało  się  „sławne”  dowodzi,  że  uczniowie  C h r y s t u s a

doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że pogański cesarz nie ma żadnego prawa, aby decydować o sprawach doktrynalnych w Kościele.


Atanazy, biskup Aleksandrii, propagatorem Nicejskiego wyznania wiary

Aby zrozumieć ducha zmian, które się dokonały w Kościele, trzeba zapoznać się z opinią historyków świeckich, opisujących działania Atanazego, który w trzecim etapie tego sporu, był twarzą zwolenników doktryny logosu i spowodował powrót doktryny logosu: „Po śmierci Aleksandra w 328 r. biskupem Aleksandrii został (nie bez zgrzytów) Atanazy, człowiek niezmiernej energii i ambicji, rygorystyczny – żeby nie powiedzieć: fanatyczny – przeciwnik arian, gotowy w dobrej sprawie posługiwać się środkami gwałtownymi, nie przejmując się ani ustalonymi obyczajami, ani kanonami kościelnymi. On to stanie się przeciwnikiem linii Konstantyna, skupiając wokół siebie ludzi podobnie myślących, a zdobywających dla swych poczynań poparcie na Zachodzie, zniweczy w znacznym stopniu nadzieje cesarza na jedność w Kościele” (E. Wipszycka, Tamże, s.158). Atanazy był diakonem biskupa Aleksandra: „…diakoni byli dla biskupa ważniejszymi pomocnikami. Mieli wprawdzie skromne obowiązki liturgiczne i żadnej w tej dziedzinie samodzielności… natomiast do nich należała cała strefa administrowania kościelnymi finansami i organizowania dobroczynności. Współpracując na co dzień z biskupem, stawali się jego powiernikami, uczestniczyli w wielu sprawach w ich zastępstwie… W IV i V w. wielu diakonów otrzymało biskupie święcenia bez przechodzenia przez szczebel prezbiteriatu, co gorszyło wielu ludzi Kościoła. Tak było na przykład z Atanazym,… jego wybór napotykał opory z rozmaitych powodów” (E. Wipszycka, Tamże, s.33).

Atanazy nie miał wykształcenia teologicznego, ale również był przedstawicielem elity. W propagandzie elit Cesarstwa był taki zwyczaj, że jeśli istniała jakaś kontrowersyjna informacja, taka ja ta, że Atanazy, który stał się najważniejszym biskupem w Kościele, a nie miał nawet wykształcenia teologicznego, to wymyślano opowiadanie, które miało to wyjaśnić w jakiś nadzwyczajny sposób. Tak uzasadniano brak wykształcenia u Atanazego: „Aleksander …zobaczył gromadkę dzieci bawiących się na plaży, a wśród nich chłopca odgrywającego z największą powagą rolę biskupa. Naśladownictwo było tak doskonałe, że obejmowało również takie liturgiczne gesty, o których z racji  ich  sekretnego charakteru  przeciętni chrześcijanie nie wiedzieli. Wypytawszy starannie dzieci, biskup stwierdził, że niektóre z nich zostały w trakcie zabawy ochrzczone z zachowaniem wszelkich tradycyjnych reguł. Aleksander doszedł do wniosku, iż … małego Atanazego należy przygotować do jego przyszłego urzędu, nie ulegało bowiem wątpliwości, że Bóg przeznaczył chłopca do roli biskupa i w taki właśnie sposób daje znak swojej woli. Nietrudno znaleźć pogańskie analogie do tej historyjki” (E. Wipszycka, Tamże, s.312).

Diakon wyręczał biskupa w sprawach administracyjnych, bytowych (jedzenie, ubranie, dach nad głową), organizacyjnych i przygotowywał spotkania biskupa ze swoimi wiernymi (Dz 6,2-5). Atanazy znał tajniki załatwiania najtrudniejszych spraw przez Aleksandra, nie zawsze odbywało się to zgodne z prawem. Wiedział jak to zrobić, a przede wszystkim znał najważniejszych ludzi związanych z władzą. Robił dokładnie to samo, co wcześniej robił biskup Aleksander: „Wiemy, że melecjanie szukali sprawiedliwości u biskupów poza Egiptem i u cesarza…, oskarżając Atanazego o stosowanie wobec nich przemocy, o niedopuszczanie do Kościołów, o prześladowanie ich przywódców… poczynania Atanazego, bez żenady korzystającego z pomocy żołnierzy, zamykający swych przeciwników w więzieniu… Atanazy był przeciwnikiem groźnym i skutecznie działającym …Konstantyn … wielokrotnie słyszał o konflikcie między melecjanami a Atanazym, a także o jego brutalności (docierały do niego nie tylko skargi zainteresowanych, ale i raporty namiestnika Aleksandrii). Opinia cesarza o Atanazym jako o osobie destabilizującej Kościół ukształtowała się przede wszystkim przy tej okazji… Dwukrotnie wezwano Atanazego przed synod mający go sądzić: najpierw do Cezarei (334), odmówił wtedy opuszczenia Aleksandrii, i to zupełnie bezkarnie; po raz drugi jednak, gdy biskupi zebrali się w Tyrze (335), oskarżenia tyczyły się wyłącznie metod działania…  Atanazy zdawał sobie sprawę z tego, że zostanie potępiony… musiał się wstawić przed swymi sędziami. …Atanazy nie mógł liczyć na uniewinnienie, niezależnie od tego, czy gwałty popełniał, czy nie. O jego poglądach teologicznych w ogóle w tym momencie nie było mowy,… jednak te poglądy miały istotne znaczenie, one przede wszystkim określały sympatie i antypatie  zgromadzonych biskupów. Atanazy zdawał sobie sprawę, że zostanie potępiony (i rzeczywiście tak się stało), nie czekając zatem na wyrok, uciekł z Tyru i udał się w potajemną podróż do cesarza, aby odwołać się do niego (odnotujmy, że Atanazy … nie miał żadnych oporów przed apelacją do cesarza  od  decyzji  podjętych  przez  synod,  a więc  instancję kościelną)… zrobił wielkie wrażenie na władcy, który wyraźnie był gotów uwierzyć, iż oskarżenia pod adresem biskupa Aleksandrii są fałszywe… Biskup zdawał sobie sprawę z tego, że nie uda mu się otrzymać posłuchania przy zastosowaniu normalnej procedury… cesarzowi doniesiono, że miał on zagrozić, iż nie wypuści  z portu w Aleksandrii floty wiozącej zborze do Konstantynopola… Prawdopodobnie Atanazy w jakiejś formie ową fatalna pogróżkę wypowiedział… Konstantyn nawet wtedy nie wydał wyroku skazującego (miał do niego prawo, gdyż sprawa tyczyła się już rzeczy świeckich, w grę wchodziło oskarżenie o ciężkie przestępstwo) i tylko wysłał Atanazego na wygnanie do Trewiru” (E. Wipszycka, Tamże, s. 159-160)

Uwaga: jeżeli cesarz zesłał na wygnanie takiego biskupa Aleksandrii, którego w Nicei ustanowił najważniejszym biskupem w Kościele (Kanon VI), to oznacza, że dla Konstantyna uchwały Soboru nicejskiego I, są już nieaktualne! Jednak później elity Cesarstwa, powołując się na niezmienność prawa rzymskiego, przywróciły je i obowiązują do dnia dzisiejszego.

Tak działał Atanazy, uważany za głównego obrońcę Nicejskiego wyznania wiary. To są opinie zawodowych, świeckich historyków Starożytności. Podobnie do zachowań Atanazego, zachowywały się elity Cesarstwa w walce o władzę w Kościele, elity, które później utworzyły hierarchię Kościoła. W działaniach tych elit niezwykle wyraźnie widać brak nowonarodzenia (J 3,3) i brak prowadzenia Duchem Świętym (Rz 8,9).

Stanowisko biskupa w Aleksandrii było warte zachodu, gdyż: „Kościół aleksandryjski miał do dyspozycji ogromne środki materialne… Władcy przekazywali Kościołowi aleksandryjskiemu wielkie ilości zboża… dawało biskupowi Aleksandrii olbrzymie  wprost wpływy wśród bardzo licznej biedoty… łatwo było skłonić do udziału w zamieszkach… Ponadto dysponował on grupą sanitariuszy, zwanych parabolanoi, która liczyła 500-600 ludzi. Jej członkowie stali się czymś w rodzaju prywatnej policji kościelnej, której używano do rozprawiania się  z przeciwnikami… niejednokrotnie oskarżano ich o przekupywanie wysokich urzędników i kobiecej części kobiecego dworu” (E. Wipszycka, Tamże, s. 69).

Tego typu działania spowodowały, że Atanazy, który kontynuował dzieło biskupa Aleksandra, został zesłany, przez cesarza, na wygnanie, które było karą za pospolite przestępstwa, a nie za sprawy doktrynalne. Później, kolejnych czterech cesarzy, tak samo, zesłało go również na wygnanie. Wśród cesarzy cieszył się opinią człowieka destabilizującego Kościół i Cesarstwo.


Powstanie sojuszu hellenistycznie wykształconych elit Aleksandrii i Rzymu

Jednym z pięciu miejsc, do których został zesłany Atanazy, był Rzym. W Rzymie Atanazy został przyjęty przez elity jak bohater, który nie bał się sprzeciwić znienawidzonemu przez rzymskie elity, cesarzowi. Przypomnę, że stolica Cesarstwa została przeniesiona do Konstantynopola, cesarz nie pojawiał się w Rzymie, a Rzym stracił swoje pierwotne znaczenie: „W roku 339 przybywa (do Rzymu dop. autor) najbardziej prestiżowy wygnaniec: biskup Aleksandrii Atanazy, który przez kilkanaście miesięcy swego rzymskiego pobytu miał dość czasu, aby wpłynąć na Juliusza i jego otoczenie…, Juliusz zwołał pod koniec 340 roku synod lokalny… Wyrok jego był zgodny z oczekiwaniami Atanazego, orzeczono nieważność uchwał składających go z urzędu, a podjętych przez wcześniejsze synody na Wschodzie… Biskupi Wschodu protestowali w imię godności synodów” (E. Wipszycka, Tamże, s.61-63). To wtedy: „W latach wygnania Atanazego ukształtował się ścisły sojusz między Aleksandrią a Rzymem (E. Wipszycka, Tamże, s. 70). Wieść o tym, że Atanazy przebywa w Rzymie, rozeszła się po całym Cesarstwie: „Za Atanazym ściągają inni prześladowani „nicejczycy”, w wyniku ich napływu Rzym staje się, na pewien czas, centrum oporu przeciwko arianom” (E. Wipszycka, Tamże, s.62).

Uwaga: jeżeli „za Atanazym ściągają inni prześladowani nicejczycy”, to oznacza, że trwają trudne czasy dla nicejczyków, bo w całym Kościele obowiązują nauki, które później nazwano „arianizmem”. Całkiem możliwe jest to, że to Atanazy wprowadził ten wyraz, jako odpowiedź na istniejący wraz „aleksandryzm”. Powyższe cytaty świadczą o tym, że zwolennicy Nicejskiego wyznania wiary byli w mniejszości, a ich działalność miała charakter ukryty. Niestety, zdarzało się, że cesarze, dbając o jedność państwa, prześladowali ich. Jedno jest pewne. Atanazy organizował grupę zwolenników, odrzuconego w tamtym czasie, Nicejskiego wyznania wiary.


Rozszerzanie się wpływów zwolenników Nicejskiego wyznania wiary

Działalność Atanazego, powoli, ale systematycznie przynosiła rezultaty. Przede wszystkim stał się sławny, jako człowiek, który nie boi się sprzeciwić cesarzowi. To sprawiało, że Atanazy stawał się autorytetem wśród elit, które nie znosiły nowej, panującej dynastii   K o n s t a n t y n a,  który był samozwańczym cesarzem. Sława Atanazego rozeszła się po całym Cesarstwie. Zyskiwał coraz więcej nowych, często wpływowych zwolenników. Jednak był to trudny okres dla „nicejczyków”. Dopiero włączenie się elit Rzymu do walki o władzę w Kościele, zmieniło sytuację. Ci ludzie, wychowani w duchu hellenizmu, zwolennicy gnozy chrześcijańskiej i liberalnego traktowania Słowa Bożego, spowodowali przyjęcie Nicejskiego wyznania wiary przez wszystkich, ale jednak wyegzekwowano to siłą, przy pomocy prześladowań i z pomocą innego cesarza.

Pamiętajmy jednak o tym, że trzeci etap Sporu Aleksandryjskiego to czas, w którym nie ma wyrazu „arianizm”, a co najwyżej jest dopiero wprowadzany, bo główny nurt wierzeń jest taki sam, jak u Ariusza. Natomiast, prawdopodobnie, w użyciu jest słowo „aleksandryzm”, dla określenia nowej nauki głoszonej przez Aleksandra Aleksandryjskiego, potępionej wcześniej przez Kościół. Dla „nicejczyków” Atanazy staje się wzorem do naśladowania, dążącym do celu za wszelką cenę, traktującym liberalnie Słowo Boże. Tak samo będą postępować elity, które przejmą kontrolę nad całym Kościołem.

 


Rozdział 10

Czwarty etap Sporu Aleksandryjskiego

Sytuacja po trzecim etapie Sporu Aleksandryjskiego wyglądała następująco:

- Kościół, z wyjątkiem Egiptu, odrzucił nicejskie wyznanie wiary i doktrynę logosu w J 1,1,

- niektórzy cesarze, chcąc wprowadzić spokój, prześladowali nicejczyków,

- nicejczycy skupili się wokół Atanazego,

- urząd biskupa stał się bardzo atrakcyjny dla elit Cesarstwa,

- w czasie pobytu Atanazego w Rzymie, zawarł on sojusz z elitami i opowiedział im, jak się zdobywa urząd biskupa.


Krwawy przewrót w biskupstwie rzymskim, 366 rok

Nauki Atanazego, udzielone elitom Rzymu, padły na podatny grunt. Kilkadziesiąt lat później, w 366 roku, przedstawiciel elity Rzymu, Damazy, brutalnie usunął nowo wybranego biskupa Rzymu Ursyna i sam kazał się wyświęcić w jego miejsce. Zachował się „pamflet” opisujący to zdarzenie: „Jeden z najbardziej znamiennych… konfliktów na tle walki o tron biskupi z udziałem tłumów wydarzył się po śmierci biskupa Rzymu, Liberiusza (352-366)… Mamy …tekst zdumiewający (zdumiewający w tym sensie, że się zachował): pamflet przeciwko Damazemu, napisany nieco po 368 r…. 24 września 366 r., natychmiast po śmierci Liberiusza, zebrali się bliscy mu prezbiterzy, trzej diakoni i „lud święty” w bazylice Juliusza i tam jako następnego biskupa Rzymu wybrali Ursyna. Inni członkowie kleru, zwolennicy zmarłego antypapieża Feliksa, wybrali Damazego. Biskup Tiburu…, od razu wyświęcił Ursyna (przy istnieniu dwóch rywali pośpiech był bardzo wskazany, ten, który został wyświęcony wcześniej, miał w każdej sytuacji większe nadzieje na urząd). Zawiadomiony o ceremonii Damazy, „który zawsze dążył do objęcia biskupstwa, posługując się pieniędzmi, podburzył woźniców cyrkowych i głupi tłum” i zaatakował bazylikę Juliusza. Walki trwały, wedle pamflecisty, trzy dni i były bardzo krwawe. Damazy w tydzień po śmierci Liberiusza zajmuje Lateran… i tam zostaje konsekrowany. Za pieniądze kupuje poparcie prefekta miasta… i uzyskuje cywilny wyrok wygnania dla Ursyna i dwóch jego diakonów. Na tę wieść „lud święty” …organizuje opór i zajmuje bazylikę Liberiusza… Damazy szturmuje ją, wezwawszy „ludzi cyrku, , woźniców i grabarzy oraz cały kler z siekierami, mieczami i kijami”. Atakujący próbowali podłożyć ogień i zrzucać z dachu do środka dachówki… W bazylice, ostatecznie zdobytej przez ludzi Damazego, zginęło 160 osób, mężczyzn i kobiet… Zwolennik Damazego, Hieronim, w swojej powstałej niemal  współcześnie kronice, pisząc o masakrze (nie dało się jej ukryć), stara się tak przedstawić wydarzenia, aby ordynacja Damazego wyprzedzała w czasie ordynację Ursyna – w ten sposób Ursyn stawał się winnym siania niezgody w Kościele… Do rywalizacji o stanowisko biskupa Damazy przystępował już jako znany i cieszący się autorytetem członek kleru, miał rozległe wpływy wśród duchowieństwa  i świeckiej elity miasta” (E. Wipszycka, Tamże, s.27-28)


Kłopoty Damazego, pierwszego papieża

Nasuwa się podstawowe pytanie. Czy Damazy rzeczywiście był pierwszym papieżem? Aby odpowiedzieć na to pytanie, posłużę się opinią profesora historii starożytnej: „Miejsce biskupa Rzymu w Kościele powszechnym ulegało przez wieki istotnym zmianom, model znany nam z historii… ukształtował się dopiero u kresu starożytności… Słowo papież pochodzi od greckiego papas, łacińskiego papa, używanego w starożytności w odniesieniu do wszystkich biskupów… Na Zachodzie dopiero w VI w. zaczęto używać słowa papa bez żadnych dodatkowych objaśnień tylko w odniesieniu do biskupa Rzymu… Następnym krokiem była rezygnacja ze stosowania go wobec innych biskupów… W 1073 r. papież Grzegorz VII formalnie zakazał posługiwania się tym tytułem w stosunku do innych biskupów niż biskupów Rzymu. W mojej książce nazywam papieżami biskupów Rzymu dopiero od Damazego… Również termin Kościół Apostolski lub Stolica Apostolska …był w użyciu początkowo w odniesieniu do wszystkich Kościołów, które mogły wykazać się apostolskim pochodzeniem, dopiero kancelaria Damazego lansuje nowy uzus, wedle którego termin ten oznaczać winien tylko i wyłącznie Kościół rzymski. Akceptacja tego pomysłu nie była natychmiastowa, dopiero w toku V w. został on powszechnie przyjęty… Biskupi innych wielkich miast imperium pozostawali w korespondencyjnym kontakcie z biskupami Rzymu… Ale jeśli mieli odmienne zdanie – pozostawali przy swoim… U progu IV w. Kościół rzymski nie odgrywał istotniejszej roli niż w  wieku  III… głos  biskupa  Rzymu  nie  liczył się zanadto na Wschodzie… Cesarz  domagał  się  od   Liberiusza   podpisania  wyznania  wiary sformułowanego  na  synodzie  o  nastawieniu  ariańskim,  a także  potępienia Atanazego… cesarz skazał go na wygnanie… Liberiusz nie wytrwał w swym postanowieniu: zmęczony wygnaniem i naciskami, przyjął warunki podyktowane przez Konstancjusza… Zasadnicza zmiana w dziejach Kościoła rzymskiego nastąpiła za pontyfikatu Damazego. Jego początki… były fatalne, a i następne lata przyniosły Damazemu ciężkie próby: uwikłany w proces, oskarżony przez zwolenników Ursyna, musiał z największym wysiłkiem bronić swej pozycji. Jednak to właśnie on przyczynił się w stopniu decydującym do sformułowania w nowy sposób papieskiego prymatu i jego teologicznego uzasadnieniaNowość doktryny Damazego polegała na jasnym sformułowaniu tezy, wedle które tylko biskup Rzymu jest uprzywilejowanym dziedzicem Piotra… Damazy nadawał spójną postać poglądom o wyjątkowości Rzymu… Doktryna Piotrowa w postaci sformułowanej przez Damazego napotkała poważne opory na Wschodzie, nawet jednak na Zachodzie nie przyjęto jej bez protestów” (E. Wipszycka, Tamże, s.57-67). Pomimo tego, że sprawa ta jest zagmatwana, to jednak najprościej przyjąć pogląd, że pierwszym papieżem był Damazy, a papiestwo powstało w 366 roku.

Powyższy cytat mówi o „fatalnym początku” Damazego. Oczywiście chodzi tu o bezprawne usunięcie biskupa Ursyna i spowodowanie śmierci wielu rzymskich chrześcijan. To było ciężkie przestępstwo. Gdyby nie to, że Damazy pochodził z elity, sprawa skończyłaby się dla niego natychmiast i tragicznie. Ale i tak miał ciężko. Musiał znaleźć kogoś, kto zapewniłby mu bezpieczeństwo, a prawdę mówiąc bezkarność. Wybrał jednego z najważniejszych ludzi w Cesarstwie, doradcy cesarzy. Nazywał się Ambroży.


Ambroży zostaje wyświęcony na biskupa Mediolanu

Ambroży: Zwalczał arianizm… Pochodził z arystokratycznej rodziny rzymskiej… Otrzymał staranne wykształcenie w Rzymie, gdzie ukończył studium gramatyki, retoryki i prawa. Poznał też dzieła klasycznych autorów rzymskich… Poznał też podstawy filozofii… otrzymał wysokie stanowisko w sądownictwie… Ok. 370 r. został mianowany gubernatorem Ligurii i Emilii z siedzibą w Mediolanie” (Wikipedia, hasło: „Ambroży z Mediolanu”).  Jednak Ambroży nie miał żadnego wykształcenia teologicznego. Jako przedstawiciel elit Cesarstwa, był starannie wykształcony, ale w duchu hellenizmu, dlatego „zwalczał arianizm”. To on był głównym sprawcą wprowadzenia nicejskiego wyznania wiary do chrześcijaństwa: Przeważał wpływ Ambrożego, który konsekwentnie zwalczał wszelkie przejawy tolerancji religijnej(E. Wipszycka, Tamże, s.166). W ramach synkretyzmu religijnego, przekształcił Kościół w staro pogańską religię, z której odsunięto na bok biblijnego Boga Jahwe. Zdumienie może budzić to, że poganin nie mający żadnej wiedzy o chrześcijaństwie, z dnia na dzień, został biskupem Mediolanu: „… wyświęcano ludzi nie pełniących poprzednio żadnych funkcji w Kościele, ale powoływano na biskupią godność neofitów lub zgoła katechumenów. Przypomnę przypadki Ambrożego” (E. Wipszycka, Tamże, s.25). Taką kontrowersję trzeba było jakoś wyjaśnić. Tradycyjnie wymyślono opowiadanie, które miało to usprawiedliwić: „Po śmierci ariańskiego biskupa Auksencjusza w 374 r. miasto podzieliło się na zwalczające się frakcje, groźba zamieszek rosła. Ambroży sprawujący wysoką godność prokonsula… przybył na miejsce zgromadzenia… Nagle ktoś z tłumu krzyknął, że biskupem powinien zostać Ambroży, i wszyscy podjęli okrzyk, uznając, że w tym… objawiła się wola Boża… Biograf Ambrożego, Paulin, sekretarz biskupa, twierdzi, że ów głos pochodził od dziecka. Dziecko w roli Bożego posła należy do stereotypów jeszcze pogańskich (bogowie dawali znać o swojej woli… przez usta dzieci spotykanych przypadkiem)” (E, Wipszycka, Tamże, s.29). Takie działania niezwykle dobitnie wskazują na to, że środowisko, w którym przebywali Ambroży i Damazy, nadal kierowało się zwyczajami pogańskimi, które miały uzasadnić bezprawne powołanie nowego biskupa.

Najprawdopodobniej wyglądało to tak: Damazy potrzebował kogoś ważnego z elity, aby go ochronił przed konsekwencjami jego bezprawnych działań. Gdy umarł biskup Mediolanu w 374 roku, zaproponował to stanowisko Ambrożemu. Nikt nie odważył się wystąpić oficjalnie przeciwko tak usytuowanemu człowiekowi. Pewnie były protesty, jednak nie zachowały się informacje na ten temat, bo nowa hierarchia Kościoła niszczyła wszystkie niewygodne dokumenty.


Edykt tesaloński, 380 rok, punktem zwrotnym w dziejach ludzkości

Wszystko wskazuje na to, że to Ambroży, jako człowiek słynący z tego, że zwalczał chrześcijaństwo biblijne (arianizm), nakłonił panujących cesarzy do wydania Edyktu tesalońskiego, w 380 roku: „Cesarze Gracjan, Walentynian i Teodozjusz do ludności miasta Konstantynopola. Jest wolą naszą, aby wszystkie ludy,  które podlegają naszej łaskawej i umiarkowanej władzy, wyznawały taką religię, jaką przekazał Rzymianom apostoł Piotr, a której naucza papież Damazy i Piotr, biskup aleksandryjski, mąż apostolskiej świątobliwości, to jest abyśmy zgodnie z nauką apostołów i Ewangelii wierzyli w jedno bóstwo Ojca, Syna i Ducha świętego, przyznając im w Trójcy Świętej równe znaczenie. Nakazujemy aby ci, którzy idą za tą zasadą, nazywali się chrześcijanami katolickimi, wszyscy zaś inni, których za głupców i szaleńców uważamy, nosili hańbę heretyckiego wyznania. Zbory ich nie mogą się nazywać kościołami, czeka ich najpierw kara boża, a następnie i nasza niełaska, którą im zgodnie z wolą Boga okażemy. Dan 28 lutego w Tessalonice, za konsulatu cesarzy Gracjana i Teodozjusza.” (Wikipedia, hasło” „Edykt tesaloński”).

Po pierwsze, adresatem edyktu jest cała ludność Cesarstwa. Zawarte to jest w słowach: „wszystkie ludy, które podlegają naszej łaskawej i umiarkowanej władzy”. Edykt podpisali wszyscy, aktualnie panujący  cesarze. To tego typu edykty spowodowały powstanie panującej do dnia dzisiejszego prawnej zasady, mówiącej o niezmienności prawa. Edykt tesaloński był obowiązującym prawem w Europie do końca Średniowiecza. Dawał, praktycznie, nieograniczoną władzę elitom, związanym z Nicejskim wyznaniem wiary. W czasach obecnych, to właśnie takie elity z rozrzewnieniem wspominają czasy Średniowiecza.

Po drugie, edykt pokazuje trwający sojusz hellenistycznie wychowanych elit Rzymu i Aleksandrii. Widać, że zasady nowej „religii” uzgodnione są z przedstawicielami elit Rzymu i Aleksandrii, co zapisane jest w słowach: „której naucza papież Damazy i Piotr, biskup aleksandryjski”. Ponieważ żyjemy w strefie kultury helleńskiej, nauka katolicka, często sprzeczna z podstawowymi naukami chrześcijańskimi (z chrystianizmem) zapisanymi w Biblii, jest dominującym poglądem wśród wielu, obecnie działających kościołów chrześcijańskich.

Po trzecie, edykt potwierdza nową naukę Damazego o prymacie piotrowym biskupstwa rzymskiego. Damazemu potrzebny był dokument państwowy, podpisany przez cesarzy, potwierdzający jego nową naukę, o prymacie piotrowym biskupstwa rzymskiego, jako następcy Apostoła Piotra: religię, jaką przekazał Rzymianom apostoł Piotr”. Specjalistą od załatwiania takich dokumentów był Ambroży. Prymat piotrowy Rzymu, bezkrytycznie jest głoszony do dnia dzisiejszego.

Po czwarte, powinniśmy zauważyć, że edykt tesaloński jest sprzeczny z uchwałami Soboru Nicejskiego I, z Kanonem VI, który określa precedencję

w Kościele i biskupa Aleksandrii wymienionego na pierwszym miejscu, jako najważniejszą osobę w Kościele. Dlatego w 381 roku odbędzie się Sobór w Konstantynopolu, który zmieni tą precedencję. Najważniejszą osobą w Kościele zostanie biskup Rzymu.

Po piąte, pojawia się określenie Trójca Święta. Przypomnę, że w Nicejskim wyznaniu wiary określenie „Trójca Święta” jeszcze nie występuje, bo Spór Aleksandryjski nie dotyczył Trójcy Świętej! Nowa nauka, którą wprowadził biskup Aleksander, a która wywołała brutalną wojnę w Kościele, uległa zasadniczym zmianom: Porównanie poszczególnych elementów doktryny u przedstawicieli obozu nicejskiego w początkach kontrowersji i u Kapadocyjczyków, a także u późniejszych teologów, pozwala nam zrozumieć, jak wiele się zmieniło. Pierwszy oponent Ariusza, Aleksander z Aleksandrii, miał na temat podporządkowania Syna Ojcu poglądy, które pod koniec IV w. uznano by bez wahania za heretyckie. Atanazy (wraz z innymi) podpisał w Sardyce formułę o Bogu w jednej hipostazie, całkowicie odrzuconą przez Ojców Kapadockich, a w ślad za nimi także przez całą późniejszą teologię chrześcijańską” (E. Wipszycka, Tamże, s.189). Z tego co głosił Aleksander została tylko hellenistyczna nauka mówiąca, że Chrystus jest Logosem. A ponieważ stało się to wielką tajemnicą Kościoła Powszechnego i nie wolno o tym mówić otwarcie, to nikt nie zwraca uwagi na to, że nauka chrystologiczna Aleksandra Aleksandryjskiego nic nie była warta i została w całości odrzucona, z wyjątkiem Logosu w J 1,1. Pomimo tego, że nauka Aleksandra została zmieniona, a wojna, którą wywołał w Kościele, przyniosła tyle ofiar, w wielu Kościołach uważa się go za „świętego”, czyli jest wzorem do naśladowania. Takie wzorce mogą tłumaczyć późniejsze, burzliwe dzieje Kościoła i brak refleksji hierarchów Kościoła w związku z tym, że coś nie jest tak, jak być powinno, a co widać wyraźnie do dnia dzisiejszego.

Po szóste, w myśl rzymskiej zasady „dyvide et impera” (pl.: dziel i rządź), całe społeczeństwo podzielono na swoich (katolików) i obcych (heretyków). Każdy, kto nie chciał podporządkować się nowej hierarchii Kościoła, stawał się „heretykiem” i był ścigany, z urzędu, przez państwo. W praktyce wyglądało to tak, że kto nie chciał płacić danin swojemu biskupowi, stawał się heretykiem i często konfiskowano mu jego majątek: „Herezja staje się przestępstwem ściganym przez państwo… zakazuje się heretykom publicznego, a później prywatnego sprawowania kultu. Ci, którzy by tego rozkazu nie posłuchali, tracą budynki i posiadłości… nie wolno im było nauczać swej wiary… w 388 r. zakaz dysput na tematy doktrynalne… tracili swe stanowe przywileje, a także prawo do sprawowania urzędów… usuwano ich z obszaru imperium… Frontalny atak podjęto przeciwko poganom… Ulegają także zaostrzeniu przepisy dotyczące Żydów…” (E. Wipszycka, Tamże, s. 167). Wszystko to miało metrykę pogańską, ale owa metryka nie przeszkadzała chrześcijanom”(E. Wipszycka, Tamże, s.139). Mówiąc inaczej, obowiązywała zasada: „kto nie jest z nami, jest naszym śmiertelnym wrogiem”. Edykt tesaloński zastał później poparty licznymi dekretami teodozjańskimi, na przykład: „Pod wpływem Ambrożego, biskupa Mediolanu, Teodozjusz opublikował 8 listopada 392 r. edykt Konstantynopolitański, który zakazał wszelkiego kultu pogańskiego” (Wikipedia, hasło: „Ekspansja chrześcijaństwa”). Dekrety teodozjańskie definitywnie kończą okres tolerancji religijnej, charakterystycznej dla Starożytności. Niedługo potem, rozpocznie się Średniowiecze, jako czas nazywany okresem ciemności.

Ta nowa sytuacja chrystianizmu, w Biblii, jest przedstawiona w symbolu „innej Bestii”: „Potem ujrzałem inną Bestię, wychodzącą z ziemi: miała dwa rogi podobne do rogów Baranka, a mówiła jak Smok. I całą władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje, i sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii, której rana śmiertelna została uleczona” (Ap 13,11-12). Baranek to Chrystus, dwa rogi to symbole władzy religijnej i świeckiej. Bestia ta tworzy pozory chrześcijaństwa (rogi podobne do rogów Baranka). Jednak nauki tej „Bestii” są charakterystyczne dla „Smoka” (biblijny symbol szatana Ap 12,9). Wpływ tej nauki (mówiła jak Smok) widoczny jest do dnia dzisiejszego. Tą „inną Bestią wychodzącą z ziemi” jest „chrześcijańskie” Cesarstwo Rzymskie. Dlatego jest to „inna Bestia”, ponieważ poprzednią Bestią było pogańskie Cesarstwo Rzymskie.

Nowa Bestia nakazuje „mieszkańcom ziemi, by wykonali obraz Bestii, która otrzymała cios mieczem, a ożyła” (Ap 13,14). Tym „obrazem Bestii” jest hierarchia Kościoła Powszechnego, utworzona przez pogańskiego cesarza, Konstantyna Wielkiego, na Soborze Nicejskim I, a wzorowana na administracji pogańskiego Cesarstwa (Bestia, która otrzymała cios mieczem, a ożyła). Jednak szybko okazało się, że Bestia z „dwoma rogami podobnymi do rogów Baranka”, czyli pseudo chrześcijańskie Cesarstwo Rzymskie, stało się z powrotem „Bestią, która otrzymała cios mieczem, a ożyła”, czyli pogańskim Cesarstwem Rzymskim. Dlatego Bestia ta, pomimo  otrzymania  śmiertelnego  „ciosu  mieczem,  ożyła”: „I  całą  władzę  pierwszej  Bestii przed nią wykonuje, i sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii, której rana śmiertelna została uleczona”(Ap 13,12).

Hierarchia Kościoła, która jest biblijnym „obrazem Bestii” zaczęła zachowywać się jak sama Bestia: „Obraz Bestii sprawił, że wszyscy zostaną zabici, którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii” (Ap 13,15). Edykt tesaloński 380 rok, spowodował prześladowania wszystkich tych, którzy nie byli katolikami. W 1095 roku, papież Urban II zapoczątkował okres wojen krzyżowych, początkowo skierowanych przeciwko muzułmanom, później przeciwko Żydom, poganom, Kościołowi Prawosławnemu oraz niezależnym chrześcijanom. W Polsce rycerstwo wraz z Krzyżakami organizowało krucjaty pruskie, w wyniku których unicestwiono Prusów, Galindów, Jaćwingów itd. Narody te przestały istnieć. Źródła niezależne podają, że w wyniku krucjat, zginęły miliony osób.

Innym działaniem „obrazu Bestii” była, tzw. Święta Inkwizycja, działająca od XIII do XIX wieku. Stała się ogólnoświatowym symbolem niesprawiedliwych sądów. Według źródeł nieoficjalnych, odpowiedzialna jest za męczeńską śmierć milionów osób. Jednak wpływy hierarchów Kościoła Katolickiego są tak duże, że nie zostali za to rozliczeni do dnia dzisiejszego.

Prześladowania tych wszystkich, którzy nie chcieli się podporządkować nowej hierarchii Kościoła, to typowy przykład tego, co współcześnie nazywa się „terroryzmem państwowym”.

Po siódme, ludzie wyznający tę nową religię, „której naucza papież Damazy i Piotr, biskup aleksandryjski, będą nazywali się chrześcijanami katolickimi”. W tym miejscu kryje się główny temat Edykty tesalońskiego. Decyzją urzędujących cesarzy, to nowa religia, w ramach synkretyzmu religijnego przybierająca pozory religii biblijnej, ma się nazywać „chrześcijaństwem katolickim”. To obowiązuje do dnia dzisiejszego.

Po ósme, edykt tesaloński podzielił społeczność całego Cesarstwa na swoich (zwolennicy nicejskiego wyznania wiary) i obcych (pozostałych chrześcijan, pogan, Żydów, ateistów). W niektórych państwach podział ten widoczny jest do dnia dzisiejszego. W Polsce, tych drugich, obecna władza nazywa „drugim sortem”.

Po dziewiąte, pogarda należy się wszystkim tym, którzy nie są naszymi ludźmi: „wszyscy zaś inni, których za głupców i szaleńców uważamy, nosili hańbę heretyckiego wyznania”.

Do dnia dzisiejszego wartości chrześcijańskie, zapisane w Biblii są zaznaczone pogardą, a nawet demonizmem. Najlepszym takim przykładem może być słowo „sabat”, które w Biblii występuje w Dekalogu, jako dzień „błogosławiony” i „święty” (patrz punkt 3). Jest wiele innych podobnych przykładów. Podam tylko jeszcze jeden. Nazwanie kogoś Żydem jest obrazą i powodem do wrogości. Do ludzi nie dociera to, że Jezus Chrystus był czystej krwi Żydem, że ich ukochana „święta” Maria, matka Jezusa, też była Żydówką, że chrześcijaństwo jest religią żydowską, itd.

Po dziesiąte, edykt tesaloński eliminuje Biblię, jako Słowo Boże. Liczą się dekrety państwowe i nauki takich ludzi jak: „papież Damazy i biskup Aleksandrii.” Później ludzi takich nazywano „ojcami Kościoła”, co jest dobrym określenie roli tych ludzi w nowym Kościele.

Po jedenaste, ujawniła się arogancja nowej władzy, która decyduje o tym, kto jest chrześcijaninem, a kto nie, kto jest najważniejszą osobą w Kościele. Później tacy ludzie będą decydować o tym, co jest dobre, a co złe, utworzą własne przykazania, które nazwą Dekalogiem, będą narzucać interpretację faktów historycznych, będą decydować o czym można mówić, o czym nie, itd. Na przykład edykt tesaloński, który zmienił historię ludzkości, jest ludziom zupełnie nieznany tylko dlatego, że jest tematem niewygodnym dla hierarchii Kościoła.

Po dwunaste, czytając Edykt tesaloński, niezwykle wyraźnie widać, że autorzy tego dokumentu nie posiadali ani Ducha  Chrystusowego (Rz 8:9), ani wymaganego w chrześcijaństwie, nowonarodzenia (J 3,3-5). Duch tego dokumentu był podobny do uchwał soboru nicejskiego I. Groźby w nim zawarte były tak dotkliwe (utrata majątków), że ludzie woleli się podporządkować. Na pewno istnieli męczennicy, którzy poświęcili swoje zdrowie, swój majątek, a nawet swoje życie, aby tylko być wiernym Ewangelii. Jednak ich imion nie poznamy, ponieważ nowa hierarchia Kościoła niszczyła wszystkie niewygodne dokumenty.

Po trzynaste, nowa hierarchia Kościoła posiadała monopol informacyjny. Tworzona była jednostronna interpretacja faktów. Bardzo łatwo można było stosować niezwykle surowe kary dla tych, którzy upominali się o prawdę. Wymyślano skrajnie naiwne historyjki, które miały wyjaśnić bardzo wątpliwe wydarzenia. Na przykład Ambroży był tak prawdomówny, że pszczoły składały miód na jego ustach. Współcześnie historyjka ta brzmi zupełnie inaczej, została dostosowana do czasów współczesnych. Ambroży był jednak potomkiem patrycjuszy rzymskich, ludzi, którzy kiedyś rządzili światem. Nie bał się wywrzeć ostrej presji na cesarzu, doskonale wyczuwał granice, których nie wolno mu było przekroczyć: „…mnisi zachęcili tłum chrześcijan do zniszczenia synagogi i kaplicy należącej do sekty walentynian. Cesarz nakazał biskupowi Kallinikum odbudować synagogę. Ambroży zareagował na to bardzo ostro, że nie odprawi mszy świętej w obecności cesarza, jeśli ten nie odwoła rozkazu. Teodozjusz ustąpił. Biskup wymusił też na nim obietnicę, że śledztwo zostanie przerwane …drugi epizod… sławną rzeź ludności Tesalonikii jeszcze sławniejszą pokutę cesarza za ten czyn, wymuszoną przez Ambrożego. Cesarz wydał ustawę każącą śmiercią grzech przeciw naturze, czyli pederastię… dowódca oddziałów wojskowych… Got imieniem Buteryk, kazał aresztować pewnego woźnicę cyrkowego… Skończyło się to tumultem i śmiercią Buteryka, do czego przyczyniła się nie tylko popularność zatrzymanego, ale i nienawiść do barbarzyńców… Buteryk był… jednym z kilku najwyższych rangą oficerów cesarstwa. Cesarz nakazał więc krwawe represje… Ambroży …napisał do cesarza list, że nie będzie mógł w jego imieniu i w jego obecności złożyć ofiary i domagając się od niego pokuty… Teodozjusz nie poddał się od razu. Rozpoczęła się mała ukryta wojna… w końcu Teodozjusz zaakceptował warunki Ambrożego i po pokucie został przyjęty do grona wiernych… Interwencja biskupa blokującego śledztwo… wskazuje, że niewinność mogła pod jego piórem oznaczać co innego niż niewinność wobec prawa… przelanie krwi chrześcijańskiej za śmierć takiego człowieka było w oczach Ambrożego morderstwem na niewinnych…” (E. Wipszycka, Tamże, s.169-171).

Współczesna władza w Polsce, ściśle współpracująca z hierarchią Kościoła Powszechnego, ostro sprzeciwia się opracowaniu ogólnoeuropejskiej historii naszego kontynentu. Wyraźnie widać, że tworzy się własną wersję historii, sprzeczną z faktami, ale nieprzyzwoicie propagowaną.

Po czternaste, wydanie Edyktu tesalońskiego było oficjalnym potwierdzeniem zawarcia sojuszu hierarchii Kościoła z władzą świecką, tak zwany sojusz ołtarza i tronu.

Po piętnaste, powstanie hierarchii Kościoła Powszechnego, posiadającej tak rozległe uprawnienia, bardzo osłabiło Cesarstwo Rzymskie. Niedługo potem, bo już w 476 roku przestało istnieć. Edykt tesaloński rozpoczął prześladowania religijne na niespotykaną dotąd skalę: „…straszono ludzi, fabrykowano dokumenty. Manipulowali materiałami wszyscy …podobnie jak wszyscy uciekali się do gwałtów” (E. Wipszycka, Tamże, s.150). Słowo Boże   zawiera   proroctwo, związane  z  nadzieją tych, którzy oddali swoje

zdrowie, życie i majątki, za obronę chrześcijaństwa biblijnego: „Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy… I rzekł do mnie: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili” (Ap 7,9-14).

Ten „wielki ucisk”, czyli bezkarność hierarchii Kościoła, trwał przez całe Średniowiecze. Dopiero reformy Marcina Lutra rozpoczęły proces wyhamowywania tego zjawiska, ale nie do końca. Przykładem tego jest pedofilia w Kościele i bezsilność pokrzywdzonych.


Sobór w Konstantynopolu 381 rok

Edykt tesaloński, który mówił o prymacie piotrowym biskupa Rzymu, był w sprzeczności z soborem nicejskim I. Trzeba było coś z tym robić. Takie sprawy załatwiał Ambroży. To po jego interwencji, cesarz Teodozjusz, w 381 roku, zwołał biskupów do Konstantynopola, na sobór, wzorowany na soborze zorganizowanym przez Konstantyna. Tam zmieniono precedencję, czyli kolejność ważności biskupów. Najważniejszym biskupem w Kościele ustanowiono biskupa Rzymu, potem Konstantynopola, potem dopiero był biskup Aleksandrii. Kanon III: „Niech biskup Konstantynopola ma pierwszeństwo czci, zaraz po biskupie Rzymu” (E. Wipszycka, Tamże, s.75). Zapis tego kanonu pokazuje ducha, który towarzyszył uczestnikom soboru. Ważną sprawą była kolejność odbierania „czci”. Ślady takiej postawy można obserwować do dnia dzisiejszego. Jest to sprzeczne z nauką Jezusa (Mt 23,12).

Wszystko wskazuje na to, że zauważono stosunkową łatwość przekonywania, że Jezus jest Logosem. Dlatego postanowiono ukryć to, że przedmiotem Sporu Aleksandryjskiego była doktryna logosu. Nicejskie wyznanie wiary niepotrzebnie przypominało, że w Nicei, głównym tematem był Logos. Dlatego zmieniono je, usuwając z niego wyrazy mówiące o Logosie. Aby odwrócić uwagę od tematu Logosu, nowe wyznanie, ustanowione w Konstantynopolu, nazwano Nicejskim wyznaniem wiary, co miało sugerować, że w Nicei nie było nawet wzmianki o Logosie: „Nicejsko-konstantynopolitańskie wyznanie wiary lub Symbol Konstanynopolitański (łac. Symbolum Constantinopolitanum), dawniej nie do końca ściśle zwany  też Symbolem   nicejskim .... K a t e c h i z m   tłumaczy  (we   wszystkich wersjach językowych), że symbol ma za sobą autorytet dwóch Soborów z 325 i 381 r. …Nicejskim określają symbol przyjęty na Soborze konstanynopolitańskim także Wikipedie angielska, francuska i inne. Jednak Credo nicejskie jest osobnym tekstem i według opinii współczesnych uczonych, choć podobne, nie ono posłużyło ojcom Soboru Konstantynopolitańskiego za materiał do opracowania nowej wersji symbolu)… Jakiekolwiek byłyby początki, według jednomyślnej opinii historyków, wbrew potocznym wyobrażeniom, nie może być mowy o tym, że symbol powstał na Soborze w Konstantynopolu poprzez dodanie fragmentu o Duchu Świętym do Symbolu ogłoszonego w czasie poprzedniego Soboru w Nicei w 325 r.” (Wikipedia, hasło: „Nicejsko-konstantynopolitańskie wyznanie wiary”). Mówiąc inaczej, Nicejskie wyznanie wiary powstało, nie w Nicei, ale w Konstantynopolu, kilkadziesiąt lat po Soborze nicejskim I.

Poprzednie nicejskie wyznanie wiary zostały zniszczone. Jednak zachował się „List Euzebiusza z Cezarei do swego Kościoła”, napisany rzekomo przez Euzebiusza, zwolennika poglądów Ariusza, bo tradycją tamtych czasów było podpisywanie swoich dzieł, nazwiskiem kogoś znanego. W liście tym znajduje się wyznanie wiary, w którym nie ukryto, jak to się robi w innych wersjach nicejskiego wyznania wiary, tego, że chodzi o alegoryczną interpretację wyrazu „logos”, według której nazwano Jezusa wprost „Słowo Boga” i „Bogiem z Boga”. W punkcie 4 tego listu czytamy: „Wierzymy w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych oraz w jednego Pana, Jezusa Chrystusa, Słowo (Logos) Boga, Boga z Boga, światłość ze światłości, życie z życia, Syna jednorodzonego, pierworodnego całego stworzenia, zrodzonego z Ojca przed wszystkimi wiekami, przez którego wszystko się stało, który dla naszego zbawienia przybrał ciało i przebywał między ludźmi, cierpiał, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił do Ojca, ponownie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych. Wierzymy także w jednego Ducha Świętego” („List Euzebiusza z Cezarei do swego Kościoła”). List ten zawiera również informację o tym, że pogański cesarz Konstantyn nie był tylko biernym obserwatorem soboru, ale brał czynny udział w tworzeniu nicejskiego wyznania wiary: „Najmilszy Bogu nasz cesarz pierwszy zaświadczył, że jest ono ze wszech miar trafne. Stwierdził z naciskiem, że i on tak samo myśli, i wezwał wszystkich, by je wspólnie przyjęli, podpisali się pod tym nauczaniem oraz byli z nim zgodni, dodając tylko jedno słowo: „współistotny”. On sam je wyjaśnił  mówiąc,  iż  mówi  się,  że  „Syn” jest „współistotny” nie według tego, co się zdarza ciałom, a więc że On nie istnieje ani na zasadzie podziału, ani na zasadzie jakiegoś rozdzielenia się od Ojca” („List Euzebiusza z Cezarei do swego Kościoła”). Tak daleko idąca ingerencja w sprawy chrześcijaństwa, przez pogańskiego cesarza, powinno budzić niepokoje u każdego chrześcijanina. Jednak nic takiego się nie dzieje. Najwyższy kapłan wszystkich religii pogańskich, pontifeks maksimus, Konstantyn Wielki, osobiście dokonywał zmian w wyznaniu chrześcijańskiej wiary i uważał, że miał do tego święte prawo. Jego i biskupa Aleksandra, alegoryczną interpretację Jn 1:1, stosuje do dnia dzisiejszego niemal całe chrześcijaństwo.

Takie mocne poparcie biskupa Aleksandra jest dowodem na to, że to biskup Aleksander poprosił cesarza o rozstrzygnięcie tego sporu. Jak było naprawdę nie dowiemy się, bo: „dokumentacja dziejów Kościoła łacińskiego przeszła przez rzymską cenzurę” (E. Wipszycka, Tamże, s. 67), a niewygodne dokumenty zostały zlikwidowane.

Nowe nicejskie wyznanie wiary, uchwalone w Konstantynopolu, praktycznie różni się tym, że nie ma w nim zwrotu „Słowo (gr. Logos) Boga” i pojawia się określenie „Duch Święty”.

To wszystko wywołało olbrzymie zamieszanie w Kościele. Przykładem tego jest opis Soboru nicejskiego I w Wikipedii. Jest to obszerny artykuł, w którym ani raz nie występuje wyraz „Logos”. I o to w tym wszystkim chodziło, żeby nikt Ariusza nie łączył z Logosem! Dzisiaj ludzie interesujący się tym tematem uważają, że spór dotyczył Trójcy Świętej, chociaż termin ten powstał wiele lat po śmierci Ariusza, a określenie „Trójca Święta” nie pojawia się ani raz  w uchwałach Soboru Nicejskiego I. Dlatego określenie „Duch Święty” wprowadzono do Nicejskiego wyznania wiary w Konstantynopolu. Związane z tym zamieszanie spowodowało, że istniały nawet kościoły ariańskie, które nauczały, że Jezus jest Logosem w J 1,1.

Jednak ślady istoty tego sporu widać do dnia dzisiejszego. W „Credo Ludu Bożego” ogłoszonego przez papieża Pawła VI po Soborze Watykańskim II w 1968 roku, możemy przeczytać: „Wierzymy w Pana naszego Jezusa Chrystusa, który jest Synem Bożym. Jest On Słowem wiekuistym; zrodzonym z Ojca przed wszystkimi wiekami i współistotny z Ojcem, czyli (gr) homousios to Patri, przez którego wszystko się stało…”. Zwrot „Jest On Słowem wiekuistym” bezpośrednio nawiązuje do Sporu Aleksandryjskiego.

O skali dezinformacji, którą wprowadzili katolicy, w związku z tym tematem, niech świadczy tekst Wikipedii, opisujący ten problem w dziale „Przedmiot kontrowersji”: Boskość Syna Bożego mieli negować zwolennicy Ariusza. Jest to twierdzenie nieprawdziwe, które pochodzi z treści różnych dzieł polemicznych napisanych już po soborze”(Wikipedia, hasło: „Sobór nicejski I”). Tymczasem „boskość” Jezusa była jednym z podstawowych tematów tego sporu, wynikającym z przyjęcia doktryny logosu, oczywiście poruszanym również na soborze nicejskim I.

Tego typu zabiegi okazały się bardzo skuteczne, przyniosły zamierzone skutki. W powstałym zamieszaniu całkowicie zniknął podstawowy temat Sporu Aleksandryjskiego: czy Jezus Chrystus jest Logosem? Dzisiaj nikt nie chce wiedzieć tego, że było to głównym tematem Soboru nicejskiego I. Ukryto to dlatego, że nauka o Logosie w J 1,1 jest sprzeczna z Biblią i gdyby doszło do dyskusji na ten temat, to zwolennicy doktryny logosu nie mieliby żadnych argumentów, oprócz filozofii greckiej. Ukrycie pogańskiej nauki o „Logosie” spowodowało, że obecnie, nikt się tym nie interesuje i o to chodziło. Tak hierarchowie Kościoła unikają dyskusji doktrynalnych na temat Logosu, w których kiedyś otrzymywali ciężkie baty.


Dekrety Teodozjańskie

Cesarz Teodozjusz, został zmuszony, przez Ambrożego, do zdecydowanego opowiedzenia się po stronie „nicejczyków”. Dlatego następnym krokiem cesarza było wydanie przepisów wykonawczych do Edyktu tesalońskiego, zwanych dekretami teodozjańskimi: Dekrety teodozjańskie – seria dekretów antypogańskich wydanych przez cesarza rzymskiego Teodozjusza I Wielkiego w latach 391–392. Miały wprowadzić w życie wcześniejszy Edykt tesaloński z 380 roku. Cesarz ogłosił w nim chrześcijaństwo religią państwową imperium rzymskiego, nie podał jednak szczegółowych konsekwencji dla życia publicznego. Dekrety były więc uzupełnieniem edyktu, np. pierwszy z nich Nemo se hostiis polluat (z łac. Niech nikt się nie brudzi ofiarami), wydany 24 lutego 391 roku zabraniał składania ofiar pogańskich. Jedną z konsekwencji dekretów było zburzenie Serapejonu w Aleksandrii.” (Wikipedia, hasło: „Dekrety teodozjańskie”). Wyraźnie widać, że definicja ta była pisana przez katolików, bo trudnych tematów dla nich, nie porusza.

Po pierwsze, dekrety teodozjańskie były skierowane przeciwko wszystkim, którzy nie chcieli przyjąć Nicejskiego wyznania wiary, a nie tylko przeciwko „poganom”, jak to podaje Wikipedia. A więc przeciwko chrześcijanom biblijnym, przeciwko poganom, przeciwko Żydom, przeciwko ateistom. Dzieliły one społeczeństwo na swoich i resztę, która była „drugim sortem”. Ta reszta była stale prześladowana.

Po drugie, dekrety teodozjańskie były przymuszeniem niższych szczebli administracji Cesarstwa, do starannego wywiązywania się z Edyktu tesalońskiego. Zaczęło się prawdziwe prześladowanie niepokornych i nie tylko niepokornych. Aby przejąć majątek, będący własnością nawet jakiegoś „nicejczyka”, wystarczyło oskarżyć go o herezję i „udowodnić to”, z czym nie było problemu.

Po trzecie, cesarz Teodozjusz zezwolił na zniszczenie Serapejonu, usuwając wielki kłopot nicejczyków. W Serapejonie była Biblioteka Aleksandryjska, a w niej pisma Ariusza, opisujące Spór Aleksandryjski. Każdy mógł czytać te pisma i dowiedzieć się, co tak naprawdę, było istotą Sporu Aleksandryjskiego. Wprawdzie po soborze nicejskim I, wszystkie pisma Ariusza zostały spalone, ale to nie dotyczyło pism, znajdujących się w Bibliotece Aleksandryjskiej, które były pod osobistą opieką samego cesarza. To pokazuje determinację elit cesarstwa, które nie wahały się w tym, aby zniszczyć cały intelektualny dorobek Starożytności (około 700 000 tytułów), tylko po to, aby ludzie nie mieli dostępu do pism Ariusza. O religijnym charakterze tego wydarzenia świadczy to, że zachowała się Septuaginta, Biblia nicejczyków, z której usunięto imię Boże „Jahwe” (patrz punkt 3).


Wyjątkowa interpretacja przywileju episcopalis audientia”,

dokonywana przez biskupów

Konstantyn ogłaszając siebie najpierw cezarem, a potem cesarzem, zniszczył nowy system sprawowania władzy, tak zwaną tetrarchię. Powrócił do poprzedniego sposobu wyboru cesarza, w którym wojsko decydowało o tym. W systemie tym pozycja cesarza była bardzo słaba i często go zabijano z byle powodu. Tym doprowadził do niezwykle krwawej wojny domowej, w której, z pomocą innych kandydatów, kolejno zniszczył wszystkich, którzy chcieli być cesarzem. Tak został jedynowładcą całego Cesarstwa Rzymskiego. Szukał kontaktu z elitami Cesarstwa.

Chrześcijanie, którzy się cieszyli dobrą opinią w tym czasie, stali się jego nadzieją na normalność. Zaczął udzielać im różnych przywilejów. Jednym z takich przywilejów był przywilej władzy sądowniczej, znany pod nazwą „episcopalis audientia”, o którym się nie naucza, bo jest bardzo niewygodnym tematem dla zwolenników hellenizmu w chrześcijaństwie. Konstantyn dowiedział się, że biskupi byli sędziami w swoich zborach, ale często zdarzało się, że ci, którzy przegrali spór, lekceważyli wyrok i nie chcieli się podporządkować. Przywilej ten polega na tym, że za zgodą obu stron konfliktu, jeżeli już zapadł wyrok sądowy, który wydał biskup, nie podlegał on żadnej apelacji, a władza świecka musiała go wykonać. Jednak papież odrzucił warunek „zgody obu stron” i w sposób jednostronny, mógł dowolnie oskarżyć każdego mieszkańca Cesarstwa Rzymskiego o cokolwiek, a władza świecka musiała wykonać ten wyrok.

Chcę zwrócić uwagę na rzecz charakterystyczną dla hierarchii Kościoła, która mówiła: „episcopalis audientia” to jest nasze prawo i tylko nam wolno je interpretować. Co z tego, że napisane jest, że można je stosować tylko za zgodą obu stron. Nikt nie ma prawa narzucać nam swojej interpretacji. Zauważmy, że dokładnie to samo robi współczesna władza w walce o władzę, gdzie rządzący przypisują sobie wyłączne prawo do interpretacji Konstytucji i nie liczą się z opinią specjalistów i tych, którzy tworzyli to Prawo.

Ten szczególnie rozumiany przywilej „episcopalis audientia”, wraz z prawem wydanym przez cesarza Teodozjusza, dały nowej hierarchii Kościoła, zabójcze narzędzie prawne, za pomocą którego można było rozprawić się z każdą opozycją i każdym człowiekiem, oskarżając go o cokolwiek, a władza świecka musiała wykonać zasądzony wyrok, od którego nie było odwołania. Rozpoczęły się czystki w chrześcijaństwie i prześladowania. Są historycy, którzy nauczają, że prześladowanie chrześcijan przez Cesarstwo Rzymskie, zakończyło się w czasach Konstantyna. Jest to nieprawda. Od czasów Teododozjusza Wielkiego, rozpoczęło się systematyczne prześladowanie chrześcijan przez hierarchię Kościoła i władzę państwową, trwające przez całe wieki, na skalę wcześniej nie spotykaną. Wypełniło się proroctwo biblijne: Będzie bowiem wówczas wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd i nigdy nie będzie. Gdyby ów czas nie został skrócony, nikt by nie ocalał. Lecz z powodu wybranych ów czas zostanie skrócony” (Mt 24,21-22). Dopiero Reformacja odebrała hierarchii Kościoła prawo, do bezkarnego niszczenia ludzi i konfiskowania im ich majątku. To co się działo, zapowiedział Chrystus: Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści. Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu”(Mt 24,8-12). Tymi „fałszywymi prorokami” są ojcowie Kościoła, którzy narzucili swoim wiernym, swą własną, prywatną interpretację Prawa Bożego, niezgodną z Biblią i z hermeneutyką biblijną (nauka o interpretacji tekstów biblijnych). Wprawdzie dzisiaj w Polsce, nie „zabija” się chrześcijan biblijnych i innych ludzi za to, że nie chcą przyjąć Nicejskiego wyznania wiary, ale uważa się ich za „drugi sort”, nazywając ich pogardliwie „kociarzami” lub jeszcze gorzej. Natomiast wyraźnie widać, że została, zapowiedziana w proroctwie, „nieprawość”, „nienawiść” i „oziębła miłość” tych ludzi, którzy uważają się za chrześcijan. Chociaż dalej są ludzie, którzy chętnie wróciliby do tego, co się działo w czasach Średniowiecza i nie wstydzą się o tym mówić. Tak się dzieje, bo do dnia dzisiejszego nikt nie rozliczył hierarchii Kościoła za to, co kiedyś robili.

Prześladowano również pogan, ateistów, Żydów, a później muzułmanów, wszystkich tych, którzy nie chcieli przyjąć Nicejskiego wyznania wiary. Biskupi, którzy nie chcieli się podporządkować, byli niezwykle surowo karani. Między innymi konfiskowano im majątki i wydalano ich poza granice Cesarstwa Rzymskiego. Tam ludzie ci zaczęli głosić Ewangelię, która była chętnie przyjmowana. Później okazało się, że narody te, nazywane barbarzyńskimi, walczyły z Cesarstwem i podbiły je. Narody te to: Wandalowie, Wizygoci, Ostrogoci, Longobardowie itd.

Wraz z Teodozjuszem Wielkim, skończyła się tolerancja religijna, charakterystyczna dla Starożytności, tolerancja która panowała, z małymi wyjątkami, do tego momentu.

Takimi sposobami papież spacyfikował całe Cesarstwo Zachodnie. Został zawiązany niezwykle trwały sojusz hierarchii Kościoła i władzy świeckiej, znany pod nazwą „sojuszu ołtarza z tronem”, oparty na kulturze greckiej i rzymskim prawie, który przetrwał ponad tysiąc lat. Od tamtego czasu władza świecka musiała wykonywać wszelkie wyroki wydane przez biskupów. Bezprawie hierarchów Kościoła stało się obowiązującym prawem. Najbardziej znanym dzieckiem tego sojuszu była tzw. Święta Inkwizycja, która  stała się  międzynarodowym  symbolem   niesprawiedliwych  sądów, nierozliczona do dnia dzisiejszego. Dopiero Reformacja zmieniła ten stan rzeczy. Jednak w niektórych państwach, takich jak Polska, sojusz władzy świeckiej z hierarchią Kościoła, przetrwał do dnia dzisiejszego.

Pogańska doktryna logosu, zatwierdzona przez pogańskiego cesarza w Nicei, ukrywana przez nową hierarchię Kościoła, stała się nowym fundamentem chrześcijaństwa, na którym zbudowano, istniejące współcześnie,  nie biblijne chrześcijaństwo. Dlatego była, jest i będzie broniona za wszelką cenę przeróżnymi metodami, niestety, nie tylko przez hierarchów Kościoła.


Przejęcie przez papieży zaszczytnego tytułu „pontifex maximus”

Od 12 roku p.n.e. zaszczytny tytuł „pontifex maximus” należał wyłącznie do cesarzy. Dosłownie znaczy: „najwyższy budowniczy mostów - najwyższy w hierarchii kapłan w starożytnym Rzymie, przełożony kolegium kapłańskiego, tzw. pontyfików Tytuł ten wskazywał także na opiekuńczą funkcję cesarza w stosunku do wszystkich religii w cesarstwie. Cesarz mógł więc ustanawiać kapłanów i kalendarz świąt wszystkich religii cesarstwa. Dopiero w 375 roku chrześcijański cesarz Gracjan po wstąpieniu na tron odmówił przyjęcia do swojej tytulatury godności najwyższego kapłana i zrzekł się związanych z tym urzędem funkcji (Wikipedia, hasło: „Pontifex maximus”). Wikipedia podaje również: Od V w. za sprawą papieża Leona I (440–461) tytułem „pontifex maximus” zaczęto określać biskupów Rzymu”. Jednak są źródła, które podają, że tytuł ten przejął w 375 roku, pierwszy papież Damazy I. Świadczy o tym słowo „pontyfikat” służące do określenia czasu: „sprawowania władzy w Kościele katolickim przez papieża” (Wikipedia, hasło: „Pontyfikat”).

Tytuł ten pokazuje zamiłowanie tych ludzi do splendoru, a jednocześnie pokazuje brak biblijnego „nowonarodzenia” (por. J 3,3). Jezus nauczał: „Kto się wywyższa, będzie poniżony” (Mt 23,12).


Powstanie agresywnej hierarchii Kościoła

Wprowadzona również przez Konstantyna nowa administracja Kościoła, wzorowana na administracji Cesarstwa, spowodowała powstanie despotycznej władzy hierarchów Kościoła, odpowiedzialnej za liczne zbrodnie, nierozliczone  do  dnia  dzisiejszego,  o  których  nikt  nie  chce  mówić,  a skandale stały się ich chlebem powszechnym. Spór wywołany przez biskupa Aleksandra, do dnia dzisiejszego, ciąży na stosunkach międzynarodowych, całkowicie zmienił oblicze chrześcijaństwa i dzieli chrześcijan na całym świecie.

Biskup Aleksander wykorzystał swoje światowe kontakty. Dzięki swoim wpływom i poczuciu wyższości nad innymi, lokalny i nic nie znaczący spór, stał się fundamentalnym sporem w całym Kościele.

Czytając współczesne dzieła historyczne o Sporze Aleksandryjskim pamiętajmy, że zwolennicy Ariusza opierali swoje wierzenia, w przeciwieństwie do swych oponentów, na Słowie Bożym. Zwycięstwo nicejczyków oznaczało, że nauka Boga Jahwe, zapisana w Biblii, straciła swoje pierwotne znaczenie.

Sobór nicejski I, episkopalis audientia, ścisła współpraca z najważniejszymi elitami Cesarstwa Rzymskiego, Edykt tesaloński, Sobór w Konstantynopolu, dekrety teodozjańskie i sojusz ołtarza z tronem, dały hierarchii Kościoła katolickiego prawo do całkowitej kontroli wszystkich mieszkańców Cesarstwa, łącznie z samym cesarzem. Rozpoczęły się prześladowania na niespotykaną wcześniej skalę (Ap 7,14), wszystkich tych, którzy nie chcieli się podporządkować, a mówiąc dokładnie tych, którzy nie chcieli płacić danin. „Ambroży, jak Jan Chryzostom, czynili wszystko, żeby nie dopuścić, by arianie mieli gdzie odprawiać msze i głosić słowo Boże” (E. Wipszycka, Tamże, s.175).

Prześladowania te, bez żadnych ograniczeń, trwały prawie 1000 lat, aż do Reformacji. Najbardziej znane to Święta Inkwizycja i krucjaty. Później zaczęły się wojny religijne, konkwista i rasizm. Sojusz ołtarza z tronem zapewnia hierarchom Kościoła Katolickiego, całkowitą bezkarność. Widać to bardzo wyraźnie, między innymi, w Polsce, w sprawach pedofilii. Osobny rozdział w historii hierarchów Kościoła Katolickiego, to nierozliczony do dnia dzisiejszego, stosunek do kobiet. Nic nie wskazuje na to, aby miało się coś zmienić.

Z czasem okazało się, że to cesarze i inni władcy świeccy, decydowali o tym, kto ma być biskupem. Z powodu uchwał Soboru nicejskiego I, wierni stracili jakikolwiek wpływ na wybór swojego biskupa i na to, co się dzieje w Kościele. Hellenistycznie wychowane elity Cesarstwa zdobyły całkowitą kontrolę nad Kościołem. Mogły decydować o wszystkim. Urząd biskupa stał się niedostępny dla zwykłych ludzi. Zmiany te okazały się niezwykle trwałe i obowiązują do dnia dzisiejszego.


Rozsiewanie kłamliwych informacji związanych

ze Sporem Aleksandryjskim

Ponieważ doktryna logosu miała bardzo słabe podstawy biblijne, a dla Kościoła Powszechnego stała się fundamentem, na którym zbudowano nową naukę pseudochrześcijańską, hierarchia Kościoła postanowiła zniesławić biskupa Ariusza i przedstawiać go w jak najgorszym świetle: „Zwróćmy uwagę na pasję, z jaką … dyskutowano kwestie doktrynalne… wątpliwości doktrynalne dręczyły nie tylko uczoną część duchowieństwa… Chrześcijanie przyjęli z antycznego piśmiennictwa pogańskiego osobny gatunek literacki, jaki stanowiła polemika. Polemika, z racji swej istoty, swego celu, jest zwykle daleka od przestrzegania reguł fair play, jednak polemika starożytna obciążona była złą wolą w stopniu tak wielkim, że nawet my, przyzwyczajeni do agresywności… odczuwamy wobec niej obrzydzenie… każde pomówienie nadawało się do zastosowania, słownictwo i styl służyły jedynie oczernianiu przeciwnika… Chrześcijanie … nie dostrzegali sprzeczności między praktykami uprawianej przez siebie polemiki, a ewangelicznymi nakazami… Ojcowie Kościoła zachowywali się dokładnie tak jak inni pisarze… mając na celu, przede wszystkim, skuteczność działania (E. Wipszycka, Tamże, s.194)

Problem rozsiewania fałszywych informacji o Ariuszu, omówiony jest w punkcie 6., a stan ten trwa do dnia dzisiejszego. Dokładnie to samo dotyczy, używanych obecnie, zwrotów: „kontrowersja ariańska”, czy „herezja ariańska”, itp. Mają one narzucać pogląd, że to Ariusz wywołał ten spór swoją nową nauką.

Tymczasem to biskup Aleksander zaczął głosić naukę, która we wcześniejszych wiekach była potępiana przez cały Kościół (patrz rozdział 5), jako niezgodna z Biblią. Nauka Ariusza nie była niczym nowym, ale nauką całego Kościoła, istniejącą od początku istnienia chrystianizmu.


Biblijna zapowiedź odstępstwa

W czasach apostolskich pojawiła się nauka, że „dzień Jahwe” (Iz 13,9), nazywany w księgach Nowego Przymierza „dniem Pańskim”, już nadchodzi. Apostoł ostrzegał, że jest to fałszywa nauka. Ale zapowiedział, że „dzień Paski” nie nadejdzie, zanim nie „przyjdzie odstępstwo”. W  2 Tes 2,2 - 4  czytamy,  „abyśmy  się  nie  dali  zbyt  łatwo  zachwiać  w  naszym

rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem”. „Człowiekiem grzechu” może być każdy, kto zmienia biblijny Dekalog i ludzkie przykazania nazywa Przykazaniami Bożymi, rozpowszechnia je i postępuje według nich. Ci, którzy swoje własne przykazania każą nazywać Bożymi, „dowodzą, że sami są Bogami”. Papież kazał nazywać siebie Ojcem Świętym, a jest to tytuł, który używał Chrystus w stosunku do Boga Jahwe (J 17,11). To samo dotyczy używania tytułu „Ojciec”, zarezerwowanego wyłącznie dla Boga (Mt 23,9). W ten sposób człowiek „się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem”.

Władza tych ludzi spowodowała zmianę oblicza chrześcijaństwa. Rozpoczęły się prześladowania: „Wówczas ukaże się Niegodziwiec… Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu” (2 Tes 2,8-11). Teraz już prawie wszyscy „nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość” (2 Tes 2,12). Ta „nieprawość” objawiła się w tym, że ludzie uznali zmianę zapisu Dekalogu, „napisanego palcem Bożym na tablicach kamiennych” (Wj 31,18) i prawie nikomu to nie przeszkadza. Wraz ze zmianą Dekalogu, zmieniła się moralność. Ludzie stosują ludzką moralność, a moralność Boża jest im nieznana. Zmiana Dekalogu, który jest elementem Przymierza Boga z człowiekiem, oznacza zerwanie tego Przymierza.

Z ludu łagodnego i prześladowanego, który miał obowiązek miłować nawet swych nieprzyjaciół (Mt 5,44), chrześcijanie stali się agresywni i prześladujący wszystkich, którzy nie chcieli się podporządkować, szerzący nienawiść i budujący swą przyszłość na tej nienawiści. A w ramach synkretyzmu religijnego, narzucali swoje tradycyjne, pogańskie wierzenia, ukryte pod postacią kultu świętych, którym nadano imiona biblijnych postaci i znanych chrześcijan. Tak jak w czasach Starego Przymierza, prosty lud Izraela przyjmował wierzenia swych elit, to samo stało się w czasach Nowego  Przymierza.  Ludzi  przestało  interesować  to, co  jest  nakazane  w Piśmie Świętym, które stało się nieznane i nawet znalazło się na Indeksie Ksiąg Zakazanych. Ludzie otrzymali „ducha odurzenia: takie oczy, by nie mogli widzieć, i takie uszy, by nie mogli słyszeć aż po dzień dzisiejszy” (Rz 11,8).

Wszystkie elementy tego proroctwa wypełniają się w doktrynie logosu i działaniami, które spowodowały powszechne jej przyjęcie. To samo proroctwo zostało przedstawione w innych symbolach biblijnych. W Apokalipsie Jana, w symbolu „obrazu Bestii” (Ap 13,14-15) i w symbolu „Wielkiej Nierządnicy” (Ap 17,1-18 i Ap 18,1-24).  Apokalipsa Jana, dodatkowo opisuje niechlubny koniec tej niewiasty.

Do końca III wieku Kościół, na ogół, skutecznie bronił się przed hellenizacją chrześcijaństwa. Konflikt ten będzie jednak narastał do momentu, kiedy wybuchnie w postaci Sporu Aleksandryjskiego, na początku IV wieku, wraz z wkraczaniem elit Cesarstwa do Kościoła. Dla zachowania swoich wartości, helleniści nie cofali się przed niczym (Dz 9,29). Podobny sposób myślenia charakterystyczny jest dla później powstałej, wychowanej w duchu hellenizmu, hierarchii Kościoła, odpowiedzialnej za, często męczeńską śmierć, niezliczonych chrześcijan, o czym współczesny świat nie chce mówić.


Podsumowanie etapów Sporu Aleksandryjskiego

Autorytet hellenizmu wśród elit Cesarstwa był tak duży, że ludzie ci nie wyobrażali sobie życia, wyznając znienawidzonego wśród pogan, ich zdaniem, żydowskiego Boga Jahwe, który się wywyższa ponad innych bogów i uważa się za Boga jedynego (Iz 45,21; Wj 20,2-3; Jud 1,25).  Hellenistyczna doktryna logosu rozwiązywała ich główny problem: „prawdziwym” Bogiem stawał się Jezus Chrystus i praktycznie, pozbywali się biblijnego Boga Jahwe, który wprawdzie pojawia się w dogmacie o Trójcy Świętej, jednak już jako bezimienny Bóg, z funkcją ojca.

Aby wprowadzić taką naukę, musiano:

- zmienić Dekalog, jedyny tekst biblijny, „napisany palcem Bożym” (Wj 31,18), który jest podstawowym dokumentem Nowego Przymierza (Hbr 9:4),

- zmienić zapis Biblii i źle tłumaczyć tekst biblijny,

- zniszczyć niewygodne dokumenty, w tym Bibliotekę Aleksandryjską,

- odebrać autonomie zborom, biskupom i prawo głosu wiernym,

- stosować brutalne metody, aby zmusić ludzi do przyjęcia nicejskiego wyznania wiary,

- kłamać i zataić wiele niewygodnych faktów historycznych,

- tworzyć nowe fakty historyczne, potwierdzane fałszywymi dokumentami,

- prześladować wszystkich tych, którzy hierarchii Kościoła nie chcieli płacić danin,

- zawrzeć sojusz ołtarza z tronem,

- podzielić chrześcijan na kler i laikat,

- utworzyć elitarną hierarchię kościelną z papieżem na czele,

- kreować swoich wrogów, aby móc skutecznie z nimi walczyć, metodami nadzwyczajnymi,

- dostosować chrześcijaństwo do kultury helleńskiej i do astrologii babilońskiej,

- szokować wiernych bogactwem, przepychem i plugawymi skandalami,

- wprowadzić do chrześcijaństwa pogańskich bogów, bogatą liturgię pogańską, sprzeczną z Biblią,

- wprowadzić Ogólnoświatowy Bojkot Imienia „Jahwe”.

Wszystkie tego typu działania okazały się bardzo skuteczne i obowiązują do dnia dzisiejszego. Chrystianizm, w Polsce nazywany chrześcijaństwem, czyli nauka biblijna, stał się dla ludzi niedostępny. Biblię można kupić, ale niewiele osób czyta ją ze zrozumieniem. Mało kto wie, że nauka religii w szkole, jest liberalną, czyli hellenistyczną interpretacją tekstów biblijnych, dokonaną przez ojców Kościoła. Wydrukowanie Biblii w XV wieku spowodowało, że stała się ona dostępna, dlatego znalazła się na Indeksie Ksiąg Zakazanych. Współcześni sataniści, wyznawcy diabła, wzorują się na liturgii Kościoła Powszechnego.

Dokonana poganizacja chrześcijaństwa, którą można zaobserwować prawie we wszystkich zborach chrześcijańskich, zaczęła się od doktryny logosu.

Na greckim Logosie oparta jest współczesna doktryna chrześcijańska, która tak naprawdę, nie ma nic wspólnego z chrystianizmem.

 


Rozdział 11

Hermeneutyka biblijna jako jedyne narzędzie do interpretacji tekstów biblijnych

Biblia wymaga odpowiedniej interpretacji. Apostoł Piotr zwraca uwagę na to w 2 P 1,20-21: „To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili święci ludzie”. Nauka, która nazywa się hermeneutyka biblijna, podaje zasady interpretacji tekstów biblijnych. Jakie to zasady?

1. Pełna zgodność z Biblią. Podana interpretacja musi być w zgodzie ze wszystkimi pozostałymi tekstami Biblii.

2. Zakaz jakichkolwiek zmian. Nie wolno nic dodawać od siebie do tekstu biblijnego, ani odejmować (Ap 22,18-19).

3.  Biblia powinna się sama tłumaczyć. Występujące alegorie, jeżeli nie są wytłumaczone od razu, powinny być wytłumaczone w innej części Biblii.

4. Uwzględnianie rodzajów literackich. Teksty historyczne i narracyjne powinniśmy rozumieć dosłownie. Alegorie występują w księgach prorockich i poetyckich. Jeżeli alegorie występują w księgach historycznych, to jest to wyraźnie zaznaczone. Czasami, gdy interpretacja dosłowna jest absurdalna, to dany tekst należy interpretować alegorycznie, na przykład: „Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53). Nie ma możliwości realizacji tego nakazu w sposób dosłowny, ale trzeba szukać wyjaśnienia w innej części Biblii i znajdujemy je w słowach: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę! Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22,19-20). Łamany chleb jest symbolem „Ciała Syna Człowieczego”, a napój w kielichu symbolizuje „Jego Krew”. Są to symbole, a nie rzeczywistość, bo w chrystianizmie obowiązuje zakaz spożywania krwi (Dz 15,20).

5. Badanie przyczyn i okoliczności. Powinniśmy badać okoliczności związane z napisaniem badanej biblijnej księgi, odpowiedzieć sobie na pytanie, po co to zostało napisane?

6. Kontekst. Kontekst decyduje o interpretacji. Nie wolno wyrywać zdania z kontekstu.

7. Korzystanie z najstarszych tekstów. Im tekst jest starszy, tym jest mniejsze prawdopodobieństwo jego błędnego zapisu lub tendencyjnej zmiany. Biblia Hebrajska jest starsza od Septuaginty i od Wulgaty.

8. Każde tłumaczenie obciążone jest błędami. Nie ma doskonałego tłumaczenia Biblii na języki narodowe. Księgi Starego Przymierza powinno się tłumaczyć z Biblii Hebrajskiej, księgi Nowego Przymierza z języka greckiego. Sens wersetu sprawdzajmy za pomocą konkordancji, czyli, tak zwanych „strongów”, które podają wersety biblijne, w których to słowo występuje. Każdy wyraz ma swój numer. Wyrazy z Biblii Hebrajskiej oznaczone są literą „H”, z ksiąg Nowego Przymierza, literą „G”. Tłumaczenie ksiąg Starego Przymierza z Septuaginty lub z Wulgaty jest błędem. Ogólna zasada brzmi: nie powinno się dokonywać tłumaczenia Biblii z innego tłumaczenia. „Sami apostołowie korzystali z Biblii Hebrajskiej, którą uważali za autorytatywną” (Roger E. Olson, „Historia Teologii Chrześcijańskiej”, Warszawa 2003, s.146).

9. Zachowanie niezależności. Nie ulegajmy wpływom środowiska, które narzuca nam własną interpretację Biblii, niezgodną z hermeneutyką.

10. Wiedza ogólna. Aby dobrze interpretować Biblię potrzebna jest także wiedza ogólna, a szczególnie znajomość historii starożytnej i zwyczajów.

11. Prowadzenie Duchem Bożym. Do interpretacji Biblii przystępujmy duchowo wyciszeni, po rozwiązaniu wszystkich naszych ziemskich spraw po to, aby mógł nam towarzyszyć Duch Święty (Rz 8,9). Kto chce być chrześcijaninem biblijnym, to znaczy opierać swą wiarę wyłącznie na właściwej interpretacji Słowa Bożego, powinien się z tymi zasadami zapoznać i stosować je w praktyce. Szeroko stosowana w hellenizmie interpretacja liberalna tekstów religijnych, w chrystianizmie jest często popełnianym błędem.

12. Interpretacja dosłowna. Ewangelia jest tekstem historycznym, opisującym życie, śmierć, zmartwychwstanie i Dzieło Zbawienia, wykonane przez Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, zlecone Mu przez Boga Ojca (J 8,28-29). To dzieło umożliwia otrzymanie daru życia wiecznego w Królestwie Bożym, dla każdego, kto uwierzy (Mk 16,16). Aby Ewangelia spełniła swoje zadanie, tekst jej powinien być prosty, zrozumiały dla każdego odbiorcy, nawet dla tych, którzy nie posiadają żadnego wykształcenia. Tego typu literatura, czyli teksty historyczne i narracyjne, powinno się interpretować dosłownie. Tak to działa do dnia dzisiejszego, nie tylko przy interpretowaniu tekstów biblijnych.

13. Interpretacja alegoryczna. Drugim rodzajem interpretacji, jest interpretacja alegoryczna, w której mamy do czynienia z symbolami, które musimy prawidłowo odczytać, aby zrozumieć ukryte znaczenie tekstu. Prawidłową interpretacje alegorii musimy znaleźć w samej Biblii i nie może ona być w sprzeczności z innymi tekstami biblijnymi. Alegorie stosuje się w księgach poetyckich, takich jak Psalmy i księgach zawierających prorockie wizje. Przykładem takiej księgi jest Apokalipsa Jana. Tekst ten jest tak trudny, że do dnia dzisiejszego nie jest on w pełni odczytany, w sposób zadowalający. Dlatego teksty historyczne, takie jak Ewangelie, a szczególnie prolog, zawierający ważne informacje, dotyczące prawidłowego zrozumienia tekstu, powinny być proste, pozbawione trudnych fragmentów, takich jak alegorie.

Jezus, w swym nauczaniu, posługiwał się alegoriami, ale autorzy Ewangelii zaznaczali, że jest to przypowieść (Mk 4,2), a to oznaczało, że należy zastosować interpretację alegoryczną, bo to wynika z charakteru samej przypowieści. Niektóre takie przypowieści zaczynają się od słów: „Królestwo niebieskie podobne jest do…” (Mt 13,44). W Apokalipsie Jana też to jest zaznaczone już na samym początku: „…On …oznajmił …za pomocą znaków słudze swojemu Janowi” (Ap 1,1) Te „znaki” należy odczytać alegorycznie. I w tym miejscu chcę zwrócić uwagę na to, że alegorie są trudne do interpretacji, szczególnie dla ludzi, którzy nie mieli żadnego wykształcenia, a do takich ludzi, głównie, była skierowana Ewangelia. Nawet uczniowie, którzy z Jezusem stale przebywali, nie zawsze rozumieli takie alegorie, jak czytamy: „Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście!” (Mt 13,36). Trzeba również powiedzieć o tym, że niektóre historie biblijne, oprócz znaczenia dosłownego, posiadają znaczenie alegoryczne, na przykład: wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej, oprócz znaczenia dosłownego, jest również symbolem wyjścia, ludzi wierzących Nowego Przymierza, z niewoli grzechu: „Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu” (J 8,34). Tak jak Bóg Jahwe wyprowadził Naród Wybrany Starego Przymierza z niewoli egipskiej, tak samo wyprowadzi swój lud Nowego Przymierza, z niewoli grzechu.

14. Interpretacja liberalna. Jest jeszcze trzeci sposób interpretacji tekstów religijnych, interpretacja liberalna, która jest charakterystyczna dla hellenizmu. Należy ją rozumieć tak, że Grecy, swoje teksty religijne, nazywane „mitami”, interpretowali  w  sposób  dowolny. Nikogo nie obowiązywały żadne zasady. Do języka potocznego wszedł wyraz „mit”, jako określenie nieprawdziwego opowiadania. Liberalna interpretacja tekstu biblijnego dawała „wolność” typu hellenistycznego, która dla chrześcijanina biblijnego jest bardzo niebezpieczna: „Ci są źródłami bez wody i obłokami wichrem pędzonymi, których czeka mrok ciemności. Wypowiadając bowiem słowa wyniosłe a próżne, uwodzą żądzami cielesnymi i rozpustą tych, którzy zbyt mało odsuwają się od postępujących w błędzie. Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem kto uległ, temu też służy jako niewolnik” (2 P 2,17-19).

Szczególnym uznaniem, wśród hellenistów, cieszyło się znajdowanie alegorii tam, gdzie nikt ich wcześniej nie zobaczył, a których nie znał nawet sam autor tekstu. Przykładem stosowania takich alegorii był Orygenes, uważany przez niektórych chrześcijan za ojca Kościoła. To on: „egzegezę alegoryczną doprowadził do szczytu rozwoju” (Wikipedia, hasło: „Orygenes”). To Orygenes, zastosował interpretację alegoryczną w J 1,1, uważając, że pogański „Logos” jest Jezusem Chrystusem. Jednak wiek III to czas, w którym chrystianizm bronił się jeszcze przed wpływami hellenizmu. Biskup Aleksandrii Demetriusz spowodował, że Orygenes został usunięty ze stanowiska kierownika szkoły katechetycznej i wydalony z Aleksandrii.

W interpretacji liberalnej istnieje duże prawdopodobieństwo, że można coś dodać od siebie lub odjąć. Taki człowiek, gdy to zrobi, nie tylko zbłądzi, ale spotka go zasłużona kara: „Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia i w Mieście Świętym - które są opisane w tej księdze” (Ap 22,18-19).

W Biblii nie wolno niczego zmieniać, bo są to słowa Boże, które zostały napisane przez proroków, „prowadzonych Duchem Świętym” (2 P 1,21). Jezus ostrzegał przed najdrobniejszymi zmianami tekstu biblijnego: „Lecz łatwiej niebo i ziemia przeminą, niż żeby jedna kreska miała odpaść z Prawa” (Łk 16,17).

Przykładem interpretacji liberalnej jest doktryna logosu, połączona z interpretacją alegoryczną, w której wyrażenie „…Bogiem było słowo”, nie oznacza tego, co zostało napisane, czyli samym Bogiem Jahwe było słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe i zapisane w Biblii, nie oznacza tego, że gdy czytamy Biblię, to jakby sam Bóg Jahwe, osobiście przemawiał do nas.  Natomiast wyraz „Słowo” (gr. „Logos”), który należy pisać z dużej litery,

w interpretacji liberalnej, jest jeszcze jednym imieniem Jezusa Chrystusa, którego autor Ewangelii, poza Prologiem, już nigdzie nie używa.

W ten sztuczny sposób, otrzymywali jedyny tekst biblijny, wprawdzie skorygowany tak, że wyraz „słowo” został napisany z dużej litery, który bezpośrednio mówi, że Jezus Chrystus jest Bogiem: „Bogiem było Słowo”. Nikomu nie przeszkadza to, że ewentualne imię to nie występuje w Biblii w żadnym innym miejscu (zwolennicy doktryny logosu stosują tą samą interpretację w 1 j 1,1, chociaż tam występuję wyrażenie „słowo życia”, a nie wyraz „słowo”). Oczywiście, w oryginalnym tekście greckim, wyraz ten napisany jest z małej litery (Grecko-polski Nowy Testament, wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994). Taka interpretacja podważa fundamenty chrześcijaństwa, bo „jedynym” Bogiem jest Bóg Ojciec (Jud 1,25; Mk 12,28-29).

Dlaczego tak się działo? Odpowiedź jest taka: ludzie wychowani i wykształceni w duchu hellenizmu, czyli elity Cesarstwa Rzymskiego, chcieli zostać chrześcijanami, ale nie chcieli zmieniać swoich tradycji, przyzwyczajeń i wierzeń, co Biblia nazywa „nowonarodzeniem” (J 3,3). Dlatego musieli zmienić Słowo Boże, a konkretnie interpretację Biblii, co wychodzi na jedno i to samo. Elity Cesarstwa nie miały najmniejszego zamiaru na nowo się narodzić, co jest warunkiem koniecznym, aby być chrześcijaninem. Dzięki interpretacji liberalnej, nie musiały nic zmieniać. Chrześcijaństwo dopasowały do swoich pogańskich tradycji i wierzeń.

Teksty historyczne, takie jak Ewangelie, w pierwszej kolejności, powinny być rozumiane dosłownie, „wymagają historycznego traktowania”. Oto opinia zawodowego historyka Starożytności, który podaje informacje dotyczące Sporu Aleksandryjskiego: Starożytni interpretatorzy Biblii dalecy byli od myśli, że wchodzące w jej skład księgi wymagają traktowania historycznego” (E. Wipszycka, Tamże, s.182). „Traktowanie historyczne” to nic innego, jak dosłowne rozumienie tekstu. Nieuzasadniona interpretacja liberalna może zmienić, w sposób zasadniczy, naukę biblijną.

 


Rozdział 12

Dlaczego apostoł Jan napisał  Prolog do swojej Ewangelii?

Przystąpimy teraz do interpretacji Prologu Ewangelii Jana, ale zgodnie z hermeneutyką biblijną. Jednocześnie wskazywać będziemy błędy, popełniane przez zwolenników doktryny logosu i ich skutki.

Pierwsze pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć, a które stawia hermeneutyka (rozdział 11), to: po co został napisany Prolog do Ewangelii Jana?


Wpływ hellenizmu na interpretację biblijnego tekstu

Ewangelia Jana była napisana, wiele lat po ewangeliach synoptycznych. Jan, który miał styczność z tymi ewangeliami i sposobem ich interpretowania, zauważył niepokojący wpływ hellenizmu i religii pogańskich na zrozumienie tekstów biblijnych. Już na wstępie chciał zwrócić czytelnikowi uwagę na wyjątkowe znaczenie słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe i zapisanego w Biblii. Na to, że nie można być chrześcijaninem (uczniem Chrystusa), bez właściwego rozumienia Biblii. Coraz więcej osób wychowanych i wykształconych w duchu hellenizmu, pojawiało się w zborach. Z powodu powszechności analfabetyzmu, często takie osoby cieszyły się autorytetem, bo nikt inny nie umiał odczytywać tekstów biblijnych lub listów przysyłanych przez biskupów innych zborów (Kol 4,16). Wraz z nimi, coraz częściej, pojawiała się liberalna interpretacja tekstów biblijnych, niedopuszczalna w chrześcijaństwie, w której pojawiały się alegorie, sprzeczne z innymi fragmentami Biblii.

Trzeba tu jeszcze powiedzieć, że to nie na terenach współczesnej Grecji był główny ośrodek hellenizmu, ale właśnie w egipskiej Aleksandrii. To Aleksandria promieniowała kulturą grecką na całe Cesarstwo Rzymskie. Hellenizm miał bardzo silną pozycję i cieszył się ogromnym uznaniem wśród elit. Jednym z elementów tej kultury był liberalny stosunek do greckich tekstów religijnych, które tworzyły tak zwane „mity”. Każdy mógł interpretować taki tekst po swojemu. Nie obowiązywały tu żadne zasady. Nikomu nie przeszkadzały duże rozbieżności w tym temacie. Obowiązywała pełna swoboda.

Gdy w zborach chrystusowych powstawały spory interpretacyjne, wielu dawało się przekonywać do liberalnej interpretacji Biblii. Ten hellenistyczny sposób interpretacji trafiał na podatny grunt.

Dlatego Jan, widząc to, w Prologu (J 1,1-18), podkreśla wyjątkowe znaczenie słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe i zapisanego w Biblii, którego nie wolno interpretować w sposób dowolny, charakterystyczny dla kultury greckiej, obowiązującej w całym Cesarstwie Rzymskim.


Wielowiekowa tradycja kultów pogańskich

Jeszcze innym problemem była wieloletnia tradycja politeizmu, który nie znosił żydowskiego Boga Jahwe, uważającego się za Boga Jedynego, nie tolerującego bogów greckich i wszystkich innych. Każdy miał swojego ulubionego boga, któremu  służył, a oprócz niego miał innych bogów, specjalizujących się w załatwianiu przeróżnych spraw, w których się specjalizowali. Do tego bardzo popularny był synkretyzm religijny, częściowo omówiony w rozdziale 4. Jest to: „łączenie ze sobą różnych tradycji religijnych wielu narodów i wyznań, powodujące zderzenia odmiennych poglądów, a także ich przemieszanie... W świecie helleńskim używane było jako nazwa zabiegu polegającego na włączaniu obcych bóstw do panteonu  własnych. Zjawisko to pojawiło się w świecie starożytnym, byli z niego znani szczególnie Grecy, którzy masowo asymilowali obce (np. egipskie) bóstwa, włączając je do swojego panteonu. Niektóre bóstwa rodzime próbowano utożsamiać z bóstwami obcej religii, a praktyki kulturowe łączono ze sobą, nadając im nowy sens i znaczenie. Etruskowie postąpili tak samo z bogami greckimi, a po nich przejęli ten zwyczaj Rzymianie, w odniesieniu do wierzeń ludów podbitych, a więc zarówno do mitologii greckich, jak i wierzeń bliskowschodnich, celtyckich, czy germańskich. Szczytowe nasilenie zjawisko synkretyzmu religijnego osiągnęło w pierwszych wiekach n.e. w Cesarstwie Rzymskim. Powszechny stawał się kult bóstw pochodzenia orientalnego. Za Kaliguli wzniesiono świątynię Izydy (Izis) na Polu Marsowym. Rozwijał się kult Wielkiej Matki Kybele, oraz irańskiego Mitry - boga słońca. Do panteonu rzymskiego trafił też Baal… Założeniem cesarzy rzymskich było „adoptowanie" bóstw ludów podbitych do rzymskiego panteonu, lub też utożsamianie ich z bogami już istniejącymi, o podobnych atrybutach i funkcjach… Nie można również powiedzieć, że synkretyzm religijny współcześnie nie istnieje. Jego przykładami są obecnie kulty pochodzenia afrykańskiego i afroamerykańskiego, takie jak: Santeria, Obeah czy nawet Voodoo, gdzie obrzędowość chrześcijańska (najczęściej katolicka) jest łączona z tradycyjnym, plemiennym kultem, a postacie Maryi lub świętych katolickich są utożsamiane z plemiennymi bóstwami” (szkolnictwo.pl, hasło: „synkretyzm religijny”)

Przykładem takim jest gnoza chrześcijańska, która dawała o sobie znać, już w czasach apostolskich. Trzeba również wskazać niezwykle silny wpływ astrologii babilońskiej, łączącej każdy dzień roku, ze wzmożoną działalnością przeróżnych bogów, a obraz nieba wskazywał na wydarzenia na ziemi. To połączone było z „wiedzą” (stgr. gnosis, czyli gnoza) o świecie, w którym centralnym punktem była ziemia (układ geocentryczny Ptolemeusza). Tak, niezwykle popularny wśród elit, kult irańskiego boga słońca Mitry, został nazwany kultem Jezusa Chrystusa i został wprowadzony do chrześcijaństwa wraz z całą, niezwykle bogatą liturgią. Podobnie kult Wielkiej Matki został połączony z innymi, żeńskimi kultami i nazwany kultem Marii. Każdy mógł wprowadzić kult swojego ulubionego, pogańskiego boga do panteonu kultów świętych, wystarczyło nadać mu chrześcijańskie imię. Tak, jak pogańscy bogowie, święci ci, mają moc załatwiania ludziom przeróżnych spraw, wystarczyło modlić się o to, najlepiej przed ich wizerunkami, szczególnie w dniu, który został wyznaczony według astrologii babilońskiej, któremu nadano nazwę „imieniny”. Tak, jak czczono pogańskich bogów, tak samo świętym buduje się sanktuaria, układa się na ich cześć modlitwy i pieśni, organizuje się pielgrzymki do „świętych miejsc”, w których mają szczególną moc, niezależnie od dnia roku, wykupuje się dla nich wota dziękczynne itd.

Ta tradycja, oparta na kulturze greckiej, była zbyt głęboka, żeby elity mogły z niej zrezygnować.


Konieczność napisania Prologu do Ewangelii Jana.

Niezmienność tekstów biblijnych

Te zjawiska obserwował Jan. Były one bardzo niebezpieczne dla chrześcijańskich tekstów religijnych, których nie wolno zmieniać. Już Izajasz zwracał uwagę na niezmienność tekstów biblijnych: „Trawa usycha, więdnie kwiat, lecz słowo Boga naszego trwa na wieki(Iz 40,8). Prawda wynikająca z tego tekstu jest prosta: wszystko się zmienia, ale nie Słowo Boże! Już w czasie niewoli babilońskiej, kapłani żydowscy, w tekstach Starego Przymierza, zaczęli stawiać znaki, które wskazywały na prawidłową wymowę czytanego tekstu. Później ten sposób opisywania tekstu biblijnego,  został  nazwany  „masorą”,  czyli „zbiorem ustalonych reguł, wypracowanych przez żydowskich uczonych na podstawie prac i systemu studiów nad tekstem biblijnym, których celem jest zachowanie i przekazanie tekstu biblijnego w niezmienionym pod każdym względem kształcie(Wikipedia, hasło: „Masora”). Dlatego dla Żydów szacunek do niezmiennego Słowa Bożego był rzeczą normalną. Jednak do chrześcijaństwa zaczęli wstępować poganie, często wychowani w duchu hellenizmu, dla których interpretacja liberalna była rzeczą normalną i dawała im poczucie wolności. Dla tych ludzi zmiana zapisu tekstu biblijnego i dowolna interpretacja, były rzeczą normalną.

Dlatego też Jan postanowił napisać Ewangelię, w której umieścił „Prolog”, w którym opisał główne zagrożenia pojawiające się dla każdego ucznia Chrystusa. Tym zagrożeniem jest liberalny stosunek do Słowa Bożego, coś co jest powszechne wśród mieszkańców Cesarstwa Rzymskiego. Zupełnie inaczej trzeba podchodzić do słów Boga Jahwe, zapisanych w Biblii, mającego również moc stwarzania. Słowa zapisane w Piśmie Świętym mają wyjątkowe znaczenie, nie wolno ich zmieniać lub interpretować po swojemu. Podobnie Jan zrobił w swoim liście, nazywając nauki Boże „słowem życia” (1 J 1,1). Również w Apokalipsie, już na samym początku, zwrócił uwagę na szczególne znaczenie Słowa Bożego (Ap 1,2-3).

Na właściwą interpretację Słowa Bożego zwracali uwagę również inni, na przykład apostoł Piotr (2 P 1,20-21) i ap. Paweł, pisząc „… nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane”(1 Kor 4,6).

Chrystianizm wymagał zupełnie innego traktowania Słowa Bożego, niż to miało miejsce w kulturze hellenistycznej, przejętej przez Cesarstwo, szczególnie przez elity. Dla pogan, którzy mieli przyjąć chrześcijaństwo, było to czymś zupełnie nowym i wcześniej nie znanym. Jednak bez szacunku do Słowa Bożego i właściwej jego interpretacji, chrześcijaństwo jest wręcz niedostępne.


Czy Ewangelia Jana napisana została wyłącznie dla elit Cesarstwa?

Gdyby we wstępie do Ewangelii, Jan chciał stosować alegorie, tak jak to widzą zwolennicy doktryny logosu, to oznaczałoby, że Jan pisał swoją Ewangelię wyłącznie dla elit i to tych wykształconych. My dzisiaj wszyscy jesteśmy po różnych szkołach i może trudno nam zrozumieć ludzi prostych, niewykształconych, do których Ewangelia, głównie, była skierowana. Taki

człowiek nie słyszał o alegorii. Zauważmy, że uczniowie Jezusa nie radzili sobie z przypowieściami, które należało rozumieć alegorycznie (Mk 4,10). Dla takich ludzi ważne jest to, co powiedział Bóg, czego nauczał Jezus i co zostało „napisane” (Mt 4,4) w Słowie Bożym. I właśnie ci prości i niewykształceni ludzie masowo przyjmowali Ewangelię. Może dlatego, faryzeusze z taką wyższością, a nawet pogardą, odnosili się do nich: „Odpowiedzieli im faryzeusze: Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty” (J 7,47-49) Później jednak okazało się, że to ci, którzy „nie znali Prawa”, mieli rację i jednak znali Prawo. Myślę, że dla tych ludzi, podobnie by było z doktryną logosu w J 1,1. Dla nich alegoria w J 1,1, byłaby całkowicie niezrozumiała. Dlatego pojawiły się opinie mówiące, że Ewangelia Jana była napisana wyłącznie dla wykształconych elit: „Już pierwsze wersety tej ewangelii – jak niedawno stwierdzono – bardziej angażują myślenie abstrakcyjne niż cała ewangelia Marka. Czwarty ewangelista nie chciał bowiem przekonać biednych i uciśnionych, lecz – elitę intelektualną… Ewangelia Jana dokumentuje nową fazę chrześcijaństwa: przenikanie doń hellenistycznej filozofii… między innymi jedno z fundamentalnych pojęć metafizycznych – logos… Jezus został uznany za „przemienioną w ciało” postać logosu… apostołowie nie znali jeszcze tej absurdalnej transpozycji… termin „logos” określał od dawna wielu innych bogów… kościelna spekulacja na temat logosu… wyraźnie odbiega od tradycji apostolskiej… Hellenizacja czwartej ewangelii świadczy o tym, iż jej autorowi bardzo zależało na zaimponowaniu wykształconym Grekom i pozyskaniu ich dla chrześcijaństwa” (Karlheinz Deschner, „I znowu zapiał kur, tom 1, Gdynia 1996, s.382-384). Teza postawiona przez autora tego tekstu, że Ewangelia Jana napisana jest wyłącznie dla „elity intelektualnej” jest bardzo kontrowersyjna. Jednak zacytowałem ją, bo podobnie uważają współcześni historycy, a nawet protestanci.

To pokazuje, jak się kończy niewinnie wyglądający flirt chrześcijaństwa z pogaństwem i jaka jest moc elit, współpracujących z władzą świecką. Doktryna logosu, sprzeczna z Biblią, stała się fundamentem wielu kościołów chrześcijańskich i nic nie wskazuje na to, że ma się coś zmienić. Istniejące pewne podobieństwa między doktryną logosu, a Biblią, są zupełnie przypadkowe. Natomiast podstawowa rola ewangelii była taka, aby w prosty i bezpośredni sposób móc dotrzeć do szerokich, nawet niewykształconych mas społeczeństwa. I tak to działało. Alegoryczną interpretację w J1,1 wprowadziły dopiero elity, na początku IV wieku. Wcześniej tekst ten był rozumiany dosłownie.


A co mówił Chrystus o wpływach hellenizmu na chrześcijaństwo?

Dla każdego ucznia Chrystusa, podstawowe znaczenie ma opinia samego Jezusa. Otóż Chrystus, w liście do zboru w Efezie, umieszczonym w Apokalipsie, chwali ich za to, że odrzucili hellenistyczne nauki gnostyckie, chroniąc zbór przed ich zgubnymi wpływami: „Ale masz tę [zaletę], że nienawidzisz czynów nikolaitów, których to czynów i Ja nienawidzę” (Ap 2,6). Nikolaici to: „chrześcijańska herezja gnostycka z I wieku głosząca nieskrępowaną swobodę obyczajów… Zdaniem nikolaitów chrześcijanie nie musieli separować się od społeczeństwa pogańskiego i mogli zachowywać w życiu codziennym jego zwyczaje… nazwa pochodzi od imienia Mikołaja (gr. Νικόλαος), które jest z kolei greckim odpowiednikiem imienia Balaama” (Wikipedia, hasło: „Nikolaici”). W tym przypadku chodzi o liberalny stosunek do obyczajów. Dlatego „nikolaici” dobrze symbolizują całą hellenistyczną gnozę, dla której nie ma miejsca w biblijnym chrześcijaństwie. Jezus przyznaje rację chrześcijanom mieszkającym w Efezie w tym, że „nienawidzą czynów nikolaitów”. Sam również „nienawidzi” tego. Taka postawa Chrystusa została zapowiedziana przez proroka: „Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość” (Hbr 1,9). Jest to cytat z Psalmu 45 „O królu izraelskim”, odnoszący się również do Jezusa.

Jednak nie we wszystkich zborach było tak dobrze. Chrystus zarzuca zborowi w Pergamie: „Ale mam nieco przeciw tobie, bo masz tam takich, co się trzymają nauki Balaama, który pouczył Balaka, jak podsunąć synom Izraela sposobność do grzechu przez spożycie ofiar składanych bożkom i uprawianie rozpusty. Tak i ty także masz takich, co się trzymają podobnie nauki nikolaitów” (Ap 2,14-15). W zborze pergamońskim niektórzy oficjalnie trzymali się nauki nikolaitów. Chrystus o Pergamie mówi, że tam jest „tron szatana” (Ap 2,13). Podobna sytuacja jest w zborze w Tiatyrze. Tam działa kobieta Jezabel, która robi to samo, co nikolaici. Jej naukę Jezus nazywa „głębiny szatana”: „Wam, zaś, pozostałym w Tiatyrze, mówię, wszystkim, co tej nauki nie mają, tym, co - jak mówią - nie poznali głębin szatana: nie nakładam na was nowego brzemienia” (Ap 2,24).

Tego typu nauka, jak listy do siedmiu zborów spowodowały, że chrześcijaństwo  pierwszych wieków obroniło się  przed hellenizmem, a gnostycy musieli zakładać własne, pseudochrześcijańskie zbory, nazywane imieniem przywódcy zboru. Ośrodkami, gdzie powstawały ugrupowania gnostyckie, była Aleksandria, później dołączył do niej Rzym. Gnoza jest śmiertelnie niebezpieczna dla chrystianizmu. Dlatego Jezus namawia chrześcijan, aby wsłuchali się w Jego słowa ostrzegające: „Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (Ap 2,7). Tak samo jest w: Ap 2, 11.17.29; 3,6.13.22). Przez pierwsze trzy wieki chrześcijaństwo, na ogół, broniło się przed gnozą. Dopiero czwarty wiek był zwycięskim pochodem gnozy, która przez elity Cesarstwa wkroczyła do chrześcijaństwa do tego stopnia, że w piątym wieku nie słyszy się już wcale o oddzielnych ugrupowaniach gnostyckich. Gnoza zdominowała Kościół powszechny, co można obserwować w skandalicznych zachowaniach hierarchów katolickich, opisywanych przez historyków i możliwych do zaobserwowania współcześnie.


Unicestwienie tego, co chciał przekazać autor w Prologu Ewangelii Jana

Elity Cesarstwa Rzymskiego odniosły pełny sukces. Ze Słowem Bożym zrobili wiele rzeczy, niedopuszczalnych w biblijnym chrześcijaństwie.  Swoją hellenistyczną interpretacją wersetu J 1,1, zneutralizowali, a wręcz unicestwili to, co chciał przekazać Jan, aby odciąć się od zgubnego dla chrześcijaństwa biblijnego, wpływu hellenizmu i liberalnej interpretacji Biblii. Upadek znaczenia słowa Boga Jahwe wyraźnie widać do dnia dzisiejszego, prawie we wszystkich kościołach, uważających się za chrześcijańskie, w których lokalni ojcowie swoich kościołów, nie dopuszczają do szukania „prawdy” (J 8,31-32) biblijnej, a wierni nie odczuwają takiej potrzeby i nie widzą skandali wywoływanych przez hierarchów Kościoła: „Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił”(Mt 13,14-15).

Obraz współczesnego chrześcijaństwa zapowiedziany przez proroka (Mt 13:14-15): nic nie widzimy, nic nie słyszymy, o niczym nie będziemy rozmawiać.


Tym sposobem chrystianizm (chrześcijaństwo biblijne) stał się religią całkowicie nieznaną.

 


Rozdział 13

Interpretacja J 1,1

Omówimy kluczowy werset dla Sporu Aleksandryjskiego: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo(J 1,1).

  1. Co to znaczy „Na początku”?

Zaczniemy od pierwszych słów tego wersetu. Prawie wszyscy teolodzy mówią, że jest to początek absolutnie wszystkiego, moment rozpoczęcia Dzieła Stworzenia, gdy powstała materia, przestrzeń i czas. Oto komentarz katolickiej BJW do wyrazu „początek” z tego wersetu: Przed wieki, przed czasem, w którym istnieć zaczęły rzeczy stworzone” (Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu podług textu łacińskiego Wulgaty przekład X. Jakuba Wujka zatwierdzony przez Stolicę Apostolską, wydanie nowe z objaśnieniami, podług J. Fr. Allioli, zaaprobowane przez Konsystorz Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa Michał Gluckberg, Warszawa, dnia 5 Października 1872).

Jest to dokładnie ten sam „początek”, od którego zaczyna się Biblia: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1).

Dla Żydów zwrot „Na początku” jest symboliczny. Nazywana przez Kościół powszechny Księga Rodzaju, przez protestantów Pierwsza Księga Mojżeszowa, a przez Greków Genesis, przez Żydów nazywana jest „Na początku” (hebr. Bereszit). Słowa te tworzą pewien biblijny symbol, szczególnie często używany przez Jana. Pamiętajmy też o tym, że Jan, głównie, głosił Ewangelię „obrzezanym”, czyli Żydom (Ga 2,9).

W Biblii, czasami zwrot „na początku” oznacza co innego, ale to wynika już z kontekstu.

W tym miejscu mamy do czynienia z podstawowymi zasadami hermeneutyki biblijnej:

- po pierwsze, tekst jest interpretowany dosłownie;

- po drugie, Biblia musi się sama tłumaczyć, nie może zaprzeczać innym naukom biblijnym, na przykład wyjaśnieniu jakie znajdujemy w Rdz 1,1;

- po trzecie, interpretacja musi być zgodna z kontekstem, czyli z Rdz 1,1, który jest zgodny również z J 1,3;

- po czwarte: interpretacja musi być w zgodzie z pozostałymi naukami Biblii. Nie ma tu zatem żadnych problemów, bo prawie wszyscy zgadzają się z tymi właśnie zasadami. Jest pełna zgoda.

Pomimo tej zgody, okazuje się jednak, że w dalszej części omawianego wersetu, zaczynają się problemy. Dlatego musimy odpowiedzieć sobie na pytanie:

  1. O którego Boga chodzi w J 1,1?

W J 1,1 dwa razy występuje słowo „Bóg”. O którego Boga chodzi? A może jest dwóch Bogów?

Interpretacja zgodna z hermeneutyką biblijną zakłada, że skoro Ewangelia Jana jest tekstem historycznym, opisującym życie, śmierć, zmartwychwstanie i wykonanie dzieła zbawienia przez Jezusa Chrystusa, tekst ten powinien być interpretowany dosłownie (rozdział 11). Ponieważ Biblia musi się sama tłumaczyć, dlatego musimy, w pierwszej kolejności, szukać odpowiedzi, na postawione pytanie, w „Piśmie Świętym”. Pierwsze przykazanie Dekalogu, który jest jednym z najbardziej podstawowych tekstów biblijnych, związanym ze Starym i Nowym Przymierzem, mówi: Ja jestem Jahwe, twój Bóg, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.  Nie będziesz miał cudzych (innych) bogów obok Mnie! (Wj 20,2-3). Tekst ten jest jednoznaczny. Tylko Jahwe jest Bogiem i nikt inny. Dlatego, podobnie jak inne, światowe religie, wywodzące się od Abrahama (Ga 3,29), czyli judaizm, islam i chrystianizm to religie monoteistyczne.

Monoteizm jest zatem cechą podstawową tych trzech religii.

Wniosek jest oczywisty: oba wyrazy „Bóg” dotyczą tylko Boga Jahwe.

Niestety, według hellenistycznej interpretacji J 1,1, Aleksander Aleksandryjski nauczał, że zwrot „Słowo było u Boga” (J 1,1), mówi o Bogu Ojcu. Natomiast w określeniu „Bogiem było Słowo”, Bogiem jest Jezus Chrystus, Syn, który ma nowe imię „Słowo” (gr. „Logos”). Tym sposobem w jednym wersecie biblijnym, według Aleksandra, występuje dwóch różnych Bogów. Pamiętajmy o tym, że był to czas, w którym jeszcze nie istniał dogmat o Trójcy Świętej, w którym Ojciec jest Synem, a Syn jest Ojcem. Dogmat o Trójcy Świętej został opracowany przez ojców kapadockich, pod koniec IV wieku (Encyklopedia PWN, hasło: „ojcowie kapadoccy”). Łatwo to udowodnić, bo w uchwałach soborowych, z Nicei, z 325 roku, określenie Trójca Święta nie pojawia się ani raz. W tamtym czasie: „Aleksander z Aleksandrii, miał na temat podporządkowania Syna Ojcu poglądy, które pod koniec IV w. uznano by bez wahania za heretyckie” (E. Wipszycka, Tamże, s.189). Dlatego nauka Aleksandra podważa fundamenty chrystianizmu. Interpretacja  wersetu  J 1,1, w którym Jezus jest Logosem i jednocześnie Bogiem, jest w sprzeczności prawie ze wszystkimi zasadami hermeneutyki biblijnej i z samą Biblią.

Doktryna logosu wymusiła zmiany tekstu Dekalogu

Dekalog jest fundamentem Nowego Przymierza, bo jego oryginalny tekst jest, „napisany palcem Bożym na tablicach kamiennych” (Wj 31,18), znajduje się w Arce Przymierza (Hbr 9,4), która jest w wizji „Świątyni Boga” (Ap 11,19) Nowego Przymierza. Tą „Świątynię Boga” tworzą wierni (2 Kor 6,16), którzy Prawo Boże, w tym również Dekalog, mają „wypisane na sercu” (Jr 31,33-34), co było zapowiedziane przez proroków Starego Przymierza. Pierwsze przykazanie Dekalogu zmienili helleniści tylko dlatego, aby móc wprowadzić doktrynę logosu. Przykazanie to, posiadające imię Jahwe, jest jednoznaczne. Tylko Jahwe jest Bogiem, koniec, kropka. Dlatego Jezus nie może być Logosem w stwierdzeniu: „Bogiem było Słowo”. Dlatego helleniści usunęli z Dekalogu jednoznaczne imię „Jahwe” i w to miejsce dali wieloznaczne słowo „Pan”, aby Jezus też mógł być Bogiem. Takie zmiany pokazują beztroski stosunek tych ludzi, do jedynego w Biblii tekstu, „napisanego palcem Bożym na tablicach kamiennych” (Wj 31,18).

To właśnie po to był napisany prolog, aby ostrzec wiernych przed takimi działaniami, charakterystycznymi dla hellenistów, w interpretacjach liberalnych tekstu religijnego, stosowanych przez nicejczyków, ale niedopuszczalnych w chrześcijaństwie.

Wykreowanie nowej moralności

Dekalog nazywany jest Prawem moralnym, bo pokazuje co jest dobre dla człowieka, a co złe. Usunięcie imienia Bożego z Dekalogu, spowodowało powstanie nowego, po nicejskiego Dekalogu, a tym samym, nowej, po nicejskiej moralności. Powstał jeszcze trzeci, katolicki Dekalog, w którym dokonano dalsze zmiany tekstu i usunięto jedno, całe przykazanie (Wj 20,4-6). Aby zachować liczbę dziesięciu przykazań, ostatnie przykazanie podzielono na dwa, odrębne przykazania (Wj 20,17). W ten sposób zniszczono święte przykazania: „Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie” (Rz 7,12). Zmiana tekstu Dekalogu jest zwykłym zuchwalstwem. Pokazuje to determinację zwolenników doktryny  logosu,  którzy  nie cofną się przed  niczym,  byle  racja była po  ich stronie.  Na  tak  zwanym  sądzie  ostatecznym,  surowo  mogą  być potraktowani ci, którzy używają takiego Dekalogu. Chrystus już na początku swego nauczania ostrzegał: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”(Mt 5,17-19).

Według Biblii, jakakolwiek zmiana tekstu Dekalogu, zamyka drogę do zbawienia. Również złamanie tylko jednego przykazania, oznacza winę takiego człowieka: „Choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpiłby jedno tylko przykazanie, ponosi winę za wszystkie” (Jk 2,10). Podobne zmiany zostały uczynione w innych przykazaniach. Niestety, tekst Dekalogu, który został napisany na tablicach kamiennych i znajduje się obecnie w Biblii Hebrajskiej, jest nieznany, prawie wszystkim chrześcijanom.

Zmienianie przez ludzi przykazań Dekalogu nie jest niczym nowym. Tak było w czasach Starego Przymierza, tak również było w czasach Jezusa, który mówi: „Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji” (Mk 7,6-8). Dlatego zachowywanie tych po nicejskich, ludzkich Dekalogów jest bez sensu. Sam Chrystus mówi, że jest to działanie „na próżno”, a to oznacza, że  moralność katolicka i po nicejska, jest niemoralnością biblijną.

Współcześni ludzie nie chcą wiedzieć o tym, że biblijny Dekalog (Wj 20,1-17) jest inny, niż ten, którego uczą się w szkole, w którym 7 razy zostało usunięte imię Jahwe.

Nazwanie swojego, ludzkiego Dekalogu „Przykazaniami Bożymi”, sprawia, że autorzy tych przykazań, ojcowie Kościoła, zrównują się z Bogiem. Zostało to zapowiedziane w proroctwie biblijnym (2 Tes 2,4). Termin „ojciec Kościoła” dobrze oddaje rolę takich ludzi. To są ich prywatne kościoły.

Inne teksty mówią, że Jahwe jest Bogiem „jedynym” (Mr 12,28-29; Jud 1,25). Jezus, tak jak Jahwe nazywany jest „Zbawicielem” (Łk 2,11), ale nie Bogiem, „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1,15), ale nie Bogiem, „Synem Bożym” (2 Kor 1,19), ale  tak  nazwani są  również wierni (Rz 8,14).

Po zmartwychwstaniu Jezus jest nieśmiertelny (Rz 6,9) tak, jak Bóg Jahwe, ale ludzie zbawieni, też będą nieśmiertelni po zmartwychwstaniu (1 J 2,25), Jezus nie istniał „przed stworzeniem świata”, został tylko „przewidziany” (1 P 1,20) do wykonania dzieła zbawienia, Jezus jest stworzeniem tak, jak każdy z ludzi, ale jednocześnie: „Pierworodnym wobec każdego stworzenia” (Kol 1,15), za dzieło zbawienia, które wykonał, należy Mu się chwała, ale ludzie wierzący też powinni mieć chwałę Boża, jak napisano: „Nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga” (J 5,44), itd.

Pomimo tego, współcześni chrześcijanie powszechnie uważają, że Jezus jest Bogiem. Swoją wiarę, najczęściej, opierają na autorytecie ojców Kościoła, a nie na Biblii, która powinna być właściwie zinterpretowana.

Pamiętajmy również o tym, że księgi Starego Przymierza, znajdowały się w Świątyni, w Miejscu Najświętszym, ale obok Arki Przymierza: „Gdy Mojżesz zakończył całkowicie pisanie tego Prawa w księdze,  rozkazał lewitom noszącym Arkę Przymierza Jahwe: Weźcie tę Księgę Prawa i połóżcie ją obok Arki Przymierza Boga waszego, Jahwe, a niech tam będzie przeciwko wam jako świadek” (Pwt 31,24-26). Natomiast Dekalog znajdował się w Arce Przymierza, co pokazuje jeszcze wyższą jego rangę.

Uwaga: dostosowanie Dekalogu do swoich wielowiekowych tradycji i dokonanie w nim zmian, prawdopodobnie, oznacza zerwanie Nowego Przymierza we Krwi Chrystusa (Łk 22,20), pomiędzy Bogiem a człowiekiem, bo Dekalog jest podstawowym elementem tego przymierza i znajduje się w Arce Przymierza (Hbr 9,4), która symbolicznie jest w Świątyni Nowego Przymierza (Ap 11,19).

Jest też wiele innych cytatów biblijnych, z których wynika to samo. Gdy Jezus został zapytany przez uczonego w Piśmie: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny (Mk 12,28-29). Jezus mówi, że jedną z podstawowych nauk biblijnych jest następujące stwierdzenie: Bóg jest „jedyny” i nie ma żadnego innego Boga. Jeżeli sam Chrystus mówi, że „jedynym” Bogiem jest biblijny Bóg, to oznacza, że oba wyrazy „Bóg” w J 1,1, dotyczą Boga Ojca i nie mogą dotyczyć Jezusa.

Jednak ta odpowiedź Chrystusa, to cytat z ksiąg Starego Przymierza, z którego zostało usunięte imię „Jahwe”, co jest sprzeczne z rozdziałem 11 punkt 2. Jezus niezwykle rygorystycznie podchodził do niezmienności tekstów biblijnych (Łk 16,17). Dlatego, na pewno zacytował ten tekst tak, jak jest zapisany  w  Biblii  Hebrajskiej, to znaczy z  imieniem „Jahwe”: „Słuchaj, Izraelu, Jahwe jest naszym Bogiem — Jahwe jedyny.” (Pwt 6,4). Tak zacytowany ten werset jest absolutnie jednoznaczny. W chrystianizmie „jedynym Bogiem” może być wyłącznie Jahwe. Sam Chrystus mówi, że Jahwe jest „Bogiem jedynym” i jest to „pierwsze ze wszystkich przykazań” (Mr 12,28). W chrześcijaństwie nie ma więc miejsca na drugiego Boga, nawet dla Chrystusa.

Pamiętajmy, że Jezus był prorokiem (Mk 6,4), znał przyszłość i dlatego mógł mówić tak dosadnie (Mk 12,28), bo wiedział, że w przyszłości, właśnie to przykazanie, najczęściej będzie naruszane, że siły zła w sposób podstępny skłonią ludzi do łamania tego nakazu.

W tym miejscu widać, jak ważna jest doktryna logosu dla ojców Kościoła, którzy nie mieli żadnych oporów z tym, aby zafałszować nawet zapis dokonany „palcem Bożym” tylko po to, aby zachować własną doktrynę logosu. Bez usunięcia imienia Bożego „Jahwe” z Dekalogu, doktryna logosu z J 1,1 jest niemożliwa do przyjęcia! Pamiętajmy jednak o tym, że spór ten odbywał się w Aleksandrii, która dysponowała Septuagintą, greckim przekładem ksiąg Starego Przymierza, z których całkowicie usunięto święte imię „Jahwe” (patrz rozdz. 3). Piszę o tym tak dosadnie, bo jeżeli tego nie zrozumiemy i nie przyjmiemy tego do wiadomości, to dalsza lektura tego opracowania może być bezcelowa. To właśnie dlatego w większości polskich przekładów Biblii, usunięto z Dekalogu i z całej Biblii jednoznaczne imię „Jahwe” (ponad 6800 razy) i zastąpiono je wieloznacznym wyrazem „Pan” lub „Bóg”, aby Bogiem mógł być również Jezus Chrystus, czyli „Słowo” z J 1,1.

Jednak tłumacze Biblii na języki narodowe mają proste wytłumaczenie tego, że w ich Bibliach usuwa się imię Jahwe: tak jest to napisane w Septuagincie, w najstarszym tłumaczeniu Biblii na język grecki. Jednak hermeneutyka biblijna mówi, że tłumaczenia tekstów Starego Przymierza, powinno się robić z Biblii Hebrajskiej (rozdział 11), z języka, w którym została ona napisana, a nie z Septuaginty, jak to jest w większości polskich Biblii. Jest to zasadniczy błąd i wszystko wskazuje na to, że został popełniony z premedytacją.

Okazuje się, że mamy tu do czynienia z problemem występującym w niemal całej biblistyce polskiej. Prawie we wszystkich tłumaczeniach Biblii na język polski, usunięto z ksiąg Starego Przymierza jednoznaczne imię Boże Jahwe i zastąpiono je wieloznacznym słowem „Pan” lub „Bóg”. Wyjątkiem są BT II, BWP i BP. To  samo  zrobiono w  księgach Nowego

Przymierza, w cytatach ze Starego Przymierza. Podobnie jest w innych krajach. Fakt ten jest dowodem na istnienie Ogólnoświatowego Bojkotu Imienia „Jahwe”, w którym udział biorą prawie wszyscy chrześcijanie!

W Biblii nie ma ani jednego tekstu, w którym, w sposób jednoznaczny, Jezus nazywany jest wprost Bogiem.

Dogmat o Trójcy Świętej

W Polsce wyraz „trójca” odnosi się tylko do „teologii chrześcijańskiej: Bóg istniejący w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty)” (Słownik Języka Polskiego, hasło „Trójca Święta”). Dla pogańskich trójc używa się wyrazu „triada”:w koncepcjach religijnych: trójca bóstw” (Słownik Języka Polskiego PWN, hasło „triada”).

W Biblii słowa trójca lub triada nie pojawiają się ani raz. Są to słowa zaczerpnięte z religii pogańskich. Tam triady (trójce) były bardzo popularne:

- dwie trójce babilońskie: Anu, Bel, Ea i Isztar, Sin, Szamasz,

- trójca egipska: Horus, Ozyrys, Izyda,

- dwie trójce rzymskie: Jowisz, Mars, Kwirynus i Trójca Kapitolińska: Jowisz, Junona, Minerwa,

- w mitraizmie: Mitra, Waruna i Ariaman,

- wiele innych.

Chrześcijaństwo jest religią monoteistyczną. Istnieje tylko jeden, jedyny Bóg Jahwe. W sposób jednoznaczny mówi o tym Pierwsze Przykazanie Dekalogu, z którego nie usunięto imienia Boga Jahwe (Wj 20,2-3).

Aby uzasadnić istnienie dwóch, a nawet trzech Bogów, wprowadzono dogmat o Trójcy Świętej:Bóg jest Bogiem Trójjedynym, istniejącym jako trzy Osoby – po grecku hipostazy – pozostając jednocześnie jednym Bytem” (Wikipedia, hasło: Trójca Święta). Tym sposobem wierni powinni wierzyć, że istnieje tylko jeden Bóg, a chrześcijaństwo dalej jest religią monoteistyczną.

Idea dogmatu została zaczerpnięta z filozofii greckiej. Dogmat oznacza naukę, o którą nie wolno pytać. Należy ją przyjąć bez gadania, bo stanowi fundament hellenistycznej szkoły filozoficznej. W katolicyzmie dogmat jest nauką, której nie wolno wyjaśniać, bo nie ma żadnego uzasadnienia biblijnego.

Jedną z ważnych nauk chrześcijańskich (nauk uczniów Jezusa), jest nauka  o  tym,  że  do  nauk  biblijnych  nic nie wolno dodawać: „Nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane” (1 Kor 4,6, por. Ap 22,18-19).

Idea dogmatu jest w sprzeczności z nauczaniem Chrystusa, który ostrzega przed fałszywymi prorokami (Mt 7,15) i nakazuje sprawdzanie wszystkiego. Paweł chwali mieszkańców Berei za to, że sprawdzali w księgach Starego Przymierza wszystko, czego on ich nauczał (Dz 17,11). Berejczycy są przykładem dla chrześcijan biblijnych, aby nie dać sobie narzucić obcych nauk i sprawdzać w Biblii wszystko, czego nauczają nasi duchowi przewodnicy.

Dogmat o Trójcy Świętej głównie uzasadnia się doktryną logosu w J 1,1, ale również stwierdzeniem: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”(J 10,30 BT). Jednak warto zwrócić uwagę na reakcję Żydów na te słowa: „I znowu Żydzi porwali kamienie, aby Go ukamienować” (J 10,31 BT). Dla Żydów było wielkim bluźnierstwem to, że ktoś mógł uważać siebie za takiego samego Boga jak Jahwe. Jednak Chrystusowi chodziło o „jedność” myśli i czynów, a nie o jedność personalną (gr. hipostaza), co wynika z Jego modlitwy o taką właśnie jedność dla uczniów: „Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał”(J 17,21). Ewangelia Jana tłumaczy więc o jaką jedność chodziło Chrystusowi w J 10,30.

Chociaż dogmat o Trójcy Świętej stanowi fundamentalną „prawdę” większości współczesnych Kościołów chrześcijańskich, to powinniśmy wiedzieć to, że sobór nicejski I, zwołany został po to, aby rozwiązać Spór Aleksandryjski, a nie kwestię Trójcy. Potwierdzają to dokumenty soborowe, w których ani raz nie wymienia się Trójcy Świętej, a także niektóre definicje arianizmu mówiące, że jest on „kierunkiem w teologii chrześcijańskiej …zaprzeczający, boskości Chrystusa” (Słownik PWN, hasło: „Arianizm”). Szkoda tylko, że żadna z definicji arianizmu nie mówi o prawdziwym temacie Sporu Aleksandryjskiego, o doktrynie logosu oraz że każda z nich sugeruje, iż to Ariusz jest autorem nowej nauki, co nie jest prawdą. Bowiem to nauki Aleksandra spowodowały powstanie nowego „kierunku w teologii chrześcijańskiej”, tak zwanej „chrystologii”, która, między innymi, zajmuje się udowodnianiem tego, że Jezus jest Bogiem. Aby zaś tę naukę zachować, pod koniec IV wieku powstał dogmat o Trójcy Świętej, ostatecznie sformułowany przez ojców kapadockich, który nie ma żadnego uzasadnienia biblijnego, a co za tym idzie, jest również sprzeczny z  hermeneutyką  biblijną. Ponieważ  w  dogmacie  tym  Bóg  Ojciec  jest

jednocześnie Synem Bożym, a Syn Boży jest Bogiem Ojcem. Ponadto Ojciec i Syn są jednocześnie Duchem Świętym. Tym sposobem, nowa wersja chrześcijaństwa, chociaż zawierała dwóch, a nawet trzech różnych Bogów, ma posiadać pozory monoteizmu. Chrześcijanie biblijni zaczęli krytykować dogmat o Trójcy Świętej, który w sposób przewrotny, pozwalał zachowywać monoteizm, a zwolennikom doktryny logosu, rozwiązywał ich główne problemy: odsuwał na bok Boga Ojca i wprowadzał drugiego Boga Syna. Z biegiem czasu chrześcijan biblijnych zaczęto nazywać arianami. Skupili się oni na krytykowaniu dogmatu o Trójcy Świętej, często pomijając przyczynę Sporu Aleksandryjskiego, czyli doktrynę logosu w J 1,1.

Aby jednak Jezus mógł być Bogiem, nie wystarczyło wykreować doktrynę o Trójcy Świętej. Musiano usunąć, z Biblii i Dekalogu, jednoznaczne imię Jahwe i zastąpić je wieloznacznymi wyrazami „Pan” lub „Bóg”.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że „trójca” obecna jest także w wielu religiach pogańskich, na przykład w mitraizmie: „Mitra wraz z Waruną i Arjamanem stanowił trójcę bóstw nieba” (Wikipedia, hasło: „Mitra mitologia”).

Jak to się stało, że Septuaginta ocalała z pożaru

Biblioteki Aleksandryjskiej?

Gdy cesarz Teodozjusz Wielki, wydał dekrety teodozjańskie (rozdz. 10), jeden z nich zezwalał na zniszczenie Biblioteki Aleksandryjskiej. Spalono około 700 000 różnych tytułów. Jednak, z ogromnego zniszczenia, uratowała się Septuaginta, grecka Biblia hellenistów, z której usunięto imię Jahwe. Wśród rabinów, Septuaginta cieszyła się złą opinią: Septuaginta została przyjęta z entuzjazmem w diasporze żydowskiej, z czasem jednak została odrzucona przez rabinów. Talmud powstanie Septuaginty porównuje do dnia, w którym wzniesiono złotego cielca” (Wikipedia, hasło: „Septuaginta”).

Elity Cesarstwa, które przejęły kontrolę nad Kościołem, wprowadziły taki zwyczaj, że chcąc podnieść autorytet czegoś lub kogoś, wymyślały niezwykłe okoliczności z tym związane. Tak zrobiono z Septuagintą. Zaczęto głosić, że Septuaginta, to tłumaczenie ksiąg Starego Przymierza na język grecki, dokonane przez 70-ciu rabinów. Każdy z nich był oddzielony od reszty i tak długo dokonywali tego tłumaczenia, aż wszystkie tłumaczenia były identyczne. Dlatego nazwa tego tłumaczenia pochodzi od liczby 70, bo tylu było tłumaczy. Oznacza się je cyfrą rzymską LXX. Jakość tłumaczenia Septuaginty była różna, dlatego potrzebna była taka historyjka.

Współczesne tłumaczenia ksiąg Starego Przymierza z Septuaginty są niezgodne z hermeneutyką biblijną. Takie tłumaczenia powinno się robić z Biblii Hebrajskiej, z języka w którym tekst ten został zapisany. Żadne tłumaczenie nie jest doskonałe, a tłumaczenie z tłumaczenia jest obciążone dodatkowymi błędami. Takie działanie narusza zasady hermeneutyki biblijnej (patrz rozdz. 11). Istnieje opinia, która mówi, że Septuaginta jest autoryzowana przez samego Chrystusa, bo to On ją stosował w cytatach biblijnych, które używał. Jest to oczywista bzdura! Jezus do Żydów nie mówił w języku greckim.

Pamiętajmy o tym, że współcześnie istniejące najstarsze kodeksy, na podstawie których dokonuje się tłumaczeń na języki ojczyste, pochodzą z końca IV wieku, a więc z czasów, gdy elity Cesarstwa całkowicie kontrolowały już sytuację w Kościele. Te najstarsze kodeksy pochodzą z terenów, które były podporządkowane, hellenistycznie nastawionym, biskupom Aleksandrii.

Mówiąc wprost, Septuaginta to zhellenizowana wersja ksiąg Starego Przymierza, a biblijnie wierzący nie powinni jej używać. To samo dotyczy polskich tłumaczeń Biblii z Septuaginty.

Fałszowanie tłumaczeń ksiąg Nowego Przymierza

Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz, o której współcześni chrześcijanie nie chcą mówić. W Bibliach, z których nie usunięto imienia Bożego „Jahwe” z ksiąg Starego Przymierza, to jest z Biblii Tysiąclecia, wydanie drugie,  z Biblii Warszawsko-Praskiej i z Biblii Poznańskiej, w księgach Nowego Przymierza, imię Jahwe nie pojawiło się ani raz, pomimo tego, że zawiera cytaty ze Starego Przymierza, w których to imię występuje. Niektóre Biblie podają odnośniki, w których zaznacza się cytaty ze Starego Przymierza. Według hermeneutyki biblijnej, cytaty ze Starego Przymierza, występujące w księgach Nowego Przymierza, powinny być tłumaczone z Biblii Hebrajskiej, w której zawarte jest imię Jahwe, a nie z Septuaginty, z której je usunięto, a która jest tłumaczeniem, nie mającym dobrej opinii. Tłumaczenia powinno się robić z języka, w którym tekst został po raz pierwszy zapisany.

W tym miejscu widać przemożny wpływ hellenistów, którzy nie stosują się do hermeneutyki biblijnej i narzucają interpretację liberalną, niedopuszczalną w chrześcijaństwie. To głównie dzięki Septuagincie, prawie całkowicie wyeliminowano imię Jahwe z całej Biblii. Ja nazywam to „Ogólnoświatowym Bojkotem Imienia Jahwe”.

Najgorsze jest to, że tak robią również protestanci. Nikt nie przejmuje się zapowiedzianą karą: „Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1,18).

Jest tak, chociaż jedną z podstawowych prawd biblijnych, jest imię Boga Jahwe, które wzywano prawie od samego początku (Rdz 4,26), pod którym Bóg osobiście przedstawił się Mojżeszowi (Wj 3,14). Imię to objawił ludziom również Jezus, mówiąc: „Objawiłem imię Twoje ludziom” (J 17,6). Hellenistom udało się jednak wyeliminować to imię z chrześcijaństwa.

Jest około sto takich cytatów w księgach Nowego Przymierza, które z premedytacją fałszowano, właśnie w ten sposób, przez usunięcie imienia Jahwe. Mówię o tym niezwykle dobitnie, żeby nie było żadnych wątpliwości. Ojcowie Kościoła zabronili używania tego imienia, a tłumacze Biblii, wbrew nauce Chrystusa, przestrzegają tego hellenistycznego zakazu. Usprawiedliwiają się Septuagintą, ale jest to złamanie zasad hermeneutyki biblijnej, bo w Biblii hebrajskiej imiona te są! Nawet protestanci, którzy chętnie podkreślają swoją odrębność od Kościoła powszechnego, całkowicie podporządkowali się temu zakazowi. Współczesnym ludziom, też wychowanym w duchu hellenizmu, to nie przeszkadza, nawet wtedy, gdy się o tym dowiedzą. Tak oto upadł autorytet Słowa Bożego i o to chodziło hellenistom. Liberalna interpretacja Biblii stała się zjawiskiem powszechnym, każdy interpretuję ją według własnego uznania. To powoduje, że nowe Kościoły mnożą się w zastraszającym tempie. Hellenistyczny stosunek do tekstów religijnych zdominował współczesny chrystianizm (chrześcijaństwo). Żyjemy w kręgu kultury greckiej.

Pamiętajmy również o tym, co mówią świeccy historycy Starożytności. Po przejęciu władzy w Kościele przez elity, niszczono wszystkie niewygodne dokumenty, a jednocześnie tworzono nowe, uzasadniające nową wersję „chrześcijaństwa”, często podpisując je imieniem osoby, która była autorytetem w Kościele, a która dawno już nie żyła. Przykładem takiego fałszerstwa jest Donacja Konstantyna, dokument, który powstał w wiekach późniejszych, a jest „podpisany” przez cesarza Konstantyna. Tak o tym dokumencie pisze Wikipedia: „Dokument powstał pomiędzy 750 a 850 rokiem. Jest na tyle nieudolnie sfabrykowany, iż od początku, gdy tylko się pojawił, budził wątpliwości. Zgłaszali je zarówno świeccy, jak i duchowni. Dokument zawiera wiele oczywistych sprzeczności i anachronizmów, np. nosząc datę 315 n.e. wymienia z nazwy Konstantynopol, który powstał dopiero w roku 330” (hasło: „Donacja Konstantyna”). Podobnie robiono z innymi dokumentami: nasza dokumentacja dziejów Kościoła łacińskiego przeszła przez rzymską cenzurę” (E. Wipszycka, Tamże, s. 67). Ktoś, kto o tym nie wie, dziwi się, że zachowały się różne pisma, dużo wcześniej napisane, a nie zachował się żaden odpis księgi Nowego Przymierza sprzed końca IV wieku, pomimo tego, że większość zborów posiadała takie odpisy i otaczano je szczególnym szacunkiem.

Jedno ze słów „Bóg” w J 1,1, jest przymiotnikiem

Aby uniknąć istnienia wielu Bogów chrześcijańskich, niektórzy zwolennicy doktryny logosu, tłumaczą słowa: „…Bogiem było Słowo…” z J 1,1, jako „…boskie było Słowo…”, co ma dotyczyć Chrystusa. Jednak greckie słowo Theos (pl. Bóg), które występuje w J 1,1 i jest tłumaczone na język polski jako „Bóg”, jest rzeczownikiem rodzaju męskiego, liczby pojedynczej, a nie przymiotnikiem!

Niektórzy twierdzą, że brak rodzajnika przy greckim słowie Theos powoduje, że staje się on przymiotnikiem. Nie znam języka greckiego i trudno mi polemizować z takim stanowiskiem. Ale nawet, gdy przyjmiemy, że rzeczywiście jest przymiotnikiem, to przymiotnikiem związanym tylko i wyłącznie z Bogiem Jahwe, a nie z Jezusem Chrystusem, który w kontekście tych słów się nie pojawia. Ten „początek”, jest momentem, w którym nikt jeszcze nie istnieje oprócz Boga Jahwe i Jego słowa, słowa które ma moc stwórczą. Również nikt z ludzi wierzących, nie ma żadnych wątpliwości, że Bóg Jahwe jest boski. Niczego by to nie zmieniło.

Populistyczna argumentacja tego, że Jezus jest Bogiem

i istniał „od początku”

Ojcowie Kościoła zachodniego, brutalną siłą, za pomocą Edyktu tesalońskiego i przywileju episkopalis audientia, niszczyli wszelką opozycję.

Pozostali musieli się stać zwolennikami Nicejskiego wyznania wiary. Przekonano ich takimi argumentami: to jest skrajna bezbożność, aby Jezusa Chrystusa pozbawiać Jego tytułu „Bóg”. Jak można Jezusowi, który z miłości do ludzi, z własnej woli poddał się hańbiącemu Go, męczeńskiemu ukrzyżowaniu tylko po to, aby oddać swoje życie za wszystkich ludzi, aby swoją śmiercią zapłacić za grzechy ludzkości. Trzeba być wyjątkowym łajdakiem, aby mówić, że był taki czas, kiedy Jezusa jeszcze nie było. Okazuje się, że taka argumentacja skutecznie działała. Dzisiaj, czasami też jest stosowana, ale rzadko, bo ludzie po prostu „wiedzą”, że Jezus jest Bogiem.

Jednak Słowo Boże nazywa Jezusa „stworzeniem”. Sam Chrystus przedstawia się podobnie: „Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego”(Ap 3,14). Chrystus jest „początkiem stworzenia Bożego”. Paweł nazywa Go: „…Pierworodnym wobec każdego stworzenia”(Kol 1,15). Jeżeli Biblia nazywa Jezusa stworzeniem, to oznacza, że jednak nie było Go jeszcze przed rozpoczęciem Dzieła Stworzenia, jak to próbują narzucić zwolennicy doktryny logosu.

Słowo Boże wiele razy naucza, że Bóg Jahwe jest Bogiem jedynym.

Pluralis maiestatis

Jest jeszcze jeden temat, który powinien tu być omówiony. W opisie Dzieła Stworzenia, czytamy: „A wreszcie rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad…” (Rdz 1,26). Bóg używa liczby mnogiej, z której może wynikać, że jest więcej bogów, a jednym z nich może być Chrystus, który razem z Bogiem Jahwe „uczynili człowieka”.

Użycie liczby mnogiej, jest to tzw. Pluralis maiestatis ( łac. „liczba mnoga majestatu”) – użycie liczby mnogiej zamiast liczby pojedynczej, mające na celu podkreślenie godności, dostojeństwa władcy…, stosowane przez władców w odniesieniu do siebie lub przez innych w odniesieniu do władców” (Wikipedia, hasło: „Pluralis maiestatis”). Teksty, w których użyto pluralis maiestatis, należy rozumieć w liczbie pojedynczej!

Są inne teksty biblijne, które w sposób jednoznaczny mówią, że słowo wypowiedziane przez Jahwe, stworzyło wszystko: Przez słowo Jahwe powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust Jego” (Ps 33,6). Tego cytatu nie da się inaczej rozumieć!

Ale pamiętajmy również o tym, że Bóg użył tych słów dopiero w szóstym dniu stworzenia, a niebo było stworzone w pierwszym dniu (Rdz 1:1). W niebie Bóg nie był już sam. Towarzyszyły Mu istoty duchowe, takie jak aniołowie. Ale taka interpretacja mnie nie przekonuje, również większość teologów przyjmuje pierwszą interpretację.

Czy Jezus Chrystus istniał przed rozpoczęciem Dzieła Stworzenia?

Wśród zwolenników doktryny logosu pojawiła się nauka, że Jezus Chrystus nie jest stworzeniem, bo już istniał przed rozpoczęciem Dzieła Stworzenia. Koronnym dowodem na to jest właśnie błędna interpretacja logosu z J 1,1, który według nich jest Jezusem Chrystusem i równocześnie Bogiem, bo „Bogiem było Słowo”, czyli „Bogiem był Logos”. Chociaż tekst biblijny wcale nie mówi, że „przed początkiem było Słowo”, to właśnie tak jest interpretowany.

Nauka ta uzasadniana jest również fragmentem „Modlitwy Arcykapłańskiej”. Jezus tuż przed aresztowaniem modlił się: „A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał” (J 17,5). O jakiej swojej „chwale” mówi tu Jezus Chrystus, którą miał u Boga, „zanim świat powstał”? W pierwszej chwili wydaje się, że rzeczywiście Jezus już istniał przed stworzeniem świata. Ale, zgodnie z hermeneutyką biblijną, powinniśmy szukać wyjaśnienia tego w samej Biblii. Jest tekst biblijny, który to wyjaśnia. Apostoł Piotr pisze: „Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy. On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na was” (1 P 1,18-20). Dlatego z powyższego tekstu wynika, że w J 17,5 Jezus Chrystus był tylko „przewidziany przed stworzeniem świata”, do wykonania dzieła zbawienia. Za wykonanie tego dzieła, będzie Mu się należała zasłużona chwała, która również została „przewidziana przed stworzeniem świata”. Dlatego Jezus, tuż przed wykonaniem otrzymanego od Boga zadania (J 4,34), nawiązuje do chwały, którą już przeznaczył dla Niego Ojciec, zanim rozpoczął stwarzać świat. A jeżeli Jezus „był przewidziany przed stworzeniem świata”, to znaczy, że jeszcze w tym czasie nie istniał. Taką interpretację potwierdza sam Jezus, już po zmartwychwstaniu: „Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?(Łk 24,25-26). Tak więc najpierw miało być „cierpienie”, a dopiero potem „chwała”. To samo również „powiedzieli prorocy”.

W działaniu Boga nie ma żadnego przypadku, wszystko jest zaplanowane i zapowiedziane w proroctwach „od początku” (Rdz 1,1 i J 1,1). Dlatego po popełnieniu grzechu przez prarodziców, pojawia się nadzieja dla człowieka, Protoewangelia (Rdz 3,15), która zapowiada zwycięstwo „nasienia kobiety”, które jest symbolem Chrystusa, nad wężem, który symbolizuje szatana (Ap 12,9). Biblijnym symbolem tej wyjątkowej „chwały” Chrystusa, jest zajęcie miejsca „po prawicy Boga”: „złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga” (Hbr 1,3). Dopiero po złożeniu ofiary za grzechy, „zasiadł po prawicy Boga”. Wcześniej tego miejsca, związanego z „chwałą”, nie miał. Jest wiele tekstów biblijnych, które taką interpretację potwierdzają.

To, że Bóg Jahwe przeznacza kogoś do wykonania jakiegoś zadania, zanim ten pojawił się na świecie, znajdujemy w innych częściach Biblii: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1,5). To są słowa, które skierował Bóg Jahwe do proroka Jeremiasza, zanim rozpoczął on swoją prorocką działalność.

Powstała również inna nauka, mówiąca, że Jezus zostawił w niebie swoją chwałę i przyszedł na świat. Jednak teksty biblijne nie potwierdzają tego. „Zasiadł po prawicy Boga” dopiero po zmartwychwstaniu!

Dlatego pamiętajmy też o tym, że nie tylko Chrystus został „przewidziany przed stworzeniem świata” (1P 1,18-20) i będzie obdarzony „chwałą”, ale również każdy zbawiony człowiek, będzie obdarzony „chwałą”: „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał - tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą(Rz 8,28-29). Jednak ta „chwała” nie będzie dorównywała „chwale” Chrystusa. Ci ludzie nie będą „siedzieć po prawicy Boga”.

Końcowy wniosek może być tylko jeden: Słowo Boże nic nie mówi o tym, że Chrystus istniał już przez stworzeniem świata. Taka nauka jest wynikiem stosowania liberalnej interpretacji Biblii, zabronionej w biblijnym chrystianizmie.

Czy Jezus pochodzi „z substancji Ojca”?

Jeżeli Jezus istniał przed rozpoczęciem Dzieła Stworzenia, to powstaje pytanie: skąd się wziął? Helleniści odpowiadają, że został zrodzony z substancji Ojca, jeszcze przed biblijnym „Początkiem”. Dowodem na to są, oczywiście, słowa: „Na początku było Słowo… Bogiem było Słowo” (J 1,1).  Jeżeli już „na początku było Słowo” (gr. logos), a wyraz „Słowo” jest imieniem Chrystusa, to znaczy, że już wtedy istniał Jezus. Na tym przykładzie wyraźnie widać, jak jedna błędna interpretacja wymusza następne.

Po pierwsze, zrodzenie z substancji rodzica jest cechą matki, a nie ojca. Ojciec tylko inicjuje proces powstania nowego organizmu. Natomiast matka daje całą „substancję”. Dlatego powstaje pytanie, na które nie ma odpowiedzi: dlaczego w Biblii, Bóg Jahwe nazwany jest „Ojcem” (J 20,17), a nie „Matką” Jezusa Chrystusa?

Po drugie, nie ma żadnego wersetu biblijnego, który potwierdza naukę, że Jezus pochodzi z substancji Ojca. Jest to typowa nauka ludzka, zabroniona w chrześcijaństwie biblijnym, polegająca na dodawaniu czegoś, czego nie ma w Biblii (Ap 22,18-19). Jest to przykład nauki ojców Kościoła.

Po trzecie, Bóg jest duchem i nie posiada żadnej substancji: „Bóg jest duchem” (J 4,24). Słowo „substancja” jest ściśle związane z materią, której istoty duchowe, takie jak Bóg Jahwe, nie posiadają.

Po czwarte, Biblia nazywa Jezusa „stworzeniem”, a to oznacza, że jednak został stworzony, nie mógł istnieć przed rozpoczęciem Dzieła Stworzenia i jest takim samym stworzeniem, jak każdy z nas: „On jest …Pierworodnym wobec każdego stworzenia(Kol 1,15). Pierworodnym oznacza pierwszym w kolejności „wobec każdego stworzenia”, które się narodziły. Podobna myśl zawarta jest w Rz 8,29: Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi”. Ten, który jest „pierworodnym między wielu braćmi”, ma być dla nas ludzi „wzorem”.

Paweł ostro krytykuje wszystkich tych, którzy „stworzeniu” oddają boską cześć: „Prawdę  Bożą  przemienili  oni  w kłamstwo i stworzeniu oddawali

cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen” (Rz 1,25). Takie zachowanie to odejście od „Prawdy Bożej”, podstawowa forma bałwochwalstwa i naruszenie Pierwszego Przykazania Dekalogu (Wj 20,2-3), które mówi, że tylko Jahwe jest Bogiem. Jeżeli Biblia nazywa Chrystusa „stworzeniem”, to oznacza, że nie wolno Mu „oddawać czci” boskiej, która należy się wyłącznie Bogu.

Czy Jezus jest współistotny Bogu Ojcu?

Zwolennicy „logosu” wprowadzili nowe, pozabiblijne określenie „współistotność” (gr. ὁμοούσιος, homoousios) Ojca i Syna: Podczas obrad sformułowano wyznanie wiary, w którym rozwinięto i sprecyzowano naukę o Bogu Ojcu i Synu Bożym, kształtując doktrynalne podstawy tego, co później nazwano ortodoksją chrześcijańską. Sobór uznał, że Syn Boży jest współistotny (ὁμοούσιος, homoousios) Bogu Ojcu, to znaczy pochodzi z substancji (οὐσία, ousia) Ojca oraz z tej samej osoby (ὑπόστᾰσις, hipostazy) co Ojciec. Decyzje te oznaczały wyjście poza Biblię i sformułowanie podstaw nauki chrześcijańskiej za pomocą słownictwa oraz twierdzeń zaczerpniętych z nauki greckiej(ang.), co stało się jedną z trwałych podstaw cywilizacji europejskiej” (Wikipedia, hasło: „Sobór nicejski I”).

Był to powrót do wcześniej potępionych idei mówiących o tym, że Jezus Chrystus jest inną formą istnienia Boga Jahwe. Nauki te były nazywane modalizmem i sabelianizmem. Koniecznie trzeba zauważyć, że nauki te zostały potępione w III wieku zarówno przez biskupa Aleksandrii Demetriusza (189-231), jak i przez biskupa Rzymu, Kaliksta I (217-222)(patrz rozdz. 5). Podkreślam to, bo później, właśnie te dwa ośrodki, Aleksandria i Rzym, powróciły do wcześniej odrzuconych idei. Nauka ta, pod koniec IV wieku, przybrała końcową formę dogmatu o Trójcy Świętej, sprzecznej z Biblią.

Jednym z tematów Sporu Aleksandryjskiego z IV wieku, było pogańskie, greckie słowo „homoousios”, oznaczające „współistotność”: „Tego właśnie pojęcia postanowiono użyć do opisu związku między Synem i Ojcem, chodziło o podkreślenie – sprzeciwiając się poglądom Ariusza – że Syn i Ojciec są jednej substancji, istoty, natury (jak powiedzą późniejsze sobory i synody). Znaczy to tyle, że Ojciec jest w pełni Bogiem i Syn jest w pełni Bogiem .

Ale nie wszystkim ówczesnym teologom określenie homoousios wydawało się adekwatne. Określenie to było nie biblijne, pochodziło z innego świata, świata ludzkiej, nie boskiej mądrości, wywoływało za bardzo materialne skojarzenia i sprawiało problemy w interpretacji.

Sprzeciw wobec homoousios był tak wielki, że pojęcie to zostało oficjalnie potępione, a nawet obłożone klątwą. Niektórzy przeciwnicy „współistotności” zmieniali jedną literkę w greckim terminie i zamiast homousios, czyli współistotny, wychodziło homoiusios, czyli podobny [do Ojca], a to całkowicie zmieniało sens tej prawdy teologicznej.” (info.dominikanie.pl/2015/12/to-co-jest-wspolistotne-w-jezusie-jest-istotne/).

Jeden z uczestników tego sporu, biskup aleksandryjski Aleksander, był człowiekiem pochodzącym z elit, wychowywanych w duchu hellenizmu. To on wprowadził ten nie biblijny wyraz do nauki Kościoła, co spotkało się z ogólnym sprzeciwem. Mając ogólnoświatowe kontakty, udało mu się namówić pogańskiego cesarza Konstantyna Wielkiego, również wychowanego w duchu hellenistycznym, do zwołania soboru biskupów. Pogański cesarz zatwierdził ten termin w nauce Kościoła. Chociaż Konstantyn zmienił swoje poglądy i ochrzcił się jako zwolennik nauk Ariusza, a nie Aleksandra, to elity Aleksandrii i Rzymu, nie pozwoliły odrzucić tej nauki. Obowiązuje ona do dnia dzisiejszego. A skoro Jezus jest współistotny z Bogiem Jahwe, to oznacza jest Bogiem Jahwe, co stało się podstawą do wprowadzenia nauki o Trójcy Świętej, na wzór wielu pogańskich religii.

Tymczasem Biblia naucza, że Chrystus jest tylko „odbiciem istoty” Boga (Hbr 1:3), a nie współistotnym Bogu, „obrazem Boga”: Kol 1:15 „On jest obrazem Boga niewidzialnego…” (BT). Podobnie 2 Kor 4:4. Chrystus jest tylko „obrazem niewidzialnego Boga”, „odbiciem Jego istoty”. Nie może być współistotny Bogu Ojcu, nie jest „jednej substancji i jednej natury” z Bogiem! Taka nauka jest w jaskrawej sprzeczności z całą Biblią, chociaż obowiązuje w większości kościołów.

W Apokalipsie mamy wiele opisów nieba, już ze zmartwychwstałym Jezusem, w których Ojciec i Syn są oddzielnymi osobami. Na przykład Bóg „Zasiadający na tronie” (Ap 5,1), a Jezus (Baranek) stał miedzy „tronem z czworgiem zwierząt”, a „kręgiem Starców” (Ap 5,6). Takie sceny pokazują, że Jezus, Syn Boży,  po zmartwychwstaniu dalej jest inną osobą niż Bóg Ojciec, mimo tego, że znajduje się w niebie, razem z Bogiem Ojcem. Na dodatek w Apokalipsie pojawia się  wizja „Siedmiu Duchów, które są przed Bożym tronem” (Ap 1,4). Według nauki Kościoła powszechnego, tych Siedem Duchów tworzy jedną z trzech osób Trójcy Świętej, Ducha Świętego. Od strony matematycznej wygląda to tak: 7=1=3 !!! Chrześcijanom, którzy tylko z nazwy są uczniami Chrystusa, a tak naprawdę są uczniami ojców Kościoła, nie przeszkadzają takie absurdy. Dla prostych, niewykształconych chrześcijan biblijnych, taka nauka była nie do przyjęcia. Może dlatego Słowo Boże mówi: „Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują? (Jk 2,5). To właśnie „ubodzy tego świata” mają prawdziwą „wiarę”, bo nie wierzą w nauki ojców Kościoła, które nie są „napisane” (Mt 4,4) w Słowie Bożym. Podobnie było w czasach Jezusa. Elity narodu żydowskiego miały własną interpretację proroctw biblijnych i nie chciały przyjąć tego, co było napisane o Chrystusie: „Odpowiedzieli im faryzeusze: Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty” (J 7,47-49). To właśnie „ten tłum” uwierzył, że Jezus jest zapowiedzianym Mesjaszem.

Nie można dwóm panom służyć!

Jezus Chrystus głosił: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6,24). Już pierwsze przykazanie Dekalogu narzuca wiernym oddawanie boskiej czci tylko i wyłącznie Bogu Jahwe (Wj 20,2-3). Pojawienie się drugiego Boga spowodowało to, przed czym ostrzegał Jezus. Wierni oddają boską cześć Chrystusowi, który jest bliższy każdemu człowiekowi, bo sam jest człowiekiem (1Tm 2,5) i oddał swe życie, aby ratować innych. W wielu przypadkach widać wprost, że wierni „wzgardzili” Bogiem Jahwe i nie oddają Mu należnej czci. Pisze o tym Paweł: „Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce” (Rz 1,21). Ludzie działają wbrew woli Bożej. Tak mówi sam Bóg: „Ja, któremu na imię jest Jahwe, chwały mojej nie odstąpię innemu” (Iz 42,8).

Jezus oprócz tego, że był prorokiem (Mt 13,57) i Mesjaszem (Mt 16,16), przez Pawła nazwany jest „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 2,15). Przykazanie Dekalogu zabrania oddawania boskiej czci jakimkolwiek obrazom:  „Nie  będziesz  czynił …  żadnego  obrazu tego, co  jest na niebie

wysoko …Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym (Wj 20,4-6). Może również dlatego Kościół Powszechny usunął to przykazanie ze swojego Dekalogu?

Słowo Boże niezwykle surowo wyraża się o tych, którzy odstąpili od Bożego Prawa: „Prawo to obowiązuje zarówno Izraelitów, jak też i obcych, którzy przebywają pomiędzy wami; jedno prawo będzie dla wszystkich, którzy zgrzeszyli nieświadomie. Gdyby ktoś uczynił to świadomie, bez względu na to, czy jest tubylcem czy obcym, obraża Jahwe, ten ma być wyłączony spośród ludu. Wzgardził bowiem słowem Jahwe i złamał Jego przykazania — taki musi być wyłączony bez miłosierdzia, i spadnie na niego odpowiedzialność za jego grzech” (Lb 15,29-31). Dla chrześcijanina biblijnego, takie „wyłączenie spośród ludu”, oznacza utratę zbawienia.

Logos Jezus Chrystus jako bóg słońca Mitra

Po wprowadzeniu doktryny logosu do J 1,1, hellenistycznie wychowane elity Cesarstwa, założyły nowy Kościół „chrześcijański”, swój własny Kościół, nazwany Kościołem powszechnym, oparty na doktrynie logosu w J 1,1, w którym Jezus Chrystus jest Bogiem. Kult Jezusa wielokrotnie przewyższył kult Boga Jahwe.

Gdy elity przejęły kontrolę nad chrześcijaństwem, imię Jahwe zaprzestano całkowicie wymawiać, a podstawowym imieniem w chrześcijaństwie stało się imię „Jezus”. Jednak, gdy uważnie przeanalizujemy ten kult, to okazuje się, że jest to kult, który z chrześcijaństwem nie ma nic wspólnego. To jest kult słońca, a mówiąc dokładniej, kult Mitry, niezwykle cenionego boga wśród elit Cesarstwa Rzymskiego. W ramach synkretyzmu religijnego (patrz rozdz. 4), bogu Mitrze, nadano imię Jezus Chrystus, a kult słońca stał się przewodnim kultem w chrześcijaństwie. Tym sposobem, najbardziej czczonemu bogu wśród elit, bogu słońca Mitrze, nieoficjalnie, nadano statut Boga Najwyższego. Biblijny Bóg Jahwe został odsunięty na bok, a ślad Jego istnienia pozostał tylko w dogmacie o Trójcy Świętej.

Ludzie świętując Boże Narodzenie nie zastanawiają się nad tym, co tak naprawdę te święta oznaczają. Są całkowicie pewni, że są to święta na cześć Jezusa Chrystusa. Tymczasem Boże Narodzenie jest największym świętem w mitraizmie, w kulcie solarnym.

Mitraizm jest to „system religijny w starożytnym Iranie wyznający wiarę w Mitrę - boga słońca” (Słownik Języka Polskiego, hasło: „Mitraizm”).

Mitraizm ściśle związany jest z innymi kultami solarnymi: „…Był identyfikowany z greckim Apollem lub Heliosem. W I wieku kult Mitry (mitraizm) zaczął szerzyć się w Rzymie (mitreum). Jego ślady można odnaleźć m.in. w podziemiach znajdujących się pod obecną bazyliką św. Klemensa (San Clemente). W III i IV wieku mitraizm został włączony do państwowego kanonu religijnego w Rzymie” (Wikpedia, hasło: „Mitra”). Następnym krokiem było wprowadzenie go do chrześcijaństwa.

Dla elit Rzymu nie było to nic nowego: „…próby wciągnięcia bóstw prowincjonalnych do oficjalnego panteonu rzymskiego ,… świadczą o tolerancji i elastyczności religijnej Rzymian, gotowych przyjąć i rozwinąć wszystkie kulty ludów podbitych, a nawet wrogich… stanowiąc świadectwo synkretyzmu kultów rodzimych i obcych…” (Maria Jaczynowska, „Historia Starożytnego Rzymu”, Warszawa, 1986, s. 300)

Autorów takich nowych nauk w chrześcijaństwie, trafnie nazwano ojcami Kościoła. To oni są jedynym źródłem takich nauk. Jednak, aby to ukryć, apostołów też włączono do tej grupy osób. Jednak Chrystus zabronił tego: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23,9). Oczywiście chodzi tu o ojców duchowych. Jednak biblijna nauka Jezusa (chrystianizm), przegrywa z nauką ojców Kościoła.

Dlatego, najogólniejszy podział chrześcijaństwa, to:

chrześcijaństwo biblijne lub chrystianizm, oparte wyłącznie na naukach zapisanych w Biblii, interpretowanych zgodnie z hermeneutyką biblijną,

chrześcijaństwo ojców Kościoła, w którym ojcowie Kościoła wprowadzili swoje, często czysto pogańskie nauki i własną interpretację tekstów biblijnych.

Przeprowadzimy analizę kultów solarnych i porównamy je z naukami Kościoła powszechnego.

Na przykładzie mitraizmu pokażemy, jak działał synkretyzm religijny wśród elit Cesarstwa Rzymskiego, które broniły tradycji, pogańskich wierzeń i obrzędów, wprowadzając je do swojej wersji chrześcijaństwa. Bez tego nie staliby się chrześcijanami. W ich przypadku nie ma mowy, o wymaganym w chrystianizmie, nowonarodzeniu (J 3,3).

1.Boże Narodzenie

Najważniejszym świętem w mitraizmie było Boże Narodzenie, które zawsze przypadało w dniu przesilenia słonecznego, kiedy dzień jest najkrótszy, a od następnego dnia zaczyna go przybywać. W mitraizmie tłumaczono to tym, że narodził się Mitra, bóg słońca, a: świętowana przez wyznawców Mitry data jego urodzin (25 grudnia)… została przez chrześcijan uznana za dzień Bożego Narodzenia” (M. Jaczynowska, Tamże, s. 298).

Biblia nie podaje daty urodzin Jezusa, a to oznacza, że chrześcijanie nie powinni obchodzić Jego urodzin. Obchodzenie świąt Bożego Narodzenia jest dodawaniem do chrześcijaństwa czegoś, co zabronił Chrystusa (Ap 22,18). W Biblii nie ma nawet śladu takich świąt. Natomiast Łukasz podaje dwa pośrednie, biblijne argumenty, które wykluczają narodziny Jezusa w dniu 25 grudnia:

- nie organizuje się spisu ludności (Łk 2,1) w miejscu swoich narodzin, w najgorszym, dla takiego spisu okresie, gdy dzień jest krótki, gdy jest zimno i pora deszczowa, a do miejsca spisu trzeba iść pieszo, czasami kilkadziesiąt kilometrów. W przypadku Józefa było to około 150 kilometrów.

- pasterze nie przebywają w polu w tym czasie (Łk 2,8), razem ze swoimi owcami. Jest to okres, gdy zwierzęta są już w swoich zimowych siedzibach.

Dlatego Jezus nie mógł urodzić się 25-go grudnia, w dniu urodzin boga Mitry!

Pamiętajmy też o tym, że Żydzi posługiwali się kalendarzem księżycowo-słonecznym, w którym rocznice nie występują. Przykładem działania takiego kalendarza jest Wielkanoc, która przypada, co roku, w innym dniu tygodnia i roku. Rocznice pojawiają się dopiero w kalendarzu słonecznym, opartym na astrologii babilońskiej, w którym każdy dzień roku odpowiada takiemu samemu położeniu Ziemi względem Słońca, w przestrzeni kosmicznej i ma swego pogańskiego boga, który w tym dniu wysłuchuje modlitwy, kierowane do niego. Takimi kalendarzami są kalendarze juliański i gregoriański.

W Biblii, nie znajdziemy najmniejszego śladu tego, że jacyś chrześcijanie, obchodzili święto narodzin Jezusa. Dlatego chrześcijanie biblijni nie obchodzą świąt Bożego Narodzenia.

2. Jezus nie urodził się w grocie

Ten „Jezus”, tak jak bóg słońca Mitra, urodził się w grocie, chociaż w Biblii nie ma o tym najmniejszej wzmianki:Jezus został obrzezany ósmego dnia po narodzeniu. Po porodzie, który – wedle Ewangelii Łukasza – miał miejsce w ubogiej stodole (lub grocie)…” (Wikipedia, hasło: „Jezus Chrystus”). To Mitra urodził się w grocie. Dlatego sanktuaria Mitry (mitrea) znajdują się pod ziemią tak, jak grota jest we wnętrzu ziemi.

3. Zwiastowanie Pańskie, święto na cześć słońca.

Do kalendarza Kościoła powszechnego zostało wprowadzone święto solarne, nazywane Zwiastowaniem Pańskim, które ma być pamiątką przyjścia anioła Gabriela do Marii, połączone z zapowiedzią narodzin Jezusa (Łk 1,26-36). Jednak święto to ma zupełnie inną genezę. Dzień 25 marca, jest to, według astrologii babilońskiej, dzień przesilenia słonecznego, w którym długość dnia zrównuje się z nocą. Święto to przypada dokładnie 9 miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Ma ono ścisły związek z mitraizmem: Mitrze towarzyszą dwaj dadoforzy (młodzieńcy trzymający pochodnie)… Symbolizują oni zrównanie dnia z nocą: Cautes ze wzniesioną pochodnią symbolizuje moment równonocy wiosennej…” (Wikipedia, hasło: „Mitraizm”).

Chrześcijanie biblijni Święta Zwiastowania Pańskiego nie obchodzą.

4.Zasadnicza zmiana Przykazania Dekalogu.

Zmieniono Przykazanie Dekalogu. Nie tylko usunięto imię „Jahwe”, ale również zamiast święcenia siódmego dnia tygodnia, będącego pamiątką Dzieła Stworzenia (Wj 29,8-11), wprowadzono święcenie niedzieli, pierwszego dnia tygodnia, dnia Słońca (niem. Sonntag, ang. Sunday, łac. dies Solis).

Astrologia babilońska związała dni tygodnia z ciałami niebieskimi: pierwszy dzień tygodnia, to dzień Słońca, drugi Księżyca, trzeci Marsa, czwarty Merkurego, piąty Jowisza, szósty Wenus, siódmy Saturna. Ślady tego można zaobserwować w nazwach dni tygodnia, języków europejskich.

Te nowe przykazania, opracowane przez ojców Kościoła, nazwano Przykazaniami Bożymi, co ma sugerować, że tak zostały zapisane w Biblii. Ojcowie Kościoła swoje własne przykazania, nazwali Przykazaniami Bożymi, przez co zrównują się z Bogiem (patrz rozdz. 10.).

Święcenie niedzieli ważne było w mitraizmie: „Jako bóstwo solarne Mitra odbierał cześć w niedzielę, dzień słońca (łac. Dies Solis)” (Wikipedia,  hasło:  „Mitraizm”).  Nabożeństwa na cześć Mitry odbywały się w niedzielę, w samo południe, ale również o północy, z soboty na niedzielę,  gdy  rodził  się  pierwszy  dzień  tygodnia,  dzień  słońca,  w podziemnych sanktuariach Mitry. Ale w takich nabożeństwach mogli uczestniczyć tylko przedstawiciele elit i tylko mężczyźni. Pamiątką takiego nabożeństwa jest „pasterka”, obchodzona raz w roku, w czasie Bożego Narodzenia, największego święta mitraizmu, w której może uczestniczyć każdy.

Chrześcijanie biblijni „zachowują przykazania” (Mt 19,17) tak zapisane, jak w Biblii Hebrajskiej. Święcą „sabat” według Biblii Warszawskiej, a „szabat” według Biblii Tysiąclecia (Wj 20,8-11). Jest to święto upamiętniające odpoczynek Boga Jahwe, po sześciu dniach wykonywania Dzieła Stworzenia. Szabat (sabat) nie ma nic wspólnego z astrologią babilońską, tak ważną w Kościele powszechnym.

Chrześcijanie biblijni nie święcą niedzieli.

5. Krzyż jest symbolem słońca, stosowanym w mitraizmie.

Wprowadzono symbol krzyża, najstarszego, pogańskiego symbolu religijnego, który był również znakiem boga Słońca. Zachowały się opisy, mówiące o tym, że najwierniejsi zwolennicy mitraizmu, wypalali sobie na czole znak krzyża, symbol słońca. Są płaskorzeźby, ze znakiem krzyża na czapce Mitry, zabijającego byka.

Aby można było wprowadzić znak krzyża do chrześcijaństwa, musiano usunąć całe Przykazanie Dekalogu: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań”(Wj 20,4-6). Przykazanie to zabrania „czynić”, „oddawać pokłon” i „służyć” takim przedmiotom kultu religijnego, jak krzyż. Nie tylko czyni się to wszystko, co przykazanie zabrania, ale, oficjalnie, adoruje się krzyż. Aby zachować liczbę 10-ciu przykazań, ostatnie przykazanie podzielono na dwa odrębne. Tak utworzone Dziesiąte Przykazanie jest pozbawione sensu i brzmi: „Ani żadnej rzeczy, która jego jest”.

Na tym przykładzie widać, jak nieprawidłowa interpretacja jednego wyrazu „logos” w J 1,1, pociąga za sobą całą serię fundamentalnych błędów.

Chrześcijanie biblijni nie używają żadnego znaku krzyża.

6.Chrzest niemowląt przez polanie wodą.

Zmieniono sposób chrzczenia. Greckie słowo „baptismatos”, które obecnie tłumaczy się jako „chrzczenie”, dosłownie znaczy „zanurzenie” (strong G 0908). Chrzest Jana, jak i chrzest chrześcijański (chrystusowy), odbywał się wyłącznie przez całkowite zanurzenie w wodzie, najczęściej w Jordanie. Całkowite zanurzenie katechumena w wodzie, zawiera kilka ważnych symboli, koniecznych w życiu chrześcijańskim. Moment całkowitego zanurzenia katechumena w wodzie, symbolizuje śmierć starego człowieka, znika on z powierzchni ziemi i jest razem z Chrystusem w grobie. Podniesienie z wody to symbol „nowonarodzenia” (J 3,3). Rodzi się nowy człowiek do życia razem z Jezusem Chrystusem. Podniesienie z wody zawiera jeszcze jeden symbol. Symbol przyszłego zmartwychwstania, takiego samego, jak zmartwychwstanie Jezusa (Rz 6,5).

W mitraizmie też organizowano rodzaj chrztu, dla nowo przyjętych. Był to rytuał inicjacji. Takich ludzi umieszczano pod metalową kratą, na której zabijano byka. Krew zwierzęcia lała się i kropiła nowo przyjętego.

Obecnie, chrzest w Kościele Powszechnym, odbywa się również przez polanie lub pokropienie, ale wodą, ale nie według nauki biblijnej, przez całkowite zanurzenie. W czasach Kontrreformacji, naśmiewano się z tych chrześcijan, którzy powrócili do biblijnego chrztu przez całkowite zanurzenie, nazywając ich pogardliwie „nurkami”, od słowa „nurkować” i prześladując ich.

Również chrzczenie niemowląt nawiązuje do mitraizmu. Odbywa się przez pokropienie lub polanie wodą. W mitraizmie, po inicjacji, nowy wyznawca mitraizmu: „…przez tydzień karmiony był mlekiem „quasi novo genitus” (jako nowo narodzony). Nietrudno dostrzec w tym analogię do podstawowego misterium chrześcijańskiego – chrztu” (Wikipedia, hasło: „Mitraizm”).

Chrześcijanie biblijni chrzczą się wyłącznie przez całkowite zanurzenie w wodzie.

7. Z Pamiątki Ostatniej Wieczerzy zrobiono obrzęd wzorowany na mitraizmie.

W mitraizmie też był obrzęd, podobny do Pamiątki Ostatniej Wieczerzy lub jak inni nazywają to, Pamiątki Śmierci Chrystusa, co jest związane ze słowami Jezusa: „…To czyńcie na moją pamiątkę!” (Łk 22,19).

Wyznawcy Mitry pili krew zabitego byka, spożywano jego mięso i chleb ze znakiem krzyża. Pito również wino.

W Kościele powszechnym spożywa się okrągły opłatek eucharystyczny, mający kształt słońca, również ze znakiem krzyża, jednocześnie twierdząc, że nie jest to chleb, ale w wyniku transformacji, stał się on prawdziwym ciałem samego Chrystusa. Nie ma, przy tym, łamania się chlebem, jak nauczał Jezus: „A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”(Mt 26,26). Wierni spożywają opłatek eucharystyczny w całości, bez łamania się nim.

Również pite wino z kielicha, nie jest winem, ale, jak naucza Kościół powszechny, prawdziwą krwią Jezusa.  Jest to sprzeczne z nauką chrześcijańską, która zakazuje spożywania krwi (Dz 15,20), a która była potwierdzona na Soborze Jerozolimskim (Dz 15,2), zwanym również Soborem Apostolskim, który odbył się około 50 roku. Nie stosuje się również nauki Jezusa: „Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy (Mt 26,27). Nie piją wszyscy. Pije tylko kapłan.

Mitraizm związany jest z tajemnicą: „…misteria mitraistyczne związane były z objawieniem tajemnicy, której treść przekazywano wyłącznie wtajemniczonym; ci z kolei zobowiązani byli do zachowania ich w sekrecie, a złamanie tajemnicy karane było śmiercią.” (Wikipedia, hasło: „Mitraizm”).

W katolicyzmie, Eucharystia, też związana jest z tajemnicą wiary: „przeistoczenie” (transsubstancjacja) wina w prawdziwą krew Chrystusa, a chleba w prawdziwe ciało Chrystusa.

Chrześcijanie biblijni obchodzą Pamiątkę Śmierci Chrystusa przez łamanie się chlebem (Mt 26,26) i picie z kielicha napoju, zrobionego „z owocu winnego krzewu” (Mt 26,26-29), co jest tylko symbolem ciała i krwi Chrystusa.

8. Jezus może być Bogiem najważniejszym.

W mitraizmie bogiem najważniejszym jest Mitra: „…mitraizm… dopuszczał kult innych bogów współdziałających z Mitrą, ale mu podporządkowanych…” (M. Jaczynowska, Tamże, s. 302)

Aby z Jezusa zrobić Boga, wprowadzono pogańską naukę o „Logosie” (J1,1), bo „…Bogiem było Słowo”. Naukę tą wprowadził do chrześcijaństwa pogański cesarz, Konstantyn Wielki, na Soborze Nicejskim. Z czasem zauważono, że ludzie chętnie przyjmują naukę, że Logosem jest Chrystus. Dlatego tą, niezgodną z Biblią, doktrynę logosu, postanowiono ukryć. Na Soborze w Konstantynopolu, w 381 roku, zmieniono „wyznanie „Nicejskie wyznanie wiary”, usuwając z niego fragment mówiący o Logosie, nazywając je „Nicejskim” tak, jakby nic się nie zmieniło. Stało się to jedną z największych tajemnic Kościoła powszechnego, bo konsekwencje nauki o Logosie są niezwykle poważne i tworzą fundament Kościoła powszechnego, o którym nie wolno mówić.

Aby ukryć istnienie dwóch Bogów, musiano coś zrobić. Wprowadzono pogańską naukę o Trójcy Świętej, w której Jezus jest zrównany z Bogiem Jahwe, a co za tym idzie, też może być Bogiem najważniejszym, tak jak Mitra. Obrazem tego są pieśni, które są śpiewane, na przykład Tylko Jezus”. Słowa te są ciągle powtarzane, jak pogańską mantrę, a ludzie nie zastanawiają się nad tym, że tak śpiewając, odrzucają Boga Jahwe.

Również w wielu kościołach protestanckich, oddaje się boską cześć Jezusowi, często całkowicie pomijając Boga Jahwe.

Chrześcijanie biblijni oddają boską cześć wyłącznie Bogu Jahwe.

9.Dogmat o Trójcy Świętej.

Chrześcijaństwo jest religią monoteistyczną. Istnieje tylko jeden, jedyny Bóg Jahwe. W sposób jednoznaczny mówi o tym Pierwsze Przykazanie Dekalogu, z którego nie usunięto imienia Boga Jahwe (Wj 20,2-3). Jeżeli jednak Jezus jest „Logosem”, to jest również Bogiem, bo „…Bogiem było Słowo”. Aby zachować pozory monoteizmu wprowadzono dogmat o Trójcy Świętej, w którym Bóg Jahwe jest jednocześnie Bogiem Jezusem Chrystusem (patrz rozdz. 13).

Wprawdzie w Biblii występują: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, ale nie ma Trójcy Świętej. Słowo „Trójca”, czy „Triada” w Biblii nie pojawia się ani raz. Jest to nauka zaczerpnięta z pogaństwa. „Trójca” obecna jest w mitraizmie:Mitra wraz z Waruną i Arjamanem stanowił trójcę bóstw nieba” (Wikipedia, hasło: „Mitra mitologia”).

Chrześcijanie biblijni odrzucają dogmat o Trójcy Świętej.

10. Bicie w dzwony na cześć słońca.

W świątyniach katolickich bije się w dzwony, ku czci słońca: o wschodzie, o zachodzie słońca i gdy słońce jest w zenicie: „Pory  dzwonienia … Na Anioł  Pański – o wschodzie  i  zachodzie  słońca – dawano  znak  jednak

i tymże samym dzwonem (obecnie na Anioł Pański dzwoni się o 6:00, 12:00 i 18:00)” (Wikipedia, hasło: „Dzwon kościelny”). Aby ukryć prawdziwy cel dzwonienia, mówi się, że dzwony te biją „na Anioł Pański”, co nie ma uzasadnienia biblijnego.

11. Rola promieni słonecznych w czasie nabożeństw solarnych.

Kolor złoty stał się kolorem dominującym w wystroju ołtarza współczesnych świątyń chrześcijańskich. Złoto symbolizuje promienie światła słonecznego, na cześć Mitry, boga słońca, a oficjalnie, aby uczcić bóstwo chrześcijańskie.

Zmieniono również orientację świątyń, względem stron świata na taką, aby w czasie nabożeństwa,  słońce świeciło na ołtarz. W okresie Starego Przymierza, Świątynia Jahwe, w Jerozolimie, tak była usytuowana, że kapłan, w czasie swej posługi, stał tyłem do słońca, do kierunku wschodniego: „Zaprowadził mnie także do wewnętrznego dziedzińca świątyni Jahwe i oto u wejścia do świątyni Jahwe, pomiędzy przedsionkiem a ołtarzem, znajdowało się około dwudziestu pięciu mężów, obróconych tyłem do świątyni Jahwe, z twarzami skierowanymi ku wschodowi: zwróceni na wschód oddawali pokłon słońcu (Ez 8,16). Werset ten opisuje sposób oddawania czci słońcu: „… zwróceni na wschód oddawali pokłon słońcu.”, bo oddawanie pokłonu czemuś, jest równoznaczne z oddawaniem boskiej czci, co jest zapisane w przykazaniu Dekalogu: Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach...” (Wj 20,5).

Tymczasem pogańskie świątynie budowano z odwrotną orientacją, względem stron świata tak, aby wierni, w czasie nabożeństwa, stali twarzą zwróceni w kierunku wschodnim. Tak o tym pisze Wikipedia: ...Według wielu badaczy, msza była sprawowana na wschód, poświadczają to liczne pisma Ojców Kościoła oraz to, że podczas paschy żydowskiej uczestnicy zwracali się w stronę wschodu. Gdy kościół był inaczej zbudowany, kapłan sprawował mszę na wschód i lud także kierował się na wschód (mając kapłana za plecami)” (Wikipedia, hasło: „Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego”, część: Porównanie form rytu rzymskiego). Nie jest prawdą to, że podczas paschy żydowskiej uczestnicy zwracali się w stronę wschodu”. Dopiero po zakończeniu Paschy, na następny dzień, Izraelici rozpoczęli wyjście z niewoli egipskiej (Lb 33,3), idąc w kierunku wschodnim. Świątynia Jahwe, w Jerozolimie, nie miała okien, promienie słoneczne nie miały prawa dostać się do środka. Źródłem światła była tylko menora, siedmioramienny świecznik. W Kościele powszechnym promienie słoneczne są ważnym elementem liturgii. Mają padać na ołtarz w czasie nabożeństwa. Gdy jest niebo zachmurzone i słońce nie świeci, złoty wystrój ołtarza ma symbolizować obecność promieni słonecznych w czasie tak zwanej Mszy Świętej.

W chrześcijaństwie biblijnym nie buduje się świątyń, bo wierni, obdarzeni Duchem Świętym, tworzą świątynią Nowego Przymierza (2 Kor 6:16).

12.Jezus jest Zbawcą i pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, tak samo jak Mitra

W mitraizmie, bóg słońca Mitra jest Zbawcą:Mitra przez zwycięską walkę z bykiem i zabicie go, zapewnił światu siły żywotne, zwycięstwo dobra i zbawienie… Ta ofiara miała zapewnić zbawienie wiernym” (M. Jaczynowska, Tamże, s. 297). Mitra był pośrednikiem między niebem a ziemią, między Bogiem a ludzkością – zbawcą i odkupicielem świata” (K. Deschner, Tamże, s. 104.). W chrześcijaństwie jedynym pośrednikiem jest Jezus Chrystus: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus” (1 Tm 2,5) „Jeden jest Bóg”, tylko Jahwe jest Bogiem, który jest opisany w Biblii, a jedynym „pośrednikiem”, przez którego można uzyskać u Boga odpuszczenie grzechów i inne łaski, jest „człowiek Jezus Chrystus”. Tekst ten został napisany wiele lat po wniebowstąpieniu Jezusa. Okazuje się, że Chrystus był nadal człowiekiem, a nie Bogiem. Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, że nie ma innych pośredników. W biblijnym chrześcijaństwie nie ma miejsca na kult świętych, który istnieje w mitraizmie: „…mitraizm… dopuszczał kult innych bogów współdziałających z Mitrą, ale mu podporządkowanych” (M. Jaczynowska, Tamże, s. 302). Na przykład święta Maria, często obdarzana nie biblijnymi tytułami, występuje w chrześcijaństwie w roli boga mniejszego tak, jak w mitraizmie podporządkowana Bogu Najwyższemu. Należy się do niej modlić, śpiewać pieśni na jej cześć, budować jej sanktuaria, obnosić jej podobizny, kłaniać się jej podobiznom, a ona dysponuje różnymi łaskami, którymi chętnie obdarza swoich czcicieli.

W chrystianizmie Zbawcą jest Bóg Jahwe: „Jedynemu Bogu, Zbawcy naszemu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, chwała, majestat, moc i władza przed wszystkimi wiekami i teraz, i na wszystkie wieki! Amen” (Jud

1,25). Powyższy werset wyraźnie rozgranicza Boga i Jezusa Chrystusa. Jest „jedyny Bóg” i jest Jezus Chrystus. Ten „jedyny Bóg” nazwany jest „Zbawcą”. Jezus był wykonawcą Bożego Planu Zbawienia, zapowiedzianego już „na początku” przez Boga Jahwe, w tak zwanej Protoewangelii (Rdz 3,15). Dlatego Jezus, w Nowym Przymierzu nazywany jest również „Zbawcą”: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata” (J 4,42). Są inne, podobne teksty. Jednak powinniśmy o tym wiedzieć, że to Bóg Jahwe jest naszym Zbawcą, że to On „dał Syna”, który stał się jedyną i prawdziwą ofiarą za grzechy „świata”: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). W Starym Przymierzu jest wiele wersetów, w których Boga Jahwe nazwano Zbawicielem: „Niech znajdą uznanie słowa ust moich i myśli mego serca przed Tobą, Jahwe, moja Skało i mój Zbawicielu” (Ps 19,15). Takich tekstów jest więcej (Ps 24,5; Ps 78,35; Iz 17,10; Ha 3,18).

Tymczasem dla wielu współczesnych chrześcijan, jedynym Zbawicielem jest Jezus Chrystus. W Kościele Powszechnym naucza się, że Maria, Matka Jezusa, jest również źródłem łaski, uzasadniając to wersetem Łk 1,28, w którym zwrot z BT „pełna łaski”, w innych Bibliach jest przetłumaczony jako „łaską obdarowana”. To Bóg Jahwe jest naszym Zbawicielem i tylko On może nas oczyścić z grzechów, przez krew swojego Syna, która jest zapłatą za nasze grzechy. Słowa Jezusa, wygłoszone tuż przed śmiercią: „…Wykonało się!...” (J 19,30), można również przetłumaczyć jako: zapłacono! Bezgrzeszny Jezus zapłacił swoją śmiercią, za nasze grzechy, stał się ofiarnym „barankiem, który gładzi grzechy świata” (J 1,29).

13.Katolicka Wielkanoc

W Biblii słowo „Wielkanoc” znaczy dokładnie to samo, co słowo „Pascha”. Tam gdzie Biblia Tysiąclecia używa słowa „Pascha”, w Biblii Warszawskiej użyte jest słowo „Wielkanoc”.

Gdy Izraelici byli w niewoli egipskiej, Bóg kazał im, przygotować się do Wielkanocy (do Paschy), która później okazała się przygotowaniem do wyjścia z niewoli egipskiej.

Izraelici posługiwali się kalendarzem księżycowo słonecznym. Rok zaczynał się pierwszym nowiem Księżyca, po równonocy wiosennej, a Wielkanoc  była  14 dni  później, to  znaczy  w czasie  pełni  Księżyca.  Księżyc świecący światłem odbitym od Słońca, był zapowiedzią Jezusa Chrystusa (Ap 21,23), który  był światłem w ciemności: „Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:… Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło” (Mt 4,14-16). Światło Księżyca umożliwiło Narodowi Wybranemu wyjść z niewoli: w czasie Starego Przymierza z niewoli egipskiej, w czasie Nowego Przymierza, przez Jezusa Chrystusa, z niewoli grzechu (J 8,34).

Każda rodzina, w 10-siątym dniu pierwszego miesiąca roku (Wj 12,3), musiała sobie kupić baranka bez skazy. Była to zapowiedź Chrystusa: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Baranek jest zwierzęciem czystym (Pwt 14,3-4), a to symbolizuje bezgrzeszność Jezusa, który „grzechu nie popełnił” (1 P 2,22), dlatego mógł być niewinną ofiarą za grzech. Baranek ten miał przebywać z domownikami przez 3 pełne dni, co zapowiadało Chrystusa, który ponad 3 lata głosił Słowo Boże wśród Izraelitów (J 17,8). W niektórych proroctwach 1 dzień z proroctwa, oznacza 1 rok w rzeczywistości. Gdy następowała Pascha, czyli 14-go dnia, baranek miał być zabity (Wj 12,6), co zapowiadało śmierć Jezusa. Krwią tego baranka, Izraelici mieli pokropić odrzwia i próg swojego domu (Wj 12,7), co miało uchronić ich od śmierci, która miała nawiedzić Egipt (Wj 12,12). To jest zapowiedzią przelanej krwi Jezusa, która ratuje od śmierci duchowej w Nowym Przymierzu (Mt 26,27-28). Mięso tego baranka miało być upieczone i spożyte jeszcze tego samego dnia. Jest to zapowiedź, ustanowionej Pamiątki Śmierci Jezusa: „A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” (Mt 26,26). Nic z baranka nie mogło pozostać na dzień następny, resztki musiały być spalone (Wj 12,10). To było symbolem tego, że Jezus, tego samego dnia, był złożony do grobu i też zniknął z powierzchni ziemi. Baranka należało spożywać w pełnej gotowości do wyjścia z niewoli egipskiej: „Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Jahwe (Wj 12,11).

Zaraz potem, 15-go dnia miesiąca, Izraelici rozpoczęli wyjście z niewoli egipskiej. Był to dzień świąteczny, Pierwszy Dzień Przaśników (Wj 12,17). Dzień ten rozpoczynał siedmiodniowy okres Święta Przaśników (Kpł 23,6). To symbolizuje, w Nowym Przymierzu, rozpoczęcie „przaśnego” życia, życia wolnego od grzechu, dla  wszystkich tych,  którzy  uwierzą  w Dzieło

Zbawienia (J 17,3), zapowiedziane przez Boga Jahwe, już na początku (Rdz 3,15).

Święto Paschy zawsze odbywało się w czasie pełni księżyca, 14 dni po nowiu, 14-go pierwszego miesiąca roku (Kpł 23,5) i następowała w różnych dniach tygodnia. Świąt tych chrześcijanie biblijni nie obchodzą, bo były one tylko „cieniem spraw przyszłych” (Kol 2,17), Chrystus „wypełnił” je (Mt 5,17), tworząc nowe Prawo Usprawiedliwiające, bo krew żadnego zwierzęcia ofiarnego, „nie usuwa grzechów” (Hbr 10,4). Dlatego w Ewangelii Jana czytamy, że to Bóg „dał Syna” (J 3,16). Ten Syn był prawdziwym „barankiem paschalnym”, który ratuje życie wieczne ludzi (J 1,29).

Ustanowienie Pamiątki Śmierci Chrystusa było wyjaśnieniem wcześniejszych słów Jezusa: „Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,53-56). Żydzi i uczniowie Jezusa, rozumieli dosłownie te słowa i wywołały one powszechne zgorszenie. Dlatego: „… wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło” (J 6,66). Tak samo, nakazuje rozumieć to Kościół powszechny. Opłatek eucharystyczny to nie jest chleb, to jest prawdziwe ciało Chrystusa, mówiąc brutalnie mięso ludzkie, napój w kielichu to nie jest wino, ale prawdziwa krew Chrystusa, mówiąc brutalnie ludzka krew. Tymczasem tekst biblijny mówi dokładnie, jak ma wyglądać to „ciało” i ta „krew” Chrystusa. Są to tylko symbole.

Kościół powszechny obchodzi jednak Wielkanoc. Ale z biblijnej Paschy została tylko nazwa. Zawsze obchodzona jest w niedzielę, w dzień słońca i według Kościoła Katolickiego, symbolizuje zmartwychwstanie Chrystusa, a nie Jego śmierć tak, jak to jest zapisane w Biblii! Często katolicka Pascha nie odbywa się w czasie pełni Księżyca.

Taka Pascha jest typowym przykładem synkretyzmu religijnego. Z chrześcijaństwa została wzięta tylko nazwa. Wszystko inne to wierzenia pogańskie. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że w czasie Paschy zabijano baranka wielkanocnego (Wj 12,6). Dlatego jest to uroczystość, która bardzo słabo nawiązuje do zmartwychwstania Chrystusa, a jednocześnie pokazuje brak wiedzy biblijnej współczesnych chrześcijan.

Chrześcijanie biblijni nie odchodzą Paschy.

14.Pasterka, czyli Msza Pasterska.

Prawdziwe nabożeństwa w mitraizmie rozpoczynały się o północy, z soboty na niedzielę, w podziemnych sanktuariach Mitry, w pierwszym dniu tygodnia, w momencie, gdy zaczynał się nowy tydzień. Ciemność oświetlona pochodniami i świecami, tworzyła niesamowitą atmosferę i wywoływała emocje. Termin tego nabożeństwa wynikał z astrologii babilońskiej, która cieszyła się ogromnym uznaniem: „… chaldejska (babilońska, dop. autor) astrologia… zyskała popularność nawet u najbardziej światłych Rzymian, wierzących we wpływ układu kosmicznego na życie człowieka… astrologią zajmowała się raczej elita społeczeństwa… wśród ogółu społeczeństwa szerzyła się magia, czyli wiara w rzekomą władzę nad siłami nadprzyrodzonymi i ludźmi, sprawowaną za pomocą zaklęć i obrzędów…” (M. Jaczynowska, Tamże, s. 298)

Babilończycy zauważyli, że w samo południe, słońce jest w zenicie i świeci najmocniej. Jednak zaraz potem, rozpoczyna się proces słabnięcia, który kończy się zachodem słońca. Jednak, według Babilończyków, proces słabnięcia słońca nie kończy się i słońce staje się coraz słabsze, aby umrzeć o północy. Jednak natychmiast odradza się na nowo i mężnieje, aby wczesnym rankiem ukazać się, świecąc coraz mocniej, aż do południa. Wtedy cykl dobowy słońca, rozpoczyna się od nowa. To właśnie dlatego, nabożeństwo, w mitraizmie, rozpoczynało się o północy. To dzięki Mitrze, słońce odradza się codziennie o północy i wschodzi każdego ranka. Dlatego należy mu oddawać cześć w dniu jego święta, w niedzielę, najlepiej o północy, gdy rozpoczyna się nowy tydzień.

Boże Narodzenie jest szczególnym dniem w mitraizmie. W tym dniu spotykają się dwa cykle słoneczne. Dzienny jest omówiony powyżej. Jest jeszcze roczny cykl, opisany przez Babilończyków. W czerwcu, 25-go, dzień jest najdłuższy, słońce świeci najmocniej. Od następnego dnia, zaczyna ubywać dnia, a słońce świeci coraz słabiej. Po sześciu miesiącach, 24-go grudnia, dzień jest najkrótszy, słońce jest tak słabe, że umiera, ale natychmiast znowu się rodzi, w momencie spotkania się obu tych cykli, czyli o północy z 24-go grudnia, na 25-ty grudzień. Jest to tak ważne święto w mitraizmie, że nie czeka się na niedzielę, ale wyjątkowo świętuje się w dniu, kiedy to następuje. Uczta biesiadna na cześć nowonarodzonego Mitry, organizowana po północy, jest tak nienaturalna, że postanowiono organizować ją,  „w wigilię Bożego Narodzenia” („w oczekiwaniu Bożego

Narodzenia”), czyli tuż przed narodzinami Mitry, 24-go grudnia wieczorem.

To wyjątkowe nabożeństwo zostało nazwane „Pasterka”, a tak się składa, że pasterze byli obecni przy narodzinach Jezusa (Łk 2,8-18), ale także Mitra był związany z nimi: „… Rzymianie poznali Mitrę jako boga światłości i słońca, związanego z porządkiem kosmicznym, który miał się narodzić ze skały w dniu 25 grudnia i wychować wśród pasterzy” (M. Jaczynowska, Tamże, s.297). Tak więc Pasterka, to „uroczysta msza święta odprawiana w nocy (najczęściej o północy) z 24 na 25 grudnia, pierwsza w Boże Narodzenie. Pasterka upamiętnia oczekiwanie i modlitwę pasterzy zmierzających do Betlejem. W Polsce jest jedną z najważniejszych świątecznych tradycji.” (Wikipedia, hasło: „Pasterka”). Jednak czytając biblijny opis narodzin Jezusa, okazuje się, że pasterze wcale nie oczekiwali narodzin „Dziecięcia”. Były one pełnym zaskoczeniem dla pasterzy, a biblijny opis, to wersja wydarzeń, podana przez tych ludzi, którzy „opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali” (Łk 2,17-18).

Chociaż ofiara Jezusa Chrystusa była złożona „raz na zawsze” (Hbr 10,12), to w Kościele powszechnym powtarza się ją na każdej mszy, a kapłan, według nauki katolickiej, spożywa prawdziwe ciało i pije prawdziwą krew Chrystusa, pod postaciami chleba i wina. W czasie misteriów Mitry też składano ofiarę (z byka), spożywano mięso ofiary i pito jej krew.

Mitraizm był tak popularny i wywoływał takie emocje, że współcześni sataniści wzorują swoje „czarne msze” na nim. Odbywają się one również o północy. Ponieważ ludzie ci nie dysponują podziemnymi sanktuariami, a chcą, aby wprowadzać podobne emocje, jak to było w mitraizmie, organizują swe nabożeństwa na cmentarzach, w czasie których też składają dziwne i przerażające ofiary, w towarzystwie krzyży, które są prastarym symbolem słońca. Sanktuaria Mitry, czyli mitrea, można znaleźć obecnie na terenach Europy Zachodniej, często w miejscach, które były lub są własnością Kościoła powszechnego: „…w Ostii odkryto kilkanaście jego sanktuariów, w Rzymie znaleziono ich kilkadziesiąt”(M. Jaczynowska, Tamże, s. 297).

Nieprawdą jest to, że najnowsze mitrea pochodzą z V wieku, jak to podaje Wikipedia. Znajdowane mitrea są często w podziemiach świątyń katolickich. Ponieważ ich stan jest dobry, oznacza to, że jeszcze, stosunkowo niedawno, były one używane.

Boże Narodzenie i Pasterka są dowodem na to, że mitraizm był i może nadal jest obecny w Kościele powszechnym. Jednak powinniśmy wiedzieć o tym, że była to religia przeznaczona tylko dla elity. Zwykli klerycy i laicy nie mieli dostępu do misteriów Mitry. Był to tajny kult. Także kobiety nie mogły brać w tym udziału. Kopernik podważył babilońską i hellenistyczną wizję Wszechświata, opracowaną przez Ptolemeusza, w której Ziemia była centralnym punktem całego świata. To obaliło katolicką kosmologię, która tworzyła fundament wiary i stała się jedną z przyczyn Reformacji w Kościele. Dopiero od tego momentu ludzie zaczynali dostrzegać gnozę (to inny temat) i mitraizm w katolicyzmie, ale nie wszyscy.

Chrześcijanie biblijni nie biorą udziału w Mszach Świętych i „Pasterce”.

15. Kalendarz gregoriański.

Babilończycy zajmowali się obserwacją nieba. Ich zapiski budzą podziw współczesnych astronomów. Uważali, że przyszłość świata jest zapisana w gwiazdach. Na podstawie wyglądu nieba, przewidywali przyszłość. To od nich pochodzi nauka zwana astrologią. To oni wprowadzili pojęcie  rocznicy, co w naszym życiu jest rzeczą oczywistą, a w tamtych czasach, tylko oni potrafili ją wyznaczyć. Aby to ułatwić, wprowadzono kalendarz słoneczny, nazywany juliańskim. Rocznica to nic innego, jak dokładnie te same położenie Słońca względem Ziemi, w przestrzeni kosmicznej. W Biblii mamy do czynienia z kalendarzem księżycowo-słonecznym, w którym rocznice nie występują. Ślad tego widzimy przy ustalaniu Świąt Wielkanocnych, które przypadają każdego roku w innym dniu i nie są rocznicami.

Jednak kalendarz juliański był obciążony błędem. Co, około, 160 lat, rocznica przesuwała się o jeden dzień. I tak zaobserwowano, że Boże Narodzenie nie odbywało się w czasie zimowego przesilenia słonecznego, tak jak powinno się odbywać, mimo tego, że obchodzono je we wigilię, 24-go grudnia.

To stało się problemem dla Kościoła powszechnego. W XVI wieku przesunięcie to wynosiło już około 10 dni. Dlatego papież Grzegorz XIII, w roku 1582 przeprowadził reformę kalendarza, który od jego imienia, nazwano kalendarzem gregoriańskim. Aby powrócić do dat ustalonych w Starożytności, musiano 10-ciodniową różnicę skorygować. Zrobiono to tak,  że po dniu  4.10.1582, nastąpił  dzień  15.10.1582. W ten sposób, przy

wrócono całą astrologię babilońską, obowiązującą w Starożytności. Prawie cały świat przyjął kalendarz gregoriański, z małymi wyjątkami.

16. Zaszczytny tytuł „Ojciec”.

W mitraizmie obowiązuje 7 stopni wtajemniczenia, nazywanych sakramentami. Były to, od stopnia najniższego: kruk, oblubieniec, żołnierz, lew, Pers, słoneczny biegacz i ojciec. Najwyższy stopień to ojciec tak, jak w katolicyzmie. Tak kazał nazywać się pierwszy papież (łac. papa), który dokonał krwawego przewrotu, siłą usunął nowo wybranego biskupa Rzymu Ursyna i spowodował, że władze Rzymu skazały go na wygnanie, a sam kazał wyświęcić się na biskupa Rzymu. Był to przedstawiciel elity Rzymu, zwolennik hellenizmu, Damazy I (366-384). Później, papieże zaczęli używać tytuł „Ojciec Święty”, który jest biblijnym tytułem samego Boga Jahwe (J 17,11).

W tradycji Rzymu, ktoś kto się nazywał „Ojciec”, cieszył się najwyższym uznaniem i posiadał liczne przywileje. Patrycjusze (od słowa „pater”, pol. „ojciec”), to elita, ludzie, którzy zasiadali w senacie i posiadali majątki ziemskie. W przeciwieństwie do plebejuszy, mogli sprawować władzę i funkcje sakralne. W grupie patrycjuszy, istnieli patroni (od słowa „pater”), którzy opiekowali się ubogimi, ale wolnymi Rzymianami, zwanymi klientami.

Problem jest w tym, że Chrystus zabronił nazywania kogokolwiek swoim ojcem duchowym: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie(Mt 23,9). Inni członkowie Kościoła Powszechnego kazali siebie nazywać również „Ojcami”. To samo dotyczy ludzi, których nazywa się ojcami Kościoła.

Jest to kolejny przykład zwycięstwa tradycji pogańskiej (mitraizmu)  nad naukami chrześcijańskimi.

Chrześcijanie biblijni nie używają tytułu „Ojciec”.

17. Krucyfiks.

Krzyż jest symbolem słońca. Krucyfiks to katolicki symbol krwawej ofiary złożonej przez Chrystusa. To Chrystus wziął na siebie grzechy wszystkich ludzi i zapłacił za nie swoją śmiercią. Jednak z krucyfiksem związane jest biblijne „przekleństwo Prawa”, jak czytamy: „Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił – stawszy  się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty  każdy,  którego  powieszono  na drzewie (Ga 3,13).  Jeżeli

Słowo Boże mówi, że „przeklęty każdy” jest, to znaczy, że dotyczy to również Chrystusa, „stawszy się za nas przekleństwem”. W katolicyzmie mamy do czynienia z kultem „przeklętego” Chrystusa, który ma na sobie zło całego świata i wisi na krzyżu (drzewie).

Kult krucyfiksu jest sprzeczny z Drugim Przykazaniem Dekalogu (Wj 20,4-6), które hierarchowie Kościoła usunęli. Jest to również sprzeczne z nauką biblijną. Jezus Chrystus złożył krwawą ofiarę „z samego siebie”, jednorazowo, „jeden raz”: „Nie po to, aby się często miał ofiarować …Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu (Hbr 9,25-28). Ofiara Chrystusa jest przeciwieństwem służby kapłańskiej Starego Przymierza: „Wprawdzie każdy kapłan staje codziennie do wykonywania swej służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga” (Hbr 10,11-12). W Starym Przymierzu ofiara była składana „codziennie”, kapłan musiał przy tym „stać”, a złożone ofiary „nie mogą zgładzić grzechów”. Odwrotnie jest w przypadku Chrystusa: „złożył raz na zawsze jedną ofiarę”, ta ofiara gładzigrzechy”, a Jezus, wykonawszy wszystko to, co do Niego należało, „zasiadł po prawicy Boga”.

Dlatego rodzi się pytanie: jeżeli ofiara Jezusa Chrystusa była złożona „raz na zawsze”, to dlaczego powtarza się ją w czasie tak zwanej Mszy świętej?

Odpowiedź, która się narzuca, związana jest z mitraizmem. To w mitraizmie składano krwawą ofiarę, pito przy tym krew ofiary i spożywano jej ciało. Jednocześnie spożywano okrągły chleb, na którym był znak krzyża i pito wino.

W Radiu Maryja słyszałem wypowiedź Tadeusza Rydzyka na temat wyższości katolickiej Eucharystii nad Pamiątką Śmierci Chrystusa, stosowaną przez protestantów. Brzmiała mniej więcej tak: Eucharystia ma zdecydowaną przewagę nad Pamiątką Śmierci Chrystusa. My, w Eucharystii, spożywamy prawdziwe ciało Chrystusa i pijemy prawdziwą Jego krew, oni spożywają tylko symbole krwi i ciała Jezusa. To było przerażające, jednak taka jest nauka Kościoła Katolickiego, o której teraz niechętnie się mówi. Jest to  jednocześnie dobry  przykład synkretyzmu  religijnego, gdy nauki czysto pogańskie, sprzeczne ze Słowem Bożym, wprowadza się do chrześcijaństwa i są tam stosowane już od wieków i nic nie wskazuje na to, żeby miało się coś zmienić.

To, że katolicka ofiara, składana w czasie „Mszy Świętej”, niewiele ma wspólnego z chrystianizmem, potwierdza to, że brak jest łamania się chlebem i picia z kielicha przez wszystkich, co nakazuje Biblia (Mt 26,26-27).

Przypomnę jeszcze tylko, że w chrześcijaństwie obowiązuje zakaz spożywania krwi. Zakaz ten, który był w Starym Przymierzu (Kpl 17,10-14), został powtórzony, na tak zwanym Soborze Apostolskim, który odbył się w Jerozolimie, około 50-go roku: „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!” (Dz 15,28-29). Dlatego, w chrześcijaństwie, spożywanie krwi jest zabronione. Nauka picia krwi  i spożywanie ciała składanej ofiary, rozumiany w sposób dosłowny, została wzięta z mitraizmu.

Chrześcijanie biblijni spożywają tylko symbole krwi i ciała Chrystusa. W żadnym wypadku nie używają krucyfiksu.

Wprowadzenie kultu świętych, występujących w randze

pogańskich bogów mniejszych

Skoro Maria była kobietą, która urodziła Boga, to nie może Ona być zwykłym człowiekiem. Należało Ją jakoś wyróżnić. W ramach synkretyzmu religijnego, niezwykle popularnego w pogańskim Cesarstwie, wprowadzono kult świętych. Pogańskim bóstwom zmieniano tylko imię na chrześcijańskie, a cały kult, wraz z całą liturgią, pozostał bez zmian. Wykreowani w ten sposób „święci”, mają cechy charakterystyczne dla bogów pogańskich. Maria tak, jak inni święci, otrzymała rangę boga mniejszego, podporządkowanego Bogu Najwyższemu. Jednak świętych, pomimo tego, że mają wszystkie cechy pogańskich bóstw, nie wolno nazywać bogami, ale wyłącznie „świętymi”.

W kulcie Marii wprowadzono pogańskie kulty żeńskie, wcześniej niezwykle popularne w Cesarstwie. Stało się to pociągnięciem niezwykle trafionym, z punktu widzenia hierarchów Kościoła: pogańskie kulty Wielkiej Matki, Kybele, Izydy, opisany w Biblii kult Artemidy (Dz 19,24) i inne, zostały ze sobą połączone w kulcie Marii.

W czasach współczesnych, kult Marii przewyższa, nie tylko kult Boga Jahwe, którego prawie w ogóle nie ma, ale również kult Jezusa Chrystusa i kulty wszystkich innych świętych.

Człowiek, który wprowadził ten kult do chrześcijaństwa, pomimo tego, że historycy obciążają go niezwykle okrutnym mordem, dokonanym przez jego ludzi, nazywanych parabolanami, na kobiecie, naukowcu światowej sławy, Hypatii, człowiek który prześladował Żydów, pogan i chrześcijan biblijnych, został uznany za świętego i ojca Kościoła w katolicyzmie. Nazywa się Cyryl Aleksandryjski.

Cechy kultu świętych, charakterystyczne dla kultów pogańskich bogów mniejszych:

1.Każdy święty specjalizuje się tak, jak to było w kultach pogańskich, w jakiejś dziedzinie. Święci wstawiają się za ludźmi u Boga i mogą załatwiać ludziom różne sprawy, jeżeli się o to prosi w modlitwach do nich. Jest to sprzeczne z naukami chrześcijańskimi, w których jedynym pośrednikiem między Bogiem i ludźmi, jest zmartwychwstały „człowiek, Jezus Chrystus” (1 Tm 2,5).

2. Tak jak pogańskim bogom, budowało się świątynie, nazywane ich imieniem, w których przebywali osobiście pod postacią obrazu lub figury, tak samo świętym buduje się świątynie i sanktuaria, w których również przebywają. Budowanie świątyń w Nowym Przymierzu jest sprzeczne z nauką biblijną. Nie ma już budynku, który można nazwać świątynią. To wierni, napełnieni Duchem Świętym (Rz 8,9), tworzą Kościół Boży Nowego Przymierza: My jesteśmy świątynią Boga żywego - według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem” (2 Kor 6,16). Często świątynie te są miejscami, gdzie poganie oddawali cześć podobnym bóstwom pogańskim, co jest sprzeczne z nauką biblijną (Pwt 12,2).

3.Ich obrazom, figurom i symbolom służy się i oddaje się im pokłon. Taka adoracja wizerunków jest zabroniona przez przykazaniu Dekalogu (Wj 20,4-6). Aby jednak było to możliwe, przykazanie to zostało usunięte z Dekalogu. Żeby Dekalog miał 10 przykazań, ostatnie przykazanie zostało rozbite na dwa oddzielne przykazania i ma absurdalne brzmienie: „ani żadnej rzeczy, która jego jest”. Ten Dekalog, ustanowiony przez hierarchię Kościoła, zastał nazwany „Bożymi Przykazaniami”. To oznacza, że ojcowie Kościoła uważają się za bogów, bo to są ich przykazania.

4. W świątyniach, budowanych na cześć świętych, organizuje się nabożeństwa, w czasie których składa się absurdalną, krwawą ofiarę z Jezusa Chrystusa. Tak jak to było w kultach pogańskich, spożywa się mięso ofiary, prawdziwe ciało Jezusa, które w cudowny sposób przemieniło się z chleba i pije się krew ofiary, prawdziwą krew Chrystusa, która w cudowny sposób powstała z wina. Słowo Boże mówi, że ofiara Jezusa Chrystusa, była jednorazowa: „Wprawdzie każdy kapłan staje codziennie do wykonywania swej służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga” (Hbr 10,11-12). Jeżeli ofiara Jezusa Chrystusa została złożona „raz na zawsze”, to powtarzanie jej nie ma żadnego sensu. To w mitraizmie składano ofiarę z byka, spożywano jego mięso i pito jego krew. Przy tym spożywano małe, okrągłe chlebki ze znakiem krzyża i pito wino.

Nauka biblijna zabrania spożywania krwi. Na Soborze Jerozolimskim w 50 roku, apostołowie uchwalili: „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co koniecznePowstrzymajcie się …od krwi, od tego, co uduszone... Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi” (Dz 15,28-29). Powstrzymywanie się od spożywania krwi, w chrześcijaństwie biblijnym, jest „konieczne”!

5. Według astrologii babilońskiej, wyznaczony jest dzień roku, w którym poszczególni święci mają szczególną moc i w tym dniu szczególnie chętnie udzielają swoich łask. Ten pogański zwyczaj stał się tak popularny, że został wprowadzony do współczesnego kalendarza, pod nazwą imieniny.

6. Układa się pieśni i modlitwy na cześć świętych, które śpiewa się i wygłasza w świątyniach nazwanych ich imieniem, w czasie nabożeństw, nazwanych Mszami.

7. Czyni się procesje na cześć świętych, w których niesie się ich podobizny i symbole religijne, które w Biblii są zabronione (Wj 20,4-6). W czasie tych procesji, ludzie oddają pokłon i cześć tym wizerunkom.

8. Organizuje się przedstawienia teatralne na ich cześć (na przykład jasełka), które nie mają żadnego uzasadnienia biblijnego.

9. Ich imionami nazywa się ulice, place itp. Nie robi się tego w stosunku do Boga Jahwe, którego imię jest powszechnie bojkotowane.

10. Kult świętych, tak jak kulty bogów pogańskich, musi być niezwykle bogaty, przygniatający wiernych  bogactwem  i  swą  wielkością. Posiada

unikalną, wyszukaną i nigdzie nie spotykaną, a przede wszystkim bogatą liturgię, nie mającą w Biblii żadnego uzasadnienia.

11. Organizuje się pielgrzymki do miejsc, w których święci posiadają szczególną moc. Tam składa się wota dziękczynne, za udzielone łaski. Jest to zwyczaj czysto pogański.

12. Kult świętych narusza biblijne Pierwsze i Drugie Przykazanie Dekalogu: „Ja jestem Jahwe, twój Bóg, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań” (Wj 20,2-6). Tylko Jahwe jest Bogiem. Nie wolno „czynić żadnej rzeźby ani obrazu”, nie wolno „oddawać im pokłonu”, ani im „służyć”.

13. Na cześć „magów” babilońskich, wprowadzono święto „Trzech Króli”. Biblijne słowo „mag”, od którego pochodzi „magia”, zabroniona w chrześcijaństwie (Dz 8,9-11), zostało źle przetłumaczone jako „Mędrzec” (Mt 2,1). Można to sprawdzić w: strong G3097. „Ze Wschodu” oznacza „z Babilonu”, który leży na wschód od Jerozolimy. W czasach Jezusa magowie babilońscy cieszyli się wielkim uznaniem. Dowodem na to jest przyjęcie ich przez króla Heroda (Mt 2,7). Biblia nie podaje informacji, że byli to „Królowie”, że było ich trzech, ani ich imion. Jest to typowy przykład „dodawania” do nauki chrześcijańskiej czegoś, co nie ma żadnego związku z chrześcijaństwem, a co jest zabronione (Ap 22,18).

W Nowym Przymierzu Babilon jest symbolem odstępstwa od biblijnego Boga Jahwe. „Wielka Nierządnica” (Ap 17,1), która jest biblijnym symbolem tego odstępstwa, ma na czole napis: „Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi” (Ap 17,5).

14. Święta solarne, związane z kultem świętych. Problem ten został już omówiony.

15. Wiele innych.

Podsumowanie znaczenia wyrazów „Bóg”, występujących w J 1,1

Interpretacja dosłowna, przeprowadzona zgodnie z hermeneutyką biblijną, wskazuje w sposób jednoznaczny, a jednocześnie niezwykle prosty, że oba wyrazy „Bóg” w J 1,1 dotyczą Boga Jahwe. Taka interpretacja spełnia wszystkie warunki, narzucone przez hermeneutykę biblijną.

Natomiast interpretacja, wykonana przez zwolenników doktryny logosu, która mówi, że we zwrocie „Słowo było Bogiem” (J 1,1), tym Bogiem jest Chrystus, jest interpretacją liberalną, niedopuszczalną w chrześcijaństwie, sprzeczną z kontekstem, z hermeneutyką biblijną i fundamentami nauki biblijnej. Taka interpretacja wymusiła usunięcie imienia Jahwe z Dekalogu, który jest elementem Nowego Przymierza i z całej Biblii. Niektórzy zawodowi, świeccy historycy, mówią o szukaniu Chrystusa tam, gdzie Go nigdy nie było. Nie ma ani jednego, w pełni zgodnego z Biblią, argumentu, który pozwalałby widzieć Jezusa Boga w J 1,1. Jest tylko jedna przyczyna obecności Chrystusa w J 1,1; to ojcowie Kościoła, często w sposób niezwykle brutalny, narzucili ludziom doktrynę logosu w J 1,1, przez co Jezus stał się drugim Bogiem, a chrześcijaństwo przestało być religią monoteistyczną. Z powodu doktryny logosu powstało wiele nowych nauk, które nie mają żadnego uzasadnienia biblijnego.

Liberalna interpretacja wersetu w J 1,1 spowodowała, że helleniści, w sposób sztuczny, otrzymali jedyny tekst biblijny, nazywający wprost Chrystusa Bogiem, na którym zbudowano cały Kościół powszechny.

Olbrzymia ilość chrześcijan biblijnych oddała swoje zdrowie, życie i majątki, aby obronić naukę biblijną przed wpływem pogańskiej doktryny logosu. Nic to nie dało. Współcześni chrześcijanie, w sposób całkowicie bezkrytyczny uważają, że Chrystus jest drugim Bogiem w J 1,1!

  1. Jak rozumieć wyraz „Słowo” (gr. „Logos”) w J 1,1?

Doktryna logosu w J 1,1 może niszczyć sens trwania w takiej religii. Ale bowiem, w sposób sztuczny wprowadzona pogańska nauka o logosie, najprawdopodobniej, skutecznie blokuje zbawienie, obiecane przez samego Boga (1 J 2,25). Bo głównym tematem Sporu Aleksandryjskiego jest odpowiedź na pytanie: czy Jezus Chrystus jest „Słowem” w J 1,1Czy wyraz „Słowo” jest jednym z imion Jezusa Chrystusa? Żadne słowniki, encyklopedie itd., o tym  nie piszą.  Dlatego każdy, kto chce być uczniem

Chrystusa, co w Polsce określa się słowem chrześcijaństwo, powinien osobiście (Mt 7,7-8) odpowiedzieć sobie na powyższe pytanie, wykonać nakaz Jezusa o szukaniu prawdy biblijnej i „trwać w niej” (J 8,31-32). Bojkotowanie tego tematu, prawie przez wszystkich chrześcijan, pokazuje moc hellenizmu, tradycji pogańskich i sojuszu władz świeckich z hierarchami Kościoła, które sobie nie życzą, aby rozmawiać na temat logosu. Sprawa boskości Chrystusa w J 1,1 jest tylko tematem wtórnym, wynikającym z przyjęcia doktryny logosu. Wiele współczesnych źródeł, informujących o Sporze Aleksandryjskim, nie wspomina, nie tylko o „logosie”, ale nawet o „boskości Chrystusa” w J 1,1. Panuje tu pełna dezinformacja. Dlatego zachęcam do uważnej analizy tych argumentów i ewentualnie skorygowanie swojego chrystianizmu, bo skutki przyjęcia doktryny logosu w J 1,1, mogą być zabójcze dla chrystianizmu.

Dosłowna interpretacja wyrazu „słowo” (gr. „logos”), zalecana przez hermeneutykę biblijną

Chcę podkreślić, że takie teksty, jak prologi, według hermeneutyki biblijnej, powinny być interpretowane dosłownie, bo zawierają bardzo ważne informacje, dotyczące całości.

Kontekst wersetu J 1,1, odsyła czytelnika do „początku” w Rdz 1,1, gdzie Jezus Chrystus nie występuje. Jan pisał głównie dla Żydów (Ga 2,9). Dla nich zwrot „Na początku” (hebr. „Bereszit”) jest tym samym, co dla Greków „Genesis”, dla katolików Księga Rodzaju”, a dla protestantów „Pierwsza Księga Mojżeszowa”.

Wyraz „słowo” występuje trzy razy w J 1,1. Raz jako słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe („Na początku było słowo…”), raz jako stały towarzysz Boga („…a słowo było u Boga…”) i raz jako „słowo”, które okazuje się samym Bogiem Jahwe („…Bogiem było słowo.”). To „słowo” Boga nie zostało stworzone „na początku”, ono istniało zawsze, w samym Bogu Jahwe, z samym Bogiem i zawsze było integralną częścią samego Boga Jahwe.

Niewłaściwe zrozumienie tego „słowa” może zamknąć człowiekowi drogę do obietnic Bożych, takich jak „życie wieczne” (1 J 2,25). To jest główna myśl, którą chciał przekazać czytelnikowi Jan. Znał on ewangelie synoptyczne, widział zgubny wpływ kultury helleńskiej, niezwykle popularnej wśród elit Cesarstwa, a szczególnie liberalnej interpretacji tekstów Słowa Bożego, czyli helleńskiej „wolności” (2 P 2,19), przy interpretowaniu tekstów biblijnych i chciał przed tym wszystkich ostrzec. Paradoksem jest to, że helleniści właśnie ten tekst użyli do tego, aby wprowadzić liberalną interpretację Biblii, a hellenistycznie wychowani chrześcijanie, nic złego w tym nie widzą. Liberalna interpretacja Słowa Bożego jest stosowana powszechnie, co prawdopodobnie, zamyka ludziom drogę do obietnic Bożych.

Dosłowna interpretacja wyrazu „słowo” jest niezwykle prosta (2 Kor 11,3), zgodna z hermeneutyką biblijną, z kontekstem i z wszystkimi pozostałymi tekstami Biblii. Jest jednym z niewielu tekstów biblijnych, opisujących Boga Jahwe.

Słowo Boże jest jak sam Bóg Jahwe

Mówi o tym Biblia: „…Bogiem było słowo.” (J 1,1).

Bóg dając nam Swoje słowo, tak naprawdę przychodzi do nas osobiście, tak jak to zapowiedział: „Umieszczę wśród was mój przybytek i nie będę się brzydził wami. Będę chodził wśród was, będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem. Ja jestem Jahwe, Bóg wasz…” (Kpł 26,11-13). To samo zapowiedział prorok: „Mieszkanie moje będzie pośród nich, a Ja będę ich Bogiem, oni zaś będą moim ludem. Ludy zaś pogańskie poznają, że Ja jestem Jahwe” (Ez 37,27-28). To samo działo się w czasach Nowego Przymierza: „Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego - według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem” (2 Kor 6,16).

Powstaje pytanie: kiedy Bóg „zamieszkał” ze swoim ludem i kiedy „chodził wśród nich”? Odpowiedź daje Biblia: zawsze, pod postacią słowa Boga Jahwe, bo „Bogiem było słowo” (J 1,1). „Ludy pogańskie” poznały kim jest Bóg Jahwe, właśnie przez Słowo Boże, przez ewangelię. To słowo Boga Jahwe towarzyszyło ludowi Bożemu, lecz nie zawsze stosowano się do tego „słowa” (Rdz 3,17). Był czas, gdy całkowicie zapominano o tym „słowie”, ale ono było: :Bo Jahwe udziela mądrości, z ust Jego — wiedza, roztropność; dla prawych On chowa swą pomoc, On — tarczą żyjącym uczciwie. On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych” (Prz 2,6 BT II). Czyni to, między innymi, przez Swoje „słowo”. Słowo Boże pokazuje człowiekowi, co jest dla niego dobre, a co jest złe, powinno być jego przewodnikiem życiowym.

Dodatkowo, po zawarciu Nowego Przymierza z Bogiem Jahwe w krwi Jezusa Chrystusa (Mt 26,28), każdy przedstawiciel ludu Bożego otrzymywał dar Ducha Świętego (Dz 2,38), aby w ten sposób tworzyć Świątynię Nowego Przymierza (2 Kor 6,16), w której osobiście zamieszkał Bóg, razem ze swoim słowem.

Słowo jako jedyny sposób kontaktowania się Boga z człowiekiem

Bóg jest niewidzialny dla człowieka, a jedynym zmysłem, którym człowiek może stwierdzić obecność Bożą, jest słuch (J 1,18). Dlatego Słowo Boże jest też podstawowym sposobem kontaktowania się Boga z człowiekiem: „I przemówił do was Bóg wasz, Jahwe, spośród ognia. Dźwięk słów słyszeliście, ale poza głosem nie dostrzegliście postaci”(Pwt 4,12).

Czasem zdarzało się, że Bóg Jahwe przemawiał do człowieka we śnie (Dz 18,9), albo przez proroków (Jr 1,4-5).

Słowo Boże jest jak żołnierz, który dostał rozkaz

Jest wiele tekstów biblijnych, potwierdzających tą zupełnie wyjątkową moc Słowa Bożego i wyjątkowe jego znaczenie. Bóg Jahwe mówi: „Tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55,11). Izajasz porównuje słowo Boga do żołnierza, który dostał rozkaz. Dopóki nie wykona rozkazu, nie ma się co pokazywać przed obliczem swego dowódcy. Jednak jest pewna różnica. Czasami czynniki zewnętrzne uniemożliwiają wykonanie takiego rozkazu przez żołnierza, rozkaz staję się niewykonalny. Inaczej jest ze słowem Bożym: „Ja jestem Bogiem i nie ma innego, Bogiem, i nikogo nie ma jak Ja. Obwieszczam od początku to, co ma przyjść, i naprzód to, co się jeszcze nie stało. Mówię: Mój zamiar się spełni i uczynię wszystko, co zechcę… Ledwie co wypowiem, już w czyn wprowadzone, ledwie myśl powziąłem, już wykonana” (Iz 36,9-11). Nie ma takiej możliwości, żeby Bóg coś powiedział i nie stało się to. Często w towarzystwie słowa Bożego występuje Duch Boży: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami(Rdz 1,1-2). W tym Duchu Bożym jest moc.

Bóg przez proroka Joela obiecał ludziom Ducha Bożego (Jl 3,1). Jezus zapowiada wypełnienie się tej obietnicy: „Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie uzbrojeni mocą z wysoka(Łk 24,49).

Inny tekst mówiący o Bogu Jahwe: „Bo On przemówił, a wszystko powstało; On rozkazał, a zaczęło istnieć” (Ps 33,9). Pamiętajmy też, że słowo Boga Jahwe ma zdolność stwarzania z niczego: „Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga światy zostały tak stworzone, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych(Hbr 11,3).

Liberalna interpretacja wyrazu „słowo”, stosowana przez zwolenników doktryny logosu w J 1,1

Jest to kluczowy problem Sporu Aleksandryjskiego. Historycy Starożytności piszą o wpływie hellenizmu i alegorycznego traktowania wszelkich tekstów biblijnych, o szukaniu wszędzie Chrystusa, nawet tam, gdzie Go nigdy nie było. Typowym tego przykładem jest werset J 1,1. Biskup Aleksandrii Aleksander, członek elity Cesarstwa, podchwycił, wcześniej odrzuconą już przez Kościół, staro pogańską ideę logosu. Twierdził, że wyraz „Logos”, nie oznacza tego, co jest napisane, czyli słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe, ale trzeba tu użyć alegorii, w której wyraz „Logos” jest nowym imieniem Jezusa Chrystusa, którego później wcale się nie używa. Jednak Kościół, czyli społeczność ludzi wierzących w Boga Jahwe, reprezentowany przez innego biskupa Aleksandrii Ariusza, odrzucił tą naukę. To wywołało spór, nazywany tu Sporem Aleksandryjskim.

Jednak doktryna logosu w J 1,1:

- jest sprzeczna prawie ze wszystkimi zasadami hermeneutyki biblijnej, a szczególnie z kontekstem i z innymi fragmentami Biblii,

- wymusiła zmiany w Dekalogu i w zapisie Słowa Bożego,

- wprowadziła liberalną zasadę interpretacji Biblii i wiele innych nauk sprzecznych z Biblią.

W starożytnych tekstach wyraz „logos” pisany jest z małej litery w J 1,1

Naszą analizę rozpoczniemy od stwierdzenia faktu, że są starożytne zapisy ksiąg Nowego Przymierza, zapisane w języku greckim, w których wyraz „logos” w J 1,1, napisany jest z małej litery, czyli inaczej niż w polskich Bibliach, a to oznacza, że nie jest imieniem.

Tak wygląda zapis J 1,1, w wersji oryginalnej. Grecki tekst napisany jest cyrylicą, wyraz „logos” jest pogrubiony:

Εν αρχη (pl. „Na początku”) ην  ο  λογος (pl. „byłsłowo”), χαι  ο  λογος ην  προς  τον  θεον (pl. „a słowo było u boga”), χαι θεος ην ο λογος.” (pl. „a bogiem było słowo”). (Grecko-polski Nowy Testament, wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994, s. 391).

Aby nie było żadnych wątpliwości, grecka litera lambda, czytana po polsku jako „l”, tak wygląda: duża litera lambda „Λ”, mała litera „λ”. Napisane obok siebie tak wyglądają: Λ λ. Trudno je pomylić.

W tak zapisanym tekście wyraz „logos” nie może być imieniem, bo w innych miejscach tego tekstu, wszystkie imiona pisane są z dużej litery, na przykład w J 1,6.

Może tekst ten napisany jest minuskułą?

W Starożytności zdarzało się, że niektóre teksty były pisane minuskułą, to znaczy, wyłącznie małymi literami. To tłumaczyłoby napisanie imienia „Logos” z małej litery.

Jednak nie dotyczy to, wyżej zacytowanego tekstu, który używa również dużych liter, zawsze w przypadku imion. Najlepszym przykładem jest, wyżej wymieniony tekst, werset szósty, w którym występuje imię „Jan”, pisane z dużej litery. Dlatego tekst ten nie jest pisany minuskułą.

Brak szacunku do Słowa Bożego

Nie jest to przypadkiem to, że już na początku swej działalności, Jezus był kuszony. Trzy razy obronił się właśnie Słowem Bożym, za każdym razem mówiąc: „napisane jest” i cytował właśnie Słowo Boże (Mt 4,3-11). Za pierwszym razem powiedział: „Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”(4,4). Chlebem, który daje życie duchowe jest „słowo” Boże. Jest to pierwsza nauka, jaką przekazał Jezus, swojemu ludowi: macie się stosować do tego, co „jest napisane” w  Słowie  Bożym,  a  nie  do  tego,  co  mówią wielcy  tego świata,  którzy mogą  być „fałszywymi prorokami” (Mt 7,15-16), mówił w Kazaniu na Górze. Takimi fałszywymi prorokami są ojcowie Kościoła, którzy narzucają swoim wiernym swoją własną interpretację tekstów biblijnych, często sprzeczną z tym, co „jest napisane”. Przykładem takiej nauki jest doktryna logosu. Ojcowie Kościoła mówią: wprawdzie kontekst i inne wersety wskazują, że chodzi tu o „słowo” wypowiedziane przez Boga Jahwe, jednak nie jest ważne to, co zostało „napisane”, ale najważniejsze jest to, co my mówimy, a wyraz „Słowo” w J 1,1, jest nowym imieniem Jezusa Chrystusa. Posiadają taki autorytet, że nikt nie weryfikuje tego co mówią i tak to jest do dnia dzisiejszego. Jednak chrześcijanie biblijni powinni słuchać Chrystusa, a nie ojców Kościoła. Powinni zachować czujność (Ap 3,2), bo, najczęściej, tacy ludzie nie pozwalają się nazywać ojcami Kościoła, choć pełnią taką rolę.

Jako uczniowie Chrystusa powinniśmy być Jego naśladowcami, a przyczyną naszych działań powinno być to, że tak „jest napisane” w Słowie Bożym. Jednak praktyka pokazuje, że nie ma żadnego znaczenia to, co mówił i co robił Chrystus, nie ma żadnego znaczenia to, co zostało „napisane” w Słowie Bożym, nie ma żadnego znaczenia to, że hermeneutyka biblijna zabrania czynienia takich interpretacji, nie ma żadnego znaczenia to, że nauka ta jest sprzeczna z fundamentami chrześcijaństwa (chrystianizmu), nie ma żadnego znaczenia to, że aby wprowadzić tą naukę, musiano zmienić Dekalog i zapis Słowa Bożego, nie ma żadnego znaczenia to, że tysiące ludzi zginęło śmiercią męczeńską, aby bronić Słowa Bożego i Jego prawidłowej interpretacji. Współcześni chrześcijanie ufają swoim ojcom duchowym i po prostu „wiedzą”, jak należy rozumieć wyraz „słowo” i szkoda ich cennego czasu, aby rozmawiać na ten temat.

W czasach apostolskich byli ludzie, obdarzeni Duchem Bożym, którzy skutecznie opierali się siłom zła, chociaż wcale nie było to łatwe: „Chociaż ucierpieliśmy i - jak wiecie - doznaliśmy zniewagi w Filippi, odważyliśmy się w Bogu naszym głosić Ewangelię Bożą wam, pośród wielkiego utrapienia(1 Tes 2,2). Zwolennicy hellenizmu czuli się bezkarni i kontakty z nimi mogły się źle skończyć. Doświadczył tego apostoł Paweł: „Przemawiał też i rozprawiał z hellenistami, którzy usiłowali go zgładzić(Dz 9,29). Dzisiaj w szkole każdy dostaje hellenistyczne wychowanie i rzeczywiście można zachwycać się wieloma osiągnięciami hellenizmu, jednak hellenistyczna interpretacja liberalna tekstów Biblii, jest śmiertelnie niebezpieczna dla chrześcijaństwa biblijnego (chrystianizmu).

Dzisiaj praktycznie wszyscy już odpuścili. Prawie nikt nie stara się przywrócić  należnej  czci  Bogu  Jahwe,  ani  Jego  słowom.  Jednak

chrześcijanin biblijny powinien wiedzieć, że cały proces odwracania się ludzi od biblijnego Boga Jahwe zaczął się od niewinnie wyglądającej interpretacji alegorycznej wyrazu „słowo”. Gdy to się udało, reszta stała się formalnością, a nauki pogańskie szerokim strumieniem wlały się do chrześcijaństwa.

Tak pisze profesor historii starożytnej, w kontekście Sporu Aleksandryjskiego: „Chrześcijańscy myśliciele szukali w Biblii przede wszystkim proroctw na temat Chrystusa, gotowi byli znajdować je w takich miejscach, które dla nas nie zawierają jakichkolwiek treści mesjanistycznych. … interpretowali, nie zwracając uwagi na kontekst. Bardzo rzadko stawiali sobie pytanie o cel, jaki przyświecał autorom danego utworu… Największe trudności pozwalała im omijać interpretacja alegoryczna, wymyślona przez stoickich interpretatorów Homera … łatwiej im było godzić się na najbardziej karkołomne interpretacje…. W tak traktowanej Biblii właściwie każdy teolog mógł znaleźć to, czego szukał-niekiedy, co prawda, za cenę naginania tekstu, jednak takie …zabiegi stosowali wszyscy w najlepszej wierze i przy wszystkich okazjach”(E. Wipszycka, Tamże, s. 182-183)

Bardzo ważną zasadą interpretacji Biblii jest zasada kontekstu. Nie wolno wyrywać słów, fragmentów, czy całego zdania z kontekstu. Kontekst wewnętrzny J 1,1 mówi wyłącznie o Bogu Jahwe i przez słowa: „Na początku…”, odsyła do Pierwszego Rozdziału Księgi Rodzaju, w którym nie ma Chrystusa. Następne wersety „Prologu Ewangelii Jana” też mówią tylko o Bogu Jahwe. Ktoś, kto chce interpretować wyraz „słowo” alegorycznie i widzieć w tym wyrazie Jezusa Chrystusa, musi sobie uświadomić, że Jezus bezpośrednio pojawia się dopiero w 14-tym wersecie, a wcześniej pojawia się Jan Chrzciciel, w wersetach od 6-go do 8-mego. Interpretowanie alegoryczne, charakterystyczne dla hellenizmu, mówiące, że „Słowem” jest Chrystus, jest wyrywaniem tego wyrazu z kontekstu.

Jeżeli zwrot „Na początku…” jest interpretowany dosłownie, zgodnie z zasadami hermeneutyki biblijnej, na co zgadzają się niemal wszyscy teolodzy, to nikt nie zastanawia się nad tym, że następny wyraz „słowo”, ni stąd, ni zowąd, interpretuje się alegorycznie, wprowadzając czysto pogańską doktrynę logosu.

Doktryna logosu niszczy monoteizm, podstawę chrześcijaństwa (chrystianizmu). Jest to sprzeczne z najważniejszym przykazaniem, na które zwrócił uwagę sam Jezus, kiedy został zapytany: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą.”(Mk 12,28-30). Jest to cytat z ksiąg Starego Przymierza: „Słuchaj, Izraelu, Jahwe jest naszym Bogiem — Jahwe jedyny. Będziesz miłował twojego Boga, Jahwe, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6,4-5).

UWAGA: Dla Jezusa najważniejszą nauką jest to, że Bóg Jahwe jest Bogiem „jedynym” i należy Go „miłować” w sposób wyjątkowo staranny. We współczesnym chrześcijaństwie Bóg Jahwe nie jest Bogiem „jedynym”, a kult Chrystusa i kult świętych, niemal całkowicie, wyparł kult Boga Jahwe.

Dlatego każdy, kto chce być uczniem Chrystusa, powinien zastanowić się nad odpowiedziami na pytania:

- dlaczego zwolennicy doktryny logosu, stosując w tym miejscu interpretację alegoryczną twierdzą, że jest to interpretacja jedynie słuszna? Dlaczego nie chcą przyjąć do wiadomości, że może być inna interpretacja, nieporównywalnie lepsza, zgodna z hermeneutyką biblijną i całą Biblią?

- dlaczego ludzie kierujący Kościołami nie dopuszczają do żadnej dyskusji na ten temat?

- dlaczego zwolennicy doktryny logosu w J 1,1 niezwykle konsekwentnie niszczyli wszystkie pisma Ariusza i to do tego stopnia, że nic się nie zachowało: „Dzieła samego Ariusza prawie w całości zostały zniszczone”(Wikipedia, hasło: „Ariusz”).

- dlaczego cesarz Teodozjusz, który zezwolił na spalenie Biblioteki Aleksandryjskiej, chluby Aleksandrii, w której znajdowały się pisma Ariusza, dostał od elit przydomek „Wielki”?

- dlaczego jest tyle kłamstwa w udowadnianiu, że Jezus jest Logosem w J 1,1?

- czy uczniowie Chrystusa mogą tolerować zmiany zapisu tekstu biblijnego? Itd.

Odpowiedź na te pytania wydaje się prosta. W przypadku porównywania interpretacji dosłownej i alegorycznej J 1,1, zwolennicy doktryny logosu, byliby w niezwykle trudnym położeniu. Najdziwniejsze jest to, że ta sytuacja utrzymuje się do dnia dzisiejszego, nawet wśród protestantów. Stanowisko wszystkich jest jednoznaczne: nie będzie żadnej dyskusji na temat Logosu w J 1,1!

Całkowity brak konsekwencji u zwolenników logosu

Takie księgi jak ewangelie, powinno się interpretować dosłownie. Natomiast Apokalipsa jest księgą wizji i symboli, które powinno się interpretować alegorycznie. Tymczasem zwolennicy doktryny logosu, werset J 1,1, interpretują alegorycznie, chociaż powinno się go interpretować dosłownie, a w Apokalipsie Jana, również na początku księgi, w kontekście Jezusa Chrystusa, w księdze, którą można interpretować alegorycznie, ten sam wyraz „słowo”, interpretują dosłownie i piszą go małą literą: „Ten poświadcza, że słowem Bożym i świadectwem Jezusa Chrystusa jest wszystko, co widział” (Ap 1,2). Dzieje się tak pomimo tego, że w Ap 19,13 Jezus nazwany jest „Słowem Boga”.

Oczywiście taka interpretacja jest słuszna i wszyscy ten fragment rozumieją dosłownie. Chciałem tylko pokazać dowolność interpretacyjną stosowaną przez tych ludzi. To jednocześnie pokazuje, jak nienaturalna jest alegoryczna interpretacja wyrazu „logos”, jako Jezusa Chrystusa, w J 1,1.

Mimo tego, że Objawienie Jana powstało wiele lat po napisaniu Ewangelii Jana, autor robi to samo, co w Ewangelii Jana. Już na samym początku zwraca uwagę na znaczenie słowa wypowiedzianego przez Boga („słowo Boże”). Domyśleć się można, że jest to spowodowane tym, że poganie traktowali literaturę religijną niezwykle liberalnie, co w chrystianizmie jest niedopuszczalne. W Ap 1,2 nikt nie pisze wyrazu „logos” z dużej litery, nikt nie widzi w logosie Jezusa Chrystusa.

Przykład ten jest dowodem na to, że zwolennicy doktryny logosu w J 1,1, przy interpretacji tego wersetu, zastosowali interpretację liberalną, niedopuszczalną w chrystianizmie. To pokazuje, że ludzie ci nie cofną się przed niczym, aby tylko narzucić innym, swoje wartości.

„Słowo Boga”, jako imię Jezusa

Jest grupa zwolenników doktryny logosu, która imieniem „Słowo Boga” z Ap 19,13, tłumaczy doktrynę logosu w J 1,1. Jednak musimy wiedzieć, że imię „Słowo” jest zupełnie innym imieniem niż imię „Słowo Boga”. Są to dwa różne imiona! To wynika z samej Biblii, ze sposobu tworzenia nowych imion. Przykładem jest imię „Jahwe”, za pomocą którego tworzy się inne imiona: „Jozue”, a tak naprawdę „Jeszua” (w języku polskim może być również Joszua, Joszue, a w języku hebrajskim Jehoszua), to imię następcy Mojżesza, który wprowadził Izraelitów do ziemi obiecanej. Jest to także nowotestamentowe imię „Jezusa”, który ma wprowadzić swój lud do Królestwa Bożego, a znaczy: „Jahwe jest zbawieniem”. Imiona „Jahwe” i „Jeszua” są to dwa zupełnie inne imiona, chociaż zawierają ten sam element „Jahwe”. Istnieje cała masa innych imion biblijnych, w których występuje imię „Jahwe” lub skrót tego imienia:

„Jeremiasz” , pisane jako Jeremjahu. Imię to znaczy „Jahwe podnosi z upadku”, inaczej „Jahwe dźwiga”.

„Izajasz”, pisane Jeszajahu, znaczy „Jahwe zbawia”.

„Juda”, pisze się „Jehudah”, znaczy „chwała Jahwe”.

Podobne zjawisko występuje w Nowym Przymierzu (Testamencie).

„Jan”, pisze się „Johanan”, a znaczy „Jahwe jest łaskawy”, itp.

Każde z tych imion, chociaż zawiera wspólny element, „Jahwe”, jest zupełnie innym imieniem. Tak samo jest z imionami „Słowo” i „Słowo Boga”. To są dwa różne imiona.

Pamiętajmy też o tym, że Apokalipsa Jana została napisana wiele lat po napisaniu Ewangelii Jana. A to oznacza, że przez długi okres czasu nikt by nie mógł interpretować wyrazu „logos”, jako „Słowo Boga” z Apokalipsy Jana, bo Apokalipsy jeszcze nie było. A wiemy, że Ewangelia Jana była często używana do pozyskiwania innych ludzi dla chrystianizmu (chrześcijaństwa) i to z dobrym skutkiem.

Spreparowanie jedynego tekstu biblijnego, który wprost nazywa Jezusa „Bogiem”

W wyniku wprowadzenia doktryny logosu do J 1,1, w sposób całkowicie sztuczny, otrzymano jedyny, biblijny i jednoznaczny tekst, który nazywa Jezusa wprost „Bogiem”: „Bogiem było Słowo”. Skutki tego są takie, że w tym jednym wersecie mamy do czynienia z dwoma Bogami. Jednym jest Bóg Jahwe („…Słowo było u Boga…”), a drugim Bogiem jest Jezus Chrystus, który jest Logosem, czyli „Słowem”, bo „…Bogiem było Słowo…”.

Werset J 1,18 zostanie omówiony później.

Politeizm w chrześcijaństwie

Tymczasem wprowadzenie drugiego Boga do chrześcijaństwa utorowało drogę do politeizmu, który niedługo potem, oficjalnie, wprowadzono w postaci Trójcy Świętej i kultu świętych. W ramach synkretyzmu religijnego (patrz rozdz. 4), każdy członek elity Cesarstwa mógł nazwać swojego pogańskiego boga jakimś imieniem biblijnym lub chrześcijańskim i dalej kontynuować kult tego boga pod zmienionym imieniem, ale w tej samej świątyni, mówiąc te same modlitwy, śpiewając te same pieśni ze zmienionym imieniem, stosując tą samą liturgię i rytuały, szczególnie czcząc swego boga w jednym dniu roku, wyznaczonym przez astrologię babilońską tak, jak to robił poprzednio itp. Tak powstał kult świętych, nazywany w pogaństwie, kultem bogów mniejszych, podporządkowanych Bogu Najwyższemu. Często kult tych bogów przewyższa kult Boga Jahwe. Tak jest w przypadku kultu Marii, czy Jezusa Chrystusa.

Znane są liczne przypadki zmian nazw świątyń pogańskich, na nazwy biblijne i twierdzenie, że są to świątynie chrześcijańskie. Takie działania są sprzeczne z nauką biblijną, która mówi: „Zniszczycie doszczętnie wszystkie miejsca, gdzie narody, które wy pozbawicie dziedzictwa, służyły swoim bogom: na górach wysokich, na wzgórzach i pod każdym drzewem zielonym” (Pwt 12,2). Nie tylko nie niszczy się tych miejsc, ale w dalszym ciągu sprawuje się, często ten sam kult, tylko pod zmienionym imieniem boga.

Te zjawiska powodowały bezbolesne przechodzenie elit na chrześcijaństwo, praktycznie robili to zachowując swoją dawną pozycje w społeczeństwie i swoje wierzenia pogańskie. Piszą o tym zawodowi historycy Starożytności: … chrześcijanie nauczą się trudnej sztuki lawirowania i uników, która pozwoli ludziom zamożniejszym na zachowanie poprzednio zajmowanego miejsca w społeczeństwie bez nadmiernego naruszania zasad nowej wiary” (E. Wipszycka, Tamże, s. 100).

Po co Jan dał Jezusowi trzy różne imiona, których później

wcale nie używał?

Sprawa właściwej interpretacji Słowa Bożego i podkreślenie jego wyjątkowości, była tak ważna dla Jana, że swoje kolejne księgi również zaczynał informacją o podstawowym znaczeniu słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe i zapisanego w Biblii. Tak zrobił w swoim liście, mówiąc o „słowie życia”: „[To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia (1 J 1,1).

Autorzy polskich tłumaczeń Biblii, zmienili zapis wyrazu „Słowo”, pisząc go z dużej litery, inaczej niż w tekście starożytnym (Grecko-polski Nowy Testament, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994, s.1130). Kolejny raz autorzy tłumaczeń na język polski, zmieniają zapis biblijny, czego nie wolno robić (Łk 16,17). Zapisanie wyrazu „Słowo” (gr. „Logos”) z dużej litery, ma narzucić czytelnikowi interpretację, że jest to imię Jezusa Chrystusa, że nie należy rozumieć tego wyrazu dosłownie, co wynika z hermeneutyki biblijnej (rozdz. 11.), ale jest to alegoryczne imię Chrystusa, co narusza prawie wszystkie zasady hermeneutyki biblijnej. Gdyby to rzeczywiście było imię, to imię dwuwyrazowe: „Słowo Życia” i oba te wyrazy napisane by były z dużej litery. Jednak byłoby to następne imię Jezusa, a tłumacze tekstu biblijnego na język polski, za wszelką cenę chcieli znaleźć biblijny argument, uzasadniający doktrynę logosu w J 1,1. Stąd ta niekonsekwencja i zmiana zapisu tylko wyrazu „Słowo”.

Tymczasem hermeneutyka biblijna takie wstępy nakazuje rozumieć dosłownie.

To „słowo życia” jest słowem wypowiedzianym przez Boga Jahwe i należy rozumieć je dwojako.

Po pierwsze, dzięki temu słowu zostało zapoczątkowane fizyczne życie na ziemi, co jest opisane w Pierwszym Rozdziale Biblii, w słowach: „…rzekł i stało się…”. Tylko słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe miało taką moc, aby dać życie, co jest udokumentowane wieloma cytatami biblijnymi.

Po drugie, „słowo życia”, wypowiedziane przez Boga Jahwe, daje życie duchowe prowadzące do życia wiecznego: „A obietnicą tą, daną przez Niego samego, jest życie wieczne”(1 J 2,25). Ta obietnica związana jest ze słowami, „które słyszeliście od samego początku” (1 J 2,24). Można było „słyszeć” Boże słowa „od samego początku”, które powiedziały człowiekowi, co jest dobre, a co złe (Rdz 3,22). Tak więc nie może dotyczyć to Jezusa Chrystusa, którego nauki można było „usłyszeć” znacznie później, na pewno nie „na początku”. Kontekst tych słów jest dokładnie taki sam, jak w J 1,1, jest związany z „początkiem” (Rdz 1,1).

Zapisanie wyrazu „słowo” z dużej litery jest kolejną zmianą zapisu tekstu biblijnego. Byłoby to już trzecie imię Chrystusa, które zastosowałby Jan, w każdej swojej księdze inne:

- w Ewangelii Jana byłoby to imię „Słowo” (J 1,1),

- w Apokalipsie imię „Słowo Boga” (Ap 19,13),

- w Liście Jana imię „Słowo Życia” (1 J 1,1).

Tylko rozumienie dosłowne tych zwrotów ma sens. To pokazuje jak sztuczna jest nauka, która nakazuje rozumieć wyraz „słowo” w J 1,1, jako imię Jezusa Chrystusa.

Zauważmy jedno. Jan, który według zwolenników doktryny logosu, daje Jezusowi tyle różnych imion, wcale ich nie stosuje w praktyce. Dlatego powstaje kolejne pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi: po co apostoł Jan dawałby Jezusowi tyle imion, jeżeli ich później wcale nie używa?

Jedną z bardzo ważnych przypowieści Jezusa, jest przypowieść o siewcy, który sieje ziarno na różne rodzaje gleby, które są symbolami różnej reakcji ludzi na Słowo Boże. Ziarnem jest Słowo Boże, bo „Siewca sieje słowo” (Mk 4,4). Wyraz „słowo” napisany jest małą literą, nie może być imieniem Chrystusa.

 


 

 

 

Dla Towarzystwa Biblijnego siewca stał się symbolem całej Biblii.


I właśnie na to chciał zwrócić uwagę Jan w pierwszych wersetach swojej Ewangelii. W chrześcijaństwie (chrystianizmie) Słowo Boże nie może być tak traktowane, jak w niezwykle popularnej wśród elit, kulturze helleńskiej, gdzie obowiązywała interpretacja liberalna. W religiach pogańskich: Człowiek skrupulatnie składający ofiary i uczestniczący w świętach nakazanych tradycją mógł o bogach myśleć swobodnie… nie ograniczały go w tej materii  żadne święte teksty (E. Wipszycka, Tamże, s. 179). Taką wolność krytykuje również Piotr: „Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia” (2 P 2,19).

Wszystko jest dobrze, gdy ziarno, czyli słowo Boże jest czyste. Gorzej, gdy ziarno jest zanieczyszczone chwastami, które rosnąc, „zagłuszają je tak, że nie wydają owocu” (Mk 4,7). Tak dzieje się, gdy ojcowie Kościoła narzucają wiernym złą interpretacją Biblii, niezgodną z zasadami hermeneutyki biblijnej, jak to jest w przypadku „Logosu”. Tak jak chwasty niszczą uprawy rolne, tak zła interpretacja Biblii niszczy naukę Bożą. Jednak Jezus zostawił receptę na rozpoznanie błędnej nauki: Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?... Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców”(Mt 7,16-18).

„Owocami” Kościoła Powszechnego jest burzliwa historia chrześcijaństwa, pełna wstydliwych okresów, nierozliczonych do dnia dzisiejszego, o których nikt nie chce mówić, dokładnie tak, jak to się dzieje obecnie w sprawach pedofilii w Kościele: „nie może dobre drzewo wydać złych owoców”.

Biblijny szatan władcą tego świata

Naszym światem rządzą siły zła (Ef 2,2). W ich interesie jest to, aby Słowo Boże było nieznane, pozmieniane, lekceważone, aby było źródłem zamieszania religijnego i ostrych sporów. „Ojciec kłamstwa”, jak Biblia nazywa szatana (J 8,44), podporządkował sobie innych, którzy najczęściej, nieświadomie wykonują jego wolę. Dobrym przykładem działania takich sił, jest interpretacja alegoryczna wersetu J 1,1, która wywróciła naukę chrześcijańską do góry nogami i stała się początkiem zmian doktryny chrześcijańskiej, firmowanej przez ojców Kościoła.

Jak elity Cesarstwa przyjmowały chrystianizm?

Pierwsi chrześcijanie byli ludźmi prostymi. Sytuacja zmieniła się, gdy członkami Kościoła zostawali przedstawiciele elit, wychowanych w duchu hellenizmu. Na masową skalę stało się to dopiero w IV wieku, gdy Konstantyn Wielki zaczął dawać Kościołowi różne przywileje: „…ludzie tamtych czasów mogli toczyć zaciekłe boje z racji różnic doktrynalnych …wrażliwość na teologię w poważnym stopniu była efektem oddziaływania dziedzictwa antycznego, a dokładniej antycznej filozofii… Filozofia grecka stała u kolebki chrześcijaństwa…” (E. Wipszycka, Tamże, s. 180).

Filozofia grecka zmieniła podejście do tekstów Biblii: „Taki sposób myślenia pozwalał na wielką otwartość intelektualną i ułatwiał odrzucanie ustalonych poglądów… Umiejętność wyłamywania się z nich, zmieniania z własnej woli  podstawowych reguł gry, była czymś charakterystycznym dla myśli starożytnej… Zetknięcie się antycznego sposobu myślenia… z posłaniem zawartym w Biblii, wydało zdumiewające owoce… i stwarzała specjalne komplikacje: nieporównywalnie większe niż te, jakie wynikają z rygorystycznego monoteizmu, właściwego judaizmowi lub islamowi. Pokusa ścisłego opisania, zanalizowania i wyjaśnienia tajemnicy Syna Bożego, nie opuszczała antycznych teologów, powodowała napięcia i niepokoje, popychające ich do szukania nowych rozwiązań, do zmian w doktrynie. Ludzie kierujący życiem gmin chrześcijańskich, a więc nauczających prawd wiary, wywodzili się z kręgów elity miejskiej, która dbała o to, by jej dzieci otrzymały określone… wykształcenie. Prestiż zdobytej dzięki temu kultury był ogromny, zbyt wielki, by ludzie nawracający się na chrześcijaństwo potrafili pozbyć się szacunku dla filozofii, literatury, nauki… Teolodzy chrześcijańscy… nie byli w stanie uwolnić się od tego, czego nauczyli się w szkole…” (E. Wipszycka, Tamże, s. 181). Aby być uczniami Chrystusa „…musieli wyrzec się swobodnych rozmyślań o bóstwie, tak charakterystycznych dla filozofii pogańskiej…”(E. Wipszycka, Tamże, s. 182).

Zaczęła powstawać gnoza chrześcijańska: „… homoousios… został zapożyczony od gnostyków… początkowo szokował wielu biskupów: trudno im było pogodzić się z myślą, że Boga można opisywać za pomocą terminów nie znajdujących się w pismach objawionych… właśnie wyjście poza Biblię było wielką zasługą oponentów arianizmu, pomysłem genialnym, otwierającym wielkie perspektywy przed chrześcijańską refleksją na temat Boga - pozwoliło ją wzbogacić, uczynić subtelną w takim stopniu, jakiego rygorystyczne trzymanie się Biblii by nie dopuściło. Arianie byli w gruncie rzeczy zwolennikami tradycyjnego podejścia do doktryny…” (E. Wipszycka, Tamże, s. 186).

Aleksandria była światowym centrum hellenistycznej filozofii. To biskup aleksandryjski Ariusz, próbował obronić teksty biblijne przed wpływami filozofii greckiej: Arianie na pewno lepiej potrafili spożytkować Biblie” (E. Wipszycka, Tamże, s. 187). Jednak Ariusz był bezradny, gdy aleksandryjski biskup Aleksander, przedstawiciel elity aleksandryjskiej, poprosił cesarza Konstantyna o pomoc. Powstało „Nicejskie wyznanie wiary”: „… Credo więc brzmiało dla wielu jak tekst napiętnowany herezją

sabeliańską. Tłumaczy to upartą niechęć do decyzji doktrynalnych Nicei…” (E. Wipszycka, Tamże, s. 187).

„Aleksander, biskup Aleksandrii, w liście skierowanym do biskupów, … tak pisał o Ariuszu i jego ludziach: „Oto więc w naszym Kościele pojawili się ostatnio ludzie niegodziwi i zwalczający Chrystusa, mistrzowie odszczepieństwa, które słusznie ktoś mógłby uznać za zapowiedź głoszącą przyjście Antychrysta. Z początku chciałem przemilczeć tę tak niepokojącą sprawę, ażeby… posiew zła zużył swą siłę wśród samych jedynie odstępców” (E. Wipszycka, Tamże, s. 196). Każda metoda oskarżania swego adwersarza była dobra: „Zwykłą praktyką było też oskarżanie przeciwników o pospolite przestępstwa: cudzołóstwa, gwałty, kradzieże, morderstwa – nic tak skutecznie nie odejmowało prestiżu duchownym jak stwierdzenie, że są po prostu podli w życiu codziennym. jedną z powszechnie stosowanych w nich reguł było polemizowanie z poglądami przeciwnika, nie w takiej postaci, w jakiej były one przez niego głoszone, ale ze stwierdzeniami wyprowadzonymi z nich ze skrajną, wręcz absurdalną konsekwencją… Wyrywano zdania przeciwnika z kontekstu, przycinając je tak, aby ułatwić sobie atak. Nie przyjmowano do wiadomości zmian w postawie osób znajdujących się po drugiej stronie barykady…”(E. Wipszycka, Tamże, s. 196-197), bo „kler… bywał twardy i pyszny, odmawiając wiernym prawa do krytyki…” (E. Wipszycka, Tamże, s. 145).

Elity, w dyskusjach, posiadały jeszcze jeden argument: „Schizma trwała i co gorsze, stanęła na przeszkodzie porozumieniu między katolikami wschodu, a papieżem Damazym i Ambrożym… mnisi nie tylko uczestniczyli we wszystkich dysputach, ale doskonale nadawali się do użycia w czasie walk ulicznych, dostarczali biskupom fizycznej siły, pozwalającej gwałtem usuwać rywali” (E. Wipszycka, Tamże, s. 199). Z usług mnichów chętnie korzystali biskupi Aleksandrii i ludzie współpracujący z Damazym: „…wiemy o takich manifestacjach zwoływanych przez Ambrożego i Atanazego…” (Ewa Wipszycka, Tamże, s. 193). Mnisi tworzyli ramię zbrojne nowej władzy w Kościele: „…fanatyzm doktrynalny mnichów: oderwani od świata, mieli mało powodów, aby traktować heretyków inaczej niż jako diabelski pomiot.” (E. Wipszycka, Tamże, s.202)

Ambroży, jedna z najważniejszych osób w Cesarstwie Rzymskim spowodował, że cesarz Teodozjusz wydał edykt w Tesalonice w 380 roku, likwidujący wszystkie religie w Cesarstwie, oprócz „Nicejskiego wyznania wiary”.  Od  tego  momentu  biskupi  wydawali  tylko  wyrok  sądowy,  a

prześladowaniami zajmowała się władza świecka Cesarstwa. Rozpoczęło się systematyczne prześladowanie chrześcijan biblijnych. Kto nie należy do Kościoła Katolickiego jest przestępcą, a w najlepszym razie obywatelem „drugiego sortu”. Wymagana w chrystianizmie miłość (1 Kor 13,13), została zastąpiona nienawiścią!

Cytaty, które tu przytoczyłem, są wstępem do omówienia tematu „Kontrowersje Doktrynalne Na Wschodzie (1): ARIANIZM”. Autor tych wszystkich słów to zawodowy profesor historii starożytnej. Mówiąc inaczej: filozofia grecka i gnostycyzm ma ścisły związek z soborem nicejskim I i powstaniem Kościoła powszechnego. Ktoś, kto tych spraw nie łączy ze sobą, nigdy nie zrozumie Sporu Aleksandryjskiego. Jednocześnie tu widać, jak na dłoni, powód napisania Prologu Ewangelii Jana: niszczący wpływ hellenizmu na nauki biblijne. To przed tym ostrzegał Jan, pisząc Prolog do swojej Ewangelii.

Dlaczego Ewangelia Jana nie jest pierwszą księgą w kanonie Nowego Przymierza?

Są ważne argumenty, mówiące, że Ewangelia Jana powinna być pierwszą księgą w Nowym Testamencie:

- Jan najlepiej znał Chrystusa, był „filarem”, jednym z trzech najważniejszych uczni Jezusa (Ga 2,9),

- pisał o rzeczach ważnych, które pominęli inni ewangeliści,

- Ewangelia Jana zaczyna się Prologiem (informacjami wstępnymi do całego Nowego Przymierza. Byłby to wstęp do wszystkich Ewangelii.

- księgi Nowego Przymierza zaczynałyby się od tych samych słów, co księgi Starego Przymierza: „Na początku…”. Dlatego istnieje podejrzenie, że właśnie dlatego zwolennicy logosu w J 1,1, umieścili Ewangelię Jana jako ostatnią, aby nie kojarzyła się nikomu z opisami stworzenia z Rdz 1-2, w którym nie ma Chrystusa.

- argument mówiący o tym, że jest to, w kolejności, ostatnia napisana ewangelia, jest niekonsekwentny, bo najstarsza Ewangelia Marka wcale nie jest pierwszą.

Wielcy tego świata nie życzą sobie tego, aby werset J 1,1 kojarzył się ludziom z biblijnym „początkiem” (Rdz 1,1), z Bogiem Jahwe i z Jego Dziełem Stworzenia. To utrudniałoby wprowadzenie liberalnej interpretacji tekstów biblijnych.

Zwycięstwo sił zła

W całym temacie logosu, mamy do czynienia z siłami zła, o których była już mowa, które niezwykle konsekwentnie i skutecznie, wprowadzają zamieszanie tylko po to, aby ukryć prawdziwy temat Sporu Aleksandryjskiego. Nigdy nikt nie mówi o tym wprost, że przedmiotem sporu była prawidłowa interpretacja jednego wyrazu z całego Prologu Ewangelii Jana, wyrazu „logos”. Siły te odniosły pełny sukces. Dzisiaj prawie nikt nie porusza tematu „logosu” w Jn 1,1 i nie ma zamiaru tego robić, a Chrystus jest „Logosem” prawie dla wszystkich chrześcijan.

Zwolennicy doktryny logosu stosowali metody charakterystyczne dla sił zła, a nie dla chrystianizmu, od kłamstw i oczerniania chrześcijan biblijnych, do gwałtów, konfiskat majątków i zwyczajnych morderstw. Pisali również dzieła, których autorstwo przypisywali postaciom znanym z początku istnienia chrześcijaństwa, chcąc udowodnić w ten sposób, że poruszane przez nich nauki istniały zawsze. Przykładem takim jest „Dialog z Żydem Tryfonem”, napisanym, rzekomo, przez Justyna Męczennika, żyjącego w II wieku. Jednak treść tego dzieła porusza sprawy ściśle związane z wprowadzeniem doktryny logosu do chrześcijaństwa, co jest charakterystyczne dopiero dla IV wieku, a wcześniej nie występowało. W części 128 czytamy informację o Jezusie: „Słowo zostało posłane nie jako jakaś nieokreślona moc, ale jako Osoba zrodzona z istoty Ojcajest nazywana Człowiekiem i istotą ludzką, gdyż objawia się raz tak, raz inaczej, w takich formach, jak się Ojcu podoba; i nazywają Go Słowem, ponieważ przynosi On ludziom wieści od Ojca…” (Justyn Męczennik, „Dialog z Żydem Tryfonem”, 128). Chociaż w innych przypadkach podawane były wersety, na podstawie których przyjęto jakąś naukę, to w tym przypadku tego nie zrobiono. Potwierdza to tezę, że zwolennicy „Logosu”, aby ukryć swoją wadliwą interpretację J 1,1, nie cofają się przed niczym.

Nauka chrystusowa często ostrzega przed fałszywymi prorokami i zwiedzeniami: Mt 7,15; Mt 24,11; Mt 24,24; Mr 13,22; Łk 6,26; Dz 13,6; 2 Kor 11,13; Ga 2,4; Ef 4,14; 2 Tes 2,9; 2 P 1,20; 2 P 2,1; 1 J 4,1; 1 J 5,21; Ap 16,13; 19,20; 20,10. Jezus, który był również prorokiem, przewidział to, co miało się dziać i dzieje się do dnia dzisiejszego, dlatego tak często ostrzegał swój lud. Apostołowie robili to samo.

Podsumowanie interpretacji wersetu J 1,1

Interpretacja tekstów historycznych i narracyjnych, takich jak Ewangelie i wstęp do nich, powinna być dosłowna. Tak interpretowany werset J 1,1 jest logiczny i w pełni zrozumiały dla czytelnika, a co najważniejsze zgodny ze wszystkimi zasadami hermeneutyki biblijnej i z samą Biblią. Dlatego nie ma żadnej, ale to żadnej potrzeby szukania innej interpretacji.

Zastosowana przez zwolenników doktryny logosu interpretacja mieszana, to znaczy częściowo dosłowna, a częściowo alegoryczna, jest sprzeczna z prawie wszystkimi zasadami hermeneutyki biblijnej:

- okoliczności napisania Prologu wskazują, że Jan miał bardzo ważne informacje do przekazania, ostrzegające czytelnika przed hellenistyczną, liberalną interpretacją tekstów biblijnych. Użycie alegorii spowodowało anulację tej informacji,

- interpretacja alegoryczna w J 1,1 jest w sprzeczności z wieloma podstawowymi tekstami Biblii,

- doktryna logosu w J 1,1 wymusiła dokonanie zmian w Dekalogu, który jest elementem Nowego Przymierza (Hbr 9,4), a to, prawdopodobnie, oznacza zerwanie Nowego Przymierza,

- doktryna logosu w J 1,1 wymusiła usunięcie świętego mienia Jahwe, prawie z całej Biblii,

- doktryna logosu wymusiła zmiany zapisu tekstu biblijnego, na przykład wyraz „słowo” zaczęto pisać z dużej litery,

- doktryna logosu sprawiła, że chrześcijaństwo przestało być religią monoteistyczną,

- przyjęcie doktryny logosu wywołało falę nowych nauk, mających pogańskie korzenie, na przykład kult świętych, którzy pojawili się w roli bogów mniejszych, podporządkowanych Bogu Najwyższemu,

- interpretacja wskazująca Logos jako Jezusa Chrystusa jest wyrwana z kontekstu.

- podział wiernych i powstanie elitarnej hierarchii Kościoła, która szuka swoich wrogów i skutecznie ich zwalcza,

- pośrednio doprowadziło do upadku Cesarstwa Rzymskiego i zapoczątkowanie Średniowiecza, okresu ciemności.

Sztuczne wprowadzenie interpretacji alegorycznej wyrazu „słowo”, najpierw przez biskupa Aleksandra, a później zatwierdzonej przez cesarza

Konstantyna na soborze w Nicei, spowodowało wprowadzenie pogańskiej doktryny logosu do chrześcijaństwa. Dzięki temu otrzymano, w sposób niedozwolony, jedyny tekst biblijny, mówiący bezpośrednio o tym, że Jezus jest Bogiem:  „Bogiem było Słowo” (J 1,1).

Brak argumentów uzasadniających to, że wyraz „Logos” jest imieniem Jezusa, spowodował, że niektórzy tłumacze Biblii, dodają całe sekwencje, tylko po to, aby w sposób sztuczny, stworzyć kolejny argument mówiący, że Chrystus jest Logosem. Przykład: „Albowiem trzej są, którzy świadczą na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są.”(1 Jan. 5:7 BG) Ten sam tekst: 1 Jn 5:7 „Trzej bowiem dają świadectwo:”(1 Jn 5:7 BT) Łatwo zauważyć, że w BG dopisano całą formułę Trójcy Świętej, w której zamiast wyrazu „Syn”, zastosowano wyraz „Słowo”. Sekwencja ta nie występuje w żadnym starożytnym kodeksie ksiąg Nowego Przymierza.

Rozdział 14

Interpretacja wersetu: „Ono było na początku u Boga”  (J 1,2)

Werset J 1,2 jest powtórzeniem wszystkiego, co było powiedziane w pierwszym wersecie. Dlatego to, co było związane z J 1,1, dotyczy również J 1,2. Powtórzenie informacji z J 1,1, jest podkreśleniem jej ważności.

Nieprecyzyjne przetłumaczenie zaimka wskazującego „outos”

Pierwsze słowo w tym wersecie, greckie „outos”, strong G3778, jest zaimkiem wskazującym, a nie zaimkiem osobowym, jak to zostało przetłumaczone. Lepsze by było użycie polskich słów takich jak „tak” lub „to”. Wtedy ten werset tak wyglądałby: „Tak (to) było na początku u Boga” i tak to zostało przetłumaczone w BJW i BG. Ale takie zapisanie tego wersetu wskazuje, że jest tylko jeden Bóg, a oba słowa Bóg, występujące w pierwszym wersecie, są tym samym Bogiem Jahwe, a tego chcieli uniknąć tłumacze Biblii na język polski. Jest to typowy przykład interpretacji liberalnej, zabronionej w chrystianizmie i dopasowaniem tłumaczenia tekstu biblijnego do obowiązującej doktryny logosu.

Rozdział 15

Interpretacja wersetu J 1,3

Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”(J 1,3 BT).

Interpretacja dosłowna

Interpretacja dosłowna J 1,3 jest zgodna z hermeneutyką biblijną i z samą Biblią. Słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe stało się źródłem wszystkiego. Bez tego słowa „nic się nie stało, co się stało”. Bóg posługując się tym słowem stworzył Wszechświat. Taką interpretację potwierdza kontekst, który dwa razy, przez słowa „na początku”, odsyła do Pierwszego Rozdziału Biblii (Rdz1), gdzie w słowach „rzekł i stało się”, Bóg osobiście stwarza „wszystko” i to z niczego (creatio ex nihilo), właśnie swoim słowem: Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga światy zostały tak stworzone, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych”(Hbr 11,3 BT). Nie ma ani jednego  tekstu biblijnego, w którym  Chrystus  coś  stwarza, a co

dopiero „wszystko”. Jednocześnie chcę zwrócić uwagę na prostotę tej interpretacji, wymaganej przez Biblię (2 Kor 11,3).

Uwaga: z powodu przyjęcia doktryny logosu w J 1,1, wielu współczesnym chrześcijanom brakuje biblijnej „wiary” w Boga Jahwe (Hbr 11,3) i wierzą, że Stwórcą jest Jezus Chrystus.

Interpretacja dokonywana przez zwolenników doktryny logosu

Konsekwencją wprowadzenia doktryny logosu w J 1,1, jest powstanie zupełnie nowych nauk, które są sprzeczne z hermeneutyką biblijną i z samą Biblią.

Konieczność dokonania zmian w Dekalogu

Podobnie, jak to było w rozdziale 13. z Pierwszym Przykazaniem Dekalogu, doktryna logosu, kolejny raz, wymusiła zmianę tekstu Dekalogu. Przykazanie o szabacie (sabacie), zawierające imię „Jahwe”, jest jednoznaczne. To Bóg Jahwe stworzył „wszystko”, a potem odpoczął: Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień  zaś  siódmy  jest  szabatem  ku czci twego Boga, Jahwe. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. Bo w sześciu dniach uczynił Jahwe niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Jahwe dzień szabatu i uznał go za święty” (Wj 20,8-11). Usunięcie imienia „Jahwe” i zastąpienie go wieloznacznym wyrazem „Pan”, umożliwiło hellenistom wprowadzenie doktryny logosu, w której „Logos” stworzył „wszystko… a bez Niego nic się nie stało” (J 1,3), bo tak to interpretują nicejczycy.

Problem nienawiści hellenistów do Boga Jahwe i bojkotowanie Jego imienia, został już omówiony.

Istnieje olbrzymia ilość jednoznacznych tekstów biblijnych, w których Bóg Jahwe jest Stwórcą. Podam niektóre wersety, najbardziej kłopotliwe dla zwolenników doktryny logosu, sprzecznych z nauką, że Jezus jest Stwórcą: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1). Nigdzie w Biblii, Jezus Chrystus nie jest nazwany wprost Bogiem lub Stwórcą, dlatego też nie może być Stworzycielem.

Rdz 1,3: „Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość” . Tylko Bóg Jahwe posiada moc, aby swoim słowem, osobiście stwarzać i to z niczego (creatio ex nihilo).

Rdz 2,3: „Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając”(BT). To Bóg Jahwe odpoczywał po wykonaniu Dzieła Stworzenia. Jest to odzwierciedlone w Dekalogu (Wj 20,8-11).

Rdz 2,4: „Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi. Gdy Jahwe Bóg stworzył ziemię i niebo”. Użycie imienia Bożego „Jahwe”, w sposób jednoznaczny mówi, kto jest Stwórcą.

Rdz 2,7-9: „Wtedy to Jahwe Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Jahwe Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Boga Jahwe wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła”. To Bóg Jahwe osobiście stworzył życie na ziemi i człowieka. Tylko On jest naszym Ojcem duchowym. Nigdzie w Biblii Jezus nie jest nazwany naszym Ojcem. A tak by było, gdyby był Logosem, bo:Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało…” (J 1,3).

Rdz 2,22: „Po czym Jahwe Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę…”. Bóg Jahwe osobiście stworzył kobietę.

Pwt 32,6: „Więc tak odpłacać chcesz Jahwe, ludu głupi, niemądry? Czy nie On twym ojcem, twym stwórcą? Wszak On cię uczynił, umocnił”. Już w czasach Starego Przymierza, ludzie lekceważyli swego Boga i Ojca duchowego. To, co się dzieje obecnie nie jest niczym nowym!

Hi 12,9: „Któż by z nich tego nie wiedział, że ręka Jahwe uczyniła wszystko”. W całej Biblii brak jest wersetu mówiącego, że Jezus jest ręką Boga. Jest tylko tekst, który mówi, że Jezus „siedzi po prawicy” (Mt 26, 64) Boga Jahwe.

Ps 18,32: „Bo któż jest Bogiem prócz Jahwe?...”. Odpowiedź narzuca się sama. W religii monoteistycznej nikt!

Ps 33,6: „Przez słowo Jahwe powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust Jego”. Wyraz „słowo” jest napisany z małej litery. Werset wyjaśnia, co to znaczy „Przez słowo Jahwe”. Dzieje się to „przez tchnienie ust Jego”. Czyli Bóg Jahwe robił to osobiście, a nie zlecał to Jezusowi!

Ps 33,9: „Bo sam przemówił, a wszystko powstało; On sam rozkazał, a zaczęło istnieć”. Bóg Jahwe osobiście stwarzał i nikt mu w tym nie pomagał.

Iz 51,13: „Zapomniałeś o Jahwe, twoim Stwórcy, który rozciągnął niebiosa i założył ziemię…”. W Starożytności człowiek zapominał o swoim Stwórcy, „o Jahwe”, dokładnie tak samo, jak współcześnie.

Pomimo tego, że istnieje znacznie większa ilość takich tekstów biblijnych, mówiących, że Stwórcą jest wyłącznie Bóg Jahwe, że osobiście dokonał Dzieła Stworzenia „na początku”, to ojcowie Kościoła nauczają, że Stwórcą jest Jezus Chrystus, że „wszystko przez Niego (przez Logos, czyli przez Jezusa Chrystusa) się stało” (J 1,3).

Przy okazji odsyłam do opisu nienawiści hellenistów do Boga Jahwe (rozdz.3) i Jego imienia. Dzieje się tak, bo żyjemy w kręgu kultury helleńskiej, w której panowała „wolność” interpretacji greckich tekstów religijnych, tak zwanych „mitów”.

Można zaobserwować zjawisko, związane z wiarą. Ludzie mają swoje autorytety religijne, narzucone przez środowisko, w którym żyją, których

bezkrytycznie słuchają. Takimi autorytetami są księża i nauczyciele religii. Dlatego nikt nie sprawdza tego, co oni mówią i nikt nie porównuje ich nauk z Biblią. Ludzie dają sobie narzucić różne, często dziwne nauki. Jest to wygodne dla kogoś, kto chce być uczniem Chrystusa, ale nie zależy mu na tym, aby poznawać Słowo Boże. Taka postawa jest bardzo niebezpieczna, bo autorytety, których słucha, mogą okazać się „wilkami w owczej skórze” (Mt 7,15) i zmuszać ludzi do czynności zabronionych w Biblii, przez Boga. Historia chrześcijaństwa pokazała, że autorytety te stają się bardzo często biblijnymi „fałszywymi prorokami”, przed którymi ostrzegał Jezus (Mt 24,24). Rodzice bezkrytycznie wysyłają swoje dzieci na lekcje religii, gdzie następuje indoktrynacja religijna, przy której przestaje się używać rozumu. Nauki te są często sprzeczne z fundamentami chrystianizmu, jak to jest z katolickim Dekalogiem, z którego usunięto imię „Jahwe”, usunięto całe przykazanie (Wj 20,4-6), a ostatnie przykazanie rozbito na dwa oddzielne przykazania, aby otrzymać liczbę dziesięciu przykazań.

W podsumowaniu tego punktu, zacytuję jeden z wielu fragmentów Biblii, w którym autor mówi o Bogu, używając samego tylko imienia Jahwe: „Niech się radują i weselą w Tobie wszyscy, co Ciebie szukają, i niech zawsze mówią: „Jahwe jest wielki" ci, którzy pragną Twojej pomocy” (Ps 40,17). Boga trzeba „szukać” (Mt 7,7) i znaleźć. Problem współczesnego chrześcijaństwa polega na tym, że nikt nie szuka Boga, dlatego każdego łatwo zwieść. Miarą naszej wiary chrześcijańskiej jest to, że muzułmanie nazywają naszego Boga Jahwe „Allachem” i nie mają żadnego problemu z używaniem powyższego zwrotu. Natomiast nie słyszałem, żeby jakiś chrześcijanin dostosował się do tego tekstu biblijnego i powiedział: „Jahwe jest wielki”.

To wszystko pokazuje łatwowierność, a wręcz bezkrytyczność współczesnych chrześcijan i brak znajomości Słowa Bożego. To bezwzględnie wykorzystują elity wychowane w duchu hellenizmu, aby  narzucać innym swoje tradycje i poglądy, które mają antychrześcijański charakter.

Jako chrześcijanie biblijni, powinniśmy zdecydowanie odciąć się od Ogólnoświatowego Bojkotu Imienia „Jahwe”, nie mieć z tym nic wspólnego.

Przyjęcie doktryny logosu w J 1,1 załatwiło hellenistom wiele, podstawowych dla nich spraw:

- odsuwa to na bok znienawidzonego Boga Jahwe, czyniąc Go Bogiem bezimiennym,

- wprowadza politeizm w osobie drugiego Boga Jezusa Chrystusa, który stał się Bogiem podstawowym,

- wprowadza hellenistyczną, liberalną interpretację Słowa Bożego, umożliwiającą zachowanie pogańskich tradycji, nauk, zwyczajów i wierzeń, w pseudo chrześcijaństwie.

- dało władzę nad światem.

Wprowadzenie dużych liter

Zaimki osobowe: „Nie” i „Niego”, są napisane z dużej litery. Kolejny raz stosuje się interpretację alegoryczną. Dokładnie te same zjawiska zostały omówione w poprzednich punktach.

Tym sposobem prosty tekst, charakterystyczny dla Ewangelii Jana, staje się trudnym tekstem (2 Kor 11,3), niedostępnym dla prostych ludzi, tworzy zamieszanie, które mogą rozwiązać tylko ojcowie Kościoła. I oto w tym chodzi, aby nikt nie sprawdzał w Biblii, jak nauczał Chrystus, bo właściwą interpretację podają tylko ojcowie Kościoła.

Brak biblijnego tekstu, który mówi o Jezusie, że stwarzał

z niczego (creatio ex nihilo)

Nie ma ani jednego tekstu biblijnego, w którym Chrystus coś stwarza z niczego (creatio ex nihilo) tak, jak to Biblia opisuje w przypadku Boga Jahwe: „rzekł i stało się” (Rdz 1). Sześć razy podobnie brzmiące słowa, są przyczyną stwarzania w Rdz 1. Słowo Boga Jahwe było jedynym narzędziem, którym Bóg wykonał swoje Dzieło Stworzenia. Nie było również nikogo innego, kto mógłby to zrobić. Niewidzialne słowo Boże było jedyną przyczyną powstania świata materii. Bóg mówi w Iz 55,11: „Słowo, które wychodzi z ust moich: nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”. Z tego niewidzialnego słowa, wypowiedzianego przez Boga Jahwe, powstał cały świat materialny, duchowy i życie na Ziemi, po prostu „wszystko”. Podobnie piszą autorzy ksiąg Nowego Przymierza ( Hbr 11,3). Jak można inaczej interpretować ten tekst, skoro w pierwszych dwóch wersetach „Prologu” mamy właśnie nawiązanie do „początku”, w którym wszystko to stało się (Rdz 1,1).

Dzieło Stworzenia, księgi Starego Przymierza , opisują na pierwszej stronie Biblii: „Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie… I stała się....” (Rdz 1,3). Podobnie brzmiące słowa pojawiają się 6 razy, w każdym Dniu Stworzenia, z wyjątkiem dnia siódmego. Jeszcze raz o tym mówi dalszy tekst Prologu: „A Słowo ciałem się stało…” (J 1,14), który zostanie omówiony później. Jest to dokładnie to samo, co: „Bóg rzekł… i stało się” z Rdz 1,1-31. Podobnie J 1,3 „Wszystko przez Nie się stało…”. Wszystko stało się przez słowo Boga Jahwe. Oba fragmenty mówią dokładnie o tym samym: o mocy sprawczej słowa Boga Jahwe, słowa, które z niczego, potrafiło stworzyć „wszystko”. Słowo, wypowiedziane przez Boga Jahwe było warunkiem koniecznym, a jednocześnie wystarczającym, żeby coś się stało i rzeczywiście stało się to.

Stworzenie i zrodzenie Jezusa

Tekst biblijny mówi, że Jezus już istniał przed swoimi narodzinami z Marii. Sam Jezus mówi w J 8,58 „…Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, Ja jestem”. Pośrednio wyjaśnia to J 1,3. Jeżeli „wszystko przez Nie (przez słowo Boga Jahwe) się stało, a bez Niego (bez słowa Boga Jahwe) nic się nie stało, co się stało”, to również Jezus został stworzony słowem Boga Jahwe. Biblia nie podaje żadnego innego wytłumaczenia obecności Jezusa przed swoimi narodzinami w Betlejem (Łk 2,6-7). On już był, zanim przyszedł na świat, jako Jednorodzony Boży Syn (J 3,16). Jezus, istniejąc w formie duchowej, towarzyszył Izraelitom w czasie ich wędrówki przez pustynię, o czym pisze Paweł w 1 Kor 10,4, że Izraelici „pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a ta skała - to był Chrystus”. Działo się to kilkanaście wieków przed narodzeniem się Jezusa w Betlejem. Na tej podstawie, wielu teologów stanowczo twierdzi, że aniołem wysyłanym przez Boga do ludzi, był wyłącznie Jezus Chrystus. Jednak powinniśmy być ostrożni w tego typu twierdzeniach, bo Biblia nie opisuje to tak, a może to być „dokładanie” do Słowa Bożego (rozdz. 11) czegoś, czego nie ma w tekście biblijnym. Paweł ostrzega w 1 Kor 4,6 „…nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane…”.

Dosłowna interpretacja J 1,1-3 wyjaśnia naukę chrześcijańską, zgodnie z całą Biblią. Oto sam Chrystus, przedstawiając się mieszkańcom Laodycei, tak siebie określa w Ap 3,14: „…To mówi… Początek stworzenia Bożego”.

Tekst ten oznacza, że Chrystus został stworzony na samym początku Dzieła Stworzenia i sam nazywa siebie „stworzeniem Bożym”. Jednak zwolennicy doktryny logosu tłumaczą to tak, że to Jezus rozpoczął Dzieło Stworzenia, dlatego nazywa siebie „Początkiem stworzenia Bożego”. Dodatkowo siebie określa Bogiem, bo mówi o „Bożym stworzeniu”. Jednak inny tekst biblijny usuwa wszelkie wątpliwości: „On jest… Pierworodnym wobec każdego stworzenia” (Kol 1,15). Ze wszystkich stworzeń On jest „Pierworodnym”, to znaczy, pierwszym stworzeniem Bożym. Przed Jezusem nie było nikogo innego, natomiast po Jezusie powstały inne „stworzenia”, stąd określenie „Pierworodny”. Wniosek jest prosty: Jezus jest stworzeniem Bożym. Nauka zwolenników Nicei, mówiąca, że Jezus nie jest stworzeniem, ale został zrodzony z substancji Ojca, jeszcze przed rozpoczęciem Dzieła Stwarzania, nie tylko nie ma żadnego uzasadnienia biblijnego, ale jest sprzeczna z Biblią (rozdział 11).

Natomiast zupełnie inna sytuacja jest ze zrodzeniem. Jezus jest „Jednorodzonym Synem” (J 3,16), Synem, który narodził się  z Marii w Betlejem. Wyraz „Jednorodzony” odnosi się wyłącznie do Boga Jahwe i mówi nam, że nie ma nikogo innego, kto mógłby być osobiście zrodzonym przez Boga, tak jak Jezus. Nie ma drugiego takiego jak Jezus. Inaczej jest w przypadku Marii. Dla Marii Jezus nie jest Jednorodzonym Synem, ale „pierworodnym Synem” (Łk 2,7). Słowo „pierworodny” oznacza, że Jezus był pierwszym dzieckiem Marii, a po Nim były dzieci następne. O tych dzieciach mówi Mateusz (13,54-56) tak: „Przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas?...”.

I tu mamy przykład tego, że jedna błędna nauka o logosie, rodzi następne. Kościół Powszechny naucza, że Maria jest „Zawsze Dziewicą”. Jest to sprzeczne nie tylko ze Słowem Bożym, ale również z logiką i rozsądkiem. Błogosławieństwo kobiet w czasach Jezusa oznaczało posiadanie licznego potomstwa. I tak można rozumieć słowa anioła, który powiedział Marii: „…błogosławiona jesteś między niewiastami” (Łk 1,28). I tak się stało. Maria oprócz Jezusa, posiadała liczne potomstwo.

Warto przy okazji powiedzieć, że kult Marii do chrześcijaństwa wprowadził egipski biskup Cyryl. Kult ten jest syntezą żeńskich kultów pogańskich:  kultu  Wielkiej Matki,  Diany efeskiej,  Izydy,  Kybele  itd. Święty Cyryl zakończył kładzenie fundamentalnych doktryn Kościoła Katolickiego, przez biskupów egipskich. Tak wypełniło się proroctwo Izajasza omówione w rozdziale 8. Chrześcijanie biblijni powinni o nim pamiętać, bo katolicka religia jest to egipska nauka, przejęta później przez biskupów Rzymu i uzupełniona innymi, pogańskimi wierzeniami.

Jak rozumieć zwrot „przez Niego stworzył wszechświat” (Hbr 1,2)

Uwaga: przy ogromnej ilości wersetów biblijnych, w których, w sposób jednoznaczny, Stwórcą jest Bóg Jahwe, jest całkowity brak jednoznacznych wersetów określających Jezusa jako Stwórcę. Jest werset biblijny (por. Hbr 1,2), którym zwolennicy doktryny logosu udowadniają, że Jezus jest Stwórcą. Werset ten jest wieloznaczny, bo można go rozumieć tak:

- Bóg Jahwe zlecił Jezusowi („przez Niego”) stworzenie „wszechświata”, tak samo jak zlecił mu wykonanie Dzieła Zbawienia (por. Jud 1,25). W wersecie tym czytamy, że Dzieło Zbawienia zostało wykonane „przez Jezusa Chrystusa”, choć Zbawcą nazwany jest Bóg Jahwe.

- można ten werset rozumieć również tak, że Jezus był tylko przyczyną tego, że Bóg Jahwe stworzył świat. Dokładnie taka interpretacja jest zawarta w podobnych słowach Boga, skierowanych do Abrahama w Rdz 12,3: „…Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi”. Zwrotu „przez ciebie”, nikt nie rozumie w ten sposób, że to Abraham będzie „błogosławił ludy całej ziemi”, ale Abraham będzie przyczyną tego, że „przez” niego (z jego powodu), Bóg Jahwe będzie „błogosławił ludy całej ziemi” (patrz Ga 3,8-9). Nikt, nawet nie próbuje interpretować tego tak, że to Abraham będzie błogosławił te „ludy”. Dokładnie tak samo można interpretować Hbr 1,2: „…przez Niego (z powodu Jezusa) też stworzył (Bóg Jahwe swoim słowem, czyli rzekł i stało się) wszechświat”.

Hermeneutyka biblijna nakazuje przyjąć jedynie to drugie zrozumienie. Pierwszą interpretację tego wersetu należy zdecydowanie odrzucić, ponieważ jest sprzeczna z wieloma wersetami Biblii, w których jedynym Stwórcą jest Bóg Jahwe. Oto fragment przykazania Dekalogu w Wj 20,11: „Bo w sześciu dniach uczynił Jahwe niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął…”(BT II). Nie tylko „stworzył”, ale również „odpoczął”. Jeżeli Dekalog mówi, że Bóg „odpoczął” po „uczynieniu” Wszechświata, to oznacza, że uczynił to osobiście, a nie zlecając to Jezusowi Chrystusowi.

Tylko taka interpretacja jest w zgodzie z hermeneutyką biblijną.

Sprzeczność doktryny logosu w J 1,1 z wersetem J 1,3

Ponieważ Jezus, w żadnym wypadku nie może być Stwórcą „wszystkiego”, bo Stwórcą jest tylko i wyłącznie Bóg Jahwe, to nie może nim być również w J 1,3. A jeżeli Jezus nie jest Stwórcą w J 1,3, to nie może być Logosem w J 1,1! Jest to jeszcze jeden, bardzo mocny, biblijny dowód na to, że Chrystus nie może być „Logosem” w J 1,1!

Współczesna nauka nie lubi biblijnego opisu stworzenia świata

W biblijnym Dziele Stworzenia kryje się coś, co jest związane z wielką, współczesną nauką. Otóż współczesna chluba nauki, teoria Wielkiego Wybuchu (Big Bang) nie może wyjaśnić i już dziś wiadomo, że nigdy nie wyjaśni tego, co Biblia określa słowami „Na początku” (Rdz 1,1). W równaniu kosmologicznym opisującym nasz świat, czas występuje w mianowniku. Dla czasu t=0, mianownik wynosi 0, a przez 0 nie wolno dzielić. Wniosek z tego jest taki, że nie wiadomo co się wtedy stało. Działały wtedy inne prawa, niepoznawalne dla człowieka. Dlatego ten czas, t=0 został nazwany osobliwością. Niczego nie ma i nagle jest cały Wszechświat. Fundamentem współczesnej nauki jest doświadczenie. Trudno sobie wyobrazić, że nauce uda się coś stworzyć z niczego. Jest to sprzeczne z obecnymi prawami przyrody. Tym sposobem świat nauki wywiesił białą flagę, mówiącą, że tego nie da się wyjaśnić metodami stosowanym przez współczesną naukę. W Biblii jest to  stworzenie świata materialnego z niczego (creatio ex nihilo). W dniu dzisiejszym, powstanie Wszechświata, wyjaśnia tylko Biblia. Świat powstał przez moc słowa Bożego, słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe. To Bóg Jahwe, swoim słowem, które posiada moc stwórczą, stworzył „wszystko” (J 1,3). Nigdy się nie dowiemy, co to dokładnie znaczy, że Bóg Jahwe swoim słowem coś stworzył. Możemy obserwować tylko wynik takiego działania, który jest sprzeczny z obowiązującym we Wszechświecie prawem, z drugą zasadą termodynamiki.

Użycie słowa „osobliwość” dla czasu t=0, jest potwierdzeniem istnienia biblijnego „początku”, bo nie było nic i nagle pojawiło się wszystko i  jest  to  sprzeczne  z  wszystkimi  prawami  przyrody. Teoria  Big  Bangu twierdzi, że w czasie t=0, materia całego Wszechświata była skupiona w punkcie, którego wszystkie wymiary wynosiły dokładnie zero. Jeżeli ilość czegoś równa się zero, to oznacza, że tego nie ma. W ten pośredni sposób, współczesna nauka dowiodła, że Wszechświat powstał z niczego. Pomimo tego, że fakty są takie, to przedstawiciele nauki mówią i będą mówić, że biblijny „początek” nie ma nic wspólnego z teorią Wielkiego Wybuchu. W przypadku nauki jest to zrozumiałe, bo w nauce nie wolno niczego tłumaczyć działaniem sił nadprzyrodzonych. Jednak zaskakujące jest to, że teolodzy też o tym nie chcą mówić. Mają proste wytłumaczenie. Bóg nie jest terrorystą, żeby coś stwarzać za pomocą wybuchu. Ale każdy wierzący, powinien zwrócić uwagę na to, że ten biblijny „początek”, opisany tysiące lat temu w Księdze Rodzaju, a potem w Ewangelii Jana  (1,1), jest zgodny ze współczesną nauką, z teorią Wielkiego Wybuchu. Przez tysiące lat ten biblijny „początek” był obiektem drwin. Aż tu nagle w XX wieku okazało się, wbrew własnej woli nauka musiała ogłosić, że ten początek jednak istnieje, a teoria Big Bangu stała się dumą współczesnej nauki.

Poganie w Starożytności, w tym również Grecy, uważali, że świat zawsze istniał i nikt nie potrzebował go stwarzać. Pogląd ten utrzymywał się również we współczesnej nauce do drugiej połowy XX w., a więc do czasu, w którym żyło wielu współczesnych ludzi. Hellenistyczny świat zawsze istniał, nie trzeba go było stwarzać, ale był w chaosie i dopiero bogowie uporządkowali go. Każdy bóg specjalizował się w jakiejś odrębnej dziedzinie.

Dopiero współczesna teoria Wielkiego Wybuchu, zmieniła te poglądy. Udowodniła, że świat miał swój początek tak, jak o tym mówi biblijny opis. Dlatego nauka o Dziele Stworzenia, tak ważna dla ludu Bożego, została zawarta w Dekalogu, nazywanym „tablicami Przymierza”, w postaci przykazania, będącego pamiątką stworzenia (Hbr 9,4; Wj 20,8-11).

Oczywiście, hellenistom nie podoba to, że tylko Biblia potrafi wytłumaczyć ten „początek” i dlatego chętnie dołączają do sił, które wprowadzają zamęt w nauce biblijnej i skutecznie walczą z Biblią, a często również z samym Bogiem Jahwe.

Czy Jezus Chrystus jest naszym Ojcem duchowym?

Zwolennicy doktryny logosu twierdzą, że skoro to Jezus Chrystus stworzył „wszystko”, „a bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1,3), to Jezus jest również naszym Ojcem duchowym, a nie Bóg Jahwe.

Ale to nie wszystko. Zwolennicy doktryny twierdzą, że Jezus Chrystus istniał już przed rozpoczęciem Dzieła Stworzenia. Został zrodzony z „substancji” Boga Jahwe. Zrodzenie z własnej „substancji” jest charakterystyczne dla matki, a nie dla ojca. Ojciec tylko rozpoczyna proces, który kończy się narodzinami. To matka daje „substancję”, z której powstaje noworodek. Tymczasem Jezus zwraca się do Boga, jako do swojego Ojca, a nie Matki (Łk 10,21). Ojcostwo Boga Jahwe w stosunku do Jezusa Chrystusa zostało przeprowadzone, najprawdopodobniej tak, jak w innych przypadkach. Bóg Jahwe swoim słowem, za pomocą Ducha Bożego (tak jak w Rdz 1,2), zapoczątkował proces, opisany w Łk 1,28-35, który zakończył się narodzinami Jezusa (Łk 2,7).

Doktryna logosu tworzy kolejne sprzeczności z tekstem biblijnym i logiką:

- Bóg jest istotą duchową (J 4,24), dlatego nie ma żadnej „substancji”,

- Bóg jest dla Jezusa Ojcem, a nie Matką,

- nigdzie Biblia nie podaje, że Jezus Chrystus jest naszym duchowym Ojcem. To określenie odnosi się wyłącznie do Boga Jahwe. Sam Jezus mówi w Mt 23,9: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie”.

Hellenistyczna idea demiurga

Hellenistyczni chrześcijanie, wywodzący się z elit, uważali, że Bóg Ojciec nie był Stwórcą świata, na którym panowało zło. Bóg nie może mieć nic wspólnego z takimi rzeczami. Dlatego wysłał Chrystusa, który to uczynił. Taki wysłannik, w filozofii greckiej, nazywał się demiurgiem: „Filozoficzne znaczenie demiurgowi nadał Platon, który uczynił go siłą sprawczą w swojej filozofii przyrody. Istotną reinterpretację  przedstawili gnostycy,  przypisując demiurgowi ważną rolę w swojej religii i łącząc go z symboliką chrześcijańską. Demiurg …miał stworzyć świat materialny…. Jest odróżniany od prawdziwego Boga, niezwiązanego z materią i złem świata.” (Wikipedia, hasło: „Demiurg”). Uczynienie Jezusa Logosem spowodowało, że Jezus świetnie nadawał się na hellenistycznego demiurga, bo w J 1,3, Logos stworzył „wszystko”, a Bóg Najwyższy był tak święty, że nie mógł stworzyć grzesznego świata materialnego.

Byli też chrześcijańscy gnostycy, którzy uważali, że to Jahwe jest demiurgiem, który stworzył grzeszny świat. Został On wysłany przez innych, ważniejszych od Boga Jahwe bogów, którzy z grzechem nie mogli mieć nic wspólnego. Takim gnostyckim bogiem najwyższym mógł być bóg słońca Mitra, w chrześcijańskiej gnozie, występujący pod imieniem Jezus Chrystus. Nie jest wykluczone, że to może być główną przyczyną tego, że do dnia dzisiejszego kult Jezusa, w większości Kościołów chrześcijańskich, znacznie przewyższa kult Boga Jahwe.

Pogańscy bogowie zajmowali się uporządkowaniu materii i stworzeniem tego, co jest niematerialne, czyli nieśmiertelnej duszy ludzkiej. Demiurg nigdy nie stwarzał z niczego (creatio ex nihilo).

Dosłowna interpretacja „początku” w J 1,1-3 pokrywa się z Rdz 1,1-31

Wróćmy jeszcze raz do trzech pierwszych wersetów Ewangelii Jana (1,1-3): „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”. Łatwo zauważyć podobieństwa tego opisu z opisem Dzieła Stworzenia z Rdz 1,1-31. To nie jest przypadek, że oba te opisy zaczynają się od dokładnie tych samych słów: „Na początku…”, a każda interpretacja mówi, że ten „początek” trzeba rozumieć dosłownie i w obu przypadkach chodzi o ten sam „początek”. Oba te opisy mówią, że to „słowem” Boga (Jahwe) wszystko zostało stworzone i należy rozumieć to dosłownie. Czytamy: „Wtedy Bóg rzekł… I stała się... A potem Bóg rzekł …tak się stało… A potem Bóg rzekł... I stało się tak… A potem Bóg rzekł… I stało się tak… Potem Bóg rzekł… Tak stworzył BógPotem Bóg rzekł… I stało się tak”(Rdz 1,3.6-7.9-11.14-15.20-21.24). W jednym i w drugim opisie wszystko zostało stworzone tym samym „słowem” Bożym.

Zwolennicy pogańskiej doktryny logosu jednak twierdzą, że wprawdzie „początek” jest w obu przypadkach ten sam i trzeba go rozumieć dosłownie, w ten sposób, że w obu przypadkach chodzi o to samo Dzieło Stworzenia, ale w J 1,1 wyraz „słowo” oznacza Chrystusa i trzeba je rozumieć alegorycznie, a nie dosłownie. Najdziwniejsze jest to, że „świat ich słucha” (1 J 4,5). Zdecydowana większość chrześcijan „ich słucha” i interpretuje te słowa właśnie w ten sposób. Nie ważne jest to, jak należy interpretować Słowo Boże, ważna jest interpretacja ojców Kościoła. W ten sposób, wychowane w duchu hellenizmu, elity Cesarstwa, przyjęły chrześcijaństwo, omijając wiele podstawowych nauk biblijnych, a swoje tradycyjne, pogańskie wierzenia, wprowadziły do chrześcijaństwa.

Podsumowanie uwag do interpretacji wersetu J 1,3

- interpretacja dosłowna jest w pełni zgodna z kontekstem, z Biblią, z hermeneutyką biblijną i nauką Chrystusa, bo tylko Bóg Jahwe jest Stwórcą i naszym Ojcem duchowym,

- nie ma żadnych podstaw do tego, aby w J 1,3 stosować interpretację alegoryczną, która jest sprzeczna z podstawowymi naukami biblijnymi i z hermeneutyką biblijną,

- Jezus Chrystus nie jest Stwórcą,

- zastosowanie błędnej interpretacji alegorycznej w J 1,1, a później w J 1,3, wymusza dokonywanie zmian zapisu tekstu biblijnego, przez wprowadzanie dużych liter tam, gdzie ich wcześniej nie było i usunięcie jednoznacznego imienia Jahwe z Dekalogu i całej Biblii.

- wyśmiewana przez tysiąclecia, biblijna nauka, o stwarzaniu z niczego, nieoficjalnie, została potwierdzona przez współczesną naukę, w teorii Big Bangu,

- zastosowanie błędnej interpretacji alegorycznej w J 1,3, powoduje powstawanie absurdalnych nauk pseudochrześcijańskich.

1. Okazuje się, że Stwórcą Wszechświata nie jest Bóg Jahwe, jak to jest zapisane w Biblii i w Dekalogu, ale Jezus Chrystus.

2. Jezus Chrystus staje się naszym Ojcem duchowym, a nie Bóg Jahwe (Mt 23,9).

3. Bóg Jahwe staje się Matką dla Jezusa Chrystusa, bo powstał „z Jego substancji”, pomimo tego, że Jezus nazywa Go swoim „Ojcem”,

4. Aby Jezus Chrystus mógł być Stwórcą, Bogu Jahwe musiano zabrać jednoznaczne imię „Jahwe” i dać Mu nowe, wieloznaczne imiona, takie jak: „Bóg” i „Pan”.

5. Wbrew nauce Chrystusa (Mt 23,9), ludziom wprowadzającym nowe nauki do chrześcijaństwa, nadano zaszczytne tytuły, pochodzące od słowa „ojciec”, takie jak: „ojciec Kościoła”, „patriarcha”, „Ojciec Święty”, „patron”.

6. Jezus stał się hellenistycznym demiurgiem, który stworzył świat.

7. Jezus nie jest „stworzeniem”, jak nazywa go Biblia (Ap 3,14), stworzeniem, jak każdy człowiek (Rz 8,29).

8. Zmieniono Dekalog, który był elementem Nowego Przymierza z Jahwe (Hbr 9,4; Ap 11,19), będącego jedynym biblijnym tekstem „napisanym  palcem Bożym na tablicach kamiennych” (Wj 31,18).

Rozdział 16

Interpretacja wersetów J 1,4-5

„W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”(J 1,4-5 BT).

Interpretacja dosłowna J 1,4-5

Następna bariera, której nie może przekroczyć współczesna nauka

Słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe, było również źródłem życia, ono dawało życie: „W Nim było życie…”. Podobnie jest to opisane w Księdze Rodzaju: „Niechaj ziemia wyda rośliny … I stało się tak… Potem Bóg rzekł: Niechaj się zaroją wody od roju istot żywychA wreszcie rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka… Stworzył więc Bóg człowieka…” (1,11.20.26-27).

W tym miejscu wyłania się następna bariera, której nie może pokonać współczesna nauka. Nie potrafi wytłumaczyć, skąd wzięło się życie na ziemi? Teoria Darwina ma potężne luki i sprzeczności, o których nikt nie chce mówić. Podstawowe założenia teorii Darwina  mówiły o prostocie budowy materii, o nieskończenie długim czasie istnienia Wszechświata, o tym, że życie jest tylko jedną z form istnienia materii i już wkrótce można będzie samemu „produkować” przeróżne żywe organizmy. Te założenia okazały się całkowicie błędne. Doświadczenie, które jest podstawą współczesnej nauki, również nie potwierdziło, tak zwanej „teorii Darwina”, tak zwanej, bo nie jest ona teorią, ale słabo udokumentowaną hipotezą, bo nie spełnia ona podstawowych wymogów stawianych „naukowej teorii”. W geologicznej skali, nowe gatunki pojawiają się nagle, całkowicie przystosowane już do środowiska. W materiałach kopalnych brak jest organizmów przejściowych, których, według „teorii Darwina”, powinno być najwięcej. Jest cała grupa organizmów, takich jak gady, które przez okres milionów lat, przetrwały do dnia dzisiejszego w identycznej postaci, które nie ulegały żadnym ewolucyjnym zmianom. Jak wyglądały miliony lat temu, dokładnie tak samo wyglądają dzisiaj. Nie zaobserwowano żadnych, ale to żadnych zmian ewolucyjnych, które, wcześniej, nie były zapisane w materiale genetycznym tych gatunków.

Dzisiejsza nauka potrafi odtworzyć każde warunki, które kiedyś panowały na ziemi i mogły  stworzyć życie w sposób przypadkowy, jednak, znając dokładną  budowę  najprostszych  organizmów,  takich  jak  wirusy,  czy bakterie, nie udało się zbudować żadnego, nawet najprostszego, żywego organizmu, z nieorganicznych materiałów, dostępnych na ziemi. Doświadczenia prowadzone w zderzaczu hadronów spowodowały, że całkowicie legły w gruzach podstawowe założenia Darwina, o prostej budowie materii. Teoria Wielkiego Wybuchu udowodniła, że świat miał swój początek i jednocześnie odrzuciła nieskończoną ilość czasu istnienia Wszechświata, co jeszcze bardziej skomplikowało pomysły Darwina. A jeżeli założenia były złe, to teoria też musi być błędna.

Jednak „ewolucja Darwina” będzie nadal głoszona, bo nauka nie ma nic lepszego. W praktyce jest to powrót, wydawać by się mogło, do odrzuconej i ośmieszanej na zawsze, idei samorództwa, którą obalił Louis Pasteur: „…obalił teorię samorództwa…” (Wikipedia, hasło: „Louis Pasteur”). Tu również działają światowe siły i moce, którym nie podoba się stwórcza moc słowa Bożego, które, według Biblii,  jest przyczyną powstania życia na ziemi.

Słowem Bożym zostały  stworzone przeróżne gatunki: roślin (Rdz 1,12 „… według swego gatunku …”, zwierząt i człowiek. Chociaż katolicka BJW twierdzi, że wyraz „Słowo” jest symbolem Chrystusa w J 1,1, to w Prologu, w komentarzu do J 1,4 jest napisane:przez to Słowo nie tylko Bóg wszystko stworzył, ale i w ludziach zdziałał życie duchowe, niebieskie i wieczne.” (Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu podług textu łacińskiego Wulgaty przekład X. Jakuba Wujka zatwierdzony przez Stolicę Apostolską, Warszawa, 5 Października 1872, s. 745). Chcę zwrócić uwagę na ten komentarz, zatwierdzony został przez najwyższe władze Kościoła powszechnego. To jednak „Bóg wszystko stworzył” i to „przez to słowo”, swoje słowo, a nie przez Jezusa Chrystusa!

W tym miejscu tkwi jeszcze jeden z powodów odejścia od interpretacji dosłownej Prologu Ewangelii Jana. Są na świecie potężne siły, reprezentowane przez świat nauki, siły które narzucają ludziom teorię Darwina, która tak naprawdę, jest tylko hipotezą, a nie teorią i ukrywają jej liczne słabości. To samo robią z teorią Wielkiego Wybuchu, z czasem t=0, zwanym osobliwością. Chcą odwrócić uwagę od biblijnego „początku”, gdy powstawał świat. Tak się działo również za czasów apostoła Jana: „Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak [mówi] świat, a świat ich słucha” (1 J 4,5). A świat wtedy mówił, że materia zawsze istniała i nie potrzeba było jej stwarzać. Takich ludzi słucha również większość współczesnych chrześcijan.

Słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe jest źródłem światła w ciemności

Słowem Jahwe została stworzona również światłość fizyczna i duchowa:

- światłość fizyczna: powstało Słońce, a wraz z nim dzień, noc, pory roku i kalendarzowe lata. Pojawił się Księżyc wyznaczający miesiące. Na niebie ukazały się inne ciała niebieskie (Rdz 1,14-18).

- światłość duchowa. Bóg zatroszczył się o człowieka, udzielił mu już na samym początku informacji, jak ma żyć, „co jest dobre, a co złe” (Rdz 3,22). Człowiek dostał Prawo Boże, które jest światłością:  „… Nastawcie ku Mnie uszu. Bo ode Mnie wyjdzie pouczenie, i Prawo moje wydam jako światłość dla ludów” (Iz 51,4). Modlitwa do Boga: „Ześlij światłość swoją i wierność swoją: niech one mnie wiodą i niech mnie przywiodą na Twoją świętą górę i do Twych przybytków!” (Ps 43,3). Chrystus przyszedł na nasz świat ze słowem Boga, dlatego też był światłością: „…Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Tą światłością było Słowo Boże: „Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym” (J 12,48). Bóg jest światłością, światłością jest wszystko, co pochodzi od Boga: „Nowina, którą usłyszeliśmy od Niego i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1 J 1,5-7). Światłość, którą otrzymał Jezus od Boga, przekazał swoim uczniom: „Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem Cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi. Poganie słysząc to radowali się i wielbili słowo Pańskie… Słowo Pańskie rozszerzało się po całym kraju” (Dz 13,47-49). Kto chce być chrześcijaninem, czyli uczniem Chrystusa, powinien mówić o tym innym ludziom: „Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem” (2 Kor 5,20). To wszystko związane jest ze słowem Boga i tworzy podstawy chrześcijaństwa.

Biblia łączy światłość fizyczną ze światłością duchową. Jezus to biblijny symbol Księżyca, świecący  nie swoim  światłem, ale  światłem  odbitym

od Słońca. Słońce, które jest głównym źródłem światła na ziemi, symbolizuje Boga Ojca: „Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami…” (Ap 12,1). Niewiasta, biblijny symbol Ludu Bożego, ma pod stopami Księżyc, biblijny symbol Chrystusa, jako „kamienia węgielnego” (Ef 2,20), na którym zbudowano duchową Świątynię (1 P 2,5) Nowego Przymierza (Mt 26,28). Niewiasta jest obleczona w Słońce, biblijny symbol Boga Ojca. W Apokalipsie Jana, alegoryczna interpretacja tekstu, jest jak najbardziej wskazana. Symbole słońca i księżyca są światłością duchową, potrzebną człowiekowi, uczniowi Chrystusa, aby nie zabłądzić w mrokach tego świata. Księżyc, czyli symbol Chrystusa, świeci odbitym światłem słonecznym, bo Chrystus głosił słowa Boga Jahwe, przedstawionego w symbolu słońca.

Ciemność nie może zagłuszyć jasności. W zestawieniu z jasnością, ciemność jest bezradna. Dlatego niezmiernie ważną sprawą, dla każdego chrześcijanina, jest znajomość Słowa Bożego, które jest światłością, oświecającą jego drogę: „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119,105).

Uwaga: coraz częściej nauka zdaje sobie sprawę ze swojej bezsilności w sprawach stworzenia świata i życia na ziemi. Umysł ludzki nie jest w stanie tego pojąć. Ta myśl jest też zapisana w Iz 40,28: „Jahwe to Bóg wieczny, Stwórca krańców ziemi… Jego mądrość jest niezgłębiona”. Z powodu bezsilności nauki, coraz częściej zaczyna się mówić o bliżej nieokreślonej, zewnętrznej mądrości, pozaziemskiej inteligencji, absolutnie wykluczającej powstanie życia w sposób przypadkowy. Rachunek prawdopodobieństwa, całkowicie wyklucza przypadkowe działania w tych sprawach, szczególnie od momentu, gdy nauka doszła do wniosku, że nasz Wszechświat miał swój początek. Ten początek jest niezwykle podobny do biblijnego opisu mocy słowa Boga Jahwe, które stworzyło „wszystko” (J 1,3 i Hbr 11,3). Nauka coraz bardziej zbliża się do rozwiązań biblijnych. Ale jest to temat unikany niemal przez wszystkich! Co ciekawe, teolodzy, którym, wydawać by się mogło, zależy na głoszeniu Słowa Bożego, daleko idącego podobieństwa między Biblią a współczesną nauką, nie widzą i nie chcą o tym mówić.

Słowo Boże dało Wszechświat razem z Ziemią, jako mieszkanie dla ludzi (Iz 45,18), dało życie na ziemi i jest światłością dla każdego wierzącego człowieka.  Bez  znajomości  S ł o w a  B o ż e g o  błądzi  się  w  mrokach

współczesnego świata, co uniemożliwia dojście do wyznaczonych sobie duchowych celów.

Interpretacja dosłowna J 1,4-5 jest w zgodzie z Biblią i hermeneutyką biblijną.

Interpretacja wersetów J 1,4-5 według zwolenników doktryny logosu

Znowu występuje to samo zjawisko, które zostało omówione w poprzednich wersetach. Pojawiły się duże litery w słowach, które w tekście oryginalnym były zapisane małą literą. (Grecko-polski Nowy Testament, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994). Ma to kolejny raz sugerować, że tekst ten należy interpretować alegorycznie, bo jest to Jezus Chrystus. Nic nowego. Jednak w hermeneutyce biblijnej takie zmiany są zabronione.

Pojawia się to samo, co było przy interpretacji J 1,1. Nie wiadomo dlaczego, wbrew hermeneutyce biblijnej nakazującej interpretowanie takich tekstów dosłownie, pojawia się interpretacja alegoryczna wyrazu „Nim”. Zaimek ten oznacza „Słowo”, a wyraz „Słowo” nie oznacza słowa, jak to jest w interpretacji dosłownej, ale jest to imię Jezusa Chrystusa.

Sztuczna interpretacja alegoryczna powoduje, ze tekst Biblii staje się niezrozumiały dla niewykształconych ludzi, do których był głównie kierowany.

Są pewne podobieństwa między Bogiem Jahwe i Jezusem Chrystusem. Jednak pamiętajmy, że:

- Jezus jest tylko „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1,15), dlatego te podobieństwa muszą występować,

- Stwórcą jest tylko i wyłącznie Bóg Jahwe i to On dał ludziom obietnicę życia wiecznego (1 J 2,25),

- tak jak światłość księżyca, świecącego w nocy, jest światłością odbitych promieni słońca, tak samo Jezus głosił słowo Boga Jahwe, które było światłością dla ludzi: „…Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł” (J 14,10). Gdy Jezus mówi: Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12), to dlatego tak mówi, bo głosi słowo Boga Jahwe.

Podsumowanie interpretacji J 1,4-5

Interpretacja dosłowna J 1,4-5, która jest wymagana przez hermeneutykę biblijną w takich tekstach, jest prosta i w pełni zgodna z całą Biblią. Interpretacja alegoryczna wymagała zmianę zapisu tego tekstu. Trzeba było wprowadzić dużą literę w wyrazie „Nim”, co jest zabronione. Podobieństwa między słowem, wypowiedzianym przez Boga Jahwe, a Jezusem Chrystusem, są wyjaśnione przez samą Biblię.

Rozdział 17

Interpretacja wersetów J 1,6-8

Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. 7. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. 8. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości” (J 1,6-8).

Zauważmy, że pierwszym człowiekiem, który pojawia się w Ewangelii Jana jest Jan Chrzciciel. Jest to ważne dla ogólnego kontekstu.

Ten tekst wszyscy interpretują dosłownie. Wersety 6 do 8 to informacje o Janie Chrzcicielu. Pojawił się on jako prorok, aby przypomnieć Prawo Boże i starotestamentowe proroctwa o Mesjaszu, czyli znowu słowa Boga Jahwe. Miał przygotować Żydów na przyjście Chrystusa, aby uwierzyli w Niego. Jan napominał Żydów, aby nie łamali przykazań Bożych i robił to tak skutecznie, że masowo: „Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy”(Mt 3,6 BT). Wyznając swoje grzechy, przyznawali się do łamania Prawa Bożego, które było słowem Boga Jahwe i światłością dla ludzi. Jan nie był światłością. Światłością było Prawo Boże i proroctwa Starego Przymierza, zapowiadające przyjście Chrystusa, o których mówił Jan, czyli słowo wypowiedziane przez Boga.

Interpretację dosłowną J 1,6-8 stosują wszyscy i jest ona w pełni zgodna z Biblią i hermeneutyką biblijną.

Rozdział 18

Interpretacja wersetu J 1,9

Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”(J 1,9).

Słowo Boże najpierw było przekazywane ludziom ustnie. Na przykład, wiele wskazuje na to, że Melchizedek, „kapłan Boga Najwyższego” (Rdz 14,18) znał Prawo Boże (Rdz 14,18-20) w czasach, gdy Izraelitów jeszcze nie było. Dopiero w czasach Mojżesza, Izraelici otrzymali spisane Prawo Boże. Mojżesz tak mówi do nich: „Weźcie tę Księgę Prawa i połóżcie ją obok Arki Przymierza Boga waszego, Jahwe, a niech tam będzie przeciwko wam jako świadek. Ja bowiem znam wasz upór i twardy kark. Oto jak długo żyję z wami, opornie postępowaliście względem Jahwe. Cóż dopiero po mojej śmierci?" (Pwt 31, 26-27). Jak widać, od tamtych czasów, niewiele się zmieniło. Ludzie w dalszym ciągu nie chcą postępować według słów Boga, według biblijnego Dekalogu, a Biblia jest tego świadkiem.

Później to Słowo Boże stało się światłością również dla innych narodów. Zostało to zapowiedziane przez proroka Micheasza: „Pójdą liczne narody i powiedzą: „Chodźcie, wstąpmy na górę Jahwe, do domu Boga Jakuba, niech nas nauczy dróg swoich, byśmy chodzili Jego ścieżkami", bo z Syjonu wyjdzie nauka i słowo Jahwe z Jeruzalem”(4,2). To „słowo Jahwe” zapisane w Starym Przymierzu oświecało każdego Izraelitę: „Bo Ty, Jahwe, każesz świecić mojej pochodni; Boże mój, oświecasz moje ciemności” (Ps 18,29). Później, Słowo Boże, przez Jezusa Chrystusa i apostołów, dotarło również do licznych narodów, „oświeciło każdego człowieka” (J 1,9). Przypomnę tylko: cały czas mówimy o słowie Boga Jahwe. Nigdy nie było ono tak łatwo dostępne, jak obecnie, w dobie Internetu, a ludzie nie znają go tak samo, jak w czasach Starego Przymierza.

Co ma na myśli apostoł Jan, gdy pisze o „światłości prawdziwej, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”? Każdy człowiek, gdy się rodzi, jest wyposażony w sumienie, które mówi mu co jest dobre, a co złe. Dlatego też „… poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające” (Rz 2,14-15). Dzięki sumieniu, człowiek rodzi się z częściową znajomością Prawa Bożego, to powoduje, że jest w nim p r a w d z i w a  ś w i a t ł o ś ć, w którą Bóg wyposażył każdego człowieka, „gdy na świat przychodzi”. Nie może chodzić tu o „światłość”, którą jest Jezus Chrystus, co głoszą zwolennicy doktryny logosu w Jn 1:1, który też jest światłością. Ale żaden człowiek nie rodzi się ze znajomością Chrystusa! O Chrystusie dowiaduje się później. Dlatego również werset J 1,9 nie może mówić o Jezusie Chrystusie.

Jest to kolejny, biblijny argument, skierowany przeciwko zwolennikom doktryny logosu w J 1,1, którego nie potrafią wytłumaczyć. Człowiek nie rodzi się ze znajomością Jezusa, ale ma sumienie, które jest jego „światłością prawdziwą”, która mówi mu to, co głosi Słowo Boże, co jest dobre, a co złe.

Rozdział 19

Interpretacja wersetu J 1,10

Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał” (J 1,10).

Interpretacja dosłowna J 1,10

Cały czas głównym tematem „Prologu” jest słowo Boga Jahwe. Na świecie, stworzonym przez to słowo, a nie przez Jezusa Chrystusa, pojawiło się również samo słowo Boga Jahwe („Na świecie było /słowo/”), w formie proroctw, pism i Prawa. Problem jednak był w tym, że ludzie zaczęli je poprawiać, dostosowywać do swoich potrzeb, tworzyć nowe, własne prawo, które stawało się Bożym bezprawiem. Świat nie chciał przyjąć Słowa Bożego („świat go nie poznał”) i postępować według niego. Im dłużej to trwało, tym było gorzej: „… Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe”(Rdz 6,5). Za odrzucenie słowa Bożego, za to, że nie chciał „świat go poznać”, został ukarany Potopem. Gdy Izraelici stali się „własnością” Boga (Wj 19,5), wcale nie było lepiej. Opisane jest to w Biblii, gdy król Jozjasz, „znalazł” „księgi przymierza” (2 Krl 23,2). Okazało się, że Izraelici wcale ich nie znali. Dlatego odnowił, wraz z całym swoim ludem, przymierze z Bogiem (2 Krl 23,3). To pokazuje jak łatwo lud, należący do Boga, porzuca Boże Prawo, będąc jednocześnie pewnym, że służy Bogu. Przerażający jest stopień odstępstwa to, co Jozjasz musiał zrobić, aby powrócić do Boga Jahwe (2 Krl 23,4-20). Ten przykład pokazuje, że nie tylko „świat” odrzucił słowo Boga Jahwe, ale nawet naród, który był własnością Boga Jahwe. Podobnie jest dzisiaj. Ludzie pozwolili sobie narzucić interpretacje „słów Boga”, dokonaną przez przeróżnych ojców Kościoła, a współczesne chrześcijaństwo przypomina czasy króla Jozjasza, z tą różnicą, że nikt nie ma najmniejszego zamiaru odnawiać przymierza z Bogiem. Współczesny świat również nie zna Słowa Bożego i nie ma zamiaru tego zmieniać.

Interpretacja dosłowna J 1,10 jest w pełni zgodna z Biblią i z hermeneutyką biblijną.

Interpretacja J 1,10, dokonywana przez zwolenników doktryny logosu

Wyraz „Słowo”, napisany w nawiasie z dużej litery, w tekście oryginalnym nie istnieje. To  pokazuje,  jak  ważna to jest sprawa, aby czytelnikowi narzucić fałszywy pogląd, że to „Słowo”, napisane z dużej litery,  jest imieniem Jezusa Chrystusa. To samo dotyczy zaimków „Nie” i „Go”, napisanych dużą literą.

Znowu mamy do czynienia z narzucaniem w sposób sztuczny, hellenistycznej interpretacji alegorycznej, sprzecznej z hermeneutyką biblijną. Wszystko robiono po to, aby Logosem, również w J 1,10, mógł być Jezus Chrystus, chociaż godzi to w podstawy chrześcijaństwa, bo kłamstwem jest, że „świat stał się przez Nie”, to znaczy, że świat został stworzony przez Jezusa Chrystusa.

Alegoryczna interpretacja J 1,10 jest sprzeczna z nauką biblijną, bo:

- Jezus „był na świecie” tylko około 30-stu lat, słowo Boga Jahwe głosił około 3 lat. To bardzo niewiele w porównaniu ze Słowem Bożym, które, w tym czasie, „było na świecie” już kilka tysięcy lat, bo było od „początku” (J 1,1),

- „świat” nie został stworzony przez Jezusa Chrystusa, tylko przez Boga Jahwe, który zrobił to swoim słowem (J 1,3),

- to, że „świat nie poznał” również Chrystusa wynika z tego, że Jezus był „obrazem Boga” (Kol 1,15) i głosił Boże „słowo” (J 17,14). Świat zawsze chętnie odwracał się od Boga Jahwe, zachowując pozory pobożności. Dlatego „świat nie poznał” Boga Jahwe i Jego słowa. Interpretacja alegoryczna J 1,10 jest sprzeczna z Biblią i z hermeneutyką biblijną.

Rozdział 20

Interpretacja wersetu J 1,11

Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”(J 1,11).

Interpretacja dosłowna.

Czy Izraelici mogą być „własnością” Jezusa Chrystusa?

Ponieważ Słowo Boże, które zostało przekazane ludziom na początku, było odrzucone prawie przez wszystkich, co zakończyło się klęską Potopu, Bóg Jahwe wybrał jeden naród, jako „swoją własność”. Tym narodem byli Izraelici: „Mojżesz wstąpił wtedy do Boga, a Jahwe zawołał na niego z góry i powiedział: „Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz synom Izraela: …Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia”(Wj 19,3-5). Naród izraelski był własnością Boga Jahwe. Ponieważ słowo Boga Jahwe było samym Bogiem Jahwe, bo „…Bogiem było słowo.” (J 1,1), Bóg przekazując Izraelitom swoje słowo (Iz 2,3, Rz 3,2), tak naprawdę zamieszkał wśród nich. Jan zapisał to tak: Przyszło do swojej własności…”. Tego samego nie można powiedzieć o Jezusie Chrystusie. Nie przyszedł on „do swojej własności”. Przyszedł do „własności” swojego Ojca. Dopiero swoją śmiercią Jezus wykupił sobie lud, „aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków” (Tt 2,14). Ten lud stał się Jego własnością, ale dopiero po swojej śmierci i zmartwychwstaniu. Ten lud był inny. Do niego należeli również nawróceni poganie. Dlatego o Jezusie, który przyszedł do Żydów, nie można powiedzieć, że „przyszedł do swojej własności”.

Izraelici, nie zdając sobie z tego sprawy, odrzucili słowo Boga Jahwe i Jego Przymierze

Jednak warunek jaki Bóg postawił, to konieczność „pilnego słuchania mego głosu i strzeżenia mojego przymierza” (Wj 19:5), czyli słuchanie słowa wypowiadanego przez Boga Jahwe i zachowywanie Prawa Bożego. Niestety, tu również okazało się, że nawet „Naród Wybrany” całkowicie zawiódł: „swoi go (go = słowa Boga Jahwe) nie przyjęli”. Naród Wybrany „nie przyjął” (J 1,11) s ł o w a  B o g a  Jahwe i  nie zachowywał warunków

przymierza. Z tego powodu był surowo karany, gdy „… król asyryjski… zabrał Izraelitów w niewolę do Asyrii... Stało się tak, bo Izraelici zgrzeszyli przeciwko Jahwe, Bogu swemu… Czcili oni bogów obcych i naśladowali obyczaje ludów, które Jahwe wypędził przed Izraelitami… I wymyślili sobie Izraelici rzeczy przewrotne na przekór Jahwe, Bogu swemu. Zbudowali sobie wyżyny ...Ustawili sobie stele i aszery na każdym wyniosłym pagórku … I składali ofiary …Spełniali czyny grzeszne, drażniąc Jahwe … służyli bożkom, o których Jahwe powiedział im: Nie czyńcie tego! Jahwe jednak ciągle ostrzegał Izraela i Judę …mówiąc: Zawróćcie z waszych dróg grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i postanowień moich, według całego Prawa... Lecz oni nie słuchali i twardym uczynili swój kark... Odrzucili przykazania Jego i przymierze…”(2 Krl 17,6-15).

Również w czasach Chrystusa, Judejczycy odrzucali słowo Boga Jahwe, zapowiadające przyjście Chrystusa. To nawet dotyczyło Jego uczniów: „Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,25-27). Elitom państwa Judzkiego wydawało się, że są wzorowymi sługami Boga Jahwe. Jednak ocena ich, dokonana przez Jezusa, była skrajnie inna: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych i mówicie: Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków! Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle? Dlatego oto Ja posyłam do was proroków, mędrców i uczonych. Jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie; innych będziecie biczować w swych synagogach i przepędzać z miasta do miasta. Tak spadnie na was wszystka krew niewinna, przelana na ziemi…” (Mt 23,28-34). Proroctwo wypełniło się. W roku 70 Rzymianie zburzyli Jerozolimę i Świątynię Jahwe. Żydzi stracili swoją państwowość, bo „nie przyjęli” słowa Boga Jahwe.

Interpretacja dosłowna wersetu J 1,11 jest w pełni zgodna z Biblią i hermeneutyką biblijną.

Hellenistyczna interpretacja J 1,11

Wprowadzenie dużej litery w słowie „Go” i zmiana rodzaju tego wyrazu

Aby uwiarygodnić doktrynę logosu, wprowadzono dużą literę w słowie „Go”, związanym z wyrazem „słowo”. Zmieniono rodzaj tego zaimka. Zamiast rodzaju nijakiego, użyto rodzaj męski, co bezpośrednio ma wskazywać na Jezusa. Zmiany te mają sugerować, że nie jest to słowo Boga Jahwe, jak to wynika z interpretacji dosłownej, charakterystycznej dla informacji wstępnych (Prolog), ale jest to ktoś, kto nazywa się „Logos”, czyli „Słowo” i ma nim być Jezus Chrystus.

Interpretacja alegoryczna wyrazu „Go”

Pojawia się to samo, co było przy interpretacji J 1,1. Nie wiadomo dlaczego, wbrew hermeneutyce biblijnej, pojawia się interpretacja alegoryczna wyrazu „Go”. To ma oznaczać, że wyraz „Go” jest „Słowem”, a wyraz „Słowo” nie oznacza słowa, jak to wynika z kontekstu, ale jest to imię Jezusa Chrystusa.

Tym sposobem prosty tekst, charakterystyczny dla Ewangelii Jana, staje się trudnym tekstem, niedostępnym dla prostych ludzi, tworzy zamieszanie, które mogą rozwiązać tylko tacy ludzie, jak ojcowie Kościoła. I o to chodzi, aby w sposób sztuczny budować autorytet ojców Kościoła, a Biblia ma stawać się księgą niezrozumiałą.

Naród Wybrany nie był „własnością” Jezusa

Izraelici byli „własnością” Boga Jahwe, a nie Jezusa Chrystusa. Zostało to omówione w rozdziale 20.

Dlatego o Jezusie, który przyszedł do Żydów, nie można powiedzieć, że „przyszedł do swojej własności”. To słowo Boga Jahwe, które było samym Bogiem (J 1,1), „przyszło do swojej własności”, do Izraelitów, którzy byli „własnością” Boga Jahwe (Wj 19,5).

Mamy tu do czynienia z kolejną sprzecznością, do której dochodzimy, przyjmując doktrynę logosu w J 1,1. To z powodu takich sprzeczności zwolennicy doktryny logosu nie chcą rozmawiać o logosie.

Dostosowanie tłumaczeń Biblii do doktryny logosu w J 1,1

Mamy tu przykład dostosowania tłumaczenia Biblii, do panującej doktryny.  Zmiana  rodzaju  zaimka „Go”,  zamiast  „je”,  związanego z wyrazem „słowo”, nie jest przypadkowa. Użycie prawidłowego wyrazu „je”, mogłoby naprowadzić czytelnika na to, że w wersecie tym chodzi o słowo Boga Jahwe, a nie o Jezusa Chrystusa, bo brzmiałoby to tak:Przyszło do swojej własności, a swoi je nie przyjęli.” Użycie słowa „Go”, napisanego dużą literą wbrew oryginałowi, przesądza sprawę, że chodzi tu o Jezusa, a nie o „słowo” wypowiedziane przez Boga Jahwe. Ten sam grecki wyraz, występujący w następnym wersecie, został przetłumaczony prawidłowo jako „Je”. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest ciągle ta sama. Są ludzie wychowani w duchu hellenizmu, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić, że wyraz „Logos”, występujący w J 1,1, jest imieniem Jezusa Chrystusa i nie dopuszczą do tego, aby było inaczej.

Niestety, taki zapis jest powszechny w polskich Bibliach.

Podsumowanie interpretacji J 1,11

Przeprowadzona interpretacja wersetu J 1,11, pokazuje w sposób jednoznaczny, że Jezus Chrystus nie może być „Logosem” również w J 1,11, bo nie mógł „przyjść do swojej własności”, gdyż Izraelici byli „własnością” Boga Jahwe (Wj 19,5).

Tylko interpretacja dosłowna J 1,11 jest w pełni zgodna z Biblią i z hermeneutyką biblijną.

Rozdział 21

Interpretacja wersetów J 1,12-13

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - 13. którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1,12-13).

Interpretacja dosłowna

Dzięki słowu Boga Jahwe, wierzący stają się dziećmi Bożymi

Co to znaczy: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli…”? Pod zaimkiem „Je”, według hermeneutyki biblijnej, kryje się słowo Boga Jahwe, a nie Jezus Chrystus. Zauważmy, że było wielu Żydów, którzy nie przyjęli Jezusa, a nawet brali udział w skazywaniu Go na śmierć. Jednak później, po zrozumieniu proroctw biblijnych, czyli słów Boga Jahwe, gdy „je przyjęli”, nawrócili się (Dz 2,37-39) i „stali się dziećmi Bożymi” (J 1,12). Nawrócenie się, oznaczało przyjęcie, między innymi, słów Boga Jahwe, głoszonych, najpierw przez proroków, później przez Chrystusa i uwierzenia w nie. To, że Jezus głosił słowa Boga Jahwe nie jest czymś wyjątkowym. Każdy biblijny prorok to robił tak, jak, na przykład Jan Chrzciciel (J 1,6), o którym była już mowa. Przyjęcie słowa Boga Jahwe wywołuje moc, którą jest Duch Boży, a która prowadzi do tego, że każdy może „się stać dzieckiem Bożym”: „Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi” (Rz 8,14-16).

Szymon Trędowaty „przyjął” u siebie Jezusa (Mt 26,6), a nic nie wskazuje na to, że „dostał moc” lub „stał się dzieckiem Bożym”.

Zwróćmy uwagę również na to, że, według hermeneutyki biblijnej, omawiamy już wersety J 1,12-13, a Jezus Chrystus nie pojawił się jeszcze ani raz. Dlatego trudno powiedzieć, że Jezus jest w kontekście wersetu J 1,1.

Znane nam dzisiaj Słowo Boże, czyli Biblia, wyszło z Jerozolimy (Iz 2,3). Słowa Boga Jahwe należy przyjmować z wielkim szacunkiem. Bóg mówi: „…Ale Ja patrzę na tego, który jest biedny i zgnębiony na duchu, i który z drżeniem czci moje słowo” (Iz 66,2).

A co się dzieje z tymi, którzy nie chcą „przyjąć” słowa, wypowiedzianego przez Boga? „To mówi Jahwe Zastępów, Bóg Izraela: „Oto sprawię, że przyjdzie na to miasto i na wszystkie jego osiedla całe to nieszczęście, jakie na nich zapowiedziałem. Uczynili bowiem kark swój twardym, nie chcą słuchać moich słów” (Jr 19,15).

Podobnie jest w czasach Nowego Przymierza. Jeszcze przed rozpoczęciem swojej służby, Jezus mówi:„… Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”(Mt 4,4). W trudnych dla siebie momentach, Jezus bronił się „słowami, które pochodzą z ust Bożych”, mówiąc: „napisane jest”, czyli odwołuje się do słowa Boga Jahwe, napisanego w Biblii. Uczniowie Chrystusa powinni być naśladowcami Jezusa i opierać swą wiarę o to, co jest „napisane” w Biblii i co nakazuje Słowo Boże, a nie słuchać ojców Kościoła, którzy często czerpali ze swoich własnych nauk, przeróżne korzyści.

Mało kto podkreśla fundamentalne znaczenia „słowa”, wypowiedzianego przez Boga tak, jak to jest napisane w Ewangelii Jana: „Kto jest z Boga, słów Bożych słucha. Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście” (8,47). Aby być uczniem Chrystusa trzeba „słów Bożych słuchać”. Ktoś, kto nie zna słowa wypowiedzianego przez Boga, „nie jest z Boga”. Znajomość słowa, wypowiedzianego przez Boga oznacza, że stosuje się je na co dzień: „Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni” (Rz 2,13).

Słowa, które wypowiada Jezus nie są słowami Jezusa, ale słowami Ojca, czyli Boga Jahwe: „…Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dziełA nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca” (J 14,10.24).

Jednak najważniejsze świadectwo daje sam Jezus. W swojej modlitwie „arcykapłańskiej”, w dniu swojej śmierci, podsumowuje swoje życie: „…wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania.”(J 17,4). To są zaskakujące słowa, bo jakie „dzieło” wypełnił Jezus, przed swoją śmiercią? Jezus odpowiada: „Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem” (J 17,8). „Przekazanie słów” Boga Jahwe, było jednym z elementów „dzieła”, które miał wykonać Jezus i wykonał to: „Ja im przekazałem Twoje słowo…” (17,14).

Tu widać, jak na dłoni, jak ważne jest słowo Boga Jahwe w chrystianizmie (chrześcijaństwie). I właśnie to chciał Jan podkreślić w Prologu do swojej  Ewangelii, ale  nie tylko w Prologu. Cała Ewangelia Jana podkreśla znaczenie słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe i zapisanego w Biblii. To co chciał zrobić Jan, zostało zniszczone przez doktrynę logosu ogłoszoną przez ojców Kościoła.

Ofiara Jezusa Chrystusa spowodowała to, że ci, którzy uwierzyli słowu, które było słowem Boga Jahwe, uwierzyli również w Dzieło Zbawienia, przeprowadzone przez Boga Jahwe, a wykonane przez Jezusa Chrystusa: „Jedynemu Bogu, Zbawcy naszemu przez Jezusa Chrystusa…”(Jud 1,25). Tylko tacy ludzie, którzy w to uwierzyli, „stali się dziećmi Bożymi”(J 1,12). Potwierdza to Paweł (Rz 8,15-16). Naszym „ojcem” duchowym staje się sam Bóg Jahwe. Ale musimy oczyścić się ze wszystkich grzechów i przyjąć Go w postaci Ducha Świętego. W ten sposób tworzymy świątynię Nowego Przymierza, w której osobiście przebywa Bóg: „…my jesteśmy świątynią Boga żywego - według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem” (2 Kor 6,16). Słowo Boże ani raz nie mówi, że Jezus Chrystus jest naszym Ojcem duchowym, który nas stworzył, jak by to wynikało z doktryny logosu. Jest to kolejny argument potwierdzający dosłowną interpretację Prologu Jana.

Zmiana sposobu myślenia – nowonarodzenie

Jednak zanim wejdziemy na tą drogę, którą wyznaczył Bóg Jahwe, a która prowadzi do życia wiecznego, musimy na nowo się narodzić. Chrystus to zapowiedział w J 3,3: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego”. Chrystus mówi, że warunkiem wejścia na tą drogę, wyznaczoną przez Boga Jahwe, jest „nowonarodzenie”. Jeżeli człowiek tego nie dokona, to nie tylko nie wejdzie do „królestwa Bożego”, ale nawet nie będzie w stanie go zobaczyć.

Aby zrozumieć „nowonarodzenie” musimy sięgnąć do historii Narodu Wybranego, opisanej w księgach Starego Przymierza. Zwraca na to uwagę apostoł Paweł, żeby korzystać z doświadczeń Izraela i umieć wyciągać wnioski: „A wszystko to przydarzyło się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas…” (1 Kor 10,11). Paweł pisze, że to, co wydarzyło się Izraelowi, ludowi Starego Przymierza, wydarzy się również uczniom Chrystusa, ludowi Nowego Przymierza.

Elity Izraela były odpowiedzialne za cały naród. W każdy sabat (szabat) w Świątyni Jahwe i w synagogach całego kraju, odczytywano Słowo Boże tak, jak to Jezus uczynił w Nazarecie (Łk 4,16). Izraelici znali Słowo Boże,

ale się do niego nie stosowali. Dobrym przykładem są faryzeusze. Chętnie pokazywali swą „wielką wiarę”, ale mieli własny obraz tego, jak powinien zachowywać się Izraelita, obraz różny od tego, czego wymagał Bóg Jahwe. Ludzie ich naśladowali. Bardzo źle wyrażał się o nich Jezus (Mt 23,27-34). Skończyło się to utratą państwowości, zburzeniem Świątyni Jahwe i całej Jerozolimy.

Podobnie dzieje się w Polsce, w kraju, w którym „chrześcijaństwo” jest religią dominującą, od ponad tysiąca lat. Ludzie słuchają Biblii w każdą niedzielę, mają je po domach, ale jej nie znają, a co za tym idzie, nie mogą jej zasad stosować w praktyce. Nie chcą wiedzieć, że Dekalog został zmieniony, że elity usunęły z Biblii imię Boże „Jahwe”, że przekazywana im nauka ojców Kościoła, zasadniczo różni się od tego, co jest napisane w Słowie Bożym, itd. Tak jak kiedyś Izraelici, tak obecnie Polacy, naśladują elity, a priorytetem życiowym jest pogoń za pieniądzem. Zachowywanie tego, co jest napisane w Biblii, jest, według wielu, głupotą. Presja środowiska jest tak duża, że nikt nie wyobraża sobie tego, że mogłoby być inaczej. Hierarchia Kościoła Katolickiego ściśle współpracuje z władzą świecką, aby nic się nie zmieniło.

Dlatego kto chce być uczniem Chrystusa, musi się na nowo narodzić, o czym mówił Chrystus (J 3,3). Chrześcijanin biblijny powinien zmienić priorytety życiowe. Powinien poznać Biblię i zaznajomić się z tym, co od niego oczekuje Bóg Jahwe i jakie są warunki Nowego Przymierza, uwierzyć Bogu Jahwe, zdecydować się na przystąpienie do społeczności Nowego Przymierza i publicznie wyznać swoją wiarę. To odbywa się z czasie chrztu, który jest aktem nowonarodzenia się człowieka i zmiany swoich priorytetów życiowych. O bezdrożach polskiego chrześcijaństwa niech świadczy to, że podstawowe słowo dla chrystianizmu, „nowonarodzenie”, w języku polskim nie istnieje.

W czasie chrztu chrystusowego, który różni się od chrztu Jana Chrzciciela tym, że przyjmujemy Ducha Bożego (Dz 2,38), a zanurzenie katechumena na ułamek sekundy pod wodę, symbolizuje śmierć starego, grzesznego człowieka i znalezienie się w grobie razem z Chrystusem (Rz 6,3-4). W następnej chwili, podniesienie z wody, symbolizuje narodziny nowego człowieka, obdarzonego Duchem Bożym, co powoduje, że tacy ludzie „z Boga się narodzili”(J 1,13). Umiera człowiek, którym kierowały pożądliwości tego świata, rodzi się nowy człowiek, prowadzony Duchem Świętym.

W tym miejscu tkwi jeden z głównych powodów wprowadzenia doktryny logosu do chrześcijaństwa. Elitom Cesarstwa Rzymskiego nie podobało się to, że każdy chrześcijanin musi odrzucić starego człowieka, który jest prowadzony żądzami cielesnymi, a przyjąć nowego, którym kieruje Duch Święty, według Słowa Bożego. Ci ludzie nie mieli najmniejszego zamiaru dyscyplinować się Biblią. Dla nich najważniejsza jest wolność, polegająca na tym, że robią to, co chcą, kierują się żądzami cielesnymi, a słowo Boga Jahwe nie ogranicza ich w niczym: „Wypowiadając bowiem słowa wyniosłe a próżne, uwodzą żądzami cielesnymi i rozpustą tych, którzy zbyt mało odsuwają się od postępujących w błędzie. Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia…”(2 P 2,18-19).

Dowodem na to, że tak było, jest historia chrześcijaństwa. Ludzie pytają: jak to jest możliwe, że takie rzeczy działy się w Kościele od IV wieku: prześladowania chrześcijan, Żydów, muzułmanów, ateistów, fałszowanie dokumentów i historii, wojny krzyżowe, święta inkwizycja, wojny religijne, rozpusta hierarchów Kościoła, itd., itd. Współczesnym dowodem na takie zachowania jest pedofilia w Kościele i ukrywanie jej za wszelką cenę, nie tylko przez hierarchię kościelną, ale również przez rządzących (elity). A wszystko zaczęło się od tego, że zmieniono interpretację Prologu Ewangelii Jana (J 1,1-18), na opowieść o drugim Bogu chrześcijańskim,  wprowadzając pogańską doktrynę logosu, lekceważąc tym samym podstawowe znaczenie Słowa Bożego w chrześcijaństwie. Dzisiaj Słowo Boże koryguje się według własnych potrzeb. Dostosowuje się tłumaczenia do panującej doktryny, usuwa się imię Boga Jahwe, dodaje się nowe wyrazy, wprowadza się duże litery, nikt nie interpretuje tekstów biblijnych według hermeneutyki biblijnej, itd.

Ale chrzest nie kończy się na zanurzeniu. Podniesienie katechumena z wody symbolizuje jeszcze jedną, a może najważniejszą rzecz. Tworzy to symbol zmartwychwstania do życia wiecznego (1 J 2,25), na wzór zmartwychwstania Chrystusa: „Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie”(Rz 6,5).

Aby to nastąpiło, trzeba „przyjąć” słowo Boże, które powinno być dla nas „światłością”, abyśmy nie pobłądzili w naszym życiu, abyśmy postępowali według niego na co dzień, abyśmy umieli oczyścić się z grzechów (1 J 1, 9) i trzymać się „Nowego Przymierza”, które Bóg zawarł z człowiekiem, przez  Jezusa  Chrystusa  i  kroczyć  Bożymi  ścieżkami,  jak  czytamy:Wszystkie ścieżki Jahwe - to łaskawość i wierność dla tych, co strzegą przymierza i Jego przykazań” (Ps 25,10). Inni, którzy też zmartwychwstaną pójdą na sąd, jak mówi Ewangelia Jana (5,28-29): „Nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd.

Koniecznie trzeba zauważyć, że chrzest niemowląt, powszechnie stosowany w Polsce, nie zawiera podstawowych symboli nowonarodzenia, dlatego jest pustym, nic nie znaczącym  obrzędem.

O czyje imię chodzi w J 1,12?

Jest jeszcze jeden temat, o którym współcześni chrześcijanie nie chcą dyskutować. Omawiany tekst mówi, że „aby się stali dziećmi Bożymi”, trzeba „uwierzyć w imię Jego” (J 1,12). Oczywiście może to być tylko i wyłącznie imię „Jahwe”. Świadczy o tym kontekst, mówiący o „dzieciach Bożych”, czyli o dzieciach Boga Jahwe. Dlatego przy interpretacji dosłownej, stosowanej przy tego rodzaju tekstach, dziećmi tymi mogą być jedynie dzieci Boga Jahwe, bo dotychczasowy tekst mówił tylko o Bogu Jahwe. Jezus Chrystus nie pojawia się do wersetu 13 włącznie. Również cały czas jest mowa tylko o słowie Boga Jahwe, co tworzy kontekst całej tej wypowiedzi. Jedyną inną postacią, która się wyłoniła, był Jan Chrzciciel, który też głosił słowo Boga Jahwe (J 1,6). Tu sprawa jest prosta. Nikt nie uważa, że trzeba „uwierzyć w imię” Jana Chrzciciela.

Mimo tego, zwolennicy doktryny logosu nauczają, że chodzi tu o imię „Jezus”, a nie imię „Jahwe”, a chrześcijanie na całym świecie ich słuchają. Podają werset biblijny, który ma być dowodem na taką interpretację: „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”(Dz 4,12). Jednak ludzie nie zauważają, że powyższy tekst, nie dotyczy „nieba”. Zwrot „pod niebem” mówi, że dotyczy to ziemi i imion występujących na ziemi. Oczywiście Jezus zapłacił swoją śmiercią za nasze grzechy, był wykonawcą Dzieła Zbawienia. Jednak Jezus realizował plan zbawienia ludzi, zapowiedziany przez Boga Jahwe już na początku, w Protoewangelii (Rdz 3,15). W ten sposób Bóg ratował człowieka: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”(J 3,16). Z miłości Bóg Jahwe, aby ratować  ludzi,  poświęcił  wyjątkowego  człowieka,  swojego  jedynego  Syna, który „grzechu nie popełnił” (1 P 2,22), aby swoją śmiercią zapłacił za nasze grzechy, „albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 6,23).

Tymczasem problem imienia Jahwe dotyczy niemal całego chrześcijaństwa. Ludzie nie chcą używać biblijnego imienia „Jahwe”, ani nawet je znać! Gdy im się powie, że powinni „wzywać imię Boże” Jahwe tak, jak to sugerują księgi Nowego Przymierza (Rz 10,13 i Dz 2,21), to i tak tego nie robią, chociaż uważają, że postępują dokładnie według Biblii. Wielu jest takich, którzy uważają się za przykładnych chrześcijan, a którzy nawet nie znają tego imienia. To jest nieprawdopodobne. W największej religii świata, obejmującej miliardy ludzi, wierni nie znają imienia swojego Boga lub nie chcą je znać. Ludzie znają imiona wielu bogów pogańskich, ale imienia swojego Boga nie znają, a na pewno nie używają go.

Tymczasem wierni, najczęściej modlą się Modlitwą Pańską i wołają do Boga: „Ojcześwięć się imię Twoje…” (Mt 6,9). Innymi słowami: „Ojcze… niech się święci imię Jahwe”. Przy tym wszystkim musimy wiedzieć, że wyraz „Ojciec” nie jest imieniem Boga, ale funkcją. Tymczasem modlitwa ta staje się „wyuczonym zwyczajem”, wygłaszanym „daleko od serca” (Iz 29,13), bez zrozumienia. „Imię Twoje” nie może się święcić, jeżeli się go nigdy nie wymawia. Może to być „wystawianiem na próbę Pana, Boga swego” (Mt 4,7), bo jest to modlitwa o coś, czego nie ma się najmniejszego zamiaru robić! To jest dokładnie to samo zjawisko, o którym pisze Ignacy Krasicki, w bajce „Dewotka”:

Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła

Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.

Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,

Mówiąc właśnie te słowa: "... i odpuść nam winy,

Jako my odpuszczamy" - biła bez litości.

Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności.”

Podobnie jest ze współczesnymi chrześcijanami. Modlą się o to, aby „się święciło imię” Jahwe, ale biorą udział w Ogólnoświatowym Bojkocie Imienia Jahwe.

To, że nie powinno się wymieniać imienia Bożego „Jahwe”, ludzie uzasadniają wieloma „ważnymi”, ale nie biblijnymi argumentami, które były już omówione wcześniej, w rozdziale 3.

W tym miejscu widzimy kolejne zwycięstwo sił zła, zwycięstwo doktryny  logosu,  ale  również  zwycięstwo  pogańskiej gnozy. Pisałem o tym, że zwolennicy logosu bardzo nie lubią świętego imienia Jahwe, usuwają to jednoznaczne imię i w to miejsce wprowadzają wieloznaczny wyraz „Pan” lub „Bóg”. Im więcej jest zamieszania, tym lepiej.

Jak rozumieć J 1,12-13

Wszystkim tym jednak, którzy Je (słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe) przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi (dziećmi Boga Jahwe), tym, którzy wierzą w imię Jego (w imię Jahwe) - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga (Jahwe) się narodzili”(J 1,12-13).

Interpretacja dosłowna jest w pełni zgodna z Biblią i hermeneutykę biblijną.

Interpretacja J 1,12-13 dokonywana przez zwolenników doktryny logosu.

Wprowadzenie dużych liter

Znowu w zaimku związanym z wyrazem „słowo”, pojawia się duża litera, której nie ma w tekście oryginalnym (Grecko-polski Nowy Testament, „Vocatio”, Warszawa 1994). A to dlatego, aby udowadniać, że nie jest to słowo wypowiedziane przez Boga Jahwe, jak to wynika z dosłownej interpretacji i z kontekstu, ale jest to imię Jezusa Chrystusa. Dokonywanie takich zmian jest zabronione w chrześcijaństwie biblijnym.

Interpretacja alegoryczna wyrazu „Je

.

Pojawia się to samo, co było przy interpretacji poprzednich wersetów. Nie wiadomo dlaczego, wbrew hermeneutyce biblijnej nakazującej interpretowanie takich tekstów dosłownie, pojawia się interpretacja alegoryczna wyrazu „Je”, charakterystyczna dla hellenizmu. To oznacza, że wyraz ten jest „Słowem”, ale wyraz „Słowo” nie jest słowem, ale jest imieniem Jezusa Chrystusa.

Gnostycy chrześcijańscy i nienawiść do Boga Jahwe

Ale była jeszcze inna przyczyna, związana z tą samą grupą ludzi, czyli elitami  Cesarstwa,  ludzi,  którzy  usuwali imię „Jahwe” ze Słowa Bożego.

Są to gnostycy chrześcijańscy. Ich religia, nazywana przez nich,  chrześcijańską, podobnie jak doktryna logosu, wywodziła się z hellenizmu, a jeszcze wcześniej z astrologii babilońskiej. Była wyznawana przez elity Cesarstwa Rzymskiego i miała wiele różnych wariantów. Szczególnie związane z nią były największe miasta Starożytności: Aleksandria i Rzym. To właśnie elity tych miast zadecydowały również o przyjęciu doktryny logosu w chrześcijaństwie.

Problem polega na tym, że gnostycy nienawidzili Boga Jahwe. To właśnie te dwa ośrodki, najpierw Aleksandria, a potem Rzym, po przejęciu kontroli nad Kościołem przez elity, wprowadziły nienawiść do Boga Jahwe w życie:

- usunięto imię „Jahwe” z ksiąg Starego i Nowego Przymierza,

- za pomocą doktryny logosu i dogmatu o Trójcy Świętej, kreowano nowego Boga Najwyższego, Jezusa Chrystusa, a Bóg Jahwe został odsunięty na bok,

- w ramach synkretyzmu religijnego, najbardziej popularnego wśród elit Cesarstwa, boga Mitrę, nazwano Jezusem Chrystusem. W czasie każdej, tak zwanej „mszy świętej”, składano Mitrze krwawą ofiarę z Jezusa Chrystusa, jedzono Jego ciało i pito Jego krew (patrz rozdział 13 i 14),

- niszczono wszystkie niewygodne dokumenty. Za zgodą cesarza Teodozjusza Wielkiego, spalono chlubę Aleksandrii, Bibliotekę Aleksandryjską, zawierającą większość ważnych dzieł Starożytności, prawdopodobnie tylko dlatego, że zawierała dzieła biskupa Ariusza, a każdy mieszkaniec Aleksandrii mógł je przeczytać. Zniszczono wszystkie kodeksy ksiąg Nowego Przymierza. Zachowały się tylko te, z końca IV wieku, a więc z czasów, gdy całkowitą kontrolę nad Kościołem miały już elity Cesarstwa,

- aby udowodnić, że doktryna logosu zawsze była obecna w chrześcijaństwie, tworzono dzieła, takie jak „Dialog z Żydem Tryfonem”, podobno autorstwa Justyna Męczennika, żyjącego w II wieku.

Te działania okazały się niezwykle skuteczne i do dnia dzisiejszego, w większości kościołów chrześcijańskich, nie ma kultu Boga Jahwe, jest kult Boga Jezusa Chrystusa i inne kulty.

Usunięcie świętego imienia Bożego „Jahwe” z Biblii i Dekalogu nikomu nie przeszkadza, bo upadł autorytet Słowa Bożego. Aby to zrealizować trzeba było odrzucić następną naukę chrześcijańską, głoszoną przez Jezusa: Lecz łatwiej niebo i ziemia przeminą, niż żeby jedna kreska miała odpaść z Prawa”(Łk 16,17). Usuwa się nie tylko „kreskę”, ale całe wyrazy.

Miłość do Boga Jahwe (Pwt 6,4-5) została zastąpiona nienawiścią do wszystkich, którzy nie chcą się podporządkować nowej hierarchii kościelnej. Tą nienawiść do niektórych grup społecznych widać w Polsce do dnia dzisiejszego. Kreuje się wrogów, dzieli się Polaków w myśl rzymskiej zasady: „dziel i rządź”, aby móc z nimi skutecznie walczyć. Istnienie wroga zawsze skupiało wiernych wokół hierarchii Kościoła. I tak to działało przez całe wieki.

Chociaż współcześni ludzie nie żywią nienawiści do Boga Jahwe, to ojcom Kościoła udało się wyeliminować, prawie całkowicie, imię Jahwe z chrześcijaństwa. Tym sposobem, prawie całe światowe chrześcijaństwo bierze udział w Ogólnoświatowym Bojkocie Imienia Jahwe. Tak samo całe współczesne chrześcijaństwo ignoruje „pierwsze ze wszystkich przykazań” (Mk 12,28), chociaż Jezus Chrystus osobiście podkreślał jego znaczenie.

Istnieje ogromna ilość świątyń katolickich, których patronami są: Jezus Chrystus, Duch Święty, Trójca Święta i wielu zmarłych, uważanych za świętych, ale nie ma żadnej świątyni Boga Jahwe, a tak nazywała się świątynia Starego Przymierza w Jerozolimie: „…przychodzicie i stajecie przed moim obliczem w tym domu, który jest nazwany moim imieniem, i mówicie: Jesteśmy ocaleni - aby dalej popełniać te wszystkie obrzydliwości!”(Jr 17,10). Kult Jezusa wielokrotnie przewyższa kult Boga Jahwe, jeżeli taki w ogóle jest. Takie zachowania są najlepszym dowodem na to, że współcześni chrześcijanie bardzo źle traktują Boga Jahwe i masowo nie oddają Mu należnej czci, nie „wierzą w imię Jego” (J 1,12).

Za życia apostołów, gnostycyzm był przez nich ostro krytykowany. Rozmowy Pawła z nimi, mogły skończyć się nieszczęściem (Dz 9,29). Pawłowi jeszcze się udało i nie został przez nich zamordowany. Jan ostro krytykował związki chrześcijaństwa z gnozą: Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak [mówi] świat, a świat ich słucha.”(1 J 4,5). Jeszcze dobitniej mówił o nich apostoł Piotr: Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę. A wielu pójdzie za ich rozpustą, przez nich zaś droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami”(2 P 2,1-2). Rozpusta jest wyraźnie widoczna, a nawet chroniona we współczesnym katolicyzmie, pod postacią pedofilii, bronionej przez hierarchów kościoła i przez władzę świecką.

Jednak kluczową rolę w niszczeniu imienia „Jahwe”, odgrywa doktryna logosu. Aby ją wprowadzić do chrześcijaństwa, musiano prawie 7 tysięcy razy, usunąć imię Jahwe z  „Pisma Świętego”.

Już Paweł zwraca uwagę na to, że chrześcijanie nie używają i nie rozgłaszają imienia Bożego: „Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Ale jak mają wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje?” (Rz 10,13-14). Werset Rz 10,13, to cytat z Jl 3,5 „Każdy jednak, który wezwie imienia Jahwe, będzie zbawiony…”. Nie znam w Polsce kościoła chrześcijańskiego, gdzie się „wzywa imienia Jahwe”. Paweł gani rzymian za to, że ludzie nie znają imienia Boga, bo nikt Go nie głosi! Nic się nie zmieniło. Nauczyciele chrześcijaństwa wręcz ukrywają przed wiernymi imię ich Boga. Dla tych, którzy nie chcą wymawiać imienia Bożego, podaję tekst, który pokazuje, że są w błędzie: „… Składajmy Bogu ofiarę czci ustawicznie, to jest owoc warg, które wyznają Jego imię.”(Hbr 13,15). Jest to nawiązanie do „ofiary ustawicznej” Starego Przymierza, składanej codziennie, najpierw w „Namiocie Spotkania”, a potem w Świątyni Jahwe: „To będzie ustawiczna ofiara całopalenia składana z pokolenia w pokolenie u wejścia do Namiotu Spotkania przed Jahwe, gdzie będę się spotykał z tobą, aby rozmawiać”(W 29,42). Tak, jak w czasach Starego Przymierza, codziennie składano „ustawiczną ofiarę”, tak samo w czasach Nowego Przymierza należy składać codziennie „ofiarę czci”, którą są „wargi, które wyznają imię” Jahwe. Jezus nauczał, że „po owocach ich poznacie” (Mt 7,16). Jest to uniwersalna zasada, którą możemy również sprawdzić swoją wiarę i policzyć, czy rzeczywiście codziennie składamy „ofiarę czci” Nowego Przymierza, którą jest „wyznawanie imienia” Jahwe. Dlatego przez Jezusa Chrystusa, jako naszego pośrednika między Bogiem i nami (1Tm 2,5), „wyznawajmy Jego imię” Jahwe. Współczesne chrześcijaństwo jest całkowicie pozbawione tych „owoców”. Jezus ostrzega ludzi, aby się Go nie zaparli: „Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”(Mt 10,33). Myślę, że to odnosi się również do imienia „Jahwe”. Nieużywanie tego imienia tam, gdzie powinno się Go stosować, na przykład w cytatach z Biblii lub na nabożeństwach na cześć Jahwe, może być uznane za „zaparcie się” Boga przed ludźmi.

Używanie wieloznacznego słowa „Pan”, zamiast imienia Jahwe, może tworzyć sytuację niebezpieczną dla chrześcijan biblijnych, bo ludzie mogą dać sobie narzucić niewłaściwą interpretację tekstów biblijnych i nieświadomie mogą brać udział w kultach pogańskich, narażając się na gniew Boży (Wj 20,5). Tak się dzieje w przypadku „Logosu”, ale również z bogiem Mitrą, który w ramach synkretyzmu religijnego, został nazwany Jezusem Chrystusem, co jest opisane w rozdziale 13. Jeżeli jeszcze do tego dodamy, sprzeczny z Biblią, gest żegnania się pogańskim, a wręcz satanistycznym znakiem krzyża odwróconego, bogatą liturgię, zaczerpniętą wprost z pogaństwa, to mamy pełny obraz kultów pogańskich, stosowanych, często nieświadomie, we współczesnym chrześcijaństwie. Aby się przed tego typu zwiedzeniami zabezpieczyć, wystarczy używać jednoznacznego imienia Bożego „Jahwe”, które skutecznie i jednoznacznie określa adresata naszych modlitw, czy nabożeństw. Jest to trudne, bo presja środowiska, w którym żyjemy, jest tak duża, że ludzie nie chcą tego robić. Jezus ostrzegał przed takimi zachowaniami: „Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji… Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować.”(Mk 7,8-9). Ta nauka samego Jezusa Chrystusa nie może dotrzeć do współczesnych chrześcijan. Ludzie nie zastanawiają się nad swoimi wierzeniami i nad tym, co mówią przykazania Dekalogu, odnoszące się do Boga Jahwe (Wj 20,2-11). Mówią: ponieważ nasi przodkowie tak robili, to my też będziemy tak robić. Tym sposobem hierarchia kościelna wyłączyła ludziom myślenie, co powoduje, że działają automatycznie i nie zastanawiają się nad tym, co, tak naprawdę, robią, w odniesieniu do nauk biblijnych. Sprawdza się przysłowie: „gdy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”.

O jakiej „mocy” mówi J 1,12?

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc…”. O tej „mocy” mówił Chrystus, żegnając się ze swoimi uczniami: „Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie uzbrojeni mocą z wysoka”(Łk 24,49). Tą „obietnicą Ojca” jest Duch Święty. Jednak w Biblii Hebrajskiej nie występuje zwrot „Duch Święty”. Jest „Duch Boży” (Rdz 1,2), jest „Duch Jahwe” (Iz 61,1), ale nie ma „Ducha Świętego”, czy „Ducha Pańskiego”. Można się tylko domyślać, że ojcowie Kościoła, którzy  wprowadzili  pojęcie  Trójcy  Świętej,  wprowadzili  zwrot  „Duch Święty” do ksiąg Nowego Przymierza. Jak by to wyglądało, gdyby skład Trójcy Świętej był taki: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Jahwe? Pamiętajmy o tym, że najstarsze kopie ksiąg Nowego Przymierza pochodzą z końca IV wieku, a więc z czasów, gdy hellenistyczne elity Cesarstwa, całkowicie opanowały Kościół i zniszczyły już wszystkie niewygodne dokumenty.

Ducha Bożego, czy Ducha Jahwe posiadali apostołowie, którzy z „mocą” zaczęli głosić Ewangelię. Jednego dnia nawróciło się 3 tysiące Żydów (Dz 2,41), innym razem 5 tysięcy (Dz 4,4). Mając Ducha Bożego, apostołowie potrafili wskrzeszać zmarłych (Dz 9,41), uzdrawiać (Dz 14:10) tak, jak to wcześniej robił Chrystus.

Każdy, kto jest prowadzony Duchem Jahwe, staje się tak jak Jezus, dzieckiem Bożym: „Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi.”(Rz 8,14).

Podsumowanie interpretacji J 1,12-13

Interpretacja dosłowna wersetu J 1,12-13, zalecana przez hermeneutykę biblijną, w takich tekstach jak Prolog Ewangelii Jana, jest w pełni zgodna z kontekstem, z całą Biblią i z hermeneutyką biblijną. Porusza takie sprawy, jak:

- aby być uczniem Chrystusa, trzeba „przyjąć” słowa Boga Jahwe, zapisane w Biblii,

- uczniowie Chrystusa prowadzeni Duchem Jahwe, stają się „dziećmi Bożymi”,

- uczniowie Chrystusa prowadzeni Duchem Jahwe, posiadają moc,

- uczniowie Chrystusa nie powinni mieć nic wspólnego z Ogólnoświatowym Bojkotem Imienia „Jahwe”,

- chrzest przez całkowite zanurzenie w wodzie, jest punktem zwrotnym w życiu ucznia Chrystusa. Jest symbolem nowonarodzenia się (J 3,3-5), narodzenia się z Ducha Boga Jahwe (J 3,6). Jest to warunek konieczny, aby stać się chrześcijaninem biblijnym (J 3,5),

- od początku Prologu, w żadnym wersecie, jeszcze nie pojawił się Jezus Chrystus. Dlatego kontekst słów „…w imię Jego” nie może dotyczyć Jezusa Chrystusa.

Interpretacja alegoryczna J 1,12-13, stosowana przez zwolenników logosu, wymusiła szereg działań, zabronionych w chrześcijaństwie:

- wbrew tekstowi oryginalnemu (Grecko-polski Nowy Testament, „Vocatio”, Warszawa 1994) zaimek „Je” napisano z dużej litery, aby narzucić hellenistyczną interpretację, w której „Logos” jest innym imieniem Chrystusa,

- interpretacja alegoryczna J 1,12-13, stwarza liczne możliwości działania siłom zła, które są wykorzystane przez ojców Kościoła do tego, aby  wprowadzić swoje własne nauki do chrześcijaństwa. Takie nauki to: wolno zmieniać zapis tekstu Biblii, natomiast nie wolno wymieniać imienia „Jahwe”, w chrześcijaństwie niepotrzebne jest nowonarodzenie.

Rozdział 22

Interpretacja wersetu J 1,14

A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy” (J 1,14).

Werset ten jest koronnym argumentem zwolenników doktryny logosu. Jednak dokładna analiza pokazuje, że są to argumenty fałszywe.

Interpretacja dosłowna J 1,14

Ponieważ trzy pierwsze wersety Prologu Ewangelii Jana nawiązują do „Początku” i Dzieła Stworzenia, również werset J 1,14 mówi o wyjątkowej mocy słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe: „A Słowo stało się ciałem…”. Jest to dokładnie to samo, co: „rzekł i stało się”. Słowa o podobnym brzmieniu pojawiają się 6 razy w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju. O tym słowie mówi sam Bóg: „Tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”(Iz 55,11). Nikt inny nie potrafi tak mówić, aby swoim słowem tworzyć świat materialny z niczego (creatio ex nihilo). Niematerialne „słowo”, wypowiedziane przez Boga Jahwe, zmaterializowało się, czyli „stało się ciałem”.

Słowo to, które było samym Bogiem Jahwe, bo „…Bogiem było słowo” (J 1,1), stale towarzyszyło Izraelitom. W czasie wędrówki przez pustynię, w Namiocie Spotkania (Wj 33:7), po wejściu do Ziemi Obiecanej, w Świątyni Jahwe i w synagogach, w każdy sabat było odczytywane. Dlatego Jan, który był Żydem, określa to tak: „i zamieszkało wśród nas.” Jest to bezpośrednie nawiązanie do Boga Jahwe i Jego słów, mówiących o przybytku: „I uczynią Mi święty przybytek, abym mógł zamieszkać pośród was”(Wj 25,8). Ten „święty przybytek”, to był namiot, namiastka Świątyni Jahwe na pustyni, nazywany „Namiotem Spotkania” (Wj 40,34).

Chciałbym tu zwrócić uwagę na to, że wyraz „zamieszkało” został źle przetłumaczony. Powinien brzmieć: „rozbił namiot”. Dlatego cały ten zwrot powinien brzmieć: „A Słowo stało się ciałem i rozbiło namiot wśród nas.” Przy interpretacji dosłownej nie ma to żadnego znaczenia. Bliżej sprawa ta zostanie omówiona w następnym punkcie.

To wyjątkowe działanie słów Boga, zapisanych w Starym Przymierzu, mogli  podziwiać  osobiście  apostołowie, którzy  widzieli  wypełnienie  się

proroctw biblijnych. Jan zapisał to tak: „... I oglądaliśmy Jego chwałę…”. Ta chwała słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe, jest porównana do chwały Jezusa Chrystusa, który dla Boga Jahwe jest „jednorodzonym” Synem, który ze względu na swoją misję, „otrzymał od Ojca” „chwałę”, a sam był „ … pełen łaski i prawdy.”

Po raz pierwszy pojawił się Jezus Chrystus, a w zasadzie Jego „chwała”, która jest tak wielka, że została porównana do „chwały” słów wypowiadanych przez Boga Jahwe.

Interpretacja dosłowna J 1,14 jest w pełni zgodna z Biblią, kontekstem i hermeneutyką biblijną.

Hellenistyczna interpretacja wersetu J 1,14

Zwolennicy doktryny logosu w J 1,1 twierdzą, że Słowo, napisane z dużej litery, jest Bogiem, bo „… Bogiem było Słowo” (J 1,1). Przyszedł na świat w ludzkim ciele i tu zamieszkał: A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas…”. Za wykonanie Dzieła Zbawienia, „Jednonarodzonemu” należy się od Ojca boska chwała: „…I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.”

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że taka interpretacja jest poprawna. Jednak uważna analiza wykaże dużą ilość niedopuszczalnych błędów i odejść od hermeneutyki biblijnej i Biblii.

Wprowadzenie dużych liter

W wersecie tym mamy wprowadzone duże litery w kilku wyrazach, co jest niezgodne z tekstem oryginalnym (Grecko-polski Nowy Testament, „Vocatio”, Warszawa 1994). Ma to narzucić alegoryczną interpretację tego wersetu w wyrazach „Słowo” i „Jego”, niezgodną z hermeneutyką biblijną.

Aby udowodnić, że wyraz „Słowo” jest imieniem Jezusa Chrystusa, zmieniono zapis tego wyrazu i napisano go z dużej litery. To samo dotyczy wyrazu „Jego”. Zrobiono to po to, aby móc zastosować alegoryczną interpretację wyrazu „Słowo”.

Tymczasem wyrazy te, w tekście oryginalnym (Grecko-polski Nowy Testament, „Vocatio”, Warszawa 1994),  napisane są z małych liter.

Uwaga: napisanie wyrazu „Jednorodzony” z dużej litery sugeruje, że jest to następne imię Jezusa Chrystusa. W Polsce, zamiast wyrazu „jednorodzony”, używa się słowa „jedynak”. Określenie „Jednorodzony”, w stosunku do Jezusa Chrystusa, jest używane w dalszej części Ewangelii i również w Pierwszym Liście Jana. Zupełnie inna sytuacja jest z alegoryczną interpretacją wyrazu „Słowo” w J 1,1, który ma być imieniem Jezusa Chrystusa. Poza „Prologiem” nie pojawia się ani raz. Gdyby wyraz „Słowo” rzeczywiście był imieniem Chrystusa, to takie działanie byłoby  pozbawione sensu. Oznaczało by to, że Jan pisze obszerny „Prolog”, w którym podaje informację, że wyraz „Słowo” jest imieniem Jezusa Chrystusa, po czym nie używa tego imienia  ani w Ewangelii, ani w Listach, ani w Apokalipsie.

Wprowadzenie alegorycznej interpretacji

Wbrew hermeneutyce biblijnej, w Prologu do Ewangelii Jana, kolejny raz wprowadzono interpretację alegoryczną, aby udowodnić, że wyraz, zapisany z dużej litery „Słowo”, jest imieniem Jezusa. Nie ma żadnych podstaw, aby w takim tekście, stosować alegorię.

Złe przetłumaczenie greckiego wyrazu „eskenosen” (pl. rozbić namiot)

Według hellenistów, Jezus, jako Słowo”, przyszedł w Betlejem na świat, co zostało zapisane tak: A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas…”. Jednak zwrot: „zamieszkało wśród nas”, jest błędnie przetłumaczony. Greckie słowo „eskenosen”, przetłumaczone na „zamieszkało”, tak naprawdę znaczy „rozbiło namiot” (strong G 4637) i tak jest tłumaczone w innych wersetach. Na przykład w opisie ludzi zbawionych, którzy „wybielili swoje szaty we krwi Baranka. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na tronie rozciągnie namiot (eskenosen) nad nimi”(Ap 7,14-15). „Rozciągnięcie namiotu” nawiązuje do „przybytku” Boga Jahwe, stawianego w czasie wędrówki przez pustynię i nie ma nic wspólnego z  Jezusem  Chrystusem. Nigdzie  w księgach Nowego Przymierza, nie napisano, że Jezus miał jakikolwiek związek z rozbiciem namiotu. Natomiast w namiocie („w przybytku”) mieszkał Bóg Jahwe, wśród Izraelitów: „I uczynią Mi święty przybytek, abym mógł zamieszkać pośród was” (Wj 25,8). To Bóg Jahwe „rozciągnął namiot” (eskenosen) nad Izraelitami.

Błędne przetłumaczenie wyrazu „eskenosen” to typowy przykład nadużycia, którego dopuścili się tłumacze tekstu biblijnego, dostosowując tłumaczenie do obowiązującej doktryny (logosu) i zamiast słów „rozbił namiot”, które wykluczają Chrystusa, użyli słowo „zamieszkał”.

Uwaga: pamiętajmy jednak o tym, że obrady soboru nicejskiego I, prowadzone były w języku greckim i tam wszyscy doskonale wiedzieli, co oznacza wyraz „eskenosen”. Tam werset J 1,14 nie mógł być koronnym argumentem w dyskusji, czy Jezus jest Logosem w J 1,1 tak, jak to się robi obecnie.

Błędne przetłumaczenie całego wersetu J 1,14

Jest jeszcze jeden temat, który trzeba poruszyć. Najbardziej rozpowszechniona interpretacja wersetu J 1,14 mówi, że „oglądaliśmy Jego” (Chrystusa) „chwałę”, „chwałę, jaką Jednorodzony otrzymał od Ojca” (czyli od Boga Jahwe). Jednak wyraz „jego”, w tekście oryginalnym,  napisany jest z małej litery, dlatego nie dotyczy Chrystusa (Grecko-polski Nowy Testament, „Vocatio”, Warszawa 1994, s. 392). Chodzi tu o „chwałę” słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe, która to „chwała” („jego chwała”, czyli chwała słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe) jest tylko porównana do „chwały Jednorodzonego”, czyli do chwały Chrystusa.

W J 1,14 mowa jest o dwóch różnych chwałach. Polski wyraz „jaką”, jest błędnym tłumaczeniem greckiego słowa „hos”, które oznacza polskie „jak” (strong G 5613) i jest stosowany w porównaniach różnych pojęć. Jest pozbawiona sensu interpretacja dokonywana przez zwolenników doktryny logosu, w której chwała Logosu, czyli Chrystusa, porównana jest do chwały Chrystusa. W Polsce, w takim przypadku, mówi się o maśle maślanym. Zgodnie z hermeneutyką biblijną zdanie to powinno być rozumiane tak: „…i oglądaliśmy jego chwałę” (chwałę słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe), która była „jak (chwała) Jednorodzonego (Chrystusa), którą „otrzymał od Ojca” (od Boga). Chwała „słowa” wypowiedzianego przez Jahwe, jest tu tylko porównana do chwały Chrystusa („Jednorodzonego”).

To nie jest ta sama chwała, jak zdanie to zostało przetłumaczone w polskich przekładach, to są dwie różne chwały.

Tacy ludzie, jak Jan, autor tej Ewangelii, osobiście widzieli „chwałę” słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe, a zapisanego w Słowie Bożym, czyli w Biblii. Chwała ta polegała na wypełnieniu się wszystkich proroctw biblijnych, w odniesieniu do Jezusa.

Ten sam apostoł Jan widział również chwałę Jezusa:

- w wizji, którą mieli, według tradycji, na górze Tabor (Mk 9, 4-7),

- w czasie misji, którą prowadził Jezus, nauczając słów Boga Jahwe i gdy Jezus złożył swoje ciało i przelał swoją krew, w ofierze za tych wszystkich ludzi, którzy uwierzyli (Mt 26, 26-28),

- gdy zmartwychwstały Jezus został zabrany do Ojca (Dz 1,9) i „zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach” (Hbr 1,3). Biblijnym symbolem tej chwały jest zajęcie miejsca „po prawicy Majestatu na wysokościach”.

To samo greckie słowo „hos”, jest użyte, na przykład, w Modlitwie Pańskiej: „i przebacz nam nasze winy, jak (gr. hos) i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili”(Mt 6,12). Przebaczanie naszym winowajcom jest tylko porównane do przebaczenia, jakie otrzymujemy od Ojca. Są to dwa różne przebaczenia. Greckie słowo „hos” można sprawdzić również w innych wersetach, strong G 5613.

Mamy tu do czynienia z nowym zjawiskiem, zastosowanym przez tłumaczy Biblii. W wersecie J 1,14, tłumacze tekstu biblijnego, z premedytacją, dwa razy, źle przetłumaczyli greckie wyrazy po to, aby je dostosować do doktryny (logosu), panującej w Kościele. Oczywiście takie zniekształcanie tekstu biblijnego jest zabronione w chrystianizmie (chrześcijaństwie biblijnym).

Koronny argument zwolenników doktryny logosu w J 1,1

Werset J 1,14 jest koronnym argumentem zwolenników doktryny logosu, którzy twierdzą, że właśnie ten werset przesądza to, że Jezus jest „Logosem” w J 1,1. Nikomu nie przeszkadza to, że werset ten, zwolennicy logosu, z premedytacją, źle przetłumaczyli.

Tego typu nauki niweczą to, na co Jan chciał uczulić czytelnika swojej Ewangelii. Pisząc Prolog chciał,  aby słowa Boga Jahwe, zapisane w Biblii,

były wyjątkowe, aby szanować je i aby nie zmieniano niczego w nich.  Nic to nie dało. Doktryna logosu w J 1,1 wywróciła wszystko do góry nogami. Liberalną interpretację tekstów biblijnych można zobaczyć w wielu Kościołach, uważających się za chrześcijańskie. Tworzy to zhellenizowaną wersję ogólnoświatowego chrześcijaństwa i o to chodziło ojcom Kościoła, którzy te nauki wprowadzali, a dzisiaj pilnują, żeby ich nikt nie zmienił.

Można to podsumować tak: aby wprowadzić pogańską doktrynę logosu do chrześcijaństwa:

- złamano prawie wszystkie zasady hermeneutyki biblijnej,

- stosowano metody działania charakterystyczne dla sił ciemności (Dz 26,18), a nie dla ludu Bożego! Kłamstwo stało się podstawowym elementem nauczania Słowa Bożego.

- ludzie nic sobie nie robią z ostrzeżenia Chrystusa, które brzmi: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach…” (Mt 7,15-16). Ludzie nie widzą i nie chcą widzieć antychrześcijańskich zachowań hierarchów Kościoła i władz świeckich, które z nimi współpracują. Dlaczego tak jest: „bo stwardniało serce tego ludu” (Mt 13,14-15).

Powinniśmy być naśladowcami Chrystusa, który będąc kuszony, bronił się Słowem Bożym, mówiąc „napisano” (Mt 4,4-11). To było skuteczne działanie i spowodowało, że kusiciel odszedł. Ponieważ ojcowie Kościoła pozmieniali to, czego im nie wolno było zmieniać, czyli to, co zostało „napisane”, aby uniknąć zwiedzenia, powinniśmy sprawdzać zapis biblijny w Konkordancji Stronga.

Znaczenie słowa „Jednorodzony”

Dopiero we wersecie 14-tym Prologu, mamy pierwszą informację o Chrystusie. Został On nazwany „Jednorodzonym”. Słowo to, w tekście oryginalnym, jest napisane z małej litery, tak samo jak wyraz „Ojciec” (Grecko-polski Nowy Testament, „Vocatio”, Warszawa 1994). Ma to sugerować, że są to imiona, bo w tekście oryginalnym imiona zawsze pisane są z dużej litery.

Jezus został stworzony słowem Boga Jahwe, jak wszystko inne (J 1,3). Chociaż Biblia nie pisze wprost, że tak było, ale nazywa Jezusa „stworzeniem” i „Pierworodnym wobec każdego stworzenia”(Kol 1,15). Słowo Boże ostrzega, aby nie oddawać boskiej czci żadnemu stworzeniu: „Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen”(Rz 1,15). To jest jednym z głównych powodów, dla którego współcześni teologowie nie chcą zgodzić się na biblijną naukę mówiącą o tym, że Jezus jest stworzeniem i dopuścić do dyskusji na temat „Logosu” w J 1,1. Dla nich najważniejszym Bogiem jest człowiek, Jezus Chrystus i nie wyobrażają sobie tego, aby można było to zmienić. Bóg Jahwe stracił swoje podstawowe znaczenie!

A jak doszło do narodzin Jezusa w Betlejem? Dla Boga Jahwe Jezus jest jedynakiem, czyli „jednorodzonym”. Za pomocą swojego słowa, zapoczątkował działanie Ducha Świętego (Mt 1,18), w wyniku czego Maria urodziła syna. Jest to sposób działania Boga Jahwe, opisany przez Biblię. Słowo Boga Jahwe, posiadające moc, spowodowało to, że wcześniej stworzony Jezus, stał się człowiekiem z krwi i kości. Przez moc tego słowa Jezus przyszedł na nasz świat jako „jednorodzony” Syn Boży, Syn zrodzony z kobiety, jak każdy człowiek, ale wyjątkowy, bo Ojcem Jego był sam Bóg Jahwe.

Zupełnie inaczej to wygląda w przypadku Marii. Dla Marii Jezus jest synem „pierworodnym” (Łk 2,7). Gdy Jezus nauczał w Nazarecie, gdzie się wychował, ludzie dziwili się: „Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas?” (Mt 13,55-56).

Są również inne teksty biblijne, potwierdzające to, że Jezus, dla Marii, nie był jedynakiem (jednorodzonym).

Określenie „jednorodzony” wyjątkowo  nie pasuje do nauki zwolenników doktryny logosu, którzy oficjalnie twierdzą, że Jezus dwa razy się urodził: raz przed „początkiem” (J 1,1), przed rozpoczęciem Dzieła Stwarzania, „z substancji Ojca”, drugi raz w Betlejem. W takim przypadku bardziej odpowiadałoby określenie: „dwurodzony Syn”.

Nie może być żadnym zaskoczeniem to, że w Prologu Ewangelii Jana, Bóg Jahwe jest Bogiem „jedynym” (Jud 1,25) i najważniejszym w chrystianizmie (chrześcijaństwie), a Prolog jest napisany po to, aby ostrzec przed działalnością hellenistów, związanych z elitami, którzy będą marginalizowali Boga Jahwe. Dlatego, między innymi, ojcowie Kościoła wprowadzili absurdalną naukę „Maria zawsze Dziewica”, aby pokazać, że dla Marii, Jezus też jest synem „jednorodzonym”, co jest sprzeczne z Biblią i z hermeneutyką biblijną.

Chwała Jezusa Chrystusa

Po zmartwychwstaniu Jezusa, niektórzy ludzie, a konkretnie apostołowie i uczniowie, mogli oglądać chwałę Chrystusa, chwałę która Mu się należała za wyjątkowe wykonanie Dzieła Zbawienia, zapowiedzianego przez Boga Jahwe w Protoewangelii (Rdz 3,15) i przez proroków (Iz 53).  Złożył w ofierze samego siebie, za grzechy całego świata (1 P 2,24), swoją śmiercią zapłacił za nasze grzechy, bo „zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23). Tą chwałę Bóg przewidział dla Jezusa już „przed założeniem świata” (J 17,5.24). Podobnie pisze apostoł Piotr: „On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na was”(1 P 1,20). Tuż przed swoją śmiercią, w Modlitwie Arcykapłańskiej, Jezus nawiązywał do tej chwały, która była „przewidziana” dla Niego „przed stworzeniem świata” (w.5): „A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał” (w.24). Bóg wiedział „zanim świat powstał”, że ta chwała będzie się należała Chrystusowi za wykonanie Dzieła Zbawienia.

Chrystus  reprezentował Boga Ojca na ziemi. Najprawdopodobniej po zmartwychwstaniu Jezus wrócił do poprzedniej formy bytu, którą miał wcześniej, z  tą  jednak  różnicą,  że „…Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego,

siedzącego po prawicy Wszechmocnego...” (Mt 26,64). To jest ta chwała „jednorodzonego” Jezusa Chrystusa, to jest zajęcie miejsca po prawicy Wszechmogącego.

Powstała nauka, która mówi, że Chrystus zostawił swoją „chwałę” w niebie i przyszedł na ziemię jako zwykły człowiek. Powyżej przytoczone teksty biblijne świadczą o tym, że jest to nauka błędna. Jezus zajął miejsce „po prawicy Wszechmogącego” dopiero po zmartwychwstaniu, a chwała, która Mu się należała za wykonanie Dzieła Zbawienia, została tylko zapowiedziana „przed stworzeniem świata”.

Chwała słów Boga Jahwe

Autor Ewangelii Jana przewidział, że słowa Boga Jahwe będą lekceważone nawet przez chrześcijan. Ciągłe ataki hellenistów na te słowa, w końcu przyniosły efekty, w postaci tolerowania zmian tekstu Biblii. Wypełniło się proroctwo dotyczące współczesnego chrześcijaństwa z Rz 11,8: „Dał im Bóg ducha odurzenia; takie oczy, by nie mogli widzieć, i takie uszy, by nie mogli słyszeć aż po dzień dzisiejszy.” Nawet nie oszczędzono Dekalogu, który, jako jedyny tekst biblijny, był zapisany „palcem Bożym” (Wj 31,18). Niektóre Kościoły, usunęły całe przykazanie (Wj 20,4-6), które jest mało znane w Polsce, zmieniły treść pozostałych przykazań, a tak zmieniony „Dekalog”, ojcowie Kościoła nazwali „Przykazaniami Bożymi”, choć są to przykazania ludzkie, Ojców Kościoła. Dlatego Jan zwraca uwagę chrześcijanom, na wyjątkowe znaczenie słów Boga Jahwe, które powinni otaczać szacunkiem i chwałą, co najmniej taką, jak chwała Jezusa Chrystusa. Niestety z tym jest bardzo źle. Innym przykładem braku szacunku dla słów wypowiedzianych przez Boga, jest powszechny bojkot imienia „Jahwe” i usunięcie tego imienia prawie z całej Biblii. Zaakceptowali to niemal wszyscy chrześcijanie. Nikt nie przejmuje się nauką samego Chrystusa, który zabronił dokonywania w nim jakichkolwiek zmian (Łk 16,17). Ludzie przestali się bać Boga Jahwe, co jest sprzeczne z nauką biblijną: „ Zasobem sił zbawczych - mądrość i wiedza, jego skarbem jest bojaźń Jahwe” (Iz 33,6). Nie przejmują się zapowiedzianymi karami (Ap 22,17-18).

Pomimo tego wszystkiego, żaden utwór literacki nie jest tak rozpowszechniony, jak Biblia. Większość ludzi ma ją w domu, ale jej nie czyta ze zrozumieniem.

Chwała słów Boga Jahwe polegała również na tym, że wypełniły się wszystkie proroctwa Starego Przymierza, które dotyczyły przyjścia Chrystusa. Jezus po zmartwychwstaniu, mówił o tym z uczniami (por. Łk 24,25-27). Również wypełniły się proroctwa, dotyczące słowa Boga Jahwe, zapisane w księgach Nowego Przymierza. Jan zapisał to tak: „…i oglądaliśmy jego chwałę” (chwałę słowa wypowiedzianego przez Boga Jahwe), które wszystko to zapowiedziało.

Podsumowanie analizy J 1,14

Interpretacja dosłowna, zalecana przez hermeneutykę biblijną w takich tekstach, jak „Prolog”, jest w pełni zgodna z całą Biblią, z kontekstem i hermeneutyką biblijną.

Interpretacja alegoryczna zwolenników doktryny logosu w J 1,1,

- została użyta w Jn 1,14, wbrew hermeneutyce biblijnej i jest sprzeczna z Biblią,

- aby zasugerować, że wyraz „Logos” jest imieniem Chrystusa, wprowadzono duże litery w wyrazach: „Słowo” i w zaimku z nim związanym „Jego”, które w oryginale napisane były z małej litery,

- wprowadzono duże litery w wyrazach „Ojciec” i „Jednorodzony”. Ma to sugerować, że są to imiona. W języku polskim, pisze się takie wyrazy z małej litery,

- aby zasugerować, że wyraz „Logos” jest imieniem Chrystusa, z premedytacją zmieniono znaczenie greckiego wyrazu „eskenosen” (pl. rozbić namiot) i użyto wyraz „zamieszkał”,

- aby zasugerować, że wyraz „Logos” jest imieniem Jezusa, z premedytacją źle przetłumaczono cały werset J 1,14, w którym chwałę Chrystusa, porównano do chwały Chrystusa.

Z tego widać, że kluczowy werset, którym helleniści głównie uzasadniają doktrynę logosu w J 1,1, ma, z premedytacją, całkowicie zmieniony sens przez tłumaczy tekstów biblijnych. Również wprowadzenie dużych liter, nie jest przypadkowe i ma wprowadzić czytelnika w błąd. Zastosowanie błędnego tłumaczenia wersetu J 1,14, jest kolejnym dowodem biblijnym na to, że Jezus nie może być Logosem w J 1,1.

Rozdział 23

Interpretacja wersetu J 1,15

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie” (J 1,15).

Werset ten mówi o istnieniu już Jezusa, przed swoimi narodzinami w Betlejem. Jan Chrzciciel, który był starszy od Jezusa, mówi, że Jezus, który ma dopiero przyjść: „był wcześniej ode mnie”, o czym mówił sam Jezus (J 8,58).

Jezus więc „przewyższał godnością” Jana Chrzciciela, bo był i jest jednorodzonym Synem Bożym, przeznaczonym do wykonania Dzieła Zbawienia, czyli długo oczekiwanym przez Żydów Mesjaszem.

Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden, bardzo ważny szczegół. W tekście oryginalnym zaimek „Ten”, odnoszący się do Jezusa, jest napisany z dużej litery. Jest to potwierdzeniem tego, że Jezus, w Prologu Ewangelii Jana, pojawia się dopiero od wersetu 14-tego, a wcześniejsze użycie dużych liter, w zaimkach związanym z wyrazem „słowo”, było nadużyciem!

Werset ten wszyscy, zgodnie z hermeneutyką biblijną, interpretują dosłownie.

Rozdział 24

Interpretacja wersetu J 1,16

Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce” (J 1,16).

Gdy Jezus zjawił się po Janie Chrzcicielu, miał ze sobą słowo Boga Jahwe, które głosił. Podawał również swoją interpretacje tego słowa (Mt 5,21.28.32.34.39.44), która powinna obowiązywać chrześcijan, ale nie zawsze jest stosowana. Ale Jego podstawowym zadaniem, zleconym przez Boga Ojca, było Dzieło Zbawienia, dzięki któremu „ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom” (Tt 2,11), mówiąc inaczej: „wszyscyśmy otrzymali – łaskę…”. Jednak nie wszyscy skorzystają z tej łaski, chociaż „wielu” z niej skorzysta (Mt 26,28), ponieważ Jezus stał się  „ofiarą przebłagalną za nasze grzechy”; ofiarą posłaną przez kochającego nas, Boga Jahwe, jak czytamy:

W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4,10). Dodajmy, że ofiara ta została złożona „raz na zawsze” (Hbr 10,12).

Werset ten wszyscy, zgodnie z hermeneutyką biblijną, interpretują dosłownie.

Rozdział 25

Interpretacja wersetu J 1,17

Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa” (J 1,17).

Prolog potwierdza konieczność zachowywania „Prawa …Mojżesza”: „Prawo zostało nadane przez Mojżesza”. Bez zmiany pozostaje „Prawo” , nazywane Prawem Moralnym, mówiące o tym, co jest dobre, a co złe, określone w Nowym Przymierzu jako „prawo grzechu i śmierci” (Rz 8,2), szczególnie symbol tego Prawa – Dekalog. Prawo to oskarża nas o grzech i skazuje na śmierć (Rz 6:23). Dlatego Dekalog jest elementem Nowego Przymierza, które Bóg zawarł z ludźmi i znajduje się w  „Arce Przymierza”, która znajduje się w symbolu świątyni Nowego Przymierza (Ap 11,19).

Natomiast zmienia się tylko Prawo usprawiedliwiające, którego Izraelici nie chcieli przyjąć, bo Izrael, który zabiegał o Prawo usprawiedliwiające, do celu Prawa nie doszedł”(Rz 9,31). W Starym Przymierzu ofiary składane były za popełniony grzech, jednak ofiary te nie gładziły grzechu (Hbr 10,4). Prawo to tylko zapowiadało przyjście Mesjasza, Jezusa. Dopiero jednorazowa, a zarazem doskonała ofiara Jezusa Chrystusa ma moc gładzenia grzechów (Hbr 10,14). „Przez Jezusa Chrystusa” „przyszła łaska” (J 1,17). Ta „łaska” to właśnie Prawo usprawiedliwiające (Rz 9,31). W ten sposób Jezus „wypełnił” (Mt 5,17) Prawo Boże, stało się ono kompletne. Paweł napisał to tak w Rz 10,4: „… kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy.”

Człowiek wierzący (Rz 3,22), wyznając swe grzechy (1J 1,9), korzysta z łaski Bożej i oczyszcza się ze swoich grzechów (Rz 3,24). Prawo usprawiedliwiające Starego Przymierza było tymczasowe, ustanowione jedynie „do czasu naprawy” (Hbr 9,10). Ta „naprawa” dokonała się w Jezusie Chrystusie. Zapowiedziana przez proroków „łaska”, stała się biblijną „prawdą” „przez Jezusa Chrystusa”.

Werset ten, bardzo często, jest błędnie interpretowany. Jednak wszyscy, zgodnie z hermeneutyką biblijną, interpretują go dosłownie.

Rozdział 26

Interpretacja wersetu J 1,18

Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył.”(J 1,18).

Należy zwrócić uwagę na zwrot „Jednorodzony Bóg”, użyty w BT. Są przekłady Biblii, które używają w tym miejscu innego sformułowania, tj.  „Jednorodzony Syn”. Tak jest to napisane w Biblii Gdańskiej, NBG, BWP i w BJW: „Boga nikt nigdy nie widział: on jednorodzony syn, który jest w łonie ojcowskiem, ten nam opowiedział” (J 1,18 BG)

Wewnętrzna sprzeczność przy zastosowaniu wyrazu „Bóg”

Tekst J 1,18, w którym użyto zwrot „Jednorodzony Bóg”, jest wewnętrznie sprzeczny, bo Jezusa widziało wielu ludzi. Dlatego Chrystus nie może być Bogiem tak, jak to jest zapisane, bo według J 1,18 „Boga nikt nigdy nie widział”. Niezwykle wyraźnie tu widać, że ktoś zmienił tu tekst Słowa Bożego, który jest nielogiczny, wręcz pozbawiony sensu, a inne przekłady pokazują, jak ten tekst ma wyglądać!

Interpretacja dosłowna wersetu J 1,18

Przy dosłownej interpretacji J 1,18, przesłanie tego wersetu jest takie: chociaż „Boga” Jahwe „nikt nigdy nie widział”, to Jego „syn jednorodzony”, Jezus Chrystus, osobiście „pouczył” nas o „Nim”, o Bogu Jahwe.

Hellenistyczna interpretacja J 1,18

Zastąpienie wyrazu „Syn”, słowem „Bóg” ma sugerować, że Jezus jest jednak Bogiem, a to potwierdziłoby wprowadzenie doktryny logosu w J 1,1, bo „…Bogiem było Słowo.

Widać, jak ważna, dla hellenistów, jest doktryna logosu i potrzebne są im dodatkowe argumenty, aby móc to udowodnić. Nie wahają się nawet zmieniać  tekst  Biblii,  co  jest  kolejnym  dowodem  na  to, że stosują liberalną interpretację tekstów Biblii, zabronioną w chrystianizmie. Piszą o tym świeccy historycy Starożytności i na co już zwracałem uwagę.

Nie zachowały się oryginały ksiąg Nowego Przymierza

Pamiętajmy, że do naszych czasów nie zachowały się oryginały ksiąg Nowego Przymierza. Wszystkie, najstarsze znalezione kodeksy pochodzą z końca IV wieku, a więc z okresu, gdy elity Cesarstwa Rzymskiego całkowicie kontrolowały to, co się działo w całym Kościele.  Są tylko odpisy i w najstarszych kopiach, jest użyte w tym miejscu, raz słowo „Syn”, innym razem słowo „Bóg”. Logika wskazuje, że ktoś usunął słowo „Syn”, a w to miejsce wstawił słowo „Bóg”. Taki wariant jest znacznie bardziej prawdopodobny, bo nie jest on sprzeczny z kontekstem. Syna widziało wielu ludzi, dlatego nie może być Bogiem., bo Boga nikt nigdy nie widział”.

Poza tym istniała duża grupa ludzi wpływowych, zainteresowana tym, żeby wprowadzić politeizm do chrześcijaństwa. Robienie z Jezusa Boga, jest naturalną konsekwencją wprowadzenia doktryny logosu do Jn 1:1. W ten sztuczny sposób, w Prologu Ewangelii Jana, otrzymano biblijny opis drugiego Boga, którym ma być Logos, czyli Jezus Chrystus.

Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół. Niemalże w każdym szanującym się  zborze  chrześcijańskim, w  pierwszych  wiekach  istnienia

chrystianizmu, były odpisy ksiąg, dzisiaj uważane za święte. Tych odpisów musiało być tysiące. Piszą o tym autorzy tych ksiąg. Teksty te były traktowane z wielkim szacunkiem: „A skoro list zostanie u was odczytany, postarajcie się, by odczytano go też w Kościele w Laodycei, a wy żebyście też przeczytali list z Laodycei” (Kol 4,16). Dlatego rodzi się pytanie, dlaczego nie znaleziono żadnych takich odpisów z trzech pierwszych wieków, mimo tego, że inne dokumenty, znacznie mniej liczne, zachowały się. Odpowiadają na to historycy: „…nasza dokumentacja dziejów Kościoła łacińskiego przeszła przez rzymską cenzurę” (E. Wipszycka, Tamże, s.67). W tym szale pozbywania się wszystkiego, co było niewygodne dla hellenistycznych chrześcijan, zniszczono wszystkie odpisy ksiąg, które dzisiaj wchodzą w skład Biblii. Nie zrobiono tego z księgami Starego Przymierza, bo były one pilnowane przez Izraelitów, a szczególnie przez masoretów. Za zgodą cesarza, zniszczono chlubę Aleksandrii, Bibliotekę Aleksandryjską, w której znajdowały się pisma Ariusza i inne dokumenty pisane przez pierwszych uczni Chrystusa. Ale dziwnym trafem, hellenistyczna Biblia, Septuaginta, przetrwała z pogromu.

Boga nie można zabić

Jest jeszcze inny argument potwierdzający to, że ziemski Jezus nie może być „Jednorodzonym Bogiem”, bo umarł. A podstawową cechą Boga jest nieśmiertelność, jak to podkreśla werset 1 Tm 1,17. Jezus uzyskał nieśmiertelność dopiero po zmartwychwstaniu (Rz 6,9), podobnie jak wszyscy ludzie, którzy będą zbawieni (1 J 2,25). W oparciu o naukę, że Boga nie da się zabić, a Jezus był Bogiem, powstał doketyzm, o czym już pisałem.

Ten przykład jest kolejnym dowodem na to, że już w Starożytności elity Cesarstwa, wychowane w duchu hellenizmu, odrzuciły dosłowną interpretację Prologu, a ich lekceważący stosunek do tekstu Biblii trwa do dnia dzisiejszego.

Brak w Biblii określenia Bóg Syn

Apostoł Jan wiele razy używa określenia „Bóg Ojciec” (np. J 6,27). Gdyby Jezus był Bogiem, to Jan stosowałaby podobnie skonstruowane określenie „Bóg Syn”. Tymczasem określenia tego nie ma w całej Biblii.

W dalszej części Ewangelii Jana i w Liście Jana, są stosowane określenia „Jednorodzony Syn” (J 3,16; 1 J 4,9). Nigdzie nie pojawia się zwrot „Jednorodzony Bóg”, co sugeruje , że w J 1,18 też było użyte określenie „Jednorodzony Syn”.

Nicejskie wyznanie wiary było pisane w 325 roku, a więc w czasie, gdy elity dopiero rozpoczynały walkę o władzę w Kościele i jeszcze jej nie posiadały. Był to czas, gdy teksty Ewangelii Jana nie były jeszcze zmieniane. Zwolennicy hellenizmu byli jeszcze za słabi. W wyznaniu wiary z 325 roku, czytamy:Wierzymy… w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożegozrodzonego z Ojca, jednorodzonego, to jest z istoty Ojca, Boga z Boga, Światłość ze Światłości, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego…” („WYZNANIE WIARY 318 Ojców”). W wyznaniu tym nie użyto określenia, które obecnie znajduje się w J 1,18, to jest „Jednorodzony Bóg”, użyto słowa „Syn”. Stąd można wyciągnąć wniosek, że ta zmiana jeszcze, w tym czasie, nie była dokonana w Ewangelii Jana. Używanie zwrotów „Boga z Boga”, „Boga prawdziwego z Boga prawdziwego” świadczą o tym, że wtórnym tematem Sporu Aleksandryjskiego, była odpowiedź na pytanie, czy Jezus Chrystus jest Bogiem? Encyklopedie i słowniki piszą o tym zupełnie inaczej.

Dlaczego Syn „jest w łonie Ojca”?

Chodzi tu tylko o jedność duchową między Ojcem i Synem, o której mówi sam Jezus: „…Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” (J 14,10-11). Ojciec nie jest istotą materialną (J 4,24), dlatego nie może mieć „łona”. Określenie „łono Ojca” wskazuje na to, że Jezus jest Jednorodzonym Synem Bożym.

Rozdział 27

Interpretacja wersetu J 1,23

Aby nasza analiza Prologu Ewangelii Jana była kompletna, to musimy wyjść jeszcze poza tekst, który został nazwany Prologiem. Gdy Jana Chrzciciela pytano o to kim jest, odpowiedział: „… Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz” (J 1,23).

Ten tekst często jest interpretowany, jako „prostowanie drogi” dla Boga, którym jest Jezus Chrystus. Tymczasem jest to cytat ze Starego Przymierza. U Izajasza tekst ten brzmi: „Głos się rozlega: „Drogę dla Jahwe przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu!” (Iz 40,3). Jan Chrzciciel „prostował i wyrównywał drogę” dla Boga Najwyższego, dla Boga Jahwe, a nie dla Jezusa Chrystusa. Prosta i wyrównana droga jest najkrótszą drogą do celu. Ta droga ma być prosta i wyrównana, aby Bóg Jahwe mógł trafić prosto do naszych serc. Jest to potwierdzeniem tego, że główną postacią Prologu Ewangelii Jana jest Bóg Jahwe i Jego nadzwyczajne słowo Boże, mające niezrozumiałą, dla człowieka, moc.

Rozdział 28

Podsumowanie interpretacji całego Prologu Ewangelii Jana

Interpretacja dosłowna

DOSŁOWNA INTERPRETACJA PROLOGU EWANGELII JANA JEST W PEŁNI ZGODNA Z POZOSTAŁYMI NAUKAMI ZAWARTYMI W BIBLII i z hermeneutyką biblijną. Jest to dowodem na to, że interpretacja ta jest właściwa! Jest to interpretacja bardzo prosta i zrozumiała dla każdego, nawet tego, który nie posiada wykształcenia. Jest również zgodna z duchem Ewangelii.

Interpretacja alegoryczna Prologu Ewangelii Jana.

Brak jakichkolwiek argumentów, uzasadniających zastosowanie alegorii

w Prologu Ewangelii Jana

Ludzie bezkrytycznie dali sobie narzucić pogląd, że Logosem w J 1,1 jest Jezus Chrystus. Nie ma żadnego rozsądnego argumentu, który by uzasadniał zastosowanie alegorii w tym miejscu. Hermeneutyka biblijna zabrania robienie tego w tekstach historycznych i narracyjnych, takich jak Ewangelie, czy Prolog. Gdy w Ewangelii jest alegoria, jest to w jakiś sposób zaznaczone. Tymczasem okazuje się, że w Prologu pojawia się niezapowiedziana jedna i ta sama alegoria i to aż 15 razy. Tekst staje się bardzo trudny. Tylko ojcowie Kościoła mogą go wyjaśnić, powstaje przy tym duża ilość nowych, nie biblijnych nauk.

Koronny argument zwolenników doktryny logosu w J 1,1, werset J 1,14, z premedytacją, został źle przetłumaczony i mówi o słowie Boga Jahwe, a nie o pogańskim „Logosie”.

Absurdalne twierdzenie, że Ewangelia Jana napisana jest wyłącznie dla elit Cesarstwa Rzymskiego

Problem ten został omówiony w punkcie 12.

Niedopuszczalne w chrystianizmie zmiany tekstu biblijnego

Aby uwiarygodnić doktrynę logosu w J 1,1, musiano zmienić zapis tekstu biblijnego:

- doktryna logosu w J 1,1 wymusiła zmiany w Dekalogu, który jest elementem Nowego Przymierza (Ap 11,19) i jako jedyny, biblijny tekst, został napisany „palcem Bożym” (Wj 31,18). To może oznaczać zerwanie Nowego Przymierza z Bogiem Jahwe,

- wprowadzono duże litery tam, gdzie ich nie było,

- z premedytacją, tłumaczenia wersetów dostosowywano do panującej, błędnej doktryny,

- wykreowano nowy zapis wersetu J 1,18, w których Jezus Chrystus jest Bogiem,

- zmieniono rodzaj zaimka wyrazu „logos”, aby się nie kojarzył z Bogiem Jahwe,

- wprowadzano nowe , nie biblijne określenia, takie jak Duch Święty,

- usunięto z Biblii święte imię Jahwe,

- wprowadzono Ogólnoświatowy Bojkot Imienia Jahwe,

- chrześcijaństwo stało się religią politeistyczną (J 1,18),

- zmieniono znaczenia biblijnych słów, na przykład wyraz „dusza”.

- biblijnym, świętym określeniom, związanym z Bogiem Jahwe, nadano satanistyczny charakter, na przykład wyrazowi „sabat”,

- do potocznego polskiego języka nie wprowadzono niewygodnych, biblijnych słów, takich jak „nowonarodzenie”.

Nienawiść hellenistów do Boga Jahwe, motorem napędowym

doktryny logosu w J 1,1

Hellenistom bardzo się nie podobało to, że Prolog Ewangelii Jana (J 1,1-18) jest pochwałą Boga Jahwe i Jego słowa. Nienawidzili biblijnego Boga Jahwe. Dlatego, wprowadzając doktrynę logosu do J 1,1, przerobili Prolog na pochwałę pogańskiego „Logosu”, którym ma być Chrystus. W ramach synkretyzmu religijnego, „udowodnili”, że „Logosem” jest Jezus Chrystus. Później okazało się, że ten, hellenistyczny Jezus jest wierną kopią, niezwykle popularnego wśród elit Cesarstwa, boga słońca Mitry. Cała liturgia, stosowana w Kościele powszechnym, jest wzięta z mitraizmu i nie ma żadnego uzasadnienia biblijnego.

Wprowadzając kult Boga Jezusa i kult świętych, prawie całkowicie pozbyto się, znienawidzonego Boga Jahwe, który negował istnienie bogów pogańskich.

Temat ten szerzej został omówiony w rozdziale 3.

Nierozliczenie do dnia dzisiejszego niezwykle agresywnej

hierarchii Kościoła

Sobór nicejski I, zwołany przez pogańskiego cesarza, spowodował powstanie podziałów w Kościele. Powstała elitarna hierarchia Kościoła, która po swojemu interpretowała prawo Boże i świeckie, zmusiła cesarzy do udzielenia sobie  wyjątkowych  praw,  dających  władzę  sądowniczą  i  która  zawarła sojusz z władzą świecką. To zapewniło hierarchii Kościoła całkowitą bezkarność i skłoniło do nadużyć posiadanej władzy, na niespotykaną wcześniej skalę. Powstała, tak zwana, Święta Inkwizycja, krucjaty, wojny religijne i niezwykle okrutne prześladowania kobiet i tych, którzy nie chcieli się podporządkować, a to znaczy, płacić danin. Ta polityka do dnia dzisiejszego ciąży na stosunkach międzynarodowych i napędza nienawiść między narodami.

Wpływy hierarchów Kościoła są tak duże, że nie można ich rozliczać do dnia dzisiejszego. Ślady tego, niezwykle wyraźnie, można zobaczyć w problemie pedofilii, która znalazła w Kościele Powszechnym warunki do rozwoju.

Rozdział 29

Skrót interpretacji dosłownej Prologu Ewangelii Jana

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga” (J 1,1-2).

Przed rozpoczęciem Dzieła Stworzenia („Na początku”) istnieje tylko Bóg Jahwe i Jego słowo („słowo było u Boga”). To słowo jest samym Bogiem Jahwe („Bogiem było słowo”). Wszystko zaczęło się od słowa Boga Jahwe. „Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1,3).

Słowo Boga Jahwe posiada moc stwórczą (Wszystko przez nie się stało) i jest jedynym duchowym narzędziem (bez niego nic się nie stało), za pomocą którego Bóg Jahwe osobiście stwarza wszystko, co istnieje, stwarza z niczego (creatio ex nihilo). „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1,4-5).

Szczególnym dziełem słowa Bożego jest życie („w nim było życie”), a zwłaszcza człowiek. Słowo Boże jest światłem („było światłością ludzi”) i mówi człowiekowi co jest dobre, a co złe, zapowiada też przyszłe wydarzenia.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości” (J 1,6-8). To znaczy, że swoje słowo Bóg przekazuje ludziom za pośrednictwem proroków. Takim prorokiem był Jan Chrzciciel, który głosił słowo Boga Jahwe, które jest światłością dla ludzi („aby zaświadczyć o światłości”), aby ludzie uwierzyli słowu Bożemu („by wszyscy uwierzyli przez niego”).

Słowa „była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”(J 1,9) oznaczają, że każdy człowiek rodzi się ze sumieniem, pełniącym rolę światłości. To sumienie mówi mu o podstawach Prawa Bożego, o tym co jest dobre, a co złe.

Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał”(J 1,10).

Bóg swoim słowem stworzył wszystko i przekazał je ludziom („Na świecie było słowo”), jednak świat nie chciał żyć według Prawa Bożego i nie przyjął je („świat go nie poznał”).

Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”(J 1,11).

Bóg wybrał swój własny naród i przekazał mu Słowo Boże, ale oni też je nie przyjęli. „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”(J 1,12-13).

Wszyscy ci, którzy uwierzyli Bogu Jahwe, przyjęli Jego słowo i żyli według niego, dostali dar Ducha Świętego („dało moc”) i („stali się dziećmi Bożymi”). Dotyczy to tych, którzy wierzą w imię Jahwe („w imię Jego”), którzy przez chrzest, na nowo,(„z Boga się narodzili”).

A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy”(J 1,14).

Słowo Boga Jahwe miało moc stwarzania materii. To słowo zawsze towarzyszyło Izraelitom, najpierw w Namiocie Spotkania, a później w Świątyni Jahwe („zamieszkało wśród nas”). Słowo Boże okryło się chwałą, podobną do chwały Jezusa Chrystusa („chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca”).

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce” (J 1,15-16).

Jan Chrzciciel potwierdza słowo Boga Jahwe, zapowiadające przyjście Mesjasza, który uruchomi źródło łaski („wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce”).

Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa” (J 1,17).

Słowo Boże, przekazane Mojżeszowi, dało Prawo. Dzięki Chrystusowi, każdy może oczyścić się z grzechów („łaska… przyszła przez Jezusa Chrystusa”). Prawdą stała się obietnica Boża o zmartwychwstaniu („prawda przyszła przez Jezusa Chrystusa”), Byli świadkowie, którzy widzieli śmierć i zmartwychwstałego Chrystusa.

Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył” (J 1,18).

Jezus nie może być Bogiem, bo „Boga nikt nie widział”, a Chrystusa widziało wiele osób. Jezus, którego ojcem jest sam Bóg, uczył ludzi o Bogu i Jego słowie: „Jednorodzony Syn, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył”.

Chcę zwrócić uwagę na prostotę takiej interpretacji, zalecanej przez Biblię. Nie trzeba zmieniać zapisu S ł o w a  Bożego, nie  trzeba wprowadzać pogańskiego dogmatu i słów, które w Biblii nie występują, nie trzeba tworzyć nowej nauki, chrystologii, itd. Jednocześnie taka interpretacja jest w zgodzie z pozostałymi naukami Biblii.

Całość Prologu Ewangelii Jana to pochwała Boga i Jego słowa, przekazanego ludziom od „początku”, które uczniowie Chrystusa powinni traktować ze szczególnym szacunkiem, całkowicie inaczej, niż to było w pogaństwie, w pismach helleńskich, gdzie panowała pełna „wolność”, która polegała na tym, że każdy pisma religijne mógł interpretować tak, jak chciał. Gnostycy, którzy nienawidzili Boga Jahwe i wszystkiego, co jest z Nim związane, nie chcieli tego tak zostawić. I zmienili to. Wprowadzając doktrynę logosu, przejęli całkowitą kontrolę nad Kościołem i z Prologu Ewangelii Jana, zrobili hymn na cześć pogańskiej doktryny logosu. Niemal całe chrześcijaństwo to kupiło, nie widząc w tym nic złego!

Apostoł Jan we wstępie do swojej Ewangelii, podkreśla fundamentalne znaczenie Słowa Bożego dla każdego chrześcijanina. Podobnie robił to też w Apokalipsie Jana (Ap 1,1-3). W 1 J 1,1 nazywa je „słowem życia”, bo dzięki temu słowu, możemy uzyskać „życie wieczne” (1 J 2,25). Słowo Boże „trwa na wieki” (2 Sm 7,25; 1 Krn 17,23; Ps 119,89; Iz 40,8; 1 P 1,25) i nie wolno w nim nic zmieniać (Łk 16,17; Ap 22,18-19). Słowo Boga Jahwe musi być odpowiednio zinterpretowane: „To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili /od Boga/ święci ludzie” (2 P 1,20-21). To, jak należy interpretować słowa Boga Jahwe, opisuje nauka zwana hermeneutyką biblijną, nieznaną obecnie w chrześcijaństwie. Właściwa interpretacja nie zawsze jest łatwa, bo ojcowie Kościoła, niezwykle skutecznie, narzucają swoje nauki i z niezwykle wymagającej, chrześcijańskiej  interpretacji, zrobiono hellenistyczną, liberalną interpretację, według której, prawie wszystko można udowodnić i nawet „potwierdzić” to Słowem Bożym. Takie interpretacje stały się głównym źródłem rozłamów w Kościele. Każdy ma swoją własną, często unikalną interpretację Biblii. Nie ma szacunku do Słowa Bożego. Taka postawa związana jest z pogardą dla Jezusa i Jego nauki: „Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym” (J 12,48). A Jezus mówił słowa Boga Jahwe: „…Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł.”(J 14,10).

Rozdział 30

Wykaz nowych nauk pseudo chrześcijańskich, wynikających tylko z przyjęcia doktryny logosu w J 1,1

Istnienie wielu Bogów w chrześcijaństwie

Jeżeli Jezus jest Logosem w J 1,1, to jest też Bogiem, bo „...Bogiem było Słowo”. Jest to sprzeczne z Pierwszym Przykazaniem Dekalogu, z którego nie usunięto imienia Jahwe. Tylko Bóg Jahwe jest Bogiem i nikt inny. W tak zapisanym przykazaniu, nie ma miejsca dla drugiego Boga, nawet dla Jezusa. Dlatego chrystianizm jest religią monoteistyczną tak, jak judaizm i islam.

Nauka o Trójcy Świętej

Aby stworzyć pozory monoteizmu, zwolennicy logosu, wprowadzili „tajemnicę”, dogmat o Trójcy Świętej. Z nauki tej wynika, że ten „jeden Bóg”, tak naprawdę składa się z trzech hipostaz, czyli osób. A są nimi Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. W Trójcy Świętej Ojciec jest jednocześnie Synem i Duchem Świętym, syn jest Ojcem i Duchem Świętym, a Duch Święty jest Ojcem i Synem. To jest „tajemnica”, że trzy różne osoby są tylko jedną osobą. Tymczasem Słowo Boże objawia tajemnice Królestwa Bożego, tajemnice, które były zakryte przez całe wieki (1 Kor 2,7). W chrześcijaństwie nie ma miejsca na takie tajemnice. Wszystko, co jest potrzebne człowiekowi do zbawienia, Biblia mu objawia.

W Biblii termin „Trójca Święta”, czy „triada” nie występuje ani raz. Jest to pojęcie typowo pogańskie. Tam „trójca” występuje od samego początku: od najstarszej cywilizacji Sumerów (Anu, Enlil, Enkim), do dwóch trójc kapitolińskich (Jowisz, Mars, Kwiryn i Jowisz, Junona i Minerwa) w Cesarstwie Rzymskim. Oczywiście w Biblii występują: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, ale nie występuje Trójca Święta. Są wersety, gdzie wszystkie te trzy określenia występują obok siebie, co nie oznacza, że to jest Trójca Święta.

Maria jest Bogarodzicą

Jeżeli Jezus jest Bogiem, co wynika z doktryny logosu w Jn 1:1, to matka Jezusa, urodziła Boga, a co za tym idzie jest Bogarodzicą. Przyszła na świat w sposób cudowny po to, aby urodzić Boga.

Nauka ta nie ma żadnego, ale to żadnego potwierdzenia biblijnego. Wręcz przeciwnie. Słowo Boże dostarcza wielu dowodów na to, że Maria, matka Jezusa, wraz ze swoim mężem Józefem, tworzyli normalną, wielodzietną rodzinę (Mt 13,55-56). Wszystkich rodzonych synów Marii znamy z imienia. Było ich pięciu, a Jezus był dla Niej synem „pierworodnym” (Łk 2,7), a nie, „jednorodzonym” (J 1,18). Określenie „pierworodny” mówi, że jest to dziecko najstarsze, po którym przyszły na świat następne dzieci. Najstarszy, rodzony brat Jezusa Jakub, najprawdopodobniej należał do grona „Apostołów” (Ga 1,19).

Ogłoszenie dogmatu o tym, że Maria jest Bogurodzicą, spowodowało powstanie innych dogmatów maryjnych: o „Marii zawsze Dziewicy”, o „Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny”, o „Niepokalanym Poczęciu Najświętsze Marii Panny”. Dogmaty te są sprzeczne nie tylko z Biblią, ale również ze zdrowym rozsądkiem.

Nauka o dogmacie

Idea dogmatu została zaczerpnięta z filozofii greckiej. Dogmat oznacza naukę, o którą nie wolno pytać. Należy ją przyjąć bez gadania, bo taki dogmat stanowił fundament hellenistycznej szkoły filozoficznej.

Tymczasem Biblia naucza, że „nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane …” (1 Kor 4,6). Podobnie Ap 22,18-19. Idea dogmatu jest w sprzeczności z nauką chrześcijańską (chrystusową), która ostrzega przed fałszywymi prorokami (Mt 7,15), dlatego nakazuje sprawdzanie wszystkiego. Paweł chwali mieszkańców Berei za to, że sprawdzali w księgach Starego Przymierza wszystko, czego on ich nauczał (Dz 17,11). Berejczycy są przykładem dla chrześcijan biblijnych, aby nie dać sobie narzucić obce nauki i sprawdzać w Biblii wszystko, czego nauczają nasi duchowi przewodnicy.

Kult bogów pogańskich, którzy w ramach synkretyzmu religijnego stali się świętymi i dostali chrześcijańskie imiona

Elity, które przechwyciły władzę w Kościele, nie miały zamiaru rezygnować z pogańskich kultów bogów, którzy specjalizowali się w załatwianiu ludziom przeróżnych spraw. Zmienili tym bogom imiona i nazwali ich świętymi (patrz rozdział 13).

Wprowadzenie nowego określenia: „Duch Święty”

W księgach Starego Przymierza, określenie „Duch Święty” nie występuje. Podobnego określenia używa król babiloński, które brzmiało „duch świętych bogów” (Dn 4,5-6). Jednak to, co Nabuchodonozor nazwał „duchem świętych bogów”, na pewno nie jest Duchem Świętym, czy też trzecią osobą Trójcy Świętej. Natomiast w Starym Przymierzu pojawia się określenie „Duch Boży” (Rdz 1,2). Jednak najczęściej używanym zwrotem jest „Duch Jahwe” (Iz 61,1).

Jest to mało prawdopodobne, aby autorzy ksiąg Nowego Przymierza, którzy z niezwykłym szacunkiem odnosili się do Słowa Bożego, sami od siebie, wprowadzili nowe określenie dla Ducha Bożego, czy Ducha Jahwe.

Jezus jest tożsamy z Bogiem Jahwe co do natury i substancji;

nie jest stworzeniem

Zostało to omówione w rozdziale 13.

To Jezus Chrystus jest Stwórcą wszystkiego, a nie Bóg Jahwe

Patrz rozdział 15.

Jezus Chrystus jest Ojcem ludzkości

Jeżeli Jezus jest Stwórcą „wszystkiego”, tak jak to interpretują zwolennicy doktryny logosu w J 1,3, to stworzył On również człowieka i to On jest Ojcem ludzkości, a nie Bóg Jahwe. Patrz rozdział 15. Oficjalnie nauka ta nie jest głoszona.

Boga jednak można zobaczyć

Biblia mówi, że żaden człowiek nie widział Boga i nikt Go nie może zobaczyć (1Tm 6,16). Tymczasem Jezusa widziało wiele osób.

Boga można zabić

Podstawową cechą Boga jest nieśmiertelność (1 Tm 1,17). Jeżeli Boga nie da się zabić, to Jezus, który zdaniem zwolenników doktryny logosu w J 1,1 jest Bogiem, nie mógł umrzeć na krzyżu. Dokedyści tak właśnie nauczali, o czym była już mowa. A jeżeli Chrystus nie umarł, to nie mógł wykupić ludzi od śmierci i również nie zmartwychwstał: „A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1 Kor 15,14).

Trudno sobie wyobrazić bardziej antychrześcijańską interpretację Biblii!

Tylko śmierć Boga może zgładzić grzechy człowieka

Brak argumentów biblijnych skłonił zwolenników doktryny logosu w J 1,1, do szukania argumentów nie związanych z Biblią. Takim argumentem jest wymyślona nauka o tym, że tylko Bóg może swoją śmiercią zapłacić za grzechy ludzi i wykupić ich od wiecznej śmierci.

W Starym Przymierzu symbolem ofiary Chrystusa, było zwierzę ofiarne. Najważniejszym warunkiem, który musiało to zwierzę wypełniać, była jego nieskazitelność i „czystość”. Ta czystość zwierzęcia ofiarnego symbolizowała bezgrzeszność Jezusa (1 P 2,22), była symbolem niewinności Chrystusa. Tak, jak w Starym Przymierzu, niewinne zwierze ofiarne ginęło za grzechy człowieka, ale tych grzechów nie gładziło (Hbr 10,4), tak w Nowym Przymierzu (Mt 26,28) niewinny Jezus, umierał za grzechy „wielu”, za grzechy tych wszystkich, którzy uwierzyli (Rz 1,17). W żadnym wypadku zwierzę ofiarne Starego Przymierza nie symbolizowało Boga.

I w tym miejscu musimy wyjaśnić pewną sprawę. Można się spotkać z taką nauką, że wiara, która jest warunkiem zbawienia, to jest wiara w to, że Chrystus jest Bogiem. Tymczasem tą wymaganą wiarą jest to, w co nie chcieli uwierzyć Żydzi, że Jezus jest długo oczekiwanym, zapowiedzianym przez proroków „Mesjaszem”, który miał wykonać, ustanowiony przez Boga Jahwe plan zbawienia ludzi: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16).

Sabat to święto ku czci sił zła

Ponieważ, według nauki zwolenników doktryny logosu w J 1,1, Chrystus stworzył świat, a  Bóg Jahwe  odpoczywał w  siódmym dniu, to nie trzeba już święcić tego dnia. Pomimo tego, że Biblia ani raz nie podaje wprost, że Jezus zmartwychwstał w niedzielę, można się tylko tego domyślić, niedziela została wyznaczona, jako dzień święty, jako pamiątka zmartwychwstania. To oczywiście nie jest przypadek, że w kulcie słońca, w mitraizmie, niedziela jest dniem świętym i w kilku językach europejskich, nosi nazwę „dzień słońca”.

Według hellenistów, sabat jest świętem ku czci Boga Jahwe, Boga złego, który jest Stwórcą całego zła, które można zobaczyć na każdym kroku. Dlatego należy z Bogiem Jahwe  walczyć, najlepiej przez uczynienie sabatu, świętem na cześć sił zła (patrz rozdział 3).

Widać, że tego typu nauki pochodzą od elit, bo podobnie podają to słowniki z tą małą różnicą, że w słownikach „sabat” rzeczywiście jest diabelski, a Pamiątką Stworzenia jest „szabat”. Jest to oczywiście nieprawda. Wystarczy wziąć Biblię Warszawską i przeczytać przykazanie Dekalogu Wj 20,8-11, gdzie święto to nazwane jest „sabatem”. Słowo „szabat” znaczy dokładnie to samo, co słowo „sabat”.

Tymczasem Dekalog, zapisany „palcem Bożym na tablicach kamiennych” (Wj 31,18), będącymi również tablicami Nowego Przymierza (Hbr 9,4), mówi: „…Dlatego pobłogosławił Jahwe dzień sabatu i uczynił go świętym” (Wj 20,11). Podobnie jest w Rdz 2,3: „Wtedy pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając”. Bardzo mało chrześcijan w Polsce wie, że szabat lub sabat jest chrześcijańskim świętem, wynikającym z Dekalogu, które jest błogosławione i poświęcone przez biblijnego Boga Jahwe.

Wolno zmieniać teksty Słowa Bożego i dostosować je do współczesnych wierzeń

Aby chronić pogańską naukę o logosie w J 1,1, zmieniono zapis Słowa Bożego. Ten szeroki zakres zmian został już omówiony wcześniej.

Chrystus nie jest już głową Kościoła

Problem ten, częściowo został omówiony w rozdziale 8.

Bóg Jahwe wybrał Jezusa na jedynego pośrednika między Nim i ludźmi (1 Tm 2,5).  Dlatego  też  Bóg  „wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich… I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła” (Ef 1,20-23; 5,23).

Biskup Aleksandrii, Aleksander, zwrócił się z prośbą o pomoc do cesarza. Zwołany przez Konstantyna Wielkiego Sobór Nicejski w 325 roku, był tylko pozoracją synodów chrześcijańskich. Decyzje podejmował Konstantyn. Aby w przyszłości nie było podobnych sporów, wprowadził administrację Kościoła, wzorowaną na administracji Cesarstwa. Głową Kościoła został biskup Aleksandrii Aleksander (kanon VI uchwał soborowych). Później, na Soborze w Konstantynopolu, w 381 roku, została zmieniona kolejność ważności biskupów (precedencja) i najważniejszym biskupem, Głową Kościoła, został biskup Rzymu, który kazał nazywać siebie „papieżem”.

Przyjęcie wyznania nicejskiego, osobiście redagowanego przez cesarza Konstantyna, wprowadziło nową tradycję, według której cesarz decydował o wyglądzie Kościoła. Od czasów Soboru Nicejskiego 325 r., cesarz uważał się za tego, który kontroluje cały Kościół. Tak podobno mówił Konstantyn: „…jaki ratunek przed złem znalazło Bóstwo? Bóg chciał właśnie moich usług i uznał je za odpowiedniego spełnienia swej woli… aby rodzaj ludzki, pouczony za moim pośrednictwem, powrócił do posłuszeństwa najświętszemu prawu, a błogosławiona wiara rozszerzała się pod możnym przewodnictwem Najwyższego.” (Euzebiusz, „Żywot Konstantyna”, 2.28, przekł. J. Radożyckiego). Ślad tego widać do dnia dzisiejszego w Rosji, gdzie Głową Kościoła jest patriarcha moskiewski, a nad Kościołem czuwa prezydent Rosji, Władymir Putin. Od czasu Soboru nicejskiego I, to władcy świeccy decydowali o tym, kto ma dostawać godności kościelne. Była to tak zwana inwestytura:nadawanie wasalowi dóbr seniora, przy zachowaniu ceremoniału i zasad prawa lennego Było to nadawanie władzy hierarchom kościelnym poprzez wręczenie pierścienia biskupiego i pastorału, które po ich śmierci musiały być zwracane panującym. Nadanie to było połączone z powierzeniem znaczącego beneficjum.” (Wikipedia, hasło „inwestytura”). Funkcje kościelne stały się potężnym źródłem dochodów, a Jezus Chrystus przestał być Głową Kościoła.

Biskupi nie są już „włodarzami Bożymi”

Biskup bowiem winien być, jako włodarz Boży, człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku”(Tt 1,7).

Włodarz jest to:osoba sprawująca nad czymś władzę” (SJP, hasło „włodarz”). „Włodarz Boży”, czyli biskup, sprawuje władzę nad swoim zborem, a za sprawowanie tej władzy, nie odpowiada przed żadnym człowiekiem, tylko przed Bogiem. Chyba, że popełni pospolite przestępstwo, wtedy odpowiada przed władzą świecką, bo „kto popełnia bezprawie, poniesie skutki popełnionego bezprawia; a /u Niego/ nie ma względu na osoby” (Kol 3,25).

Słowo „biskup” pochodzi od greckiego słowa „episkopos” (strong G 1985), oznaczającego dozorcę, czasami starszego.

Sobór Nicejski spowodował, że biskupi przestali być „włodarzami Bożymi”. Mają swojego przełożonego i muszą wykonywać jego polecenia. Odstąpiono również od wymagań moralnych, które Biblia stawia biskupowi. Urząd biskupa tak został skompromitowany, że większość kościołów unika tego, biblijnego określenia, w stosunku do swoich przywódców religijnych.

Jedną z wielu konsekwencji wprowadzenia doktryny logosu do chrześcijaństwa, stała się utrata swoich biblijnych uprawnień przez biskupów, nadzorujących swoje zbory. Biskupi stracili swoją władzę w zborach, którą posiadali z nadania Ducha Świętego (Dz 20,28), a zbory straciły autonomię. Wierni przestali mieć jakikolwiek wpływ na to, co się dzieje w Kościele, a niezwykle arogancka hierarchia kościelna decyduje o wszystkim, co się dzieje w Kościele.

Biskupi przestali nadzorować swoje zbory. Po 10-ciu latach nauki religii w szkole, katechetka zapytała naszą klasę: jak nazywa się wasz biskup? Okazało się, że nikt tego nie wiedział. Ten przykład pokazuje stosunek współczesnych biskupów do swoich biblijnych obowiązków, do nadzorowania (wychowywania) swojego zboru. Ich obowiązki przejęli katecheci, a zwykli wierni często nie wiedzą, kto jest ich biskupem. Współcześni biskupi stali się niedostępnymi ludźmi, wyizolowanymi od swoich wiernych.

Wprowadzenie nietolerancji religijnej

Brutalny atak elit Cesarstwa Rzymskiego spowodował zdobycie władzy w Kościele i wprowadzenie nauk sprzecznych z fundamentami chrześcijaństwa.  Rozpoczęło  się  prześladowanie  chrześcijan  na niespotykaną dotąd skalę. W tym niezwykle pomocny stał się sojusz z władzą świecką. Nowo powstała hierarchia Kościoła nie cofała się przed niczym, aby utrzymać zdobytą władzę, pieniądze i prestiż.

Chrześcijanie nigdy nie stosowali przemocy fizycznej. Chrystus mówił: Wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,52). Poganie również byli tolerancyjni, nie licząc władców, którzy nagle zobaczyli w tym własny interes. Przemoc w Kościele zaczęła się w Aleksandrii. Tam biskup Aleksander dysponował zakonem parabolanów, którzy oficjalnie zajmowali się chorymi. Praktycznie byli uzbrojoną, prywatną policją biskupa i wykonywali jego zlecenia. Gdy historycy katoliccy piszą:W 318 roku wydarzyło się w Aleksandrii coś nadzwyczajnego. Z powodu różnic teologicznych wybuchły wśród chrześcijan zamieszki uliczne…” (Roger E. Olson, Tamże, s.155), to oznacza, że parabolanie organizowali rozruchy uliczne i otwarcie, zaczęli prześladować Ariusza i jego zwolenników. Najbardziej znaną akcją parabolanów była śmierć Hypatii. Dość powszechnie winą za jej śmierć obciąża się biskupa aleksandryjskiego, ojca Kościoła, doktora Kościoła, świętego Cyryla z Aleksandrii.

Po Soborze Nicejskim w 325 roku, biskup Aleksandrii uważał się za najważniejszą osobę w Kościele. Miał uchwały soborowe, podpisane przez samego Konstantyna Wielkiego, ale wielu chrześcijan w Egipcie nie uznawało tego. W takich wypadkach zwracał się do władzy świeckiej, która musiała wykonywać jego wyroki.

Inaczej wyglądało to w Rzymie. Po dokonaniu krwawego przewrotu, przez Damazego, w 366 roku, zaproponował on biskupstwo Mediolanu, jednemu z najważniejszych osób w Cesarstwie, poganinowi, wychowanemu w duchu hellenizmu, Ambrożemu. To prawdopodobnie on spowodował, że w 380 roku, cesarz Teodozjusz Wielki, ustanowił edykt tesaloński, który siłą narzucał wszystkim ludziom chrześcijaństwo, według rytu nicejskiego. Zaczęło się prześladowanie biblijnych chrześcijan, jako heretyków. Prześladowano również Żydów, pogan i wszystkich tych, którzy nie uznawali przywództwa miejscowego biskupa i nie chcieli płacić mu danin.

Prześladowania te były oparte na przywileju, który dostali biskupi od Konstantyna Wielkiego, który chcąc pozyskać chrześcijan, oprócz pieniędzy, dawał im również różne przywileje. Między innymi biskupi mieli prawo wydawania wyroków sądowych. Sądy te nazywano „episcopalis audietia”. Temat ten został omówiony w punkcie 10.7. Wtedy chrześcijanie stanowili  około  10%  społeczeństwa, dlatego  władza  sądownicza,  którą dostali biskupi, wydawała się bez znaczenia. Jednak kilkadziesiąt lat później, chrześcijaństwo stało się religią obowiązkową dla wszystkich ludzi w całym Cesarstwie. Biskupi odrzucili zasadę zgody na proces obu skonfliktowanych stron i mogli bezkarnie wydawać wyroki sądowe, które musiała wykonać władza świecka.

Po Soborze Nicejskim, biskupi w zborach, musieli wykonywać wszystkie polecenia swoich przełożonych, których wcześniej nie posiadali. W ten sposób usunięto wszelką opozycję na Zachodzie Cesarstwa. Robiło to wrażenie, że tylko tam jest prawdziwy porządek, bo nikt nie protestował, ludzie się bali. W oparciu o „episcopalis audientia”, wprowadzono później sądy inkwizycyjne, od których także nie było odwołania, a wyroki tych sądów musiała wykonywać władza świecka. Może właśnie dlatego są ludzie, którzy twierdzą, że Święta Inkwizycja wcale nie zabijała ludzi. Mówią tak, bo wyroki Sądów Inkwizycyjnych, wykonywała władza świecka.

Urząd papieża stał się źródłem olbrzymich dochodów: „…Obojętne było dla papieży, z jakich źródeł i jakimi drogami płynęły pieniądze i bogactwa. Jedne ociekały krwią i potem torturowanych ofiar… nad drugimi unosił się swąd palonych na stosach ciał. Wyłudzano olbrzymie majątki za obietnice wiecznego zbawienia, sprzedawano drogo sakramenty, odpusty i relikwie, zabierano mienie zmarłych, zbitych i skazanych przez inkwizycję na śmierć. Sprzedawano godności kościelne i stanowiska, probostwa, opactwa, infuły biskupie i kapelusze kardynalskie …” (Józef Siemek, „Śladami Klątwy”, Warszawa 1966, s.44). A nauka chrześcijańska mówi: „Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie…”(Hbr 13,5).

Kościół powszechny szczególnie źle traktował kobiety: „…5 grudnia 1484 roku, papież Innocenty VIII, wydał specjalną bullę Sumis desiderantes affestibus, poświeconą walce z czarownicami… Pięć lat po ukazaniu się bulli, dwaj niemieccy dominikanie, Jakub Sprenger i Henryk Institor, wydali kodeks prawny i podręcznik do walki z czarami pt. Młot Na Czarownice. Książka ta… była zlepkiem bredni i nawoływań do przelewu krwi ludzkiej. Cieszyła się nadzwyczajną poczytnością, doczekała się wielu wydań… kościół zabrał się energicznie do ich likwidacji. Tej straszliwej rzezi błogosławili papieże… Na stosach ginęły nawet siedmioletnie dziewczynki oskarżone o stosunki z diabłem. Palono pojedynczo i zbiorowo. W Tuluzie we Francji, w roku 1577 spalono za jednym razem czterysta kobiet, w 1546 w Genewie – pięćset … Buntujący się o s k a r ż a n i  byli oczywiście nie o te „przestępstwa”, ale o komunikowanie się z diabłami, którzy chcieli zniszczyć religię, papieży i istniejący porządek społeczny… Najbardziej niebezpieczni dla kościoła byli ludzie o dużej popularności i możliwościach oddziaływania na masy... Trudno jest ustalić dokładną ilość spalonych w Europie „czarownic’. Kościół niszczył skrzętnie dokumenty i ślady swojej zbrodni. Zachowane i chronione przed okiem i ręką rzymskie archiwa pozwalają jednak określić tę liczbę na około ośmiu milionów ofiar! Ceremonia palenia na stosie była poprzedzona szeregiem czynności śledczych, wyrafinowanych i barbarzyńskich badań i tortur… Osoby oskarżone o czary poddawano próbom… próbie ognia, łez, ważenia, nakłuwania i próbie wody… Po tych wstępnych próbach… następowało badanie przy pomocy okrutnych tortur.. Po śledztwie odczytywano wyrok i natychmiast, najpóźniej nazajutrz o świcie, wykonywano go… na terenach samej tylko Polski pochłonęła ponad czterdzieści tysięcy niewinnych ofiar” (J. Siemek,  Tamże, s.110-114).

Wszystko to spowodowało prześladowania religijne, na niespotykaną wcześniej skalę. Niszczono wszystkie dokumenty, które o tym świadczyły. Dlatego nie da się powiedzieć ile ludzi zginęło z tego powodu. Niektórzy historycy podają tylko liczbę szacunkową, miliony osób.

Nachalne fałszowanie historii

Powyższy opis działalności Kościoła powszechnego, stawia go w niezwykle złym świetle. Hierarchowie Kościoła zdawali sobie z tego sprawę. Rozwiązaniem tego problemu było „łagodzenie” historii i przemilczanie kompromitujących zdarzeń. Najważniejszym elementem tej polityki było niszczenie niewygodnych dokumentów, a jednocześnie produkowanie nowych, przedstawiających sprawę w zupełnie innym świetle. Takim przykładem jest Donacja Konstantyna, zawierająca fundamentalne błędy. Z czasem umierali świadkowie tych wydarzeń, przedstawianych przez hierarchów, a wersja hierarchów Kościoła stawała się coraz bardziej prawdopodobna. Tak mówiono z ludźmi, którzy znali prawdę: „nie ma dowodów zbrodni, to nie ma przestępstwa”. Produkowanie fałszywych dokumentów, prowadzi do tego, że gdy ktoś wytyka Kościołowi jakieś przestępstwo, następuje gwałtowny sprzeciw i twierdzenie: „nie wiadomo jak to było, bo są dokumenty, które mówią zupełnie coś innego”. Ta prymitywna metoda działa do dnia dzisiejszego Kościół nie został rozliczony za inkwizycje, za wojny krzyżowe, za wojny religijne, za niemoralne prowadzenie się hierarchów Kościoła, itp. Zagarnięte majątki skrzywdzonych ludzi do dnia dzisiejszego służą Kościołowi, a sam Kościół cieszy się ogromnym szacunkiem i autorytetem.

Takim przykładem fałszowania historii jest Spór Aleksandryjski:

- nikt nie podaje informacji, że spór dotyczył interpretacji tylko jednego wyrazu „logos”, z wersetu J 1,1. Najczęściej mówi się o „sporze chrystologicznym”, w którym narzuca się pogląd, że Chrystus jest Bogiem, a i tak encyklopedie i słowniki podają informację, że spór nie dotyczył  odpowiedzi na pytanie: czy Jezus jest Bogiem?

- nikt nie podaje informacji, że Ariusz był biskupem,

- mało kto podaje informację, że synody na Wschodzie uznały naukę Ariusza za „ortodoksyjną”, czyli obowiązującą w całym Kościele, od początku jego istnienia,

- nikt nie podaje informacji, że Ariusz zastosował biblijną zasadę, co najmniej dwóch świadków (2 Kor 13,1). Dwa synody i dwóch ważnych biskupów uznały naukę Ariusza za „ortodoksyjną”,

- nikt nie podaje informacji, że to biskup Aleksander zwrócił się o pomoc do pogańskiego cesarza, pontifeksa maximusa, Konstantyna Wielkiego,

- mało kto pisze o „episcopalis audientia”,

- mało kto podaje informację, że Nicejskie wyznanie wiary zostało zmienione i nie zostało sformułowane w Nicei, ale na Soborze w Konstantynopolu w 381 roku,

- mało kto podaje informację o krwawym przewrocie w Rzymie, dokonanym przez Damazego w 366 roku, pierwszego papieża,

- ludzie nie znają „edyktu tesalońskiego” z 380 roku, ani dekretów teodozjańskich, dokumentów, które w zasadniczy sposób zmieniły historię ludzkości,

- nikt nie mówi o przyczynach spalenia Biblioteki Aleksandryjskiej, zawierającej dorobek intelektualny Starożytności, również pisma chrześcijańskie, w tym pisma Ariusza, itd.

Wprowadzenie nowych, ludzkich Dekalogów

Wprowadzono ludzkie Dekalogi, bez imienia Jahwe, które udają biblijny Dekalog. To spowodowało wykreowanie nowych, ludzkich moralności, co może być zerwaniem Nowego Przymierza Boga z ludźmi.

Zastąpienie wiary w Boga Jahwe, wiarą w Boga Jezusa Chrystusa i w Trójcę Świętą

Nowym Bogiem chrześcijańskim stał się Jezus Chrystus, a biblijny Bóg Jahwe, za pomocą funkcji ojca, został ukryty w Trójcy Świętej.

Wprowadzenie liberalnej interpretacji Biblii

Hermeneutyka biblijna, nauka o interpretacji Słowa Bożego w chrześcijaństwie, jest nauką zupełnie nieznaną. Wzorując się na religii Greków, każdy interpretuje teksty biblijne po swojemu.

A bez stosowania hermeneutyki biblijnej, używając liberalną interpretację, nikt nie jest w stanie zrozumieć Sporu Aleksandryjskiego, jego wpływu na historię świata i na chrześcijaństwo. Panuje ogromny chaos informacyjny. I o to chodziło hierarchii Kościoła. Dlatego w proroctwach Nowego Przymierza, Kościół Odstępczy przedstawiony jest w symbolu „Wielkiej Nierządnicy” (Ap 17,1), która ma na czole, czyli w miejscu najbardziej rzucającym się w oczy, napis: „Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi” (Ap 17,5). Słowo Babilon ma związek z „zamieszaniem”.

Kościół Powszechny zakłada własne, wyższe uczelnie, na których głosi własną wersję nauk biblijnych i wydarzeń historycznych, które potem narzuca wszystkim.

Liberalna interpretacja Biblii powoduje, że obecnie istnieje tysiące, różnych kościołów chrześcijańskich, które mają własnych ojców Kościoła, w których twierdzi się, że ich wiara jest jedynie słuszna, bo opiera się tylko na Biblii. Tylko stosowanie hermeneutyki biblijnej może doprowadzić do jedności, o której mówił Paweł, „aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa. [Chodzi o to], abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu” (Ef 4,13-4).

Chrystologia

Chrystologia powstała po to, aby udowodnić różnymi metodami, że Jezus jest Bogiem.

Rozdział 31

Ostrzeżenia biblijne przed fałszywymi prorokami

Jezus, jako prorok, ostrzegał swoich wiernych przed fałszywymi prorokami, którzy będą działali niezwykle podstępnie i z wielką siłą przekonywania. Już na samym początku swego nauczania, w Kazaniu Na Górze, mówił:Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?” (Mt 7,15-16). Jezus dał swoim uczniom narzędzie, którym mają się posługiwać, aby rozpoznać fałszywych proroków: „poznacie ich po ich owocach”. A jakie są owoce działalności zwolenników hellenistycznej doktryny logosu, można przeczytać w niniejszej pracy.

Tuż przed swoją śmiercią, Jezus zwracał uwagę na moc, którą będą posiadali fałszywi prorocy: Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych” (Mt 24,24). Później temat ten podjął apostoł Paweł podkreślając, że „ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości” (2 Kor 11,13-14). Pisał o tym również apostoł Piotr: „Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę. A wielu pójdzie za ich rozpustą, przez nich zaś droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami; dla zaspokojenia swej chciwości obłudnymi słowami was sprzedadząWypowiadając bowiem słowa wyniosłe a próżne, uwodzą żądzami cielesnymi i rozpustą tych, którzy zbyt mało odsuwają się od postępujących w błędzie. Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem kto uległ, temu też służy jako niewolnik” (2 P 2,1-3,18-19). Także apostoł Jan: „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie… Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak [mówi] świat, a świat ich słucha” (1 J 4,1-5). Tych ostrzeżeń nigdy nie było za dużo. Również Jezus Chrystus, w wizji przedstawionej Janowi, już po swoim wniebowstąpieniu, pisze listy do 7-miu zborów, w których również ostrzega przed fałszywymi prorokami (Ap rozdziały 2 i 3).

Powinniśmy naśladować Jezusa Chrystusa. Gdy był kuszony, bronił się Słowem Bożym, które cytował, ze współcześnie nazywanej, Biblii Hebrajskiej,  bronił  się,  mówiąc:  „jest napisane”  (Mt 4,4.7.10).  Tekst  biblijny rozwiązywał Jego problem. Tak samo robili apostołowie:Sami apostołowie korzystali z Biblii Hebrajskiej, którą uważali za autorytatywną...” (Roger E. Olson, Tamże, s.146). To właśnie z tego powodu został napisany Prolog Ewangelii Jana.

Jednak współcześni chrześcijanie (uczniowie Jezusa) nie słuchają Chrystusa. Mają własnych nauczycieli, ojców Kościoła, którym całkowicie zawierzyli. Wypiszmy, w sposób ogólny, „owoce” (Mt 7,15-16) ich działalności:

- w ramach synkretyzmu religijnego, wprowadzono do chrześcijaństwa pogańskie nauki,

- do dnia dzisiejszego obowiązuje Ogólnoświatowy Bojkot Imienia „Jahwe”,

- wszędzie obowiązuje bałwochwalstwo na ogromną skalę (patrz Wj 20,2-6),

- zmieniono treści i sposób zapisu Słowa Bożego i Dekalogu,

- pozbawiono wiernych jakiegokolwiek wpływu na to, co się dzieje w Kościele,

- tych, którzy nie chcieli się podporządkować, prześladowano w sposób, jakiego świat dotąd nie widział,

- w ramach polityki „dziel i rządź”, skłócano ze sobą różne grupy społeczne i całe narody,

- w ramach wojen krzyżowych, unicestwiano całe narody tak, jak to zrobiły wojska krzyżackie i polskie w Prusach,

- współpracowano z władzą świecką i elitami, co zapewniało hierarchii Kościoła, całkowitą bezkarność,

- w ramach rzymskiego: „Roma locuta, causa finita”, hierarchia Kościoła w sposób arogancki, traktowała swoich wiernych,

- hierarchia Kościoła, do dnia dzisiejszego lubuje się w bogactwie i przepychu, co stanowi rażący kontrast z Chrystusem: Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8,20).

- niszczono niewygodne dokumenty, fałszowano historię, itd.

Jednak ludzie tego nie widzą. Wypełniło się proroctwo Izajasza (Iz 29,9-13), w wersji podanej przez apostoła Pawła: Dał im Bóg ducha odurzenia; takie oczy, by nie mogli widzieć, i takie uszy, by nie mogli słyszeć aż po dzień dzisiejszy” (Rz 11,18).

Rozdział 32

Boży nakaz wyjścia z biblijnego Babilonu

Aby ostrzec swój lud przed konsekwencjami zwiedzenia, Bóg daje Jezusowi „Objawienie” (Ap 1,1). Jezus, przez Jana, przekazuje je wiernym. Jednym z podstawowych ostrzeżeń jest nakaz: I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Ludu mój, wyjdźcie z niej, byście nie mieli udziału w jej grzechach i żadnej z jej plag nie ponieśli” (Ap 18,4). Z kontekstu wynika, że chodzi tu o kobietę wszeteczną, „Wielką Cudzołożnicę” (Ap 17,1), symbol zapowiedzianego przez Biblię „odstępstwa” (2 Tes 2,3-4), kobiety, która ma na czole napis „Babilon Wielki” (Ap 17,5). Biblia Tysiąclecia wyjaśnia w komentarzu do 1 P 5,13: „w Babilonie” – symboliczna nazwa Rzymu…”. Babilon ma związek ze słowem „zamieszanie”. Jednocześnie trudno się oprzeć wrażeniu, że zwolennicy doktryny logosu robią olbrzymie zamieszanie, tylko po to, aby ukryć biblijną prawdę i właściwą interpretację J 1,1. Słowo Babilon jest związane z wieżą Babel, gdzie Bóg pomieszał mowę mieszkańcom ziemi i dlatego to nazwano je Babeli” (Rdz 11,9). W biblijnym Babilonie, oprócz kultu wielu bogów pogańskich, istniała także namiastka kultu Boga Jahwe, wprowadzona przez władcę Nabuchodonozora, który powiedział: Niech będzie błogosławiony Bóg…, który posłał swego anioła, by uratował swoje sługi. W Nim pokładali swą ufność…” (Dn 3,28-29).

Babilon był również problemem dla ludu Bożego Starego Przymierza: „…Mur Babilonu musi upaść! Wyjdź, mój narodzie, spośród niego! Każdy niech ratuje swe życie przed żarem gniewu Jahwe! (Jr 51,44-45 ). Ludem Bożym pozostali tylko ci, którzy wyszli z Babilonu! To jest wskazówka dla współczesnych ludzi wierzących, którzy chcą być chrześcijanami biblijnymi i skorzystać z obietnic Bożych.

Nakaz Boży dla współczesnego ludu Bożego jest prosty: „wyjdźcie z niej”, z kobiety wszetecznej (Ap 17,1), która symbolizuje Odstępczy Kościół, zamieszanie religijne i Babilon, czyli Rzym. „Wyjdźcie” z systemu religijnego, zapoczątkowanego w Aleksandrii (Iz 30,7), a przejętego i utwierdzonego przez elity Rzymu, opartego na pogańskiej doktrynie logosu w J 1,1. Jeżeli tego się nie zrobi, można stracić życie wieczne (1 J 2,25), a docześnie mieć do czynienia z „żarem gniewu Jahwe.”

Rozdział 33

Chrześcijaństwo stało się narzędziem rzymskich elit, służącym do obrony pogańskiej tradycji i odzyskania panowania

nad światem

Spór Aleksandryjski spowodował powstanie, niezwykle aroganckiej elity, czyli hierarchii kościelnej, która tak, jak elity Cesarstwa Rzymskiego, odseparowała się od reszty społeczeństwa, żyje tylko w swoim środowisku i posiadała pełnię władzy w Kościele. To doprowadziło do powstania biblijnego „odstępstwa” (2 Tes 2,3), nowej religii, którą w ramach synkretyzmu religijnego, nazwano „chrześcijaństwem”, religii sprzecznej z nauką zawartą w Biblii (patrz rozdział 10.). W ten sposób „objawił się człowiek grzechu, syn zatracenia” (2 Tes 2,3), papież, który każe nazywać siebie Ojcem Świętym, a tak zwracał się Jezus do Boga (J 17,11). Papieża powszechnie uważa się za „Głowę dla Kościoła”, wbrew nauce biblijnej (Ef 1,22), w której jedynie Chrystus jest „Głową dla Kościoła”.

Aby zrozumieć skutki wprowadzenia pogańskiej doktryny logosu do chrześcijaństwa, najlepiej przeanalizować zachowania elit Kościoła Powszechnego, o których piszą historycy świeccy i porównać je z naukami biblijnymi. Jest to biblijna metoda szukania „fałszywych proroków”, cieszących się niezasłużenie wielkim autorytetem wśród ludzi, metoda podana przez samego Chrystusa: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?”(Mt 7,15-17), Przypatrzmy się „owocom” wydanym przez działalność tych ludzi.

1. Nazywanie siebie „ojcami”.

Używanie prestiżowego w Rzymie tytułu „Ojciec, zabronionego przez Jezusa Chrystusa (Mt 23,9). Te tytuły (łac. pater) to: patrycjusze, patroni, patriarchowie, ojciec, ojciec Kościoła, Ojciec Święty. Naszym ojcem duchowym jest wyłącznie biblijny Bóg Jahwe.

2. Ustanowienie przez cesarza Konstantyna Wielkiego, hierarchii kościelnej.

Stało się to na Soborze nicejskim I w 325 roku. Wzorowano się na administracji państwowej. Na czele Kościoła, pogański cesarz umieścił biskupa Aleksandrii. Sobór w Konstantynopolu, w 381 roku, zwołany przez cesarza Teodozjusza Wielkiego, zmienił precedencję i najważniejszym biskupem został biskup Rzymu. Oprócz tego, że Chrystus przestał być „Głową dla Kościoła” (Ef 1,22), to biskupi stracili swoją biblijną autonomię (Tt 1,7), daną przez Ducha Świętego (Dz 20:28) i musieli wykonywać polecenia swoich nowych przełożonych.

3.Hierarchia Kościoła zaczęła współpracować z władzą świecką.

Jest to sprzeczne z Mt 6,24. Cesarz, a później władcy świeccy, zatwierdzali najważniejsze stanowiska w Kościele. Zostało to zmienione dopiero w XI wieku. Tą ścisłą współpracę władzy świeckiej z elitami Kościoła Powszechnego, w niektórych państwach, można obserwować do dnia dzisiejszego. Nosi to nazwę „sojuszu ołtarza i tronu”.

4. Biblia stała się księgą nie zalecaną, a nawet zakazaną.

Oficjalnie zaleca się, aby Biblii nie czytać samemu, bo „są tam trudne tematy, które można źle zrozumieć”. Najlepiej słuchać ojców Kościoła, którzy te tematy zbadali. Dlatego przestano ją cytować tak, jak to robił Jezus (Mt 4,4.7.10). Teksty Pisma Świętego zastąpiono cytatami  ojców Kościoła, którzy interpretowali Biblię w sposób liberalny tak, jak to było w hellenizmie, a to znaczy, że w sposób dowolny.

5. Kto nie uznaje Nicejskiego wyznania wiary, ten jest heretykiem.

Ci, którzy byli chrześcijanami biblijnymi i nie chcieli przyjąć Nicejskiego wyznania wiary, stali się heretykami, oficjalnie ściganymi przez państwo, na postawie edyktu tesalońskiego z 380 roku. Dlatego chrześcijaństwo biblijne mogło istnieć wyłącznie w ukryciu. Zostało to zapowiedziane w Ap 12,6. W symbolu „Niewiasty” przedstawiony jest biblijny Kościół. Ta nietolerancja wyznaniowa jest czymś normalnym do dnia dzisiejszego. Jest to sprzeczne z podstawami chrześcijaństwa: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego….” (Mk 12,31). Tymczasem prześladowano chrześcijan biblijnych, Żydów, pogan, ateistów i innowierców (pogromy, krucjaty i Święta Inkwizycja, publiczna pogarda).

6. Niektórzy hierarchowie Kościoła są jak sam Bóg.

Ojcowie Kościoła równają się z Bogiem. Papież nazywa siebie „Ojcem Świętym”. A to właśnie tak Jezus nazywał Boga, w tak zwanej, Modlitwie Arcykapłańskiej (Jn 17,11). Za odpowiednią opłatą, za pomocą „odpustów”, hierarchia Kościoła, mogła zgładzić każdy grzech. Tymczasem biblijne oczyszczanie się z grzechów jest „darem Bożym” (Ef 2,8), to Bóg oczyszcza człowieka z grzechów: „… darmo, z Jego (Boga) łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie” (Rz 3,24). Zmieniono również biblijny Dekalog, a swój własny Dekalog, ojcowie Kościoła nazwali Przykazaniami  Bożymi  (Łk 16,17). Tłumacze  Biblii  poprawiali  Słowo Boże, dostosowując je do doktryny panującego Kościoła. Jeżeli ich własne słowa nazywa się Słowem Bożym, to również zrównują się z Bogiem.

7. Rzymska zasada „dziel i rządź”.

Rzymskim sposobem sprawowania władzy była zasada „dziel i rządź” (divide et impera). Dlatego wiernych podzielono na duchowieństwo (elita) i laikat (pospólstwo), wzorując się na starorzymskim podziale: patrycjusze (elita) i plebejusze (pospólstwo). Same duchowieństwo jest również podzielone, znacznie bardziej, niż administracja cesarstwa, na której się wzorowano. Tymczasem Chrystus zlikwidował podziały między ludźmi: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,28)/

8. Bezkarność hierarchów Kościoła.

Widoczna jest bezkarność hierarchów Kościoła, co niezwykle wyraźnie ujawniło się obecnie w przypadku pedofilii. Tymczasem Biblia naucza:  „Kto bowiem popełnia bezprawie, poniesie skutki popełnionego bezprawia; a /u Niego/ nie ma względu na osoby” (Kol 3,25). Hierarchowie tak ustawili sobie Prawo, że władza świecka nie miała prawa ich sądzić, nawet za pospolite przestępstwa: „Franciszek wydał dekret uchylający przepis watykańskiego kodeksu karnego, na mocy którego biskupi i kardynałowie byli sądzeni tylko przez Sąd Kasacyjny, najwyższy organ składający się z kardynałów i innych wysokich rangą duchownych.” (artykuł: „Watykan: Papież pozbawił przywilejów kardynałów i biskupów”, Reuter)

9. Zamiłowanie do bogactwa i przepychu.

 

Bogactwo i przepych hierarchów Kościoła stanowi ostry kontrast z Jezusem Chrystusem, który niczego nie posiadał (Mt 8,20). W chrześcijaństwie „ubóstwo” „ubogaca” człowieka: „Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8,9). Dary otrzymane od magów babilońskich (Mt 2,11), nie odegrały żadnej roli w Ewangeliach i w życiu Jezusa.

Papież Pius XII jako kontrast z Jezusem Chrystusem

 

10. Izolowanie się hierarchii Kościoła.

Odizolowanie się hierarchów Kościoła od wiernych, stanowi również kontrast z Jezusem Chrystusem, który cały czas przebywał wśród prostych ludzi (Mt 4,25) i dla każdego z nich miał czas (Mr 10,14). Biskupi aleksandryjscy mieli parabolanów, którzy praktycznie byli policją biskupa. Papież ma Gwardię Szwajcarską, która pilnuje tego, aby nikt niepowołany nie dostał się do papieża. Współczesna ochrona biskupa nie ma swojej nazwy. Jednak nie da się przyjść i zapukać do drzwi biskupa, aby przedstawić mu swoją sprawę. Tymczasem Jezus nie miał żadnej ochrony, sam od siebie, chodził i rozwiązywał ludziom ich problemy. Osobiście troszczył się o nich: Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości” (Mt 9,35-36).

11.Handel stanowiskami kościelnymi.

Tylko elity decydowały o wysokich stanowiskach w Kościele. Za odpowiednią opłatą,  można było zostać nawet papieżem. Niektórzy traktowali takie stanowisko jako inwestycję, która szybko się zwracała. Stanowiska kościelne stawały się sposobem na zdobycie majątku. A Jezus mówi: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6,24). Historia pokazała, że tym wybranym przez dużą część hierarchów Kościoła „panem”, była mamona, czyli pieniądz.

12.Dzięki hierarchii Kościoła, powstało nowe słowo „nepotyzm”.

Dobrze płatne stanowiska i godności obsadza się tylko członkami rodzin i swoimi ludźmi. Niekoniecznie muszą się znać na wykonywaniu takiej pracy. Słowo „nepotyzm” pochodzi od łacińskiego słowa „nepos”, oznaczającego wnuka lub potomka.

13. Zwykli członkowie Kościoła utracili swoje biblijne prawa.

Wierni stracili jakikolwiek wpływ na to, co się dzieje w Kościele. Jest to sprzeczne z nauką biblijną. Paweł pisze do wiernych w Koryncie: „A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu” (1 Kor 5,2). To wierni mieli zająć się tym tematem. W wielu Kościołach chrześcijańskich wierni nie mają nic do powiedzenia. O wszystkim decydują ci, którzy mają władzę. Powszechnie przyjęta jest arogancka, rzymska zasada sprawowania władzy: „Rzym przemówił, sprawa zakończona” (Roma locuta, causa finta).

14. Wprowadzenie pogańskich wierzeń i tradycji.

W ramach synkretyzmu religijnego, hierarchia Kościoła wprowadziła do chrześcijaństwa, popularne wśród elit, pogańskie wierzenia, pogańskie zwyczaje i pogańskie liturgie, pod nazwą „kult świętych”. Tymczasem przykazanie Dekalogu mówi, że tak nie wolno robić (Wj 20,2-6). Takim przykładem łamania tego przykazania jest kult krzyża, najstarszego znaku boga Słońce. Nie tylko „czyni się” takie znaki jak krzyż, ale również „kłania się” im i „służy się” im. Zgodnie z astrologią babilońską jest jeden dzień w roku, w którym należy oddawać krzyżowi szczególną cześć. Jest to 14-sty września, Święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Krzyż należy „podnosić”, aby był wysoko, jak Słońce, które też się podnosi w pierwszej połowie dnia. Krzyż można adorować:ma miejsce w Wielki Piątek. Wierni podchodzą i całują wtedy krzyż, oddając w ten sposób cześć krzyżowi…” (Wikipedia, hasło: „Adoracja Najświętszego Sakramentu”). Podobnie robi się z innymi przedmiotami kultu religijnego i ze świętymi. Aby było to możliwe, ojcowie Kościoła musieli usunąć przykazanie z biblijnego Dekalogu, mówiące o tym (Wj 20,4-6).

15. Nadużywanie, przez hierarchów Kościoła, przywilejów danych przez państwo.

Na przykład, nieznane w Polsce sądy biskupie (Rz 12,19), które posiadają tylko łacińską nazwę „episcopalis audientia”. Temat  ten  został  omówiony

w rozdziale 10. Tą metodą zniszczono wszelką opozycję w Kościele, powstał „porządek” w Kościele Zachodnim. Nikt nie ośmielał się protestować, aby nie narazić się na srogie sankcje.

Tak działały również sądy inkwizycyjne. Niezliczona ilość osób została zamordowana w ten, niezwykle okrutny sposób (spalenie na stosie). Dzisiaj hierarchowie Kościoła mówią, że nikogo nie zabili. Jest to ponura prawda, bo tylko wydawali wyroki skazujące, które musiała wykonać władza świecka. Ten „sojusz ołtarza i tronu”, przedstawiony jest w symbolu „Wielkiej Nierządnicy”, jako Kościoła odstępczego (Ap 17,1), która „siedzi na Bestii szkarłatnej” (Ap 17,3), która symbolizuje Cesarstwo Rzymskie, a współcześnie w państwach powstałych z rozpadu Cesarstwa Rzymskiego, tworzące, tak zwaną cywilizację zachodnią, opartą na trzech filarach:

- kultura grecka,

- prawo rzymskie,

- Kościół Powszechny.

Dopiero Reformacja zachwiała tymi filarami, jednak są kraje, takie jak Polska, które budują swą przyszłość na tych trzech filarach.

16. Fałszowanie historii.

Hierarchowie Kościoła mieli własną wersje wydarzeń historycznych. Chcąc je uwiarygodnić niszczyli niewygodne dokumenty. Temat opisany jest w rozdziale 30. Szczególnie „starannie” zniekształcano historię Sporu Aleksandryjskiego.

17.Nienawiść do Boga Jahwe i Ogólnoświatowy Bojkot Imienia Jahwe.

Nienawiść hierarchów Kościoła do biblijnego Boga Jahwe widoczna jest od samego początku (patrz rozdział 3), gdy elity Cesarstwa zaczęły kontrolować wszystko, co się dzieje w Kościele. Z ksiąg Nowego Przymierza całkowicie zostało usunięte imię „Jahwe”. Z ksiąg Starego Przymierza, usunięto to imię ponad 7500 razy. Buduje się świątynie nazywane imieniem różnych świętych. Świątynia w Jerozolimie nazywała się „Świątynią Jahwe” (Ez 8,16). W Kościele Powszechnym nie ma ani jednej „Świątyni Jahwe”.

18.Wielkopańskość i zaniedbywanie swoich obowiązków przez biskupów.

Biskup według Biblii, powinien być nadzorcą, opiekunem, wychowawcą swoich wiernych. Powinien stale przebywać wśród nich, rozwiązywać ich problemy i osobiście kierować życiem zboru (Dz 20,28). Biskup odpowiadał tylko przed Bogiem, za wszystko to, co się działo w jego zborze, powinien być żywym przykładem do naśladowania (Tt 1,7). Nikt nie miał prawa narzucać biskupowi swojej woli. Tak zachowywali się biskupi w trzech pierwszych wiekach istnienia chrystianizmu. Doradzali sobie nawzajem i wymieniali się doświadczeniami i biblijną wiedzą, pisząc do siebie listy i organizując lokalne synody. Organizowali szkolenia dla przyszłych biskupów. Takim biblijnym ośrodkiem szkolenia stała się Antiochia (Dz 11:20), w której uczył się biskup Ariusz. W opozycji do Antiochii była Aleksandria, światowe centrum kultury helleńskiej, do której dołączył Rzym.

Zupełnie inaczej zachowują się współcześni biskupi. Lubią stroić się w krzykliwe i pozłacane szaty, które nie mają żadnego uzasadnienia biblijnego. Odgrodzili się od swoich wiernych do tego stopnia, że ludzie nawet nie wiedzą, kto jest ich biskupem. Wielkim szczęściarzem jest ten, komu udało się zamienić kilka słów ze swoim biskupem.

19. Propaganda kościelna.

Hierarchia Kościoła stosuje propagandę, wzorowaną na propagandzie Konstantyna Wielkiego, w której wszystkie chwyty są dozwolone, a kłamstwo stało się powszechnie używanym narzędziem pracy (Wj 20,16). Jak skuteczna była propaganda Konstantyna, niech świadczy fakt, że Goebbels, w czasach II Wojny Światowej, wzorował się na niej i odnosił wielkie sukcesy. Aby propaganda katolicka mogła dotrzeć do jak najszerszych kręgów społeczeństwa, wykorzystuje się najnowsze osiągnięcia techniki.

20. Gardzenie ludźmi, którzy nie są swoi.

Hierarchia Kościoła zabrała ludziom wolność wyznaniową. Wszyscy ci, którzy nie chcieli się podporządkować, byli prześladowani. Gardzono takim człowiekiem. Zabijanie ich było nic nie znaczącym epizodem i chętnie skazywano swoich przeciwników na śmierć. Wszystkich tych, którzy nie chcieli się podporządkować hierarchii Kościoła i płacić im danin, ogłaszano wrogami i prześladowano: więziono, konfiskowano majątki, torturowano, zsyłano na wygnanie i zabijano z wielkim okrucieństwem. Działo się to na podstawie edyktu tesalońskiego z 380 roku, wydanego przez cesarza Teodozjusza, który, za to, dostał od elit przydomek „Wielki”. Dzisiaj tłumaczy się to tym, że takie wtedy było Prawo. Ale to Prawo umiały wyegzekwować sobie elity Kościoła od cesarza. Jest to temat niewygodny dla hierarchii Kościoła, dlatego nie uczy się o tym na lekcjach historii, czy religii, chociaż edykt tesaloński z 380 roku drastycznie zmienił historię ludzkości.

Hierarchia kościelna otwarcie gardzi ludźmi o odmiennej orientacji seksualnej, choć istnieją dowody na to, że wśród nich są takie przypadki.

21. Biblia stała się księgą nieznaną.

Aby nikt nie czytał Biblii, wprowadzono lekcje religii, na których narzucano katolicką interpretację. Ukrywano przed wiernymi podstawowe nauki biblijne i nakazy Jezusa (Mt 28,19-20). Na przykład nie wiedzą, że jest Dekalog katolicki, Dekalog protestantów z usuniętym imieniem Jahwe i jest Dekalog biblijny, z imieniem Jahwe. Dlatego są trzy moralności: katolicka, protestancka i biblijna.

Obecnie nie używa się cytatów biblijnych. Cytaty biblijne zostały wyparte przez nauki ojców Kościoła. Gdy jednak użyje się jakiegoś cytatu biblijnego, przedstawia się go jako naukę któregoś z ojców.

22. Absurdalnie skomplikowano nauki chrześcijańskie.

Nauka ojców Kościoła, wyjaśniająca jedną sprawę, była często sprzeczna z wieloma innymi tekstami biblijnymi. Chociaż znam Biblię i na religię chodziłem przez 11 lat, to w internetowym quizie na temat „Bożego Ciała”, nie potrafiłem odpowiedzieć na zdecydowaną większość pytań, bo były to ludzkie nauki. Tymczasem chrześcijaństwo biblijne cechuje się prostotą (2 Kor 11:3), chociaż są też tematy trudne.

23. Tytułomania.

Przejęcie przez papieża zaszczytnego tytułu najwyższego, pogańskiego kapłana, pontifex maximus, jest jednym z wielu skandali związanych z osobą papieża (Mt 23,12). Ponieważ tytuł ten był związany ze splendorem, pierwszy papież Damazy I, w roku 375, nie widział nic złego w tym, aby przejąć ten, czysto pogański tytuł, od cesarza Gracjana. Współcześni papieże niechętnie chwalą się tym tytułem. Jednak ślad tego tytułu pozostał. „Służba” na tronie papieskim nazywa się „pontyfikatem”, od słowa „pontifex”.

Dla hierarchii Kościoła utworzono wiele zaszczytnych tytułów, nie związanych z Biblią. Mało kto wie, jakie są obowiązki takich ludzi.

24.Lekceważenie biblijnych proroctw.

Kościół Katolicki milczy na temat proroctw biblijnych, bo wiele z nich skierowana jest przeciwko temu kościołowi, na przykład: Iz 30,7; 2 Tes 2,3; Ap 17,1, itd. Hierarchia kościelna całkowicie milczy na temat proroctw biblijnych, mówiących o mającym nadejść „odstępstwie” (2 Tes 2,3), którego siedzibą będzie Rzym, a które ogarnie cały świat. Wszystko wskazuje na to, że tym „odstępstwem” jest doktryna logosu w J 1,1 i konsekwencje wynikające z jej przyjęcia.

25. Ukrywanie przed wiernymi zasad hermeneutyki biblijnej.

Hierarchia Kościoła nie jest zainteresowana nauczaniem zasad interpretacji Słowa Bożego. Wręcz przeciwnie. Narzuca naukę ojców Kościoła, a był nawet taki czas, gdy Biblia była na Indeksie Ksiąg Zakazanych.

26. Pielęgnacja tradycji pogańskich.

Dla hierarchów Kościoła najważniejszą rzeczą jest pielęgnowanie tradycji przodków, co jest sprzeczne z przykazaniami Dekalogu (Wj 20,2-11) i nauczaniem Jezusa: „Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji… Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować” (Mk 7,8-9). Ponieważ „tradycja” jest ważnym elementem kultury helleńskiej, zwyczaje i wierzenia przodków należało zachować. Aby to zrobić trzeba tylko sięgnąć po synkretyzm religijny, którego również używali przodkowie. Taka postawa nobilituje hellenizm, cieszący się powszechnym szacunkiem do dnia dzisiejszego, a neutralizuje wpływy chrystianizmu, religii, według opinii elit, „wymyślonej” przez Żydów, dlatego niezasługującej na uznanie.

27. Brak nowonarodzenia wśród hierarchów Kościoła i wśród wiernych.

Problem ten został omówiony w rozdziale 3.

28. Utworzenie pozabiblijnych, zaszczytnych stanowisk dla hierarchii Kościoła.

Te najbardziej znane to: arcybiskup, kardynał (purpurat), papież itp. Biblijnym, najwyższym stanowiskiem w Kościele był urząd biskupa, który odpowiadał tylko przed Bogiem (Tt 1,7). Jednak ustanowiono wyższe stanowiska takie jak arcybiskup. Ale nad arcybiskupem jest jeszcze kardynał, a nad kardynałem papież. W Biblii nie ma miejsca dla takich funkcji, na wywyższanie się ponad najwyższe stanowisko, ustanowione w Biblii (Łk 14,11).

29. Wybiórcze stosowanie Prawa.

Hierarchia kościelna pilnowała starożytnych prawa świeckiego, dających jej władzę, wykraczającą poza Kościół: uchwały Soboru nicejskiego I, Soboru konstantynopolskiego I, episcopalis audientia, edykt tesaloński, dekrety teodozjańskie, itd. Stało się to jednym z powodów, wprowadzenia zasady niezmienności prawa świeckiego, wzorowanej na Prawie Rzymskim. Jednak ci sami ludzie, nie mieli żadnych oporów związanych z tym, żeby tą samą zasadę niezmienności Prawa, wymaganą również przez Biblię (Ap 22,18-19), odrzucić w chrześcijaństwie. Tak pozbyto się niewygodnych, dla  hellenistycznie  nastawionej  hierarchii  Kościoła, biblijnych  Praw (na przykład przykazań Dekalogu Wj 20,2-11), co narusza fundamenty Prawa Bożego, chrystianizmu. Dlatego mamy kilka moralności, które zależą od stosowanego Dekalogu.

30. Powstanie terroryzmu chrześcijańskiego.

Ogólna definicja: „terroryzm to stosowanie siły lub jej groźby przez jednostki lub grupy osób w celu wywarcia wpływu zarówno na władzę i opinię publiczną, jak i grupy osób czy poszczególne osoby" (Z. Cesarz, Terroryzm międzynarodowy).

Terroryzm chrześcijański jest częścią terroryzmu religijnego.Terroryzm religijny – rodzaj przemocy na tle religijnym, w którym taktyki terrorystyczne wykorzystywane są do osiągania celów religijnych lub związanych z tożsamością religijną.” (Wikipedia, hasło: „Terroryzm religijny”).

Aleksander Aleksandryjski, który swoimi naukami wywołał słynny Spór Aleksandryjski, był biskupem najbogatszego zboru w Kościele. Dysponował on zakonem parabolanów, którzy oficjalnie zajmowali się chorymi, a praktycznie byli ramieniem zbrojnym biskupa, z którego korzystał, aby terroryzować ludzi, którzy się z nim nie zgadzali. Jednak prawdziwym fundamentem terroryzmu chrześcijańskiego stał się edykt tesaloński:  „Edykt cesarzy Gracjana, Walentyniana II i Teodozjusza I wydany 28 lutego 380 roku w Thessalonikach, zwany od pierwszych słów Cunctos populos (z łac. wszystkie ludy), …ustanawiający chrześcijaństwo trynitarne religią państwową Cesarstwa Rzymskiego.” (Wikipedia, hasło: „Edykt tesaloński”). Tematem tym, głównie zajmował się cesarz Teodozjusz I, który wydał „dekrety teodozjańskie”, wprowadzające w życie edykt tesaloński z 380 roku, dający hierarchii Kościoła, praktycznie, nieograniczoną władzę. Rozpoczęło się systematyczne niszczenie wszystkiego, co było niewygodne dla nowej hierarchii Kościoła: „Jedną z konsekwencji dekretów było zburzenie Serapejonu w Aleksandrii” (Wikipedia, hasło: „Dekrety teodozjańskie”). W Serapejonie znajdowała się Biblioteka Aleksandryjska, chluba Aleksandrii, zawierająca najważniejsze dzieła Starożytności. Za zgodą cesarza Teodozjusza I Wielkiego, zniszczono ją, bo w niej znajdowały się pisma Ariusza. Niszczono również ludzi, wszystkich tych, którzy nie chcieli się podporządkować nowej religii: pogan, chrześcijan biblijnych, Żydów itd.

Tak powstał: Terroryzm chrześcijański – obejmuje akty terrorystyczne popełniane przez grupy lub osoby, które mają motywacje chrześcijańskieChrześcijańscy terroryści  usprawiedliwiają  swoją brutalną taktykę interpretacją Biblii zgodnie z własnymi celami i światopoglądem. Interpretacje te zazwyczaj różnią się od przyjętych chrześcijańskich doktryn. Akty terrorystyczne mogą być popełnione przeciwko członkom innych wyznań chrześcijańskich, wyznawcom innych religii, świeckim rządom, grupom, jednostkom lub społeczeństwu. Chrześcijaństwo może być również wykorzystywane przez terrorystów jako retoryczne narzędzie do osiągania celów politycznych lub wojskowych. Chrześcijańskie grupy terrorystyczne obejmują organizacje paramilitarne, kulty i luźne grupy ludzi, którzy mogą zjednoczyć się, aby terroryzować inne grupy. Niektóre grupy zachęcają również do aktów terrorystycznych dokonywanych przez osoby niepowiązane. Grupy paramilitarne są zazwyczaj związane z celami etnicznymi i politycznymi, a także religijnymi, a wiele takich grup ma przekonania religijne sprzeczne z konwencjonalnym chrześcijaństwem.” (Wikipedia. Hasło: „Terroryzm chrześcijański”). „Konwencjonalne chrześcijaństwo” to oczywiście nauki zawarte w Piśmie Świętym, czyli Biblii. Terroryzm chrześcijański, czyli niszczenie wszystkiego, co nie było katolicyzmem, po wydaniu edyktu tesalońskiego w 380 roku, stało się obowiązującym prawem.     

W roku 1095 odbył się synod w Clermont, na którym papież Urban II wydał edykt: „Ten, kto dla oddania się Bogu, a nie dla zaszczytów czy zysku, uda się na pielgrzymkę do Jerozolimy, aby wyzwolić kościół Pański, odkupi w ten sposób swe grzechy” (Darius von Guttner Sporzyński, „Wyprawy Krzyżowe. Na Przekór Definicjom”, Instytut Historii UAM, Poznań 2007).

Edykt ten zapoczątkował okres wojen krzyżowych, tak zwanych krucjat. Każdemu uczestnikowi takiej zbrojnej „pielgrzymki”, papież obiecał zbawienie, „odkupienie w ten sposób swoich grzechów”. A nauka biblijna mówi, że usprawiedliwienie się z grzechów nie dokona się przez „uczynki”, ale będzie „darmo z łaski” „przez wiarę” w „odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie” (Rz 2,20-24). Żadne uczynki człowieka nie usuną jego grzechów. Z czasem apel papieża był rozumiany w ten sposób, że każdy kto zniszczy kogoś, kto nie jest katolikiem, nie tylko nie spotka go żadna kara, ale zostanie wynagrodzony przez zbawienie wieczne. Wojny krzyżowe stały się przykładem terroryzmu międzynarodowego. Prawdziwego ducha krucjat pokazuje IV wyprawa krzyżowa: „IV wyprawa krzyżowa – wyprawa wojenna, wszczęta w roku 1202. Jej celem było wsparcie zbrojne państw łacińskich na Bliskim Wschodzie, jednak zakończyła się zdobyciem i złupieniem Konstantynopola w 1204 r., a następnie utworzeniem Cesarstwa Łacińskiego, które przetrwało do roku 1261.” (Wikipedia, hasło: „IV wyprawa krzyżowa”). Przypomnę, że głównym celem krucjat było odebranie muzułmanom „Ziemi Świętej”. Tymczasem celem ataku stał się chrześcijański Konstantynopol, w którym obowiązywało prawosławie. Później Konstantynopol nie odzyskał już swojej świetności, którą miał wcześniej. Po zdradzie polskiego króla, Władysława Warneńczyka, który za namową biskupa Zbigniewa Oleśnickiego, zerwał korzystny pokój zawarty z muzułmanami w Segedynie na 10 lat w 1444 roku, Konstantynopol został zdobyty przez muzułmanów w 1453 roku i nigdy już nie wrócił do chrześcijan. Wypełniło się proroctwo Jezusa z przypowieści o talentach (Mt 25,28). Konstantynopol, mający strategiczne położenie, chrześcijanie stracili na zawsze.

Jeszcze większym skandalem była „krucjata dziecięca”: „(1212) – prowadzona przez grupę francuskich i włoskich kaznodziejów ludowych, zgromadziła kilkadziesiąt tysięcy dzieci, które załadowano na okręty weneckie i genueńskie. Większość dzieci zginęła z głodu na okrętach, reszta została wysadzona na Cyprze lub sprzedana w niewolę muzułmanom” (Wikipedia, hasło: „Krucjata”).

Krucjata dziecięca – łączna nazwa nadana dwóm wyprawom krzyżowym, które miały miejsce w roku 1212. Ich uczestnikami były głównie dzieci francuskie i niemieckie, które, zgodnie z planem organizatorów, przez samą czystość serca miały oswobodzić Ziemię Świętą z rąk muzułmanów. Wyprawy te zakończyły się klęską: żadna z nich nie dotarła do Ziemi Świętej, a ich uczestnicy w większości zginęli lub stali się niewolnikami… Było ich około trzydziestu tysięcy (niektóre współczesne źródła mówią, że pół miliona… Wiele dzieci zmarło po drodze wskutek głodu oraz dużych o tej porze roku upałów …kilka dni po wypłynięciu dwa z siedmiu okrętów zatonęły podczas burzy… zaś pasażerowie pozostałych pięciu zostali sprzedani Saracenom jako niewolnicy zgodnie z umową, jaką zawarli wcześniej dwaj marsylscy kupcy z odbiorcami egipskimi. Część dzieci trafiła do Egiptu, reszta została sprzedana na rynku niewolników w Bagdadzie..”. (Wikipedia, hasło: „Krucjata dziecięca”).

Jednak ogólnie uznawanym przykładem terroryzmu chrześcijańskiego i państwowego, stała się, tak zwana, Święta Inkwizycja:

„Inkwizycja,  Inquisitio haereticae pravitatis, Sanctum officium  (łac. Inquisitio – śledztwo, badanie) – nazwa  instytucji  śledczo-sądowniczej

Kościoła katolickiego działającej od XIII do XIX wieku, utworzonej w celu wyszukiwania, nawracania i karania heretyków w oparciu o postanowienia ujęte w dokumentach soborowych, synodalnych oraz bullach papieskich. W skład instytucji wchodziły trybunały biskupie i urzędy inkwizytorów mianowanych bezpośrednio przez papieża oraz współpracujące z nimi władze świeckie… głównym zadaniem było zwalczanie herezji i pilnowanie ortodoksji katolików… W ciągu przeszło 600 lat działalności sądy inkwizycyjne skazały na różne kary kilkaset tysięcy osób, z czego prawdopodobnie kilkanaście tysięcy zostało straconych… Innocenty III nakazywał karanie heretyków jedynie wygnaniem i konfiskatą dóbr, a nie śmierci. Konfiskaty mienia miał uzasadniać zredagowany w średniowieczu prosty sylogizm: „heretyk nie ma prawa do własności”. Stąd uważano, że Kościół nie popełnia grzechu lecz bierze „swoje” i „swoim” rozporządza… ponownie odkryto kodeksy Teodozjusza II i Justyniana, uznające herezję za zbrodnię obrazy majestatu i karzące je śmiercią… Nie istnieje żaden konkretny dokument powołujący do życia inkwizycję papieską jako taką. Przyjmuje się, że została ona utworzona w wyniku dokonanej przez papieża Grzegorza IX w latach 1231–1233 serii nominacji różnych duchownych (głównie dominikanów) na inkwizytorów heretyckiej przewrotności (łac. Inquisitores haereticae pravitatis), którym udzielono nadzwyczajnych pełnomocnictw do „wykrywania, nawracania i karania heretyków”… Nieco później na inkwizytorów zaczęto wyznaczać także franciszkanów… Okres kształtowania procedury inkwizycyjnej w sprawach o herezję zamyka bulla Innocentego IV Ad extirpanda z 15 maja 1252, zawdzięczająca swą sławę głównie temu, że zezwalała na stosowanie tortur… Na Soborze w Vienne podjęto uchwały mające na celu ukrócenie nadużyć ze strony inkwizytorów… inkwizytorzy często musieli odwoływać się do zbrojnej pomocy władz świeckich… nominacje dokonywane przez prowincjałów zapewniały ciągłość obsady urzędu inkwizycji w poszczególnych regionach, a nawet doprowadziły do ukształtowania stałych trybunałów… Niektórzy inkwizytorzy (zwłaszcza włoscy) w drugiej połowie XV i na początku XVI wieku znacząco przyczynili się do rozwoju polowań na czarownice… niemiecki inkwizytor Heinrich Kramer (autor Młota na czarownice) …W połowie XV wieku za głównego prześladowcę husytów w Polsce uchodził biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki… praktyka zatajania przed oskarżonym imion świadków, konfiskaty majątków i liczne (choć często ogłaszane zaocznie) wyroki śmierci … hiszpańska  inkwizycja  ostatecznie  uniezależniła  się  od  Stolicy Apostolskiej, stając się instytucją państwową, choć o religijnym charakterze. W 1492 z inspiracji inkwizycji, para królewska wydała dekret o wygnaniu z Hiszpanii wyznawców judaizmu… finanse inkwizytorów; niemal wszystkie znane dochodzenia wewnątrzzakonne przeciwko inkwizytorom dotyczą właśnie oskarżeń o malwersacje finansowe… Ustalenie dokładnej liczby osób skazanych na śmierć przez inkwizycję jest niemożliwe… można przyjąć liczbę co najmniej kilkunastu tysięcy osób straconych przez inkwizycję od XIII do XVIII wieku… Kościół katolicki do chwili obecnej nie potępił inkwizycji…” (Wikipedia, hasło „Inkwizycja”).

Nie jest prawdą to, co podaje Wikipedia, że nie ma oficjalnego dokumentu, na podstawie którego inkwizycja została powołana. Tym dokumentem jest „episkopalis audientia”, co zostało omówione w rozdziale 10. Jest to temat bardzo niewygodny dla hierarchii Kościoła, która odrzuciła zgodę na proces obu stron sporu i w sposób jednostronny mogła oskarżać każdego, a wyrok musiała wykonać władza świecka. Ciekawe jest to, że tak rozumiany „episkopalis audientia”, można znaleźć we współczesnym polskim prawie.

Nierozliczenie hierarchów Kościoła Powszechnego za terroryzm chrześcijański powoduje, że do dnia dzisiejszego, właśnie z tego powodu, giną ludzie na całym świecie. Współcześni terroryści nie robią niczego innego. Też mają swoje wewnętrzne Prawo i tak samo popierają ich władze państwowe. Opinia publiczna chętnie ich potępia, nie widząc nic złego w tym, co robili hierarchowie Kościoła Powszechnego. Biblijna „Nierządnica” (Ap 17,1), symbol biblijnego „odstępstwa” (2 Tes 2,3-4), ma na czole, między innymi, napis: „matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi” (Ap 17,5). Terroryzm religijny istniał już przed narodzinami Chrystusa, jednak na taką skalę wprowadzili go hierarchowie Kościoła Powszechnego, którzy w czasach współczesnych nie mogą go potępić, bo to by oznaczało, że muszą zwrócić skonfiskowane mienie skazańców Świętej Inkwizycji. Paradoksem jest to, że Kościół Powszechny, który jest najbogatszą instytucją na świecie, na każdym kroku domaga się dofinansowania od państwa, nawet wtedy, gdy występują braki funduszy, na podstawowe potrzeby i dostaje to, co chce. Tak jest w Polsce.

Uwaga: współcześni chrześcijanie, bezmyślnie oddają swoje dzieci na lekcje religii, nie zadając sobie trudu, aby sprawdzić czego uczy się dzieci, kim są ci, którzy kierują tymi lekcjami i co sobą reprezentują. Potem ludzie się dziwią: skąd biorą się nacjonaliści,  zwolennicy  faszyzmu,  antysemici,

ksenofobi, ludzie, którym nie przeszkadza łamanie Konstytucji przez Prezydenta i władzę państwową, itd.

Elity Cesarstwa, wychowane w duchu hellenizmu, dopięły swego. Do dnia dzisiejszego Słowo Boże interpretuje się w sposób liberalny, zasady hermeneutyki biblijnej są zupełnie nieznane. Dlatego powstaje tysiące nowych ugrupowań religijnych, w których twierdzi się, że ich wiara opiera się wyłącznie na Biblii. Panuje zamieszanie religijne (Wielki Babilon Ap 17,5). Prawie dla wszystkich chrześcijan Chrystus jest pogańskim Logosem z J 1,1, często, przez synkretyzm religijny, bogiem słońca Mitrą. Za tym idzie powszechny bojkot imienia „Jahwe”, a w miejscu biblijnego kultu Boga Jahwe, wprowadzono kulty świętych. W kwestii moralności, obowiązuje ludzki „Dekalog” ojców Kościoła, który zmieniono i z którego usunięto imię „Jahwe”. Tego typu działania hierarchów Kościoła doprowadziły do zneutralizowania dzieła Marcina Lutra, który zwrócił uwagę wiernych na rolę Biblii w chrześcijaństwie (sola scriptura), na to samo, co zrobił apostoł Jan w Prologu do Ewangelii Jana. Ludzie nie chcą znać roli hierarchów Kościoła Powszechnego, w historii ludzkości (Mt 13,14-15). Współcześni chrześcijanie nie słyszą i nie chcą słyszeć dramatycznego wołania ludzi „zabitych dla Słowa Bożego”, znajdujących się „pod ołtarzem”(Ap 6,9), którzy wołają do Boga Jahwe: „Dokądże, Władco święty i prawdziwy, nie będziesz sądził i wymierzał, za krew naszą, kary tym, co mieszkają na ziemi?” (Ap 6,10).

Jezus mówi, że jest bramą do owczarni (J 10,1-9), owczarni, która symbolizuje Kościół Boży. Według mnie, pogański Logos też jest taką bramą, ale do Wielkiego Babilonu (Ap 17,3-6), biblijnego symbolu Kościoła odstępczego. Biblijne słowo „Babel”, oprócz związku z Babilonem, oznacza również „bramę boga”, zamieszanie i zamęt (Wikipedia, hasło: „Wieża Babel”). Całe zło w chrześcijaństwie zaczęło się od „Logosu”. Logos stał się bramą, którą wkroczyło pogaństwo do chrześcijaństwa, rozlało się szerokim strumieniem i trwa tam do dnia dzisiejszego, nad czym czuwa hierarchia Kościoła, czasami władza świecka.

Dla chrześcijanina biblijnego, opierającego swą wiarę wyłącznie na Biblii, uznanie, że Jezus jest pogańskim Logosem w J 1,1, jest niedopuszczalne i może być przyczyną odrzucenia przez Boga. Powinniśmy słuchać Jezusa, który ostrzegał: „Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli:  Jeżeli  będziesz  trwać  w  nauce  mojej,  będziecie  prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,31-32). Aby „poznać prawdę”, trzeba „trwać w nauce” Chrystusa, zapisanej w Biblii i rozumianej według zasad hermeneutyki biblijnej. Dzisiaj ludzie nie znają Słowa Bożego i nie mają świadomości tego, że powszechnie stosuje się liberalną interpretację tekstów biblijnych, niedopuszczalną w chrystianizmie. Nauczanie katolickiej religii w szkołach powoduje, że ludzie są pozbawieni prawa do podstawowej wiedzy chrześcijańskiej, do poznania „prawdy” i „wyzwolenia się” z niewoli grzechu. Jezus wiele razy ostrzegał: „… Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego” (J 8,19). Te słowa Jezusa są niezwykle aktualne. Przyjęcie nauki, prawie przez całe chrześcijaństwo, że Jezus jest Logosem w J 1,1, tylko to potwierdza. Polacy chlubią się ponad tysiącletnim chrześcijaństwem, a nie zdają sobie z tego sprawy, że ogólnopaństwowy, biblijny chrzest, jest dopiero przed nami. Polskie chrześcijaństwo jest takie, że ludzie nie znają podstaw  chrześcijaństwa biblijnego. Dlatego niezwykle aktualny jest apel Jezusa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). „Szukajcie” (Mt 7,7) prawdy, która została zabrana przez doktrynę logosu w J 1,1.

Rozdział 34

„Logos”, czyli katastrofa nauki biblijnej i triumf pogaństwa

Jest to tytuł całego tego artykułu. Wielu ludzi powie, że „nic się nie stało”. Tak naprawdę chodzi tylko o jeden wyraz z Prologu Ewangelii Jana, ten wyraz to grecki „logos” z J 1,1. Jednak stała się jedna, bardzo ważna rzecz. Został podważony autorytet biblijnego Boga Jahwe i Jego Słowa. Bóg Jahwe wraz z Biblią zostali usunięci z głównego nurtu życia religijnego. Ludzie stworzyli sobie własne „Słowo Boże”, według którego żyją, często uważając się za kogoś, kto jest człowiekiem głęboko wierzącym i biblijnym wzorem do naśladowania. Tymczasem czysta nauka chrześcijańska jest im zupełnie nieznana, a ich moralność jest niemoralnością biblijną. Ludzie zaczęli interpretować słowo Boga Jahwe liberalnie, tak, jak to robili Grecy i nikt nie przejmuje się zasadami hermeneutyki biblijnej i ostrzeżeniami samej Biblii: „…Żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili /od Boga/ święci ludzie” (2 P 1,20-21). To doprowadziło do zamieszania religijnego i podważenia fundamentów nauki Jezusa, czyli chrystianizmu. Te zjawiska, przez synkretyzm religijny, doprowadziło do skażenia chrześcijaństwa dużą ilością nauk pogańskich i zmiany biblijnych fundamentów wiary.

Dzisiaj liczba kościołów, uważających się za chrześcijańskie, wyraża się w tysiącach i wciąż rośnie. A wszyscy oni mówią, że bazują tylko na Biblii. To powoduje, że cały świat chrześcijański jest niezwykle skłócony, bo każdy ma własną interpretację i będzie jej bronił za wszelką cenę, twierdząc, że tylko u niego jest „prawda”. Przywrócenie zasad hermeneutyki biblijnej, byłoby krokiem w dobrą stronę, „…aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa. [Chodzi o to], abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu” (Ef 4,13-14).

Jest cała grupa ludzi zauroczonych kulturą helleńską i nic nie odciągnie ich od tego, bo tak zostali wychowani. Jednak są też ludzie, którzy chcą żyć według zasad chrześcijańskich, to znaczy, według zasad opisanych w Biblii, ale okazuje się, że ludzie kierujący kościołami, nie pozwalają na to, narzucają innym swoje interpretacje, co powoduje, że nauki biblijne, czyli chrystianizm  jest  niedostępny  dla  zwykłego  człowieka. Powiem inaczej.

Współcześnie ludzie pozbawieni są prawa do podstawowej wiedzy biblijnej. Uczą się religii w szkole i słuchają przeróżnych Ojców Kościoła, chociaż nie zawsze ich tak nazywają, ale ci nauczyciele są dla nich autorytetami i nieświadomie odwracają się od Słowa Bożego i od biblijnego Boga Jahwe. Biblia ostrzega przed taką postawą: To mówi Jahwe: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Jahwe odwraca swe serce!” (Jr 17,5). Bóg dał nam rozum (1 J 5,20). Używajmy go: „…strzeżcie się, abyście dając się uwieść błędom tych, którzy nie szanują praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do upadku” (2 P 3,17).

Nie zdajemy sobie z tego sprawy, że Polacy żyją w stałym konflikcie z biblijnym Bogiem Jahwe, często, ale nieświadomie, robiąc Mu na złość, a naszymi prawdziwymi bogami stali się bogowie pogańscy, ukryci pod chrześcijańskimi imionami. Dlatego tekstem przewodnim tego opracowania, stał się cytat biblijny, który charakteryzuje obraz współczesnego świata:Dlaczego narody się buntują, czemu ludy knują daremne zamysły? Królowie ziemi powstają i władcy spiskują wraz z nimi przeciw Jahwe i przeciw Jego Pomazańcowi: Stargajmy Ich więzy i odrzućmy od siebie Ich pęta!" (Ps 2,1-3).

Bibliografia załącznikowa:

Słownik PWN, hasło „arianizm”

Słownik PWN, hasło „monoteizm”.

Słownik Języka Polskiego PWN, hasło „Orygenes”

Słownik Języka Polskiego, hasło „dogmat”.

Słownik Języka Polskiego, hasło „mitraizm”

Słownik Języka Polskiego, hasło „sabat”.

Słownik Języka Polskiego, hasło „szabat”

Słownik Języka Polskiego PWN, hasło „triada”

Słownik Języka Polskiego, hasło „Trójca Święta”

Słownik Języka Polskiego, hasło „włodarz”.

Wikipedia, hasło „Adoracja Najświętszego Sakramentu”

Wikipedia, hasło „Ambroży z Mediolanu”

Wikipedia, hasło „arianizm”

Wikipedia, hasło „Ariusz”

Wikipedia, hasło „chrześcijaństwo”

Wikipedia, hasło „Chrześcijaństwo w późnej starożytności”

Wikipedia, hasło „Dekrety teodozjańskie”.

Wikipedia, hasło „demiurg”

Wikipedia, hasło „Donacja Konstantyna”

Wikipedia, hasło „dzwon kościelny”

Wikipedia, hasło „edykt tesaloński”.

Wikipedia, hasło „ekspansja chrześcijaństwa”

Wikipedia, hasło „Indeks ksiąg zakazanych”

Wikipedia, hasło „Inkwizycja”

Wikipedia, hasło „inwestytura”

Wikipedia, hasło „Jezus Chrystus”

Wikipedia, hasło „Krucjata”

Wikipedia, hasło „Krucjata dziecięca”

Wikipedia, hasło „Listy Apostolskie”

Wikipedia, hasło „Logos”

Wikipedia, hasło „Logos filozofia”

Wikipedia, hasło „masora”

Wikipedia, hasło „masoreci”

Wikpedia, hasło „Mitra”

Wikipedia, hasło „mitraizm”

Wikipedia, hasło „Mitra mitologia”

Wikipedia, hasło „Modalizm”.

Wikipedia, hasło „Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego”, część: Porównanie form rytu rzymskiego

Wikipedia, hasło Nicejsko-konstantynopolitańskie wyznanie wiary”.

Wikipedia, hasło „nikolaici”.

Wikipedia, hasło „Louis Pasteur”.

Wikipedia, hasło „parabolani”

Wikipedia, hasło „Pasterka”

Wikipedia, hasło „pluralis maiestatis”

Wikipedia, hasło “pontifex maximus”

Wikipedia, hasło „pontyfikat”

Wikipedia, hasło „sabelianizm”

Wikipedia, hasło „Septuaginta”.

Wikipedia, hasło „Sobór nicejski I”

Wikipedia, hasło „synkretyzm”

Wikipedia, hasło „Synkretyzm religijny”

Wikipedia, hasło „święty”

Wikipedia. hasło „terroryzm chrześcijański”

Wikipedia, hasło „terroryzm religijny”

Wikipedia, hasło „Trójca Święta”

Wikipedia, hasło „Wieża Babel”.

Wikipedia, hasło „IV wyprawa krzyżowa”.

BJW, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu podług textu łacińskiego Wulgaty przekład X. Jakuba Wujka zatwierdzony przez Stolicę Apostolską, wydanie nowe z objaśnieniami, podług J. FR. Allioli, zaaprobowane przez Konsystorz Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa Michał Gluckberg, Warszawa, dnia 5 Października 1872

„List Euzebiusza z Cezarei Do Swego Kościoła”

List Soboru w Nicei do Egipcjan”

Maria Jaczynowska, Historia Starożytnego Rzymu, PWN Warszawa, 1986

Kanony Uchwał Soboru Nicejskiego

Z Chrześcijaństwem Przez Wieki Historia Kościoła Powszechnego, Earle E. Cairns, Wydawnictwo CREDO, Katowice 2003

WYZNANIE WIARY 318 Ojców” z 325 roku

Żywot Konstantyna”, Euzebiusz, 2.28, przekł. J. Radożyckiego

Karlheinz Deschner, „I znowu zapiał kur”, Krytyczna Historia Kościoła, przekład Norbert Niewiadomski, tom 1

Kościół w świecie późnego antyku, Ewa Wipszycka, PIW, Warszawa 1997

Kryzys Pierwotnego Chrześcijaństwa, Alan Knight, Duch Czasów 2014

J. Kruszyński, Mithra, art.

Grecko-polski Nowy Testament, wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994

https://www.rzym.it/bazylika-san-clemente

Justyn Męczennik, Dialog z Żydem Tryfonem,

Rzym Ukryte Miasto, film popularno-naukowy.

Wielki Słownik W. Doroszewskiego, hasło „arianizm”.

Józef Siemek, Śladami Klątwy, LSW, Warszawa 1966.

Kanony Soboru Nicejskiego.

Darius von Guttner Sporzyński, Wyprawy Krzyżowe. Na Przekór Definicjom, Instytut Historii UAM, Poznań 2007

Nicejskie Wyznanie Wiary

Historia Teologii Chrześcijańskiej, Roger E. Olson, Chrześcijański Instytut Biblijny, Warszawa 2003

„Credo Ludu Bożego” ogłoszonego przez papieża Pawła VI po Soborze Watykańskim II w 1968 roku

szkolnictwo.pl, hasło „synkretyzm religijny”

Ignacy Krasicki „Dewotka”.

Earle E. Cairns, Z Chrześcijaństwem Przez Wieki. Historia Kościoła Powszechnego, Wydawnictwo CREDO, Katowice 2003

Alan Knight, Kryzys Pierwotnego Chrześcijaństwa, Duch Czasów 2014

Euzebiusz, „Żywot Konstantyna”, 2.28, przekł. J. Radożyckiego

artykuł: „Watykan: Papież pozbawił przywilejów kardynałów i biskupów”, Reuter

Z. Cesarz, Terroryzm międzynarodowy

 

Uwaga: Jeżeli ktoś chce podzielić się uwagami z autorem, podaję adres:    This e-mail address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it

 

Andrzej Rocz

Last Updated on Wednesday, 07 February 2024 12:15